Biegłem, ale gdy zobaczyłem że Sopla za mną nie ma.
-Soplu!?
-Tu jestem! - Zobaczyłem sylwetkę białego konia i z mgły wyłonił się Sopel
-Chodź...- powiedziałem
-Ale gdzie idziemy?
-Nad wodospad.
-Ok...
I pogalopował za mną. W krótkim czasie dotarliśmy nad wodospad. Gdy Sopel wychylił się troszkę, wystraszyłem się!
-Sopel, nie nachylaj się tak, i nie podchodź do brzegu. Może się zapaść....
-Dobrze, dzięki za ostrzeżenie. - odparł uśmiechając się.
Nagle spojrzałem na słońce.
-O rany! Już 12.00!!! Muszę biegiem dotrzeć na lekcję magii! O rany, Kleofas nie będzie zadowolony!
-Biegnij, pa!
I pognałem na lekcję...A Sopel został sam.
(Sopel?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz