Spacerowałem po polanie. Kilka alf spacerowało po wzniesieniu. Były dobrze widoczne w mroku, bo każda z nich miała kolor śniegu. Bardzo nudziło mnie stanie w miejscu, dla tego postanowiłem- dzisiaj w nocy wyruszę na wyprawę... Jeszcze nie wiem gdzie... Gdzie nogi poniosą!
Gdy zmierzch zapadł już całkowicie, cicho wszedłem do grot pod wzniesieniem. Porwałem stary pas na szyję i umocowałem w nim równie stary sztylet w kolorze białego złota. Opuściłem jaskinie i pogalopowałem wydeptaną ścieżką w góry. Biegłem dość długo, gdy nagle gwałtownie się zatrzymałem. Przede mną- jakąś milę dalej ujrzałem siwą klacz. Chwilę zastanawiałem się, kto to może być, i co robi w nocy blisko gór. Potem zacząłem znowu biec przed siebie. Klacz dostrzegła mnie dopiero, gdy byłem dość blisko niej.
-Darknees? -zapytała znudzonym głosem?
-Nie....-odrzekłem tajemniczo
-Nie?-zdziwiła się.
-Jone.
Dem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz