Strony

czwartek, 14 lipca 2016

Od Nefilim do Pedra

Nie wiedziałam co się tak właściwie stało... dlaczego widziałam to wszystko patrząc w mądre oczy Pedra. To było co najmniej dziwne. Potrząsnęłam przecząco głową nie mogąc w to wszystko uwierzyć... ale co to niby miało znaczyć?
Spojrzałam na siwego pegaza, który bacznie mi się przyglądał, dodatkowo tajemniczo milcząc. Ostatnio w moim życiu zapanowało znacznie zbyt wiele niepewności...
- Wybacz, że jestem taką kiepską rozmówczynią...- mruknęłam, gdy między nami pojawiła się niepokojąca cisza
Na moje słowa ogier znacząco się uśmiechnął i pokiwał głową
- Mimo wszystko lubię z tobą pogawędzić, masz całkiem ciekawe poglądy- parsknął, a ja mu zawtórowałam
Lubiłam Pedra... Był inny, starał się mnie zrozumieć. Nie chciał żebym robiła cokolwiek wbrew sobie. Spojrzałam na niego ponownie, nie mogąc nasycić się jego widokiem. Może na pierwszy rzut oka wcale nie wyglądał na groźnego i bezwzględnego, ale wiedziałam, że pod tą delikatną powłoką, kryje się ktoś silny i odważny... Odchrząknęłam nerwowo... o czym ja myślę?!
- Moje poglądy są zawsze szczere i prawdziwe- dodałam, nie mogąc przestać się uśmiechać... co ten ogier ze mną robi?
Miałam ochotę czym prędzej skoczyć w jego stronę i mocno się przytulić, ale wiedziałam, że mi to nie wypada. W końcu on był Alfą, a ja tylko zwykłą klaczą, która tak naprawdę nic nie znaczy. Poza tym, gdyby mój brat dowiedział się, że zaczynam spotykać się z Pedro... chyba by mnie zabił- Na wspomnienie Nakira, odruchowo się uśmiechnęłam, przecież ja tak kocham wkurzać mojego aroganckiego braciszka...
Pedro?

Od Alis, Kazu CD Nefilim

Rzuciłam mojej przyjaciółce ostre spojrzenie pod tytułem "Zwariowałaś?" po czym spokojnie, lecz stanowczo zakazałam Amazji iść z nami.
- Dlaczego? - nie protestowała, nie nalegała, jedynie chciała wiedzieć. Przyjrzałam jej się uważnie.
- On jest nieprzewidywalny. I niebezpieczny. - odparłam, unikając szczegółów. Dobrze znałam jego moce i możliwości, a teraz, po tej drastycznej zmianie w jego charakterze, któż wie do czego może doprowadzić?
- A dokładniej? - tym razem odezwała się Nefilim. Spojrzałam na nią, i w tej samej chwili dojrzałam jej strach. Bała się mojego brata, to oczywiste.
~ Czemu ja ją w to wciągnęłam? ~ jęknęłam w myślach, przeklinając swoje poczynania.
- Błyskawice. Cienie. Mrok. - odparłam spokojnie, głosem bez emocji. Celowo unikałam szczegółów, by Amazji nie śniły się koszmary. Nefilim przeszedł dreszcz, a moja córka kiwnęła głową i odeszła.
- A dokładniej? - Nef domagała się szczegółów. Westchnęłam.
- Jego najgorsza moc to sparaliżowanie nas naszymi własnymi koszmarami, po czym przywołanie błyskawicy która nas unicestwi. - odparłam, a moja przyjaciółka wyraźnie pobladła.
- A reszta? - spytała, chcąc wiedzieć najwięcej o zagrożeniu które stanowi Kazu.
- Przekonasz się. - odparłam, sama nie mając pewności. Wcześniej był pegazem, a teraz jednorożcem... Może jego moce przeszły zmianę tak samo jak charakter i wygląd?
***
Wyczułem wścibskie myśli skierowane w moją stronę. To oczywiście Alis, moja siostra, i ta jej nędzna przyjaciółka, której imienia zapomniałem. Chcą mi pomóc. Znaleść kogoś, kto zastąpi Eclipse.
- Nikt jej nie zastąpi. Nikt. Ona przepadła na zawsze. - mruknąłem z goryczą, patrząc na tereny mnie otaczające z nie nową dla mnie nienawiścią. Moja ochota by zrównać wszystko z ziemią jest dość zadziwiająca, ale nie nowa. To uczucie ogarnia mnie dzień w dzień.
- Kazu! - usłyszałem nawoływania mojej siostry. W głosie wyłapałem niepewność, a także troskę.
Nefilim?

niedziela, 3 lipca 2016

Od Pasji do Cheopsa

Mocno mną zarzuciło. Poczułam szarpnięcie w okolicach klatki piersiowej i po chwili uderzyłam o ziemię.
Rozejrzałam się, wstając. Cheops wylądował kilka metrów ode mnie. 
-Musimy nad tym popracować-wydyszał, zbierając się z ziemi.
-Racja, przydałoby się...-odrzekłam
Dopiero po chwili przyszło mi do głowy, żeby się rozejrzeć. Byliśmy na środku równiny. Odrobinę przypominała wrzosowiska, tylko że góry, dużo niższe z resztą, odgradzały ją od wschodu. Z pozostałych stron widać było tylko rozległe płaszczyzny. 
-To gdzie konkretnie nas wywaliło?-zapytałam.
-Tam "Gdzie słońce chowa się do morza"...-zacytował.
-Hmm...-zamyśliłam się- proponuję iść na zachód.-rzekłam z lekką ironią.
Nie odpowiedział. Na chwilę zapanowała nieprzyjemna cisza. Podeszłam do ogiera i oparłam głowę o jego szuję.
-To idziemy?
-Tak.
Stępowaliśmy po chłodnej, bujnej trawie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że w okolicy nie ma żadnych drzew. Gdzieniegdzie tylko można było dostrzec niewielkie krzewy. Podążaliśmy cały czas na wschód, w lini prostej. A przynajmniej się staraliśmy. Wkrótce zaczęło się ściemniać. Postanowiliśmy więc przerwać marsz i odpocząć. Niebo nas zachwyciło. I mnie, i jego. Widziałam, jak gwiazdy odbijały się w jego oczach...

***
Rano Cheops wstał pierwszy- jak zawsze. Niebo było ciemnoszare, chyba zbierało się na burzę.
Stał tyłem do mnie. Zbliżyłam się. Nie zareagował, ale wiedziałam, że doskonale słyszy każdy mój krok.
Najpierw położyłam głowę na jego szyi, a potem wręcz wtuliłam się w krótką, miękką grzywę. On również mnie przytulił. Staliśmy tak chwilę, po czym Cheops powiedział:
-Tam jest woda.
-Co? Gdzie?
-Na horyzoncie coś się błyszczy. Podejrzewam, że o tym mówi list.
-Masz rację.-też dostrzegłam. Promyki odbijające się od tafli raziły mnie w oczy, więc odwróciłam wzrok. Moje oczy zatrzymały się na boku ogiera. Miał tam dziwnego chrabąszcza ze skrzydłami. W uniesionych nad głową łapkach owad trzymał złotą kulę. Na początku naszego związku zawsze zastanawiało mnie, czemu Cheops jeszcze tego nie umył. Wkrótce wytłumaczył mi, że malowidła na jego ciele trzymają silne zaklęcia. Mówił też, że rozmawiał z Kleofasem i że da się je złamać, ale jest to bardzo... jak on to ujął? "magiochłonne" i nie ma sensu tego robić, zwłaszcza, że Cheopsowi wcale nie przeszkadzają te symbole. A potem i ja przestałam zwracać na nie uwagę.
-To idziemy nad to morze?
-Może. -zaśmialiśmy się.
-O czym myślisz?-zapytałam.

Cheops?

sobota, 2 lipca 2016

Od Pedra do Nefilim

-U mnie w pożądku. W sumie to siedzę na polanie. Cały czas.
Nef milczała. Z resztą co mogła powiedzieć?
Spojżałem jej w oczy. Były piękne... Mogłem patrzyć w nie godzinami, tanąc w ich głębi...
Nagle usłyszałem szum. Szum wewnątrz mojej głowy. Przez nieprzyjemny odgłos przebijały się myśli... Myśli?  Widziałem Vitali, potem Alis i karego ogiera, pewnie Kazu... bardzo często także Dem. Las. Galop. Znowu Kazu... A potem ujżałem siebie.
Gdy oderwałem wzrok od oczu klaczy, wszystko znikło.
-Co to było?-zapytała.
-Też to widziałaś?
-Tak... Vitali, Pasję... Widziałam polanę. I chyba wyspę... I... I siebie.
Milczałem.
Nefilim?

piątek, 1 lipca 2016

Od Nefilim do Pedra

-Jaki jest Kazu?- mruknęłam nieco speszona, ponieważ nie za bardzo chciałam o nim rozmawiać
- Mhm- mruknął mój rozmówca, więc cicho westchnęłam
- Tak właściwie to sama nie wiem... kary, potężny, jego wzrok sprawia, że przechodzą mnie ciarki- mówiąc ostatnie słowa, niespokojnie zadrżałam- Moja anielska krew, jakby mnie przed nim ostrzegała... coś mi mówi, że z tej znajomości nie wyniknie nic dobrego- podsumowałam swoją wypowiedź i nerwowo potrząsnęłam głową
- Naprawdę, nie chcę być wścibski- szepnął
- Przestań, wcale nie o to tutaj chodzi. Po prostu nie lubię o nim mówić... to pierwszy koń, którego się boję. To dziwne...- parsknęłam radośnie, a Pedro mi zawtórował
- Faktycznie do ciebie nie podobne
- Chyba muszę coś z tym zrobić, bo zaczynam się o siebie martwić- mruknęłam w połowie poważnie, po czym promiennie się uśmiechnęłam
- Czyli obecnie próbujesz rozwiązać sprawę Alis i Kazu?- spytał
- Owszem, ale nie mam pojęcia czy coś z tego wyjdzie. A ty co porabiasz?- spytałam, niecierpliwie oczekując odpowiedzi
Pedro?

piątek, 24 czerwca 2016

Od Pedra do Nefilim

Klacz wzbiła się w powietrze. Machała skrzydłami, aż wreszcie znalazła się na mojej wysokości.
-Cześć Nef...
-Witaj, Pedro. Czemu mnie obserwowałeś?
-Ja...-wiedziałem, że nie zdołam jej okłamać.- Chciałem cię znaleźć i porozmawiać. Ale zauważyłem, że masz towarzystwo, więc postanowiłem się wrócić, ale mnie zauważyłaś.
-Coś się stało?-zapytała z niepokojem.
-Nie, nic... Po prostu chciałem zapytać, jak się trzymasz.
-U mnie w porządku.
-Miło to słyszeć. Przepraszam, ze znów ci w czymś przeszkodziłem... Cały czas się wtrącam.
-Nie ma problemu. Z resztą w sumie oddałeś mi przysługę... ten Kazu... ja się go normalnie boję.
Chciałem wytrzeszczyć oczy, ale się powstrzymałem. Nie chciałem zrobić z siebie przygłupa. Nef bała się jakiegoś ogiera? Nie spodziewałem się, że kiedyś usłyszę od niej coś takiego.
-Na prawdę? Jeszcze z nim nie rozmawiałem... Jaki on jest?
Nefilim?

wtorek, 21 czerwca 2016

Od Nefilim do Danavara

-Wyjdź, nie zrobię ci nic złego!- Nieznany głos wyrwał mnie z zamyśleń, przez co omal się nie potknęłam
Mimo mojego wcześniejszego zawahania, spokojnie wyszłam w stronę rozmówcy:
- Dziękuję ci za twą łaskę, ale nie musisz być aż tak uprzejmy, kolego- mruknęłam nieco sarkastycznie, czyli zupełnie tak, jak zwykłam robić na co dzień.
Spojrzałam na nieznanego mi wcześniej ogiera i zadrżałam... Z pewnością nie należał do tych przyjaznych i wesołych koni, które na ogół przeważały w naszym stadzie. Coś z nim było nie w porządku, wyczułam to w moich anielskich żyłach. Zanim zdążyłam się dokładniej przyjrzeć, postanowił wyraźnie odchrząknąć, przez co zupełnie się zmieszałam
- Masz jakiś problem?- spytał chłodno, więc nieco się spięłam, aczkolwiek pokręciłam przy tym głową
- Zamiast się na mnie wyżywać, mógłbyś się przedstawić- skarciłam go
Moje słowa najwyraźniej nie zrobiły na nim wielkiego wrażenia
- Ja jestem Nefilim- dodałam, siląc się na lekki uśmiech, który zapewne naturalnie nie wyglądał- Ale możesz mówić mi Nef...- z tej "znajomości" raczej nic dobrego nie wyniknie...
Danavar?

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Od Danavara

Ostatnio błąkałem się po świecie. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić starałem się znaleźć jakiekolwiek towarzystwo. Przez wiele dni podróżowałem po świecie, znajdując to małe wioski, inny razem uciekając, przed niebezpieczeństwami. Jakoś żyłem. Jednak pewnego dnia, takiego jak ten zabłądziłem w gęstym lesie. Nie mogłem się wznieść w powietrze, gdyż korony drzew były za blisko siebie i poranił bym skrzydła. Po pewnym czasie szukania wyjścia, lub czegokolwiek w tym lesie, nastała noc. Zasnąłem szybko pod jakimś wielkim drzewie. Obudził mnie jednak jakiś szelest w krzakach. Myślałem, że to dzik, królik lub jeleń, jednak sylwetka wskazywała, że to koń.
-Wyjdź, nie zrobię ci nic złego!

Ktoś?

Od Iriny

Cisza... To co lubię najbardziej. Nigdy nie rozmawiałam z resztą stada, tak samo mój towarzysz Nightmare. Jednak czułam że muszę z kimś porozmawiać. Brakowało mi tego. Jednak, kto by chciał rozmawiać z córka zmór? Chyba nikt. Pójdę na upiorne równiny, może tam jest coś ciekawego. Step okryty zieloną i zżókłą trawą. Czasem ostrymi krzakami lub samotnymi drzewami. Niepokojącą rzeczą która tam była, to obeliski, święte kamienie. Wszystko było dość przyjemne, jednak źle się czułam. Jakby tego mało było, to było słychać brzęki stali, krzyki oraz coś dziwnego. Miałam wrażenie że to kiedyś słyszałam, ryk smoka. Jednak nie tych domowych. Potężnego, dzikiego i niebezpiecznego króla ziem i przestworzy, znaku potęgi. Smoków Dzikich. O ile pamiętam są one ogromne,niebywale potężne jak i rzadkie. Jakbym widziała upadek, wojnę, setki ciał i strumienie krwi. Nagle coś dziwnego poczułam, jakby coś rozrywało mi skórę. Odwróciłam się miałam dziwne skrzydła, a kolor zmienił barwę w kolorach Księżyca. Po policzku poleciała mi łza. Ból... Niezmierny ból. Zanim się zorientowałam że płacze, usłyszałam wołania kogoś. Ktoś mnie wołał. Złapał mnie za ucho, obróciłam się.

środa, 15 czerwca 2016

Od Nefilim do Alis, Amazji, Kazu

Więc to jest córka mojej przyjaciółki? Emm... nawet są podobne. Wiedziałam, że Alis jest matką ale pierwszy raz spotkałam Amazję... kiepska ze mnie koleżanka...
- Wybacz, nie miałam pojęcia- próbowałam jakoś usprawiedliwić moje poprzednie pytanie, na co siwa klacz westchnęła
- W porządku- lekko się uśmiechnęła- Według mnie powinnyśmy znaleźć Kazu- nie wiadomo do czego jest zdolny- dodała i spojrzała na swoją córkę
Amazja, przez dłuższą część naszej rozmowy, nerwowo grzebała kopytem w ziemi. Na dźwięk imienia swojego "wujka" nieco drgnęła i spojrzała na nas.
Stwierdziłam, że powinnam przejąć inicjatywę i zagadać:
- Amazjo, widziałaś może kogoś?- spytałam spokojnie, a klacz pokiwała głową- A czy ten ktoś był karym jednorożcem?- dodałam nieco bardziej dobitnie
Moja rozmówczyni drgnęła i westchnęła. Wydaje mi się, że nasza zguba nie zrobiła na niej dobrego wrażenia. Ale prawda była taka, że Kazu przerażał nawet mnie.
- Był tam... spojrzał na mnie, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Jego wzrok...- powiedziała nienaturalnym tonem i pokręciła przecząco głową- To było dziwne...- dodała i szybko zamrugała tak, jakby chciała pozbyć się uciążliwego obrazu ze swojej głowy.
- Nadal myślę, że należy go odnaleźć i to jak najszybciej... musimy mu pomóc- Alis nie dawała za wygraną. Rozumiałam ją... gdyby Nakir'owi przydarzyło się coś podobnego, nie mogłabym zostawić go na pastwę losu.
Poza tym byłam bardzo ciekawa co tak naprawdę stało się z tym karym ogierem. Dlaczego nie wygląda tak, jak Alis? Gdzie się podziały jego anielskie skrzydła?
- Sprawdźmy nad jeziorem- mruknęłam, a moje towarzystwo pokiwało głowami- Amazjo, idziesz z nami?- spytałam, starając się być uprzejma, na co klacz entuzjastycznie przytaknęła
- Alis?- chciałam się dowiedzieć, czy moja przyjaciółka zgadza się zabrać swoją córkę na poszukiwania Kazu
Alis? Amazja? Kazu?

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Od Kazu, Alis, Amazji do Nefilim

Niepotrzebne zamieszanie. To już staje się nudne. Cały świat... Jedno, wielkie aktorstwo, w którym każdy musi grać ustaloną rolę. Jesteśmy pionkami, niczym więcej. Mój los, od dawna przesądzony, zdawał mi się być obojętny. Niczego już tu nie potrzebuję. A więc po co jeszcze żyję? Czy nie lepiej by było to zakończyć? Odpędziłem to z mojej głowy, uznając siebie za skończonego głupca. Najpierw zemsta. Potem odpoczynek. Skoro chcę się zemścić, to po co tu jestem? Mój wzrok powędrował w stronę siostry i jej przyjaciółki. Wyczuwałem w niej prawdziwą, anielską krew. Powoli wstałem z cienia, rzucając ostatnie spojrzenie na zgromadzone tutaj klacze. Żadna z nich nie mogła się równać Eclipse. Żadna.
***
Życie jak życie, ale kiedyś trzeba się przydać. Spacerowałam po lesie, rozmyślając nad moimi rodzicami. Alis, moja matka, parę razy uratowała świat. A ja? No dobra, nie uratowała świat, ale dokonała parę czynów, według mnie bohaterskich... A mój ojciec ma ten swój idealny charakter. Miły, pomocny, przyjacielski, odważny... A ja? Chowam się w cieniu, w obawie, że mnie zranią. Nagle, tuż przede mną, przeszedł kary ogier, z rogami. Stwierdziłam, że wygląda jak wcielenie diabła... I wtedy na mnie spojrzał. Jego wzrok omiótł mnie, a przez twarz przeszedł grymas zaskoczenia, smutku i złości. To wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy, po czym on ruszył dalej. Nie wiedziałam, co o tym sądzić.
***
- No i gdzie teraz poszedł? - spytałam, rozglądając się. Nefilim pokręciła głową, równiesz się rozglądając.
- Ehh... Zgubiłyśmy go. - westchnęła. Nagle zauważyłam moją córkę, Amazję. Wyglądała, jakby zobaczyła ducha, lub coś jeszcze gorszego. Zmartwiona do niej podeszłam.
- Amazjo? Coś się stało? - spytałam, przyglądając się jej uważnie. Nefilim dotarła tuż po mnie. Stanęła, przyglądając się badawczo Amazji.
- Kim jesteś? - spytała nieufnie, patrząc na nią uważnie.
- To moja córka. - wyjaśniłam, rzucając jej ostre spojrzenie.
Nefilim?

Od Nefilim do Pedra

Po tym całym "głupim" przedstawieniu, które urządziłam, chcąc pomóc Kazu, w końcu zdołałam się opanować i stwierdziłam, że przydałaby mi się jakaś lekcja aktorstwa. Lustrowałam wzrokiem karego jednorożca, który pomimo naszego wysiłku nie przejął się zanadto całą tą sprawą... ogarnęła mnie irytacja. Głęboko westchnęłam i spojrzałam wysoko w górę. Często uspokajał mnie widok chmur, dzięki któremu wyobrażałam sobie, że gdzieś tam wysoko, w oddali jest mój drugi dom... anielska szkoła.
Tym razem jednak coś innego przykuło moją uwagę. Nawet nie coś, a raczej ktoś. Nie byłam pewna, czy dobrze widzę, więc kilkukrotnie zamrugałam, aby wyostrzyć swój wzrok.
Teraz wiedziałam, że to był on... Zatkało mnie, nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Pedro... lubiłam go, nawet bardzo, ale... sama nie potrafiłam tego określić.
Tego co nas łączyło, albo raczej tego co zaczynało nas łączyć. Z natury nie jestem ufna, zawsze myślałam, że zostałam stworzona, żeby żyć w pojedynkę, ale coraz częściej pragnęłam towarzystwa. Od razu przypomniały mi się przygody, które przeżyliśmy wspólnie z tym skrzydlatym ogierem. Do mojej głowy zaczęły napływać obrazy mrocznych, karych pegazów, które wspólnie udało nam się powstrzymać. Chciałam znów poczuć tę radość... adrenalinę, którą czerpałam gdy z nim przebywałam.
Mój brat Nakir nie cieszył się z tego, że polubiłam Pedro. Uważał, że jest zbyt pokorny, cichy, ufny i poddany innym koniom. Stwierdził, że powinnam znaleźć sobie kogoś z silnym charakterem, kogoś kto dałby radę mnie ochronić...
Przez długi czas nawet ze sobą nie rozmawialiśmy, ogier nie wydawał się mną zainteresowany, a ja trochę bałam się do niego pójść, ponieważ nie wiedziałam co mnie będzie czekało. Miałam obawy, że za bardzo się do niego zbliżę i po prostu spanikuję... Nie lubię, gdy wszystko dzieje się tak nagle, zwłaszcza, jeśli chodziło o uczucia.
Tak naprawdę nie miałam też pojęcia jak wygląda miłość, nie wiedziałam jak się ona objawia... nie potrafiłam powiedzieć, czy ją czuję.
Potrząsnęłam głową, gdy przypomniał mi się jeden z cytatów z mojej ulubionej książki:" Kochać to niszczyć, a być kochanym to znaczy zostać zniszczonym"
Spojrzałam jeszcze raz w kierunku Pedro, mając przed oczami nasze wspólne przygody...pragnęłam ich więcej
- Alis... zaraz wracam, muszę szybko z kimś porozmawiać- mruknęłam pospiesznie i migiem wzbiłam się w powietrze, kierując się do pegaza, chciałam wiedzieć dlaczego mnie obserwuje...
Pedro?

Od Pedro

Tęsknię. Bardzo. Musze do niej iść.
Nie rozmawiałem z Nef już prawie od miesiąca. Widywałem ją czasem, gdy była na polanie. Czasem nasze oczy się spotykały... To było nie do zniesienia... To było jak męki Tantala. Czemu nie poszedłem do niej wcześniej? Aaaa, tak, bo jestem skończonym idiotą. Odpuściłem właśnie wtedy, gdy ona zaczęła się do mnie przekonywać... Ochh... jak ja z sobą wytrzymuje?
***
Biegłem przez las. Poruszałem się nadzwyczajnie cicho. Nie było słychać mojego oddechu, ani tętentu moich kopyt. Gdy drzewa wokół mnie trochę se rozrzedziły, wzbiłem się w powietrze. Machając skrzydłami przemierzałem Wzgórza. Nic nie dostrzegłem. Lecąc dalej, nagle coś zauważyłem. Byłem bardzo wysoko, więc oni na pewno mnie nie widzieli, ale ja ich tak. Stali na jednym z pagórków: Nef, Alis i jakiś kary ogier. Nie znałem go. Nagle Nef spojrzała w górę. Znieruchomiałem, starając się jak najmniej ruszać skrzydłami... Dlaczego!? Przecież chciałem się z nią spotkać... Byłem zły sam na siebie, ale w sumie miałem za co.
Widziała mnie?
Znowu się wtrąciłem... Dla tego nie chce ze mną być. Za każdym razem jej w czymś przeszkadzam... Jestem uciążliwy, po prostu.
A może popatrzyła w górę tylko od niechcenia? Może wymownie?
Znowu na mnie zerknęła. Tym razem przyglądała się trochę dłużej. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że mnie dostrzegła...

Nef?

niedziela, 12 czerwca 2016

Od Nefilim do Alis, Kazu

Głośno westchnęłam i spuściłam nisko głowę. Nie chciałam sprawić Alis przykrości, ale prawdopodobnie nie powinnam więcej pytać o jej przeszłość... Jestem, byłam i już zawsze będę okropnie ciekawskim koniem, ale tym razem postanowiłam sobie odpuścić. Zamiast formować sobie w głowie głupie i bezwartościowe pytania dotyczące karego ogiera, postanowiłam wziąć się w garść...
Eclipse... to imię przez długi czas krążyło w mojej głowie. To, co się stało... z pewnością musiało być okropnym i traumatycznym przeżyciem dla obojga rodzeństwa
- Jaka ona była?- spytałam, łamiąc swoje wcześniejsze postanowienie
-Hmm...?- mruknęła moja towarzyszka, która najwyraźniej nie wiedziała co miałam na myśli
- Ta klacz...
- Oh... była dla niego całym światem- podsumowała, nieco się uśmiechając
- I myślisz, że gdyby Kazu drugi raz się zakochał, to mógłby powrócić do wcześniejszego charakteru?- pytałam dalej, zupełnie zaintrygowana tą całą sprawą
- To jest jakiś pomysł... ale...nie mam pojęcia- klacz nerwowo potrząsnęła głową- To jest praktycznie niemożliwe... przecież go widziałaś- dodała nieco bardziej pochmurnie
Przywołałam sobie obraz Kazu. Przerażającego na swój sposób, lecz nieco intrygującego jednorożca o lśniących oczach... te oczy. Jego wzrok sprawiał, że czułam się nieswojo...
- Alis... ale ja zupełnie nie znam się na miłości i tych sprawach- mruknęłam zupełnie poważnie, a moja przyjaciółka westchnęła
- Sama sobie nie poradzę, liczę na ciebie Nef- uśmiechnęła się pokrzepiająco
Wiedziałam jak bardzo zależy jej na tym, żeby pomóc swojemu bratu, nie mogłam jej odmówić
- Przyjaciele sobie pomagają- odparłam odwzajemniając jej wcześniejszy gest
***
Gdy tylko dotarłyśmy na polanę, na której codziennie o tej porze przebywała większość koni ze stada, zatrzymałyśmy się pod jednym z drzew. Jak znaleźć idealną klacz, która przypominałaby Eclipse? Nie miałam pojęcia... przecież nie wiedziałam jaki ona powinna mieć charakter, zainteresowania... zupełnie nic. Wolałam już nie dopytywać się o to Alis, tylko po prostu wziąć się do roboty. Kątem oka, zauważyłam Kazu, odpoczywającego w cieniu jednego z drzew. Nie wyglądał jakby był zainteresowany którąkolwiek kandydatką... to nie zapowiadało się dobrze.Moja śnieżno biała przyjaciółka również nie wyglądała na zachwyconą tym faktem.Na początku pomyślałam o tym, żeby znaleźć mu po prostu przyjaciela, ale nikt konkretny nie przychodził mi do głowy. Na początku pomyślałam o moim bracie, ale... Nakir ma dość specyficzny charakter i nie sądziłam, żeby mógł dogadać się z Kazu... to mogłaby być katastrofa.
Moje rozmyślania przerwała moja towarzyszka:
- Na pewno nas usłyszy, improwizuj... rób to, co ja- mruknęła Alis - Wow, spójrz na nią, ładnie zaplotła dziś grzywę...- zaczęła mówić, nawet nie wiedziałam o kim, ale jej wzrok kazał mi kontynuować
- Eee.. tak, tak... właśnie i te jej kopyta, są dzisiaj takie... ten tego okrągłe?- sama nie wierzę, że powiedziałam taką głupotę
Na te zupełnie bezsensowne słowa moja przyjaciółka parsknęła zupełnie głośnym i szczerym śmiechem, a ja natychmiast poszłam w jej ślady. Kątem oka spojrzałam na Kazu... czyżby kącik jego ust drgnął w lekkim uśmiechu? Chyba po prostu mi się przewidziało. Wolałam jednak odwrócić wzrok i się nie dopatrywać... bałam się, gdy na mnie patrzył
- Chyba nie jesteś zbyt dobrą aktorką Nef- wysapała Alis
- Przyznaję...- uśmiechnęłam się promiennie i nieco zawstydzona pokręciłam w rozbawieniu głową
Alis? Kazu?

Od Kazu do Nefilim

- Nie potrzebuje twojej pomocy. - wycedziłem, przez zaciśnięte zęby. Przyglądając się klaczy, uznałem, że jest nawet ładna. Ale to jest bez znaczenia... Nie mam zamiaru się nią przejmować.
- Mimo to ci jej udzielę. - rzekła. Pokręciłem głową.
- Nie potrafisz. - odparowałem, po czym się odwróciłem, i bezceremonialnie odszedłem. Klacze mnie nie zatrzymały, i słusznie. Czy ktokolwiek byłby w stanie mi pomóc? A jeśli tak, jakby to wyglądało? Przyjaźń? Miłość? Nie... I tak nikt mnie nie pokocha. Istniała tylko jedna taka osoba, której teraz szczątki spoczywają w grobie, przez moje głupstwo. Za późno zorientowałem się, że rozgrzebywanie starych ran to rzecz głupia, bowiem wspomnienia stanęły mi przed oczami.
Ja i ona, para idealna, przemierzaliśmy ciemny las galopem, w strachu przed tym, co za nami. Słyszeliśmy szelest liści za nami. To coś nas goniło, a to mi się wcale nie uśmiechało. Skoncentrowany na biegu przez ciemny las, nie zauważyłem, że nikogo nie ma u mojego boku. Zatrzymałem się gwałtownie, dysząc. Ile już jej nie ma? Tego nie wiedziałem. Po chwili, ku mojej uldze, dogoniła.
- Nie wiedziałam, że umiesz tak szybko biec. - stwierdziła, zdyszana.
- Wybacz. - odparłem, rozglądając się. Cisza mnie niepokoiła. Nagle, z krzaków, wyskoczyła istota, wysoka na przynajmniej 8 metrów. Próbując ogarnąć to wzrokiem, nie zauważyłem, że ona jest bliska omdlenia. Uświadomiłem, że przed nami stał jednooki cyklop.
- Idź. Powstrzymam go. - powiedziała słabym głosem.
- Nie... Nie możesz. - odrzekłem, stając przed nią. Ta mnie jednak łagodnie odepchnęła.
- Idź, Kazu... - powiedziała, po czym cyklop się na nas rzucił. Ja się odruchowo cofnąłem, zaś ona postąpiła krok do przodu, i zaczęła używać swoich mocy, związanych z ziemią. Spojrzała mi w oczy. Jej wzrok wyraźnie mówił "Idź". A ja, głupi, posłuchałem się. Kiedy byłem już poza lasem, czyli poza terytorium cyklopa, których granic ten nie może przekroczyć, usłyszałem mrożący krew w żyłach ryk, po czym krzyk mojej ukochanej.
- Eclipse! - mój krzyk przeciął powietrze niczym bicz. Nie otrzymałem odpowiedzi.
***
- Eclipse. To się stało. - pokręciłam głową, zasmucona. Nie znałam dokładnie tej historii. Wiedziałam jedynie, że kiedy Eclipse zmarła śmiercią tragiczną, Kazu zaczął się zmieniać.
- Kim była Eclipse? - spytała Nefilim, nadal nie rozumiejąc.
- Jego partnerką. Pierwszą, i zakładam że jedyną. Po niej nie dopuścił nikogo do swojego serca, a żadna klacz nie chciała spróbować. Chciałabym, żeby kogoś sobie znalazł. - rzekłam tonem przepełnionym bólem.
- I dlatego stał się taki? To jedyny powód? - spytała Nefilim, nieco zirytowana. Ale nie znała prawdy. Znała jedynie jej mały kawałek, jedynie część cierpienia, którego doświadczył Kazu. A i tak nie potrafiła zrozumieć. Pokręciłam głowy, starając się, by moje oczy wyraźnie mówiły, że nie chcę o tym mówić. Nefilim zrozumiała.
- Jak mu pomóc? - spytała, najwidoczniej zdecydowana.
- Nie wiem, czy istnieje jakiś sposób. - odrzekłam, rozmyślając. Gdybym znalazła jakikolwiek sposób, zrobiłabym wszystko, by pomóc mojemu bratowi. Ale obawiam się, że nie istnieje sposób.
- Nie możesz po prostu zmienić mu charakteru? Jesteś księżniczką miłości i wogóle, napewno możesz. - powiedziała Nefilim z nadzieją. Pokręciłam głową.
- To nie takie proste. To los tak zarządził, nie uczucia. A los jest potężniejszy ode mnie. Poza tym, nawet jeśli, nie mogę sobie tak po prostu zmieniać charakterów. - odparłam.
- Nie rozumiem tego wszystkiego. - odrzekła sfrustrowana Nefilim. Mimo rozpaczliwiej sytuacji, w której znalazł się brat, udało mi się roześmiać.
- Myślę, że trzeba mu znaleść drugą Eclipse. Jeśli kogoś takiego znajdzie... Może ponownie otworzy się na świat. - odrzekłam, myśląc.
- Ale gdzie znaleść drugą Eclipse. Aha, i wytłumacz mi jeszcze jedno... To o skrzydłach. Mówiłaś tak, jakbyście kiedyś byli podobni. - powiedziała Nefilim. Auć. Zabolało. Odwróciłam wzrok, starając się powstrzymać łzy.
- Najwidoczniej zmienił się równiesz pod tym względem. - odparłam, gdy się opanowałam.
- Wybacz. - powiedziała Nefilim.
Nefilim?

Nowy członek

Powitajmy Danavar!

Nowy członek

Powitajmy Melissę!

Od Nefilim do Alis, Kazu

Kazu wywoływał u mnie dosyć dziwne przeczucia... ja... chyba się go bałam. Każde jego słowo, dogłębnie przenikało przez moją skórę, sprawiając, że miałam ochotę po prostu stamtąd zniknąć. Dosyć długo przysłuchiwałam się rozmowie brata z siostrą i cały czas nie mogłam uwierzyć, że są ze sobą spokrewnieni. Byli zupełnym kontrastem siebie. On był kary, potężny, bezlitosny i sprawiał że czułam się zupełnie przerażona. Tymczasem Alis... ona była biała jak śnieg, delikatna, sprawiała wrażenie bardzo przyjemnej, a do tego miała skrzydła. Co się stało z Kazu? Chciałam się dowiedzieć, ale po prostu bałam się zapytać. Już sam jego głos przyprawiał mnie o dreszcze.
W pewnym momencie ogier podniósł na mnie wzrok, ale ja natychmiast odwróciłam głowę, żeby go uniknąć... to było zbyt bolesne.
I wtedy zrozumiałam jak wiele musiał przejść. Jak bardzo kiedyś cierpiał... Tymczasem ja? Ja przyszłam do Alis po to, żeby pozbyć się uczucia, które pojawiło się we mnie tak nagle. Chciałam bez ceremonialnie zabić tę lepszą część mnie, aby znów stać się niczym maszyna do walki. Wtedy zrozumiałam jak bardzo byłam głupia prosząc o to wszystko, podczas gdy inne konie nie miały nawet szans na poczucie czegoś dobrego. W tej chwili pojęłam, że tak naprawdę...:
-Nie ma złych koni... Są tylko takie, które nieświadomie wyrządzają szkody, gdy dążą po dobro...- nawet nie wiem dlaczego to powiedziałam... to wypłynęło z moich ust zupełnie nieświadomie i niezależnie
Rodzeństwo natychmiast ucichło i spojrzało w moim kierunku. Poczułam na sobie ich wzrok... jeden zimny i bezuczuciowy i ten drugi... ciepły i troskliwy. Oni tak idealnie się równoważyli
- Nef ma rację... Kazu, cokolwiek cię spotkało, nie pozwolę, żebyś teraz cierpiał. Pozwól sobie pomóc. Myślę, że Nefilim też nie zostawi nas w potrzebie...- wypowiadając te kilka słów, spojrzała w moim kierunku, na co nieśmiało pokiwałam głową...
- Zostałam stworzona po to, żeby nieść pomoc- powiedziałam dość pewnie i spojrzałam prosto na karego ogiera
Alis? Kazu?

Od Cesara do Vanilii

Nie odpowiedziałem. Podszedłem tylko jeszcze bliżej. Vanilia mnie rozpoznała, mimo to powtórzyła:
-Cesare?
-Tak, to ja.-powiedziałem po chwili.
Wreszcie otworzyła oczy. W jej niebieskich tęczówkach odbiło się światło. Była piękna. Od dłuższego czasu moich myśli nie zaprzątał nikt inny. Bez przerwy miałem ją przed oczami. Tak to jest, jak się ktoś zakocha... 
Dawniej nie byłem pewny tego uczucia, ale teraz już wiedziałem- wiedziałem na pewno, że to z nią chcę spędzić resztę życia. 
Klacz podeszła do mnie. Wiedziałem , że coś ją trapi.
-Jacy oni byli? Twoi rodzice?- zapytała nagle. Nie miałem pojęcia, czemu o to pyta. Zawsze unikaliśmy tego tematu.
-Znałem tylko matkę. Nie pamiętam jej zbyt dobrze. Troszczyła się o mnie. Kochała mnie... Aż pewnego ranka się obudziłem, a jej nie było w pobliżu. Miałem zaledwie półtora roku. Szukałem jej... Ale nie znalazłem... A ty? Opuścili cię, prawda?
Trwało milczenie. Po długiej ciszy odrzekła:
-Tak. Ale wcale tego nie żałuję.
-Myślałem, że ich kochałaś...
-Tak, ale gdyby rodzice by mnie nie opuścili, nie poznałabym łani, która mnie wychowała, potem nie wędrowała bym po świecie i nie spotkałabym tego stada i... i nie poznałabym ciebie.
Zrozumiałem. Vanilia była samotnikiem, ale znałem ją i wiedziałem, że tęskniła za kimś bliskim. Często wracała wspomnieniami do tych szczęśliwych czasów, gdy jeszcze miała rodzinę. Stado tylko częściowo zapełniło pustkę w jej sercu. Ale się zmieniła. Odkąd bliżej się poznaliśmy. Ten wewnętrzny smutek zniknął z niej. Ona też mnie kochała.
-To dobrze się składa... Bo.. bo ja ie mogę bez ciebie żyć.
Vanilia?

Od Kazu do Nefilim

Spojrzałem bezlitośnie na klacz, która patrzyła na mnie, zamurowana.
- O Alis ci chodzi? - spytała cienkim głosem, unikając mojego wzroku. Spojrzałem na nią chłodno, wiedząc, że i tak nie wychwyci naszego podobieństwa. Po chwili ruszyła w miejsce, z którego przybyła, a ja ruszyłem za nią. Kiedy na horyzoncie ujrzałem moją siostrę, uświadomiłem sobie, jak bardzo się zmieniłem. Przed oczami stanęło mi jedno z naszych wspólnych wspomnień.
- Kazu! Gonisz! - usłyszałem melodyjny śmiech mojej bliźniaczki, nie tak bardzo inny od obecnego. Parę razy moje kopyta z głuchym stuknięciem uderzyły o ziemię, po czym wzbiłem się w powietrze, machając moimi eleganckimi, anielskimi skrzydłami. Po czym powróciłem do rzeczywistości, pełny gorzkiego smutku i żalu. Tak, zmieniłem się.
- Siostro. - to słowo przecięło powietrze jak niematerialny bicz.
- Bracie. - odparła znanym mi tonem. Lustrowała mnie wzrokiem, jakby porównując mnie do tego konia, którym byłem wcześniej. Ona nie zmieniła się jakoś bardzo. Te same, anielskie skrzydła, które ja też kiedyś miałem, ta sama, zgrabna sylwetka i te same, ciepłe oczy. Zmieniło się jedynie jedno. Mianowicie jej aura, bowiem odkąd przejęła stanowisko naszej matki, stała się bardziej pewna siebie.
- Przejęłaś stanowisko matki. - rzekłem, patrząc jej prosto w oczy. Ona się nie zawahała, jakby dostrzegła wgłębi mnie iskierkę Kazu Avila Ramizez Arellano - konia, którym byłem dawno temu.
- A ty stanowisko ojca. - odparła.
***
Nie mogłam uwierzyć, jak bardzo Kazu się zmienił. Tak jakby odrzucił swoją przeszłość, a przyszłość zgotowała mu los okrutny. Mimo to się przystosował. W chwili, gdy go ujrzałam, czar prysł, i ponownie byłam sobą.
- Dlaczego to zrobiłeś? - szepnęłam na tyle głośno, by to dotarło do mojego brata.
- Są pewne rzeczy, których nie potrafisz zrozumieć. - odrzekł mój brat. Miał głos cichy, a mimo to chłodny i ostry. Jak lód. Potrząsnęłam sfrustrowana głową.
- Masz rację. Nie rozumiem, a ty się zmieniłeś. A twoje skrzydła? - spytałam, patrząc na niego zmartwiona. Teraz to ogier wyglądał na sfrustrowanego.
- To tylko pozostałość. - gdy wypowiedział to słowo, zauważyłam widmo tego, co niegdyś było pięknymi, miękkimi jak puch anielskimi skrzydłami.
- Jak to się stało? - spytałam. Przez twarz Kazu przemknął grymas... czego? Bólu, żalu, złości?
- Lepiej nie wiedzieć. - mruknął, patrząc na Nefilim. Ta stała w ciszy, obserwując naszą wymianę zdań.
- Ale... Dlaczego? - spytałam, mając pewność, że mój brat zrozumie.
- Nie umiałem dłużej tak żyć. - pokręcił głową, zamyślony.
- Brakuje ci czegoś. - uświadomiłam sobie. Zastanawiając się, czymże to może być, nie zauważyłam, że mój brat do mnie podszedł.
- A ja nie wiem czego. - szepnął, a ja zrozumiałam. Zmienił się bardziej, niż przypuszczałam... Jego dusza, teraz stworzona z żalu i bólu, przybrała maskę chłodnej obojętności, po to, by zamaskować dziurę w sercu.
Nefilim?

Od Vanilii

Spacerowałam po sadzie. Robiłam to z resztą bardzo często. I jak zwykle miałam nadzieję, że spotkam tam Cesara. Może tylko mi się wydawało, ale chyba coś do niego czułam...
Nigdy nie myślałam poważnie o partnerze. Wydawało mi się, że bycie samotnym to nic złego, a brak towarzystwa nigdy mi nie doskwierał. Aż do niedawna...
Spotkałam go tutaj już kilka razy. I miałam wrażenie, że on też... że mamy jakieś szanse...
Dla tego chciałam go spotkać. Ale zaraz, czy to nie ogier ma wyznać miłość jako pierwszy? Jestem cierpliwa. Mamy czas. Dużo czasu...
 Zamknęłam oczy. Drzewa roztaczały wokół przyjemny zapach kwiatów. Był to kolejny powód, dla którego tu przychodziłam- byłam od niego uzależniona. Z rozmyśleń wyrwał mnie szelest, a zaraz potem zapach Cesara. Potrafiłam go rozpoznać. Nie otwierając oczu, wychwyciłam, że podchodzi bliżej.
-Cesar?

Od Nefilim do Alis, Kazu

Nie wiem dlaczego mój charakter nie zmienił się całkowicie, tylko czasami płatał mi figle. Z tego co mówiła Alis, powinnam być zupełną odwrotnością siebie, tymczasem miałam ochotę krzyczeć, płakać, śpiewać... ogólne szaleństwo. Może to dzięki temu, że w moich żyłach płynie nieco Anielskiej krwi? Zanim zdążyłam dobrze się zastanowić, spojrzałam niedbale w stronę jeziorka i dostrzegłam w nim Dem, która zupełnie nie wiedziała co się dzieje...
- Demeter! Wszystko w porządku?!- krzyknęłam spanikowana i pognałam w jej stronę
Klacz spojrzała na mnie z wielkim żalem, po czym wygramoliła się na brzeg
- Nie dotykaj mnie... nie wiem co się dzieje ale obie zachowujecie się jak niedorozwinięta... A Vitali? Co to w ogóle było?- spytała i nie czekając na odpowiedź rozpostarła skrzydła, wybijając się w przestworza... gdybym ja wiedziała... oj gdybym wiedziała co się tutaj dzieje
Wtem spostrzegłam, że Alis znacznie się oddaliła, więc postanowiłam do niej dołączyć.
- Alis! Zaczekaj!- wysapałam, galopując
- Nie zamierzam zwalniać tylko dlatego, że jesteś totalnie bezwartościowa...- mruknęła i machnęła swoją bujną grzywą... auć, zabolało
- Gdzie znajdziemy tego twojego brata? Moment... ty masz brata?- spytałam nieco plącząc się w swojej wypowiedzi
- Wiem, może trudno ci to załapać, ale mam... dodam, że jest moim bliźniakiem. Nazywa się Kazu i jeśli się pospieszysz, to może zdołasz go nawet poznać- mruknęła nie zbaczając z drogi
Kazu... to słowo zupełnie nic mi nie mówiło. Nawet nie wiedziałam, że w naszym stadzie jest ogier o takim imieniu... dziwne
W pewnym momencie Siwa klacz zatrzymała się i po prostu położyła się na soczystej zielonej trawie, na początku jej nie zauważyłam, więc potknęłam się i robiąc przewrót w przód wylądowałam tuż pod jednym z leśnych drzew...
- Co ty robisz...- zaczęłam ale Alis sprawnie mi przerwała
- Nic mi się nie chce- zatkało mnie... taka ignorancja- Mam ochotę się nieco zdrzemnąć
- Ale musimy znaleźć Kazu... trzeba to naprawić...
- Chyba tylko tobie na tym zależy- prychnęła, zanim zdążyłam zaprotestować- Przyprowadź go tutaj, a ja sobie poczekam- uśmiechnęła się sztucznie, po czym postanowiła się przeturlać na drugi bok
Stałam tam przez chwilę z szeroko- otwartymi ustami, zastanawiając się co powinnam zrobić, ale w końcu poszłam za radami klaczy i pogalopowałam do centrum. Miałam w zamiarze odnaleźć jej brata... tylko nie miałam pojęcia jak wygląda, ani gdzie się znajduje
- Uważaj jak łazisz!- na dźwięk chłodnego, niczym lód głosu zatrzymałam się w miejscu i spuściłam głowę...
- Nie zauważyłam cię...- zaczęłam się tłumaczyć. Nagle zrobiło mi się okropnie zimno
W końcu zdobyłam się na odwagę, żeby spojrzeć na mojego rozmówcę. Przede mną stał potężny, kary jednorożec, którego wzrok z pewnością nie należał do tych przyjaznych. Uważnie lustrował mnie swoimi błyszczącymi oczami, sprawiając że czułam się dziwnie, tak jakby... obco
Zanim zdążyłam się odezwać usłyszałam cztery ostre niczym ciernie słowa:
- Prowadź do mojej siostry...
Czy to był Kazu? Przecież... oni nawet nie byli do siebie podobni...
Alis? Kazu?

Od Alis do Nefilim

Przewróciłam oczami, patrząc na jakże irytującą mnie klacz.
- Mój brat bliźniak, o ile jesteś na tyle głupia, by tego nie rozumieć. - parsknęłam, zdenerwowana.
- Nie jestem głupia, to po prostu ty nic nie mówisz! - warknęła Nefilim.
- Mówię, po prostu ty mnie nie słuchasz. A teraz bądź cicho. - odparowałam, nawet się nie odwracając. Nefilim ucichła, czyli podziałało.
- Alis! Nef! - usłyszałam głos Demeter.
- Demeter... Czego? - spytałam, patrząc znudzona na zaskoczoną klacz.
- No... Ehh... - jęknęła, patrząc to na mnie, to na Nefilim. - Bo... Vitali wyrzuciła mnie ze stada, i uznała, że jestem najgorszą klaczą w całym stadzie... A wcześniej byłyśmy przyjaciółkami... W ogóle charakter jej się zmienił... Alis, pomóż. - jęknęła zrozpaczona klacz. Zignorowałam ją, bowiem uznałam, że nie zasługuje na moją uwagę. Ominęłam ją, przy okazji "przypadkowo" popychając ją w wodę.
- Hah. - parsknęła śmiechem Nefilim, widząc swoją przemoczoną "przyjaciółkę" Pff, przyjaźń! Idiotyzm. Po chwili przybiegła do nas Vitali.
- Dem, żartowałam. Głupia jesteś, że nie zrozumiałaś. - alfa parsknęła śmiechem. Ja jedynie to wszystko zignorowałam, i obeszłam szerokim łukiem.
Nefilim?

Od Nefilim do Alis

Ten śmiech... to nie był jeden z tych, które do tej pory znałam. Zaczęłam się powoli cofać, kręcąc przy tym nieznacznie głową. W moim ciele mieszały się setki uczuć, emocji. Czułam się jak jedna wielka mieszanka, która nie potrafiła dokładnie określić tego, co się działo. Jedna część mnie kazała mi wszystko zostawić i pogalopować przed siebie, ale ta druga kategorycznie jej odmawiała i prosiła o pomoc dla Alis. Czy ona oszalała?
- Żartujesz sobie?- krzyknęłam pełna niewytłumaczalnej agresji, którą za wszelką cenę pragnęłam w sobie zdusić- Wszystko z tobą w porząku?- dodałam lekko się martwiąc
Klacz spojrzała na mnie spode łba, perfidnie się uśmiechając... poczułam się dość dziwnie
- Powiem ci coś skarbie... nie jesteś najważniejsza, nigdy nie byłaś i już na pewno nie będziesz- warknęła, po czym zaczęła kierować się z powrotem do jeziorka, przy którym na początku ją odnalazłam. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć... z jednej strony wiedziałam, że Alis ma rację, ale z drugiej... Ogarnęła mnie niewyobrażalna wściekłość
- Powiedz mi co tu się do licha stało!- jak widać, klacz postanowiła olać zupełnie moje słowa i nawet nie raczyła się odwrócić. Nie wiem dlaczego ale miałam ochotę po prostu się rozpłakać... skąd te dziwne wahania nastroju?
- To wszystko jego wina... nie powinno się to w ogóle wydarzyć...- mruknęła od niechcenia, nie zatrzymując się. Na jej słowa zmrużyłam oczy...
- Czyja wina? O kogo chodzi?- spytałam zaintrygowana, ale nie uzyskałam odpowiedzi- Mówiłaś coś o odwróceniu uczuć... powiedz mi co się dokładnie dzieje?- nie dawałam za wygraną
Nie czułam się dobrze. Musiałam toczyć wewnętrzną walkę ze swoimi myślami... stało się coś bardzo niedobrego
- Musimy go znaleźć, dowiedzieć się dlaczego to wszystko się stało- dodała- Idziesz, czy będziesz tak stała i się gapiła?- Przyznaję, że nowa wersja Alis nie przypadła mi do gustu
- Przecież samej cię z tym wszystkim nie zostawię- mruknęłam i zaczęłam zastanawiać się, o kogo chodzi mojej przyjaciółce...- To gdzie idziemy najpierw?- spytałam, gdy zaczęła ogarniać mnie niewytłumaczona euforia...
Spojrzałam jeszcze na dumną, pewną siebie siwą klacz, która dobrze wiedziała co dalej robić i gdzie się udać... czekałam tylko na jej odpowiedź... Choćby jedno słowo, które pokaże jak mamy rozwiązać tę zagadkę...
Alis?

sobota, 11 czerwca 2016

Od Alis do Nefilim

 Mhm... To akurat trudna sprawa. Ale... - wybałuszyłam oczy. Dostałam przekaz od Reyny, mojej najbardziej zaufanej przyjaciółce jak i podwładnej, a dokłądniej informację...
- Alis? - spytała zaniepokojona Nef, ale jej głos dobiegał z daleka.
- To... On... Niemożliwe... On powinien nieżyć... - jęknęłam słabo, po czym upadłam.
***
- Alis! Alis! - usłyszałam własne imię, wypowiadane przez natrętliwy, lecz znany mi głos. Skąd ja go znam...? Nefilim! I... On... Mój brat, mój bliźniak. Ale nie chciałam powracać do spraw na ziemii, na tym kamieniu było tak przytulnie, a tam same problemy...
- Alis! - tym razem usłyszałam głos całkiem wyraźnie. Uchyliłam powieki.
- Yhh... - jęknęłam, gdyż z niewiadomych powodów moje struny głosowe nie nadawały się do użytku.
- No nareszcie! Myślałam, że... - głos Nef się załamał. Ja zaś wstałam na nogi, i od razu zasypały mnie informacje. Zachwiałam się.
- O do wszystkich diabłów... - jęknęłam, gdy uświadomiłam sobie, co to oznacza.
- Alis! Co się stało? - spytała Nefilim, wyraźnie zmartwiona. Przeniosłam wzrok na nią.
- Równowaga została zakłócona. - powiedziałam, i nie udzielając dalszych wyjaśnień, pociągnęłam Nefilim za sobą.
- Co... Jak...? - burknęła niezadowolona przyjaciółka, po czym moje kopyta poczuły miękkie obłoki. Nareszcie w domu.
- Chodź. Muszę coś sprawdzić... - nagle coś sprawiło, że wykręciłam ciało z bólu. To był ból, którego jeszcze nie zaznałam. Bardziej psychiczny niż fizyczny, ostry i chłodny jak lód. Po chwili jednak biegłam jak szalona do zamku.
***
- Tak jak myślałam. Ktoś się wdarł i wywrócił do góry nogami wszystkie uczucia. To może doprowadzić do wielu zaburzeń w równowadze świata, a także zmiany charakterów wielu istot... - jęknęłam, patrząc na dużą, dobrze zorganizowaną maszynę.
- Yhy? - mruknęła Nefilim. Spojrzałam na nią. Nagle uświadomiłam sobie, że ona jest taka arogancka, i rządzi się o wiele za dużo.
- A wogóle... To możesz sobie iść. - z niewiadomych mi powodów parsknęłam oschłym i złośliwym śmiechem.
Nefilim?

Od Kazu

Śledziłem wydarzenia oczami klaczy zwanej Nefilim. Była zbyt radosna i optymistyczna jak dla mnie. Ale kiedy na horyzoncie pojawiła się moja siostra, po prostu straciłem nad sobą panowanie.
- Ona żyje? - mruknąłem sam do siebie. Zauważyłem, że straciłem łączność z samicą. Ponownie otworzyłem oczy na jej świat. Oczywiście ona nie była tego wszystkiego świadoma. Ale ja, Kazu, oczywiście o to zadbałem. Ona nie mogła wiedzieć. Nie słyszałem dźwięków, ale to mi nie przeszkadzało. Ważna dla mnie była w tej chwili moja bliźniaczka.
- A więc żyjesz. I objęłaś stanowisko matki. Ale nie wiesz, czego ja dokonałem.- mruknąłem w myślach. Po chwili wizja się urwała, a ja pogrążyłem się w mroku.
***
Wyjście z krainy cieni to nie lada dokonanie, a jednak ja to potrafiłem.
- Zawsze byłem tym innym. Nikt mnie nie doceniał. - pomyślałem gorzko, dusząc w sobie żal. Nie mogłem sobie pozwolić na słabość, a na pewno nie przed alfą. Paplała o jakimś tam stadzie.
- Alis do niego należy, prawda? - spytałem oschle, patrząc Vitali w oczy.
- Tak, skąd wiesz? - spytała zdziwiona alfa, patrząc uważnie na mnie. Gdzieś w oddali przebiegła sarna, ale nikt nie zwrócił na to uwagi.
- Wytwarza wokół siebie... pewną aurę. - stwierdziłem, całkowicie mijając się z prawdą. Vitali skinęła głową i uśmiechnęła się.
- Tak, ona jest... - zaczęła, ale przerwałem jej wpół słowa.
- Księżniczką miłości i tych tam bzdur. Tak, wiem. - przewróciłem oczami, znudzony.
- Aha... To chcesz dołączyć? - spytała nieco zdzwiona, a także zirytowana klacz. skinąłem głową, po czym bezceremonialnie odszedłem.
Ktoś?

Od Oskara do Arthlei

Stałem chwilę, gapiąc się na nią bezmyślnie. Dopiero po minucie dotarło do mnie, co powiedziała. Cieszyłem się. Tak, byłem zachwycony... Ale... nie sądziłem, że teraz! Zaskoczony wydusiłem z siebie:
-To... To wspaniale!
Uśmiechnęła się tylko, po czym oparła głowę o mój grzbiet.
-Miło to słyszeć.-odpowiedziała szeptem.
Była szczęśliwa, widziałem to. Potrafiłem to rozpoznać. Czasem zmieniała swoją twarz w maskę, lecz potrafiłem wyczuć jej nastrój. Może to wrodzony dar? Zawsze z łatwością przychodziło mi rozgryzani innych...
Staliśmy tak, puki niebo nie zmieniło się z szarego błękitu w granat. Oglądając gwiazdy poszliśmy na polanę.
-Jak chcesz go nazwać?-zapytałem.
-Nie mam pojęcia... A tobie, podoba się jakieś imię?
-Podoba mi się Carmen.
-Tak, jest bardzo ładne... A jeśli to on?
-W takim razie musimy się zastanowić. -uśmiechnąłem się.

Od Nefilim do Alis

Ostatnimi czasy w stadzie nastał spokój i zrobiło się cicho... zbyt cicho. Proszę nie mieć mi tego za złe... cieszyłam się, że tak wiele trudnych spraw w moim życiu się rozwiązało i znów wyszłam na prostą, ale uwielbiam, kiedy coś się dzieje. Jestem klaczą, zakochaną w adrenalinie, więc w obecnej chwili czułam się po prostu nie na swoim miejscu... Najchętniej rozpętałabym jakąś mini wojnę albo tornado, żeby w końcu było rozrywkowo, ale prawdopodobnie reszta koni nie byłaby zadowolona z mojego pomysłu.
Mając chwilę wolnego czasu postanowiłam uporządkować wszystkie moje dotychczas niedokończone sprawy, a co za tym idzie, moje głupawe serce, z którego nie byłam zupełnie zadowolona. Zanim zaczęłam angażować się w sprawy innych koni... zachowywałam się dość... samolubnie, a co za tym idzie, byłam wydajniejsza w walce i obronie moich znajomych. Odkąd zaprzyjaźniłam się z Alis i przede wszystkim Demeter (która zresztą okazała się jednym z koni niebios), zaczęłam zwracać większą uwagę na sprawy uczuciowe. Moja arogancja opuściła mnie na zawsze, czyniąc mnie słabszą, czego na pewno nie chciałam.
Bez tych dwóch klaczy z pewnością nie wyobraża sobie dalszego życia, ale miłość... i tutaj rodzi się problem
Nie chciałam się zakochać... nie zamierzałam na to pozwolić. Jednak to wszystko nadeszło tak nagle, niespodziewanie. Nigdy nie czułam prawdziwej miłości, więc nie jestem do końca pewna swoich uczuć, co nie zmienia faktu, że powinnam na ten temat porozmawiać z kimś, kto powinien się na tym znać. Uznałam, że najlepszym wyborem będzie właśnie Alis... w końcu jest koniem miłości- rasa zobowiązuje
Zastałam klacz, spacerującą nad jeziorem, więc nie miałam najmniejszego problemu z jej odnalezieniem:
- Alis...- wysapałam nieco zmęczona po dłuższym galopie, jednak kondycja już nie ta sama...
Klacz obróciła głowę, po czym natychmiast się rozpromieniła:
- Nef! Tyle czasu się nie widziałyśmy, opowiadaj co nowego.
- Dużo by tu gadać... chciałam spytać cię o radę- wymruczałam nieco się jąkając, co się stało z moją pewnością siebie?
- Śmiało, mam czas- odparła promiennie, na co westchnęłam
- Znam taką jedną koleżankę...eee... i ten, tego... ona kogoś bardzo lubi... chyba, w sensie, jest taki ogier i...-chyba zrobiłam z siebie totalną idiotkę
- O ja Cię! Nefilim się zakochała!- krzyknęła totalnie zaskoczona, a mi ze wstydu zaczęły płonąć policzki... dyskrecja...
- Cicho bądź... ja nie wiem...- zaczęłam się tłumaczyć, ale Alis sprawnie mi przerwała
- Kto to jest? Hmm...? Czyżby Iratze, no wiesz ten koń niebios, o którym mi tyle opowiadałaś? A może to ktoś z naszego stada... Pedro?
- To nie jest ważne... ja po prostu chcę się odkochać- tym razem trafiła prosto w mój czuły punkt- Chcę powrócić do swojego dawnego charakteru... Co o tym myślisz?
Alis?

Nowy członek

Powitajmy Kazo!

Nowy członek

Powitajmy Rasgarię!