- Co to za rana?-zapytałem
- To? - wskazała brudną od krwi i strasznie głęboką ranę- To nie rana, to tylko zadrapanie
- Nie wygląda na takie byle co, chodź ze mną, mam swoje sposoby na zatamowanie krwi- uśmiechnąłem się- nie zaufasz specowi od roślinek?
- Jasne, chodźmy
I poszliśmy, zauważyłem, że krew była ciemna "To musi być trucizna!" pomyślałem. Klacz szła wolno.
- Słabo się czuję- powiedziała
- Już niedaleko- potwierdziłem widząc moją grotę
Wreszcie byliśmy na miejscu. Klacz położyła się na posłaniu z dmuchawców, a ja wyruszyłem po zioła. Kiedy przyszedłem spała. Sporządziłem wypad i nie budząc jej posmarowałem ranę. Po pewnym czasie obudziła się i powiedziała:
(Pasja?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz