Ranomobudziłem się przed świtem. Wind leżał obok mnie, lecz oczy miał otwarte. Podniosłem się i zapytałem:
-Więc dzisiaj idziemy do czarnej twierdzy?
-No tak, ale niezbyt rozsądne byłoby zatrzymać się tam na noc.
-Chyba masz rację, pójdziemy conajmniej o milę dalej.
Ruszyliśmy więc w drogę.
Biegliśmy przez step a potem weszliśmy w góry. Biegliśmy, potem szliśmy i w końcu dotarliśmy tam. Staliśmy przed ruinami Czarnej Fortecy.
-Winduś, może jednak trochę podlecimy? Jest ciemno, nikt nas nie zobaczy.
Wind niechętnie się zgodził. Wzbiliśmy się w powietrze, lecz ciemności i dla nas nie były korzystne, a że nie lecieliśmy wysoko, co chwila wpad
ały na nas chmary nietoperzy. Nagle Wind się zatrzymał.Widząc, że brat został w tyle, zapytałem:
-Co jest?
Wind?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz