-Niech jakiś medyk tu przyjdzie!-krzyknąłem
Zaraz przybiegł do mnie Księżyc.
-Co się stało?-zapytał
-Vitali coś jest... Straciła przytomność. Jeśli nie sprawi ci to problemu, przynieś trochę wody z jeziorka.
-Dobrze...-odrzekł i pogalopował do jeziora.
Po chwili wrócił z wielką muszlą pełną wody w pysku.
-Dziękuję ci.-odparłem
Delikatnie oblałem pysk klaczy wodą, a ta zaczęła parskać i wstała
-Co się stało?-zapytała
-Straciłaś przytomność... Źle się czujesz?
-Trochę... Ale to chyba wina tych mrozów... Sam przyznasz, że czasem jest strasznie zimno.
-Tak, musisz na siebie uważać. Poproszę zielarzy, bu przynieśli trochę ziół, one Ci pomogą.
-Dziękuję Oxelo...-odrzekła klacz słabym głosem.
-Ty się połóż i odpoczywaj...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz