Przykro mi, ale nasze stado niedługo przestanie istnieć... I jeśli, drodzy howrsowicze, doggowicze, gracze, nie będziecie promować bloga, upadnie on... Oto bannery, do wyboru do koloru!!!: (czasem 'klik' nie działa więc zróbcie go sami jeszcze raz- tak jak w howrse linki )
1 :
<div style="border: 1px solid rgba(255, 255, 255, 1); border-radius: 37px; -webkit-box-sizing: border-box; -moz-box-sizing: border-box; box-sizing: border-box; width:198px; height:129px; background:rgba(0, 170, 207, 1) url(http://www.galopuje.pl/foto_news/mini/th_zima_konie.jpg) repeat ; background-size:100%;"></div><div style="height:42px; width:49px; margin-left:22px; margin-top:-80px; margin-bottom:38px; overflow: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0); padding: 2px; text-align: center; -webkit-box-sizing: border-box; -moz-box-sizing: border-box; box-sizing: border-box; cursor: auto; font-family: Comic Sans MS; font-size: 16px; color: rgba(0, 0, 0, 1);"><a href="stadopolnocnejwichury.blogspot.com">KLIK</a></div><img src="http://yourlayout.za.pl/warsztat/kreator/nowa/login.php?text=Stado P|o||l|nocnej Wichury&f=fonts/Lato&size=11&color=000000" style="margin-left:7px; margin-top:-36px; margin-bottom:1px; display: block;"><img src="http://yourlayout.za.pl/warsztat/kreator/nowa/login.php?text=Do|l||a|cz!&f=fonts/Lato&size=13&color=000000" style="margin-left:1px; margin-top:-107px; margin-bottom:70px; display: block;"><img src="http://yourlayout.za.pl/warsztat/kreator/nowa/login.php?text=By &f=fonts/Lato&size=11&color=000000" style="margin-left:146px; margin-top:-128px; margin-bottom:93px; display: block;"><img src="http://yourlayout.za.pl/warsztat/kreator/nowa/login.php?text=Madzia 12 XD&f=fonts/Lato&size=6&color=000000" style="margin-left:127px; margin-top:-112px; margin-bottom:86px; display: block;"><!-- -->
2:
<div style="border: 2px solid rgba(0, 0, 0, 1); border-radius: 64px; -webkit-box-sizing: border-box; -moz-box-sizing: border-box; box-sizing: border-box; width:566px; height:390px; background:rgba(0, 170, 207, 1)url(http://i2.pinger.pl/pgr457/20e22b1b0010de644f5a300f/107589_zima_snieg_trzy_galopujace_konie.jpg) repeat ; background-size:100%;"></div><div style="height:49px; width:77px; margin-left:427px; margin-top:-253px; margin-bottom:204px; overflow: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0); padding: 0px; text-align: center; -webkit-box-sizing: border-box; -moz-box-sizing: border-box; box-sizing: border-box; cursor: auto; font-family: Comic Sans MS; font-size: 17px; color: rgba(0, 0, 0, 1);"><a href="stadopolnocnejwichury.blogspot.com">KLIK</a></div><img src="http://yourlayout.za.pl/warsztat/kreator/nowa/login.php?text=Stado P|o||l|nocnej Wichury&f=fonts/Sunny&size=30&color=000000" style="margin-left:35px; margin-top:-378px; margin-bottom:328px; display: block;"><img src="http://yourlayout.za.pl/warsztat/kreator/nowa/login.php?text=stadopolnocnejwichury.blogspot.com&f=fonts/Sunny&size=20&color=000000" style="margin-left:36px; margin-top:-341px; margin-bottom:304px; display: block;"><img src="http://yourlayout.za.pl/warsztat/kreator/nowa/login.php?text=Do|l||a|cz do nas!!!&f=fonts/Sunny&size=20&color=000000" style="margin-left:360px; margin-top:-294px; margin-bottom:251px; display: block;"><img src="http://yourlayout.za.pl/warsztat/kreator/nowa/login.php?text=By Madzia 12 XD&f=fonts/Sunny&size=20&color=000000" style="margin-left:305px; margin-top:-45px; margin-bottom:4px; display: block;"><!--
3:
<div style="border: 2px solid rgba(0, 0, 0, 1); border-radius: 43px; -webkit-box-sizing: border-box; -moz-box-sizing: border-box; box-sizing: border-box; width:400px; height:250px; background:rgba(0, 170, 207, 1) url(https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7KHollsiDcN6N4p3LGsG7lcuU6M3PUhSed6XfDX3gUHIIGfBR7Cp8ohwgrCZMxP3gJePLoEoAEuJppZiUCutN6lTQLYOP9idmpPV2yNqQESXf9hndtGgHWS2wk4qdgrUlx_RQi_ZIvA4/s1600/254343_273281069460178_1279331275_n.jpg) repeat ; background-size:100%;"></div><div style="height:50px; width:74px; margin-left:300px; margin-top:-63px; margin-bottom:13px; overflow: auto; background-color: rgba(255, 255, 255, 0); padding: 0px; text-align: center; -webkit-box-sizing: border-box; -moz-box-sizing: border-box; box-sizing: border-box; cursor: auto; font-family: Comic Sans MS; font-size: 20px; color: rgba(0, 0, 0, 1);">KLIK</div><img src="http://yourlayout.za.pl/warsztat/kreator/nowa/login.php?text=Stado P|o||l|nocnej Wichury&f=fonts/Chelsea&size=20&color=0ce817" style="margin-left:13px; margin-top:-245px; margin-bottom:195px; display: block;"><img src="http://yourlayout.za.pl/warsztat/kreator/nowa/login.php?text=Do|l|acz!&f=fonts/Chelsea&size=20&color=0ce817" style="margin-left:275px; margin-top:-104px; margin-bottom:60px; display: block;"><img src="http://yourlayout.za.pl/warsztat/kreator/nowa/login.php?text=Zapraszamy!&f=fonts/Chelsea&size=30&color=0ce817" style="margin-left:13px; margin-top:-94px; margin-bottom:31px; display: block;"><img src="http://yourlayout.za.pl/warsztat/kreator/nowa/login.php?text=By Madzia 12 XD&f=fonts/Chelsea&size=20&color=0ce817" style="margin-left:30px; margin-top:-52px; margin-bottom:4px; display: block;"><!--
poniedziałek, 29 grudnia 2014
piątek, 5 grudnia 2014
Drodzy Członkowie!
Wybaczcie, moje konto, Madzia 12 XD zostało zawieszone. Konto mojego kuzyna-Jaskierek.M zostało uznane za moje multi, chodź wcale nim nie było... Usunęło to konto, ale Jaskierek.M będzie dalej w stadzie-gra on bowiem w doggi game, jako JaskierekM więc mam z nim kontakt :(
Opowiadania przzesyłajcie do mnie na e-mail:
mazurka12@interia.pl
Puki moje konto nie zostanie odblokowane 4 stycznia...
Opowiadania przzesyłajcie do mnie na e-mail:
mazurka12@interia.pl
Puki moje konto nie zostanie odblokowane 4 stycznia...
środa, 3 grudnia 2014
Od Dahili do Sopla
-Wygląda na to, że mamy kłopoty... - powiedziałam zasmucona
-Nie rozumiem...- mówił Sopel
-Vitali najprawdopodobniej zginęła, Oxelo z rozpaczy opuścił stado a wilki atakują naszą kryjówkę - powtórzyłam powoli i wyraźnie
Księżyc pogrzebał w ziemi kopytem. Nagle odwrócił się za siebie. Z oddali biegł jakiś źrebak i wzywał pomocy. Spojrzeliśmy na siebie, nie mieliśmy wyboru, pogalopowaliśmy do naszej kryjówki. Po kilku minutach szalonego cwału dotarliśmy na miejsce. Sopel stanął dęba, a jego kopyta tańczyły w powietrzu. Nie mogłam uwierzyć w to, co się tam dzieje. Konie w panice broniły się przed agresorem... w tym przypadku były to wilki ale nie takie zwykłe jak mogło się wydawać. Każdy z nich był ogromny, z pyska ciekła piana ... czerwonej barwy.
Ich widok przeraził mnie nie na żarty ale nie było innego wyjścia. We trójkę spojrzeliśmy na siebie ponownie. W tym samym momencie wypowiedzieliśmy jedno słowo WALKA!...
( Księżyc? Sopel? )
-Nie rozumiem...- mówił Sopel
-Vitali najprawdopodobniej zginęła, Oxelo z rozpaczy opuścił stado a wilki atakują naszą kryjówkę - powtórzyłam powoli i wyraźnie
Księżyc pogrzebał w ziemi kopytem. Nagle odwrócił się za siebie. Z oddali biegł jakiś źrebak i wzywał pomocy. Spojrzeliśmy na siebie, nie mieliśmy wyboru, pogalopowaliśmy do naszej kryjówki. Po kilku minutach szalonego cwału dotarliśmy na miejsce. Sopel stanął dęba, a jego kopyta tańczyły w powietrzu. Nie mogłam uwierzyć w to, co się tam dzieje. Konie w panice broniły się przed agresorem... w tym przypadku były to wilki ale nie takie zwykłe jak mogło się wydawać. Każdy z nich był ogromny, z pyska ciekła piana ... czerwonej barwy.
Ich widok przeraził mnie nie na żarty ale nie było innego wyjścia. We trójkę spojrzeliśmy na siebie ponownie. W tym samym momencie wypowiedzieliśmy jedno słowo WALKA!...
( Księżyc? Sopel? )
Od Sopla
Kiedy galopowałem przez wrzosowisko poczułem niepokój,coś zaczeło namawiać mnie żebym wracał do stada.
-To tylko wiatr-pomyślałem, dopiero potem mnie olśniło.
-No właśnie,to wiatr,ostrzega mnie przed niebezpieczeństwem!
Nagle poczułem,że musze wracać, bo stado mnie potrzebuje.
Kłusowałem jak najszybciej mogłem,aż wreszcie dotarłem na miejsce.
Zobaczyłem Księżyca i Dahilę.Byli bardzo zmieszani.
-Co się stało?-zapytałem
-Wilki atakują, Vitali znikneła,Wskazówka jest ranna...-mówił Księżyc równowarznikami zdań.
-Chwila Książyc, nie tak szybko...Powiedz mi wszystko od początku.-poprosiłem
(Dahila? Księżyc?)
-To tylko wiatr-pomyślałem, dopiero potem mnie olśniło.
-No właśnie,to wiatr,ostrzega mnie przed niebezpieczeństwem!
Nagle poczułem,że musze wracać, bo stado mnie potrzebuje.
Kłusowałem jak najszybciej mogłem,aż wreszcie dotarłem na miejsce.
Zobaczyłem Księżyca i Dahilę.Byli bardzo zmieszani.
-Co się stało?-zapytałem
-Wilki atakują, Vitali znikneła,Wskazówka jest ranna...-mówił Księżyc równowarznikami zdań.
-Chwila Książyc, nie tak szybko...Powiedz mi wszystko od początku.-poprosiłem
(Dahila? Księżyc?)
niedziela, 30 listopada 2014
Od Dahili
Obudziłam się dość późno... Od jakiegoś czasu męczą mnie jakieś dziwne wizje przyszłości lub przeszłości... Sama nie wiem. Pokłusowałam w kierunku stada ale nikogo nie było i wtedy się zaczęło znowu wizja. Zobaczyłam konie które w panice biegały po placu naszej zbiórki. Zamknęła oczy i otworzyłam je ponownie ale nikogo już nie było. Pogalopowałam w stronę wzgórz a po drodze spotkałam Księżyca.
-Możesz mi powiedzieć co się dzieje?
(Księżyc?)
-Możesz mi powiedzieć co się dzieje?
(Księżyc?)
piątek, 28 listopada 2014
Od Złotka
Pędziłam przez łąkę. Szukałam mojego braciszka. Lecz widocznie się gdzieś przede mną ukrył. Chciałam mu zrobić kawał. Lecz widocznie nie było mi dane. A szkoda. Właśnie miałam mały pomysł. Ale muszę teraz kogoś innego poszukać. Spokojnie. Nie po to by zrobić mu kawał. Chciałam się z kimś pobawić. Myślałam z kim można się pobawić. Ale niestety nie wiedziałam kto ze źrebaków ma czas. Kiedy tak biegłam wpadłam na jakiegoś źrebaka.
- Sorki…
Powiedziałam zmieszana i wstałam z niego.
( Jakiś źrebak? )
- Sorki…
Powiedziałam zmieszana i wstałam z niego.
( Jakiś źrebak? )
wtorek, 25 listopada 2014
Od Vitali do Mili CDN
Nagle się ocknęłam...
Mili, co jest grane???
-Och, wilki, atak...
-Zeszłam z grzbietu klaczy, i wkrótce dobiegłyśmy mleczną drogą do naszej polany...
Wbiegłam na wzniesienie, gdzie czekał Oxelo, i zaczęłam przemowę:
-Uważajcie, ja i Mili zostałyśmy zaatakowane przez wojsko wilków! Strażnicy, na miejsca, wojownicy, szykujcie się do walki!!! Niech któryś z medyków opatrzy rany Mili, a ja was moi drodzy muszę przeprosić...
-Podeszłam do Wskazówki i Madery, bo akurat pasły się razem
-Vitali, nic ci ie jest???
-Nie nic...- odbąknęłam po czym Wskazówka zapytała:
-Vitali, ale na pewno nic ci nie jest? Marnie wyglądasz!
-Wiem, to ten atak wilków, ale nie przejmuj się moja droga...
-A może jutro pójdziemy na spacer... Po górach?
-OK...
Mili, co jest grane???
-Och, wilki, atak...
-Zeszłam z grzbietu klaczy, i wkrótce dobiegłyśmy mleczną drogą do naszej polany...
Wbiegłam na wzniesienie, gdzie czekał Oxelo, i zaczęłam przemowę:
-Uważajcie, ja i Mili zostałyśmy zaatakowane przez wojsko wilków! Strażnicy, na miejsca, wojownicy, szykujcie się do walki!!! Niech któryś z medyków opatrzy rany Mili, a ja was moi drodzy muszę przeprosić...
-Podeszłam do Wskazówki i Madery, bo akurat pasły się razem
-Vitali, nic ci ie jest???
-Nie nic...- odbąknęłam po czym Wskazówka zapytała:
-Vitali, ale na pewno nic ci nie jest? Marnie wyglądasz!
-Wiem, to ten atak wilków, ale nie przejmuj się moja droga...
-A może jutro pójdziemy na spacer... Po górach?
-OK...
Od Mili do Vitali CDN
Vitali biegła za mną co sił w nogach, ale było widać, że słabnie. Nie wiedziałam co robić. Ale moim obowiązkiem jest bronić przywódczyni. Podbiegłam do niej i wzięłam ją na grzbiet. Popędziłam jak najszybciej przed siebie. Musiałam coś zrobić i wiedziałam co. Wyczarowałam drogę do księżyca i pobiegłam nią. Nałożyłam w tym czasie maskę klaczy by mogła oddychać.
( Vitali? )
( Vitali? )
poniedziałek, 24 listopada 2014
Konkurs Świąteczny!
Zbliża się Mikołaj! Zachęcam do pisania świątecznych opowiadań!
Uwaga, konkurs!
Wielka Świąteczna Bitwa na opowiadania:
1 miejsce: 600 Szmaragdów
2 miejsce: 400 Szmaragdów
3 miejsce: 200 Szmaragdów
Konkurs polega na tym, że każdy uczestnik pisze świąteczne opowiadanie. Mile widziane ilustracje ( wzięte z howrse oczywiście ;) )
Opki są poddawane ocenie wszystkich odwiedzających stado :)
I tak jak w pojedynku-osoba która zbierze najwięcej głosów wygrywa!!!
Termin zgłaszania prac:
30 Listopada 2014 roku
Nagrody zostaną przydzielone 6-8 grudnia ;)
Zachęcam!!!
Uwaga, konkurs!
Wielka Świąteczna Bitwa na opowiadania:
1 miejsce: 600 Szmaragdów
2 miejsce: 400 Szmaragdów
3 miejsce: 200 Szmaragdów
Konkurs polega na tym, że każdy uczestnik pisze świąteczne opowiadanie. Mile widziane ilustracje ( wzięte z howrse oczywiście ;) )
Opki są poddawane ocenie wszystkich odwiedzających stado :)
I tak jak w pojedynku-osoba która zbierze najwięcej głosów wygrywa!!!
Termin zgłaszania prac:
30 Listopada 2014 roku
Nagrody zostaną przydzielone 6-8 grudnia ;)
Zachęcam!!!
piątek, 21 listopada 2014
Od Arota do Dahili
Byłem wściekły na Kleofasa, bo przecież mam ćwiczyć z jego córką? Czułem się niezręcznie, ale wziąłem się w garść i podszedłem do niej.
-Spróbujcie rzucić na siebie wzajemnie proste zaklęcie oszałamiające.- oznajmił nam Kleofas
Przytaknąłem głową i rzuciłem na nią zaklęcie, lecz ona zrobiła to samo, blokując moje. Siłowaliśmy się umysłowo przez kilka minut, aż w końcu odepchnąłem Dahilę pod głaz, a ta na chwilę straciła przytomność.
-Brawo Arot! - pochwalił mnie Kleofas, a potem podszedł do klaczy, wymamrotał coś , a ta odzyskała przytomność.
Nagle przybiegła zdenerwowana Vitali...
-Co się stało? -zapytałem
-Nadzieja jest ciężko ranna!
(Dahila?)
-Spróbujcie rzucić na siebie wzajemnie proste zaklęcie oszałamiające.- oznajmił nam Kleofas
Przytaknąłem głową i rzuciłem na nią zaklęcie, lecz ona zrobiła to samo, blokując moje. Siłowaliśmy się umysłowo przez kilka minut, aż w końcu odepchnąłem Dahilę pod głaz, a ta na chwilę straciła przytomność.
-Brawo Arot! - pochwalił mnie Kleofas, a potem podszedł do klaczy, wymamrotał coś , a ta odzyskała przytomność.
Nagle przybiegła zdenerwowana Vitali...
-Co się stało? -zapytałem
-Nadzieja jest ciężko ranna!
(Dahila?)
Od Dahli do Arota
Nareszcie dorosłam... to było niesamowite uczucie. Mój ojciec nauczył mnie jak mam posługiwać się mocami. Pamiętam, że od źrebaka interesowałam się magią i próbowałam odkrywać moje dary. Dzisiejszy dzień zapowiadał się pięknie, postanowiłam, że pomogę ojcu w pracy i pogalopowałam do szkoły magii na polanę pod lasem.Po drodze spotkałam się z Soplem.
-Cześć - powiedziałam
- Hej, gdzie się tak spieszysz? - zapytał
- Biegnę na lekcje magii - odpowiedziałam potrząsając grzywą
- Arot właśnie pogalopował w tamtą stronę - dodał zamyślony Sopel
- Wygląda na to, że chociaż raz nie będę tam musiała przebywać sama - odrzekłam i ruszyłam dalej
Galopowałam przez lasy, łąki i rzekę, aż w końcu znalazłam się na miejscu. Szybko doprowadziłam grzywę i ogon do porządku i weszłam do sali
Kleofas rozmawiał z Arotem, widać było, że mój ojciec jest zły na ucznia
- Cześć - powiedziałam niepewnie
- Witaj skarbie- powiedział tata
Arot spojrzał na mnie gniewnie, pewnie był na mnie zły, że im przerwałam
- Mam dla was propozycję, postanowiłem, że od dzisiaj ćwiczycie w parach - powiedział Kleofas
Odwróciłam się do Arota, jego mina w jednej chwili zmieniła wyraz, ale jego emocji nie mogłam odczytać ... czy był na mnie aż taki wściekły?...
(Arot?)
-Cześć - powiedziałam
- Hej, gdzie się tak spieszysz? - zapytał
- Biegnę na lekcje magii - odpowiedziałam potrząsając grzywą
- Arot właśnie pogalopował w tamtą stronę - dodał zamyślony Sopel
- Wygląda na to, że chociaż raz nie będę tam musiała przebywać sama - odrzekłam i ruszyłam dalej
Galopowałam przez lasy, łąki i rzekę, aż w końcu znalazłam się na miejscu. Szybko doprowadziłam grzywę i ogon do porządku i weszłam do sali
Kleofas rozmawiał z Arotem, widać było, że mój ojciec jest zły na ucznia
- Cześć - powiedziałam niepewnie
- Witaj skarbie- powiedział tata
Arot spojrzał na mnie gniewnie, pewnie był na mnie zły, że im przerwałam
- Mam dla was propozycję, postanowiłem, że od dzisiaj ćwiczycie w parach - powiedział Kleofas
Odwróciłam się do Arota, jego mina w jednej chwili zmieniła wyraz, ale jego emocji nie mogłam odczytać ... czy był na mnie aż taki wściekły?...
(Arot?)
czwartek, 20 listopada 2014
Od Arota do Sopla
Biegłem, ale gdy zobaczyłem że Sopla za mną nie ma.
-Soplu!?
-Tu jestem! - Zobaczyłem sylwetkę białego konia i z mgły wyłonił się Sopel
-Chodź...- powiedziałem
-Ale gdzie idziemy?
-Nad wodospad.
-Ok...
I pogalopował za mną. W krótkim czasie dotarliśmy nad wodospad. Gdy Sopel wychylił się troszkę, wystraszyłem się!
-Sopel, nie nachylaj się tak, i nie podchodź do brzegu. Może się zapaść....
-Dobrze, dzięki za ostrzeżenie. - odparł uśmiechając się.
Nagle spojrzałem na słońce.
-O rany! Już 12.00!!! Muszę biegiem dotrzeć na lekcję magii! O rany, Kleofas nie będzie zadowolony!
-Biegnij, pa!
I pognałem na lekcję...A Sopel został sam.
(Sopel?)
-Soplu!?
-Tu jestem! - Zobaczyłem sylwetkę białego konia i z mgły wyłonił się Sopel
-Chodź...- powiedziałem
-Ale gdzie idziemy?
-Nad wodospad.
-Ok...
I pogalopował za mną. W krótkim czasie dotarliśmy nad wodospad. Gdy Sopel wychylił się troszkę, wystraszyłem się!
-Sopel, nie nachylaj się tak, i nie podchodź do brzegu. Może się zapaść....
-Dobrze, dzięki za ostrzeżenie. - odparł uśmiechając się.
Nagle spojrzałem na słońce.
-O rany! Już 12.00!!! Muszę biegiem dotrzeć na lekcję magii! O rany, Kleofas nie będzie zadowolony!
-Biegnij, pa!
I pognałem na lekcję...A Sopel został sam.
(Sopel?)
Od Sopla do Arota
Kiedy się obudziłem, nie wiedziałem gdzie jestem, miejsce w, którym się znajdowałem ani trochę nie przypominało miejsca w którym śpi stado. Przed oczami cały czas miałem mgłę i nic nie widziałem.Nagle, w oddali zobaczyłem , że jakaś zamazana postać biegnie w moją strone...był to Arot.
-Arot! Arot!- krzyknąłem
-Co się stało Sopel?- odpowiedział zdziwiony ogier
-Gdzie ja jestem?
-To ty nie wiesz? Jesteśmy na Mglistej Polanie, rozumiem, że jesteś nowy w stadzie,ale te miejsce powinneś już znać.
-Nigdy wcześniej tu nie byłem- powiedziałem zawstydzony
-Chodź już Sopel, pokaże Ci jeszcze parę innych zakątków, których mogłeś jeszcze nie odwiedzić
-Dobrze
Pogalopowałem dalej z Arotem do...
(Arot?)
-Arot! Arot!- krzyknąłem
-Co się stało Sopel?- odpowiedział zdziwiony ogier
-Gdzie ja jestem?
-To ty nie wiesz? Jesteśmy na Mglistej Polanie, rozumiem, że jesteś nowy w stadzie,ale te miejsce powinneś już znać.
-Nigdy wcześniej tu nie byłem- powiedziałem zawstydzony
-Chodź już Sopel, pokaże Ci jeszcze parę innych zakątków, których mogłeś jeszcze nie odwiedzić
-Dobrze
Pogalopowałem dalej z Arotem do...
(Arot?)
piątek, 14 listopada 2014
Drodzy Członkowie stada!
Niestety, Alvares i Szafir od nas odchodzą, lecz jeśli znajdę innych właścicieli, to zastąpią oni starych. Chwilowo są 'bez właściciela' I puki nie znajdą właściciela, będę o nich decydować !!!
Dziękuję i pozdrawiam,
Administratorka
Vitali
Dziękuję i pozdrawiam,
Administratorka
Vitali
czwartek, 30 października 2014
Od Vitali do Mili
-Mili uciekaj!
-Co się dzieje?
-Wilki! Wiej!!!
-Vitali! Co co jest!?
Upadłam na ziemie, a wielki wilk ugryzł mnie w szyję... poczułam ogromny ból...
-Uciekaj!- krzyknęłam, podniosłam się, i kopnęłam wilka, po czym starając się nie myśląc o potwornym bólu ruszyłam za Mili....
(Mili?)
-Co się dzieje?
-Wilki! Wiej!!!
-Vitali! Co co jest!?
Upadłam na ziemie, a wielki wilk ugryzł mnie w szyję... poczułam ogromny ból...
-Uciekaj!- krzyknęłam, podniosłam się, i kopnęłam wilka, po czym starając się nie myśląc o potwornym bólu ruszyłam za Mili....
(Mili?)
niedziela, 26 października 2014
Od Mili do Vitali
- Naprawdę! Nic się nie dzieję!
Krzyknęła i spojrzała na mnie.
- Skora tak mówisz…
Powiedziałam i ruszyłam przed siebie. Ale trochę później zatrzymałam się, bo usłyszałam krzyk. Dochodził z miejsca gdzie była Vitali. Ruszyłam w tym kiernku.
( Vitali? )
Krzyknęła i spojrzała na mnie.
- Skora tak mówisz…
Powiedziałam i ruszyłam przed siebie. Ale trochę później zatrzymałam się, bo usłyszałam krzyk. Dochodził z miejsca gdzie była Vitali. Ruszyłam w tym kiernku.
( Vitali? )
piątek, 24 października 2014
Od Vitali do Mili
-Nie, Mili , nic mi nie jest...
- Na pewno Vitali?
- Tak...
-Vitali, jeśli jednak będziesz potrzebowała wsparcia to pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć...
(Mili?)
- Na pewno Vitali?
- Tak...
-Vitali, jeśli jednak będziesz potrzebowała wsparcia to pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć...
(Mili?)
sobota, 18 października 2014
Od Mili do Vitali
Leżałam na wrzosowisku i podziwiałam piękny widok. Co to za widok? Słońce akurat zachodziło robiąc przyjemną atmóswerę. Szkoda, że nigdy nie miałam czasu by patrzeć na ten widok. Wkrótce jednak zastała noc. Już szłam w stronę łąki na której śpimy gdy nagle zobaczyłam Vitali. Była zamyślona i jakby przestraszona. A może mi się zdawało? Podeszłam do niej bliżej i zapytałam.
- Czy coś się dzieję?
( Vitali? )
- Czy coś się dzieję?
( Vitali? )
Od Julie do Darka
Całą noc nie umiałam zasnąć. Miałam nadzieję , że to nie z powodu mojej chwilowej nieobecności. Poszłam do Darka i powiedziałam:
-Dark chyba jestem w ciąży!!!!!!
-Dark chyba jestem w ciąży!!!!!!
Od Julie do Darka
Całą noc nie umiałam zasnąć. Miałam nadzieję , że to nie z powodu mojej chwilowej nieobecności. Poszłam do Darka i powiedziałam:
-Dark chyba jestem w ciąży!!!!!!
-Dark chyba jestem w ciąży!!!!!!
Od Osi do Caballa
Od Osi do Caballo
Spotkałam go kiedy szłam na spacer nad strumyk . Podeszłam do niego nic nie miesiąc , on też się do mnie ani jednym słowem nie odezwał i tak chodziliśmy nie nie mówiąc ale naglę coś we mnie pękło i powiedziałam dlaczego się do mnie nie od mnie nic nie mówisz . Nic nie odpowiedział i poszedł dalej . Zaczęłam się niepokoić o mojego Caballa i się o niego martwić bo od kilku dni nic nie jadł ani nie pił i wychodził wieczorami i późno wracał . Tego samego dnia znowu wyszedł wieczorem nic nie mówiąc postanowiłam za nim iść poszedł na łąkę bardzo mnie to zdziwiło . Zaczął zbierać kwiatki ale od kąd go znam nigdy nie zbierał kwiatów . Odwrócił się gwałtownie i mnie zobaczył i zapytał co ja tu robię .
-Martwiłam się o ciebie i postanowiłam za tobą iść . Ale dlaczego odpowiedział . Bo się o ciebie martwiłam
- Ja tylko chodziłem zbierać kiaty dla ciebie na niespodziankę
- Aha- powiedziałam z nie małym zdziwieniem
- Nie martw się o mnie przecież ja cię nigdy nie opuszczę
- Chciałam ci coś Caballo ja jestem w cięży !
( Caballo ? )
Spotkałam go kiedy szłam na spacer nad strumyk . Podeszłam do niego nic nie miesiąc , on też się do mnie ani jednym słowem nie odezwał i tak chodziliśmy nie nie mówiąc ale naglę coś we mnie pękło i powiedziałam dlaczego się do mnie nie od mnie nic nie mówisz . Nic nie odpowiedział i poszedł dalej . Zaczęłam się niepokoić o mojego Caballa i się o niego martwić bo od kilku dni nic nie jadł ani nie pił i wychodził wieczorami i późno wracał . Tego samego dnia znowu wyszedł wieczorem nic nie mówiąc postanowiłam za nim iść poszedł na łąkę bardzo mnie to zdziwiło . Zaczął zbierać kwiatki ale od kąd go znam nigdy nie zbierał kwiatów . Odwrócił się gwałtownie i mnie zobaczył i zapytał co ja tu robię .
-Martwiłam się o ciebie i postanowiłam za tobą iść . Ale dlaczego odpowiedział . Bo się o ciebie martwiłam
- Ja tylko chodziłem zbierać kiaty dla ciebie na niespodziankę
- Aha- powiedziałam z nie małym zdziwieniem
- Nie martw się o mnie przecież ja cię nigdy nie opuszczę
- Chciałam ci coś Caballo ja jestem w cięży !
( Caballo ? )
Od Arota do Dumy
Lubię góry, lubię się po nich wspinać... Pewnego dnia obsunąłem się ze skały i już myślałem że zostanę zgnieciony...
-Aaaaaaaaa!-Krzyczałem, i nagle ktoś przymroził głazy z powrotem do góry, i mnie uratował.Wstałem I zobaczyłem... Sztorma!
-Arot! Nic ci nie jest?
-Nie... Dziękuje ci! Och dziękuję braciszku!
-No już dobrze, ale na przyszły raz uważaj-odparł i lekko szarpnął mnie za grzywę.
-Spróbuję...-odparłem i odszedłem. Nagle wpadł mi pewien pomysł... Przecież Mama ma niedługo urodziny... I trzeba zacząć myśleć o upominku... Szedłem tak szybko drogą przez ośnieżony las... I dotarłem w końcu do brzozowego gaju. No tak! Dam mamie jakiś drogocenny kamień! Przeszedłem przez góry.. I spojrzałem na okryte lodem kryształowe jezioro... Rozciąłem taflę kopytem, i wyjąłem wycięty kawał lodu. Utworzyła się spora przerębla. Bez namysłu wskoczyłem do niej... Woda bła bardzo zimna... Ledwo co wytrzymałem, ale nie poddałem się... Wziąłem głęboki oddech i popłynąłem na dno, i z wielkim trudem wyciągnąłem z wody pół metrowy opal! Był na prawdę ogromny! Zerwałem długą lianę z wierzby, która rośnie nad jeziorem i uplotłem sobie kosz, do którego schowałem opal i ciągnąłem go za sobą, trzmając na pysku drugi koniec sznura... Gdzie by tu ukryć ten kamień!? Nagle zza krzaków wyskoczł na mnie olbrzymi wilk... Spłoszony uciekłem czym prędzej do lasu, lecz wilk zabrał mój opal... Byłem bliski płaczu! Mój kamień! Wilki mi za to zapłacą!!!! Biegnąc wściekle przez las wpadłem na Dumę...
(Duma?)
-Aaaaaaaaa!-Krzyczałem, i nagle ktoś przymroził głazy z powrotem do góry, i mnie uratował.Wstałem I zobaczyłem... Sztorma!
-Arot! Nic ci nie jest?
-Nie... Dziękuje ci! Och dziękuję braciszku!
-No już dobrze, ale na przyszły raz uważaj-odparł i lekko szarpnął mnie za grzywę.
-Spróbuję...-odparłem i odszedłem. Nagle wpadł mi pewien pomysł... Przecież Mama ma niedługo urodziny... I trzeba zacząć myśleć o upominku... Szedłem tak szybko drogą przez ośnieżony las... I dotarłem w końcu do brzozowego gaju. No tak! Dam mamie jakiś drogocenny kamień! Przeszedłem przez góry.. I spojrzałem na okryte lodem kryształowe jezioro... Rozciąłem taflę kopytem, i wyjąłem wycięty kawał lodu. Utworzyła się spora przerębla. Bez namysłu wskoczyłem do niej... Woda bła bardzo zimna... Ledwo co wytrzymałem, ale nie poddałem się... Wziąłem głęboki oddech i popłynąłem na dno, i z wielkim trudem wyciągnąłem z wody pół metrowy opal! Był na prawdę ogromny! Zerwałem długą lianę z wierzby, która rośnie nad jeziorem i uplotłem sobie kosz, do którego schowałem opal i ciągnąłem go za sobą, trzmając na pysku drugi koniec sznura... Gdzie by tu ukryć ten kamień!? Nagle zza krzaków wyskoczł na mnie olbrzymi wilk... Spłoszony uciekłem czym prędzej do lasu, lecz wilk zabrał mój opal... Byłem bliski płaczu! Mój kamień! Wilki mi za to zapłacą!!!! Biegnąc wściekle przez las wpadłem na Dumę...
(Duma?)
Od Nadzieji do Sztorma
Pewnego dnia siedziałam spokojnie na niebosiężnym szczycie i siedząc tak, dostrzegłam Sztorma. Galopował Po drużce przez las. Szybko zbiegłam po wąskiej, skalistej ścieżce, i w krótkim czasie również znalazłam się na drodze. Pomknęłam w kierunku północnym, tak jak przedemną Sztorm, i po kwadransie, nie miałam sił na dalszy bieg...
-Co jest granę? Nigdy tak szybko się nie męczę... -mruknęłam do siebie
-Muszę to powiedzieć... Sztormowi!
I za pomocą resztek sił pognałam na naszą polanę... Sztorm pełnił właśnie wartę, a gdy mnie dostrzegł, podbiegł do mnie, i przytulił mnie.
-Gdzie byłaś tyle czasu? Szukałem cie!
-Byłam w górach... Wybacz że cię o tym nie powiadomiłam... Muszę ci coś powiedzieć...
-Co takiego?
-Ale nie tu... Chodźmy w ruiny...
-Do Minas Anor? Och... Tam jest nie bezpiecznie...
-Wiem, ale i cicho i odludnie...-Odparłam i zaczęliśmy kłusować w tamtym kierunku...Gdy dotarliśmy na miejsce usiedliśmy wewnątrz ruin, i wtedy szepnęłam...
-Sztorm... Ja... Będziemy mieli źrebaka...
(Sztorm?)
czwartek, 16 października 2014
Od Księzyca do Dahili
Nie wiedziałem co działo się ze mną. Wiedziałem jedynie, że to nie był zwykły kamień. Tylko księżycowy kamień. Co się z nim działo nie wiem. Chyba odkryłem swoją pierwszą moc. Gdy kamień przestał świecić spojrzałem w stroną Dahili. Klacz leżała i krwawiła. Wpadła na mały ostry kamień i on wpił jej się w nogę. Podbiegłem do niej i spróbowałem wyjąć kamień. Udało się. Wziąłem parę liści i obwiązałem jej nogę aby ustąpiło krwawienie. Nagle zobaczyłem, że z księżyca idzie mleczna droga mojej mamy!
( Dahili? Penelopa? )
( Dahili? Penelopa? )
poniedziałek, 13 października 2014
Od Dahili do Penelopy i Księżyca
Jednak Księżyc miewa czasami dobre pomysły.
- Co możemy zrobić żeby twoja mama nas zauważyła?- zapytałam roztrzęsiona
- Niestety ale nie mam pojęcia - odpowiedział i podrapał w ziemi kopytem
-Szybko! wymyśl coć bo Penelopa jest zagrożona!- mówiłam coraz szybciej
Ogier nachylił się i podniósł niewielki błyszczący kamyk z ziemi. Niespodziewanie zaczął nim machać tworząc różne, dziwne wzory...
Chciałam zapytać co robi ale nie zdążyłam. W mgnieniu oka coś rozbłysło niewyobrażalnie jasnym blaskiem. Nie dałam rady utrzymać się na nogach i upadłam na pobliskie skały, po czym poczułam uderzający ból...
- Co możemy zrobić żeby twoja mama nas zauważyła?- zapytałam roztrzęsiona
- Niestety ale nie mam pojęcia - odpowiedział i podrapał w ziemi kopytem
-Szybko! wymyśl coć bo Penelopa jest zagrożona!- mówiłam coraz szybciej
Ogier nachylił się i podniósł niewielki błyszczący kamyk z ziemi. Niespodziewanie zaczął nim machać tworząc różne, dziwne wzory...
Chciałam zapytać co robi ale nie zdążyłam. W mgnieniu oka coś rozbłysło niewyobrażalnie jasnym blaskiem. Nie dałam rady utrzymać się na nogach i upadłam na pobliskie skały, po czym poczułam uderzający ból...
niedziela, 12 października 2014
Od Księżyca do Dahili i Penelopy
Zauważyłem, że nie ma Penelopy. Pobiegłem za nią i zobaczyłem coś strasznego. Były tam wilki! Dahili podbiegła do mnie ciężko łapiąc powietrze a ja wepchnąłem ją za kamień. Dosłownie w ostatniej chwili bo jeden z nich spojrzał w naszą stronę.
- Szkoda, że nie mamy jakiś mocy. – Powiedziała klacz.
I nagle mnie olśniło. To prawda nie mamy mocy ale dziś moja mama jest na księżycu i wszystko widzi!
- Dahili moja mama jest na księżycu i może nas zauważyć!
Dahili uśmiechnęła się. Ja wyjrzałem za kamień i upewniwszy się, że wili mnie nie widzą a mają zamiar rzucić się na Penelopę pomachałem do niej, żeby była pewna, że nie jest sama.
( Dahili? Penelopa? )
- Szkoda, że nie mamy jakiś mocy. – Powiedziała klacz.
I nagle mnie olśniło. To prawda nie mamy mocy ale dziś moja mama jest na księżycu i wszystko widzi!
- Dahili moja mama jest na księżycu i może nas zauważyć!
Dahili uśmiechnęła się. Ja wyjrzałem za kamień i upewniwszy się, że wili mnie nie widzą a mają zamiar rzucić się na Penelopę pomachałem do niej, żeby była pewna, że nie jest sama.
( Dahili? Penelopa? )
Od Penelopy do Dahili i Księżyca
Wystraszona wrzaskiem, galopowałam w stronę jeziora.
-Co to było?-myślałam
Biegłam tak i biegłam, i zatrzymałam się w lesie, bo nie miałam już sił... Po chwili zorientowałam się że... się zgubiłam. Tak ciemno? W którą stronę iść? Och...
(Dahila, Księżyc?)
-Co to było?-myślałam
Biegłam tak i biegłam, i zatrzymałam się w lesie, bo nie miałam już sił... Po chwili zorientowałam się że... się zgubiłam. Tak ciemno? W którą stronę iść? Och...
(Dahila, Księżyc?)
Od Dahili do Księżyca
Przerażona niespodziewanym wrzaskiem stanęłam dęba, a Penelopa pobiegła w stronę jeziora. Bałam się okropnie lecz mimo wszystko odwróciłam się, aby dowiedzieć się kto tak krzyczał. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom w to co zobaczyłam,
-Księżyc? Co cię napadło ! Omal nie dostałam zawału... to nie było śmieszne ! - krzyknęłam w jego stronę
- Gdzie Penelopa ?- zapytał nieco zasmucony
-Pobiegła w kierunku jeziora ... jest ciemno i niebezpiecznie, musimy ją znaleźć - powiedziałam do czarnego jak noc ogiera.
( Penelopa? Księżyc? )
-Księżyc? Co cię napadło ! Omal nie dostałam zawału... to nie było śmieszne ! - krzyknęłam w jego stronę
- Gdzie Penelopa ?- zapytał nieco zasmucony
-Pobiegła w kierunku jeziora ... jest ciemno i niebezpiecznie, musimy ją znaleźć - powiedziałam do czarnego jak noc ogiera.
( Penelopa? Księżyc? )
sobota, 11 października 2014
Od Mili do Blanki CDN
- Wiem ale ja nie mogę znieść tego czekania. Może mu się nawet pogorszyć.
Martwiłam się o niego. A na dodatek bardziej się martwiłam bo nie chciał usiedzieć na miejscu. Blanka powiedziała.
- Spokojnie uspokój się. A czemu się tak zamartwiasz? Przecież nie pogorszy mu się i słucha na pewno ciebie i Wisego.
- A no właśnie nie chce usiedzieć w miejscu.
( Blanka? )
Martwiłam się o niego. A na dodatek bardziej się martwiłam bo nie chciał usiedzieć na miejscu. Blanka powiedziała.
- Spokojnie uspokój się. A czemu się tak zamartwiasz? Przecież nie pogorszy mu się i słucha na pewno ciebie i Wisego.
- A no właśnie nie chce usiedzieć w miejscu.
( Blanka? )
Od Księżyca do Penelopy i Dahili CDN
- Haha! Nie mogą mnie chyba znaleźć! Bo czekam już długo!
Śmiałem się do rozpuku w pewnej jamie. Ukryłem się tam specjalnie bo chciało mi się spać. Zdrzemnąłem się i potem wstałem. Nie miałem co robić. Wyszedłem więc i zobaczyłem, że jest noc. Piękna księżycowa noc. Gwiazdy lśniły jak perły. Poszedłem więc szukać Penelopy i Dahili. W końcu je znalazłem stały przed wzniesieniem. Może je nastraszę? Tak! Wdrapałem się na wzniesienie i zeskoczyłem. To była idealna pora bo noc była czarna a ja jestem kary. Krzyknąłem aby przestraszyć klacze.
- Uciekajcie bo was zabiję!
( Dahili? Penelopa? )
Śmiałem się do rozpuku w pewnej jamie. Ukryłem się tam specjalnie bo chciało mi się spać. Zdrzemnąłem się i potem wstałem. Nie miałem co robić. Wyszedłem więc i zobaczyłem, że jest noc. Piękna księżycowa noc. Gwiazdy lśniły jak perły. Poszedłem więc szukać Penelopy i Dahili. W końcu je znalazłem stały przed wzniesieniem. Może je nastraszę? Tak! Wdrapałem się na wzniesienie i zeskoczyłem. To była idealna pora bo noc była czarna a ja jestem kary. Krzyknąłem aby przestraszyć klacze.
- Uciekajcie bo was zabiję!
( Dahili? Penelopa? )
piątek, 10 października 2014
Od Mili do Wise
- Nie raczej dwójka nam starczy.
- Skoro tak mówisz…
Wise przytulił mnie a Księżyc zapytał z podekscytowaniem.
- A jak będzie nazywać się moja siostra?
- Ja tym razem nie wybieram. Ja wybrałam twoje imię a teraz kolej na twojego tatę.
- Myślałem nad imieniem Złotko. Co wy na to?
- Ładne. – Powiedział Księżyc.
( Wise? )
- Skoro tak mówisz…
Wise przytulił mnie a Księżyc zapytał z podekscytowaniem.
- A jak będzie nazywać się moja siostra?
- Ja tym razem nie wybieram. Ja wybrałam twoje imię a teraz kolej na twojego tatę.
- Myślałem nad imieniem Złotko. Co wy na to?
- Ładne. – Powiedział Księżyc.
( Wise? )
Od Jutrzenki do Sopla
Kocham Zimę... A zwłaszcza taką. Jest dopiero listopad, a wszystko jest w śniegu. Las, wzgórza, nasza polana, wrzosowisko, sad... Ubóstwiam śnieg... Gdy spacerowałam sobie po ośnieżonym sadzie przyszła mi na myśl pewna myśl... Sopel... On jest taki przystojny... Och... Ale czy on mnie lubi? kocha... Biegłam sobię spokojnie przez sad, i obserwowałam wulkan aż naglę usłyszałam zgrzyt śniegu... I Sopla który obsunął się z wulkanu. Czym prędzej podbiegłam do niego i krzyknęłam
-Nic ci nie jest?
-Nie... Wszystko w porządku...-Odparł otrzepując się ze śniegu po czym uśmiechnął się do mnie i nieśmiało powiedział
-Witaj Jutrzenko...
-Co robiłeś?-zapytałam uśmiechając się...
