Nie wiedziałam co się działo. Serce mi zamarło. Nie docierało do mnie co się działo. To było piękne, tylko, lub nawet aż od godziny jestem mamą.
-Rubin, co zrobimy? Brego nie może z nami iść.- Powiedziałam do ogierka, który mężnie, ale bez rezultatu próbował wytyczyć trasę.
-No... może pegazy go zaniosą do Arota?- zaproponował Rubin, ale widać było, że nie ma pojęcia o źrebakach.
- Widać musi iść z nami. Jest silny, wstał zaraz po urodzeniu... Będziemy uważać na niego.- To była trudna decyzja, ale nie mogłam dalej zwlekać.
- Mamusiu! Dlaczego jesteś smutna? To przeze mnie?- podbiegł do mnie myszaty źrebaczek, był wystraszony.
- Nie kochanie, tylko musisz... iść z nami. To będzie niebezpieczne.- serce mi krwawiło, moje dziecko, sama je wystawiam na taka próbę.
- Rubin, podpowiedź na być tam gdzie nikt nie dotrze.- chyba już wiedziałam o co chodzi.
(Rubin?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz