Padał deszcz, ale nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, spadające na moje ciało chłodne krople wody były dla mnie nadzwyczaj przyjemne.
Ale cóż miałem z takiej przyjemności, jeśli i tak do pełnego szczęścia brakowało mi wielu rzeczy ?
Nagle przerwałem swoje rozmyślenia, ponieważ zrobiło się przeraźliwie zimno.
Rozejrzałem się dookoła, lecz niczego podejrzanego nie dostrzegłem.
Po chwili usłyszałem szum, z którego z czasem zacząłem wyłapywać słowa:
Nad horyzontem rozciągał się wielki obłok rudoczerwonego dymu. To burza. Byliśmy na pustyni, a te skały były jedynym schronieniem w okolicy.
Miałam nadzieję, że huragan nie będzie bardzo silny i uda nam się go przeczekać. Myliłam się. Był bardzo potężny i sprowadził ze sobą tak gęstą mgłę, że nie widziałam własnych kopyt. Nagle usłyszałam trzask, później huk. Gdy pył osiadł zobaczyłam dwa, wielkie, powalone głazy, które były powodem tego hałasu. Zagrodziły nam drogę. Byliśmy uwięzieni... W tym "więzieniu" spędziliśmy kilka tygodni. Dzięki strumykowi, który wypływa ze skały nie brakuje nam wody, ale liczymy na szybką pomoc...
Co sił w nogach popędziłem do Arota.
Wiedziałem już co mam zrobić...
***
-Arocie, dostałem wiadomość od Wskazówki- powiedziałem, jak tylko znalazłem się w grocie ogiera.
-Co ci powiedziała ? - zapytał z zainteresowaniem.
Opowiedziałem mu całą usłyszaną historię.
Uśmiech z jego twarzy zniknął, spodziewał się pewnie tego, że wyprawa się powiodła...
Po chwili ciszy odparłem stanowczo:
-Musimy zebrać ekipę i wyruszyć im na pomoc.
-Dobrze, ale na początku zawiadommy Oxela.
-Nie, to się odpędzie bez jego wiedzy.
Arot ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz