Strony

niedziela, 18 października 2015

Od Cheopsa

 
Przechadzałem się po ogrodzie. Egipskie słońce mocno nagrzało mój czarny grzbiet. Nagle usłyszałem krzyki i lamenty. To już, wiedziałem, czułem, że to się stało. Podbiegłam do wrót pałacu.
Niestety, miałem rację. Ramzes Wielki, przed którego głosem wszyscy drżeli ze strachu przez cały wiek, odszedł do zaświatów... Zrobiło mi się okropnie smutno.
Ramzes nakazywał czcić konie. Jego rydwan ciągnął mój ojciec, a po jego śmierci ja. Był dla nas bardzo łaskawy. Dzięi niemu noszę moje imię- Cheops, jak dawny, bardzo potężny Faraon. XXX
Zarżałem głośno i pogalopowałem do ogrodu.
Dzień potem, obserwowałem, jak słudzy niosą swego władcę do piramidy, zabandażowanego i okrytego złotem. Wnuk Ramzesa, Horus, również przeżywał stratę władcy. Przyszedł do ogrodu i spacerował po nim, szczerze płacząc. Podszedłem do niego powoli a on położył dłoń na mojej szyi. Wiedział co mnie czeka, i ja też powoli zaczynałem to rozumieć. Zgodnie z tradycją, Egipcjanie powinny złożyć mnie w ofierze Anubisowi...
Litościwemu faraonowi jednak zrobiło się mnie żal. Poszedł na koniec ogrodu i chwilę patrzył na bezkresną pustynię. Dogoniłem go, po czym również zacząłem przyglądać się horyzontowi.
Nie wiedziałem o co mu chodzi, aż nagle otworzył furtę.

-Biegnij!-rzekł.
Ruszyłem cwałem przez piach. Przez jakiś czas mijałem jeszcze domy i budowle z kamienia, lecz potem wybiegłem na otwartą pustynię...

Po długim czasie zbroja zaczęła mi okropnie ciążyć. Przystanąłem więc i zacząłem myśleć, co dalej zrobię. Po krótkim czasie doszłem jednak do wniosku, że jestem w beznadziejnej sytuacji. Nie wrócę, tam czeka mnie śmierć. Nie było też sensu biec dalej bo prędzej czy puźniej umrę z głodu lub pragnienia. Siedziałem tak do wieczora. Gdy zaczęło się zciemniać, spoglądałem na majaczące na widnokręgu miasto. Swiatła migały i błyszczały, tęskniłem za ciepłym ogniem... Noz była bardzo zimna,jak zawsze, lecz starałem się o tym nie myśleć. Co ja teraz pocznę?

Gdy zciemmniło się uż całkiem, popatrzyłem po raz ostatni na oświetloną osadę i powoli bobiegłem przed siebie. Nagle dostrzegłem biały, świetlisty punkt. Dobiegłem do niego i zacząłem uważnie oglądać.
Co to może być?-myślałem.
Zauważyłem, że była to świecąca kula, piękna i biała. Pomyślałem, że skoro i tak jestem skazany na śmierć, dotknąłem ją chrapami. Poczułem gwałtowne szarpnięcie a po chwili mocno opadłem na ziemię. Właścicie nie na zemię, tylko do wody! Leżałem na brzegu strumyka, w chłodnym mule. Wstałem i otrzepałem się z mokrego piasku. Nie miałem już na sobie mojej zbroi... Gdzie ona mogła być? Było mi bez niej dużo lżej, lecz chłodno. Oglądając swój nagi grzbiet przypomniałem sobie o tym, co się stało.
Muszę się tu rozejrzeć.-pomyślałem.
Rozglądając się stwierdziłem, że jestem w środku lasu. Nagle dostrzegłem, że siwa klacz przygląda się mi zza drzew.

Demeter? Pasja?

niedziela, 11 października 2015

Od Wskazówki do Szafira

Było to kilka tygodni temu. Pamiętam dobrze każdą chwilę.
   "Wyprawa nie powiodła się. Nie odnaleźliśmy źródła, a Aragora odeszła na zawsze.

-Zostańmy tutaj mamo. Skały ochronią nas przed wiatrem, a koniom przyda się chwila wytchnienia.- rzekł Brego wspinając się na skałę, gdzie stałam.
- Masz rację. Odpocznijmy, a potem wyruszymy w drogę powrotną. I tak nie mamy szans na wskrzeszenie smoka.- odparłam i popatrzyłam w stronę zachodzącego słońca. Nad horyzontem rozciągał się wielki obłok rudoczerwonego dymu. To burza. Byliśmy na pustyni, a te skały były jedynym schronieniem w okolicy. 
   Miałam nadzieję, że huragan nie będzie bardzo silny i uda nam się go przeczekać. Myliłam się. Był bardzo potężny i sprowadził ze sobą tak gęstą mgłę, że nie widziałam własnych kopyt. Nagle usłyszałam trzask, później huk.
   Gdy pył osiadł zobaczyłam dwa, wielkie, powalone głazy, które były powodem tego hałasu. Zagrodziły nam drogę.  Byliśmy uwięzieni..."
   W tym "więzieniu" spędziliśmy kilka tygodni. Dzięki strumykowi, który wypływa ze skały nie brakuje nam wody, ale liczymy na szybką pomoc. Niestety moja moc nie działała, więc nie mogłam wysłać wiadomości.
   Nie wiem dlaczego, ale teraz się udało. Streściłam tą historię i wysłałam z wiatrem do Szafira. Mam nadzieję, że uda im się nas odnaleźć.
(Szafir?)

środa, 7 października 2015

Od Szafira

"Żadnych wieści" - tylko tak umiałem nazwać obecną sytuację, w jakiej znajdowali się wszyscy bliscy koni, które wyruszyły na wyprawę po Wodę Życia.
Sytuacja " Żadnych wieści " była naprawdę bardzo poważna, ponieważ nikt nie wiedział co się dzieje z członkami jego rodziny.

Wszystko zaczęło się od tego, że zginęła Aragora.
Oxelo miał urządzić jej pogrzeb i pochować smoczycę, Bursztyn jednak postanowił zorganizować wyprawę po Wodę Życia, która pozwoliłaby wskrzesić towarzyszkę Wskazówki.
Zebrał więc małą grupę i wyruszył w drogę.
Niestety od kilku miesięcy nie wraca...

Chciałbym wiedzieć co dzieje się z moim synem, dlatego liczę na jakieś wieści od Wskazówki, która z nim wyruszyła...

( Ciąg dalszy nastąpi )