poniedziałek, 20 czerwca 2016
Od Iriny
Cisza... To co lubię najbardziej. Nigdy nie rozmawiałam z resztą stada, tak samo mój towarzysz Nightmare. Jednak czułam że muszę z kimś porozmawiać. Brakowało mi tego. Jednak, kto by chciał rozmawiać z córka zmór? Chyba nikt. Pójdę na upiorne równiny, może tam jest coś ciekawego. Step okryty zieloną i zżókłą trawą. Czasem ostrymi krzakami lub samotnymi drzewami. Niepokojącą rzeczą która tam była, to obeliski, święte kamienie. Wszystko było dość przyjemne, jednak źle się czułam. Jakby tego mało było, to było słychać brzęki stali, krzyki oraz coś dziwnego. Miałam wrażenie że to kiedyś słyszałam, ryk smoka. Jednak nie tych domowych. Potężnego, dzikiego i niebezpiecznego króla ziem i przestworzy, znaku potęgi. Smoków Dzikich. O ile pamiętam są one ogromne,niebywale potężne jak i rzadkie. Jakbym widziała upadek, wojnę, setki ciał i strumienie krwi. Nagle coś dziwnego poczułam, jakby coś rozrywało mi skórę. Odwróciłam się miałam dziwne skrzydła, a kolor zmienił barwę w kolorach Księżyca. Po policzku poleciała mi łza. Ból... Niezmierny ból. Zanim się zorientowałam że płacze, usłyszałam wołania kogoś. Ktoś mnie wołał. Złapał mnie za ucho, obróciłam się.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz