Strony

piątek, 18 grudnia 2015

Od Cheopsa do Pasji

-Nie ma pojęcia, ale chyba wiem, gdzie możemy się tego dowiedzieć...
-Gdzie słońce chowa się do moża? Morze Posejdona jest na wschodzie, na pewno nie o nie chodzi. Musimy iść na zachód, puki nie natrafimy na morze.
-Racja. Kiedy wyruszamy?
-Teraz. -odrzekła nagle-chodź!
Rozejrzała się do okoła, po czym wyjęła sztylet z małej skórzanej pocjwy, którą ukrywała pod gęstą grzywą, i wytarła go o trawę. Był on zaskakująco długi i wąski. Klacz rozglądnęła się wokoło, wymachując pyskiem, w którym trzymała broń. Mieczyk zabłysnął zielonymi kamieniami. Chwilę przyglądałem się Pasji, po czym zaczęliśmy kłusować w stronę przeciwną, niż wschodzi słońce. Po długim biegu, dotarliśmy do ściany gór- tu była granica, nikt nie wiedział, co czaiło się za górskim łańcuchem. Niepewnie postawiłem krok, na coraz bardziej kamienistym podłożu. Moja toważyszka również się wahała,  lecz po chwili zaczęliśmy wspinaczkę.
Przeprawa zajęła nam całe południe, aż w końcu sobię pdzypomniałem... UMIEM SIĘ TELEPORTOWAĆ!
-Pasja, przecież ja umiem... Znaczy tak nie do końca, ale... umiem sięteleportować.
-Czemu wcześniej o tym nie pomyśleliśmy? Dasz radę?
-Spróbuję. -odparłem. Mocno się skupiłem. Starałem się wyobrazić sobię to miejsce. Po chwili pojawiła się przed nami piękna kula. Dotknęliśmy jej równocześnie...
Pasja?