-Oxelo powiedział że warto bym poprosił kogoś,by zapoznał mnie z krainą... Ale ja nikogo tu nie znam...
-Znasz mnie. Powiedziałam się i delikatnie odgarnęłam grzywkę z czoła. po chwili kontynuowałam
-Oprowadzić cię?
-Tak. Chętnie się tu rozejrzę. Jest tu wiele pięknych miejsc. Gdzie najpierw?
-Może chodźmy na wrzosowiska?
-Dobrze.
Ruszyliśmy na wrzosowisko i Sopel zapytał
-Musi tu być pięknie na wiosnę...
-Oooo tak... Jest pięknie. Legenda głosi że Hefajstos osiedlił się na wulkanie, a zaraz potem Dionizos u jego podnóży. Zeus bardzo się dziwił że Hefajstos toleruje sady i wrzosowiska u podnóży jego siedziby, lecz w tajemnicy Dionizos i Hefajstos byli przyjaciółmi...
-Niesamowite... gdzie teraz?
-Niedaleko jest kryształowe jezioro...
-To wspaniale.
Gdy dotarliśmy nad jezioro , było ono pod cienką warstwą lodu, to odrobinkę pokrzyżowało moje plany, ale jestem jak to mówią "sprytny lis". Rozcięłam taflę, a Sopel ją wyjął. Wskoczyłam do lodowatej wody a po chwili wróciłam z garścią agatu w kopycie.
-Wow! z kąt ty to wzięłaś!?
-Z jeziora. Legenda głosi, że Posejdon stworzył je specjalnie dla swej siostry Hery na jej 12012 urodziny. Afodyta również przyczyniła się do jego powstania. Legenda głosi że kiedyś Hera, dzięki czarowi Afrodyty mogła wyłowić z jeziora dowolną ilość kamieni szlachetnych, jakich tylko pragnęła... Teraz w jeziorze również jest wiele drogocennych kamieni. Dominuje tu kryształ, można się domyślić po nazwie. Jest tu również dużo ametystu i diamentu. Rzadziej spotykany jest agat, jadeit, topaz i sporo pereł.
-To jezioro jest wspaniałe...
-Tak, ale nie wszyscy odważą się do niego wejść... Bo woda jest o temperaturze -47 stopni na oko... I nikt tam nie wchodzi.
Gdy powoli zaczęliśmy kierować się w stronę brzozowego Gaju szepnęłam do Sopla
-Kocham Cię!
(Sopel?)
-Nic ci nie jest?
-Nie... Wszystko w porządku...-Odparł otrzepując się ze śniegu po czym uśmiechnął się do mnie i nieśmiało powiedział
-Witaj Jutrzenko...
-Co robiłeś?-zapytałam uśmiechając się...
-Oxelo powiedział że warto bym poprosił kogoś,by zapoznał mnie z krainą... Ale ja nikogo tu nie znam...
-Znasz mnie. Powiedziałam się i delikatnie odgarnęłam grzywkę z czoła. po chwili kontynuowałam
-Oprowadzić cię?
-Tak. Chętnie się tu rozejrzę. Jest tu wiele pięknych miejsc. Gdzie najpierw?
-Może chodźmy na wrzosowiska?
-Dobrze.
Ruszyliśmy na wrzosowisko i Sopel zapytał
-Musi tu być pięknie na wiosnę...
-Oooo tak... Jest pięknie. Legenda głosi że Hefajstos osiedlił się na wulkanie, a zaraz potem Dionizos u jego podnóży. Zeus bardzo się dziwił że Hefajstos toleruje sady i wrzosowiska u podnóży jego siedziby, lecz w tajemnicy Dionizos i Hefajstos byli przyjaciółmi...
-Niesamowite... gdzie teraz?
-Niedaleko jest kryształowe jezioro...
-To wspaniale.
Gdy dotarliśmy nad jezioro , było ono pod cienką warstwą lodu, to odrobinkę pokrzyżowało moje plany, ale jestem jak to mówią "sprytny lis". Rozcięłam taflę, a Sopel ją wyjął. Wskoczyłam do lodowatej wody a po chwili wróciłam z garścią agatu w kopycie.
-Wow! z kąt ty to wzięłaś!?
-Z jeziora. Legenda głosi, że Posejdon stworzył je specjalnie dla swej siostry Hery na jej 12012 urodziny. Afodyta również przyczyniła się do jego powstania. Legenda głosi że kiedyś Hera, dzięki czarowi Afrodyty mogła wyłowić z jeziora dowolną ilość kamieni szlachetnych, jakich tylko pragnęła... Teraz w jeziorze również jest wiele drogocennych kamieni. Dominuje tu kryształ, można się domyślić po nazwie. Jest tu również dużo ametystu i diamentu. Rzadziej spotykany jest agat, jadeit, topaz i sporo pereł.
-To jezioro jest wspaniałe...
-Tak, ale nie wszyscy odważą się do niego wejść... Bo woda jest o temperaturze -47 stopni na oko... I nikt tam nie wchodzi.
Gdy powoli zaczęliśmy kierować się w stronę brzozowego Gaju szepnęłam do Sopla
-Kocham Cię!
(Sopel?)
Od WIse do Mili
Zdziwiło mnie to ale byłem zadowolony.
-…To fantastycznie, a wiesz już czy chłopiec czy dziewczynka?- Zapytałem.
-Ja chce mieć brata! Ja chce mieć brata… -Księżyc biegał do okoła nas i krzyczał.
-Niestety, synku, będziesz miał siostrzyczkę. – Powiedziała moja przecudowna partnerka.
- Zawsze marzyłem, aby mieć parkę, a co być powiedziała na jeszcze jedną parkę?
Mili?
-…To fantastycznie, a wiesz już czy chłopiec czy dziewczynka?- Zapytałem.
-Ja chce mieć brata! Ja chce mieć brata… -Księżyc biegał do okoła nas i krzyczał.
-Niestety, synku, będziesz miał siostrzyczkę. – Powiedziała moja przecudowna partnerka.
- Zawsze marzyłem, aby mieć parkę, a co być powiedziała na jeszcze jedną parkę?
Mili?
czwartek, 9 października 2014
Od Nadzieji do Sztorma
-Sztorm, mówisz serio!?-Zapytałam nie dowierzając, po czym zalałam się kolejnymi łzami... Łzami Szczęścia...
-Tak, przestań płakać, ja cię kocham!
-Ja... Ja też cie kocham Sztorm!
Od Sztorma do Nadzieji
Siedziałem na śnieżnej wyspie i myślałem
-Muszę jej to powiedzieć... Nie mogę tego ukrywać... O nie...
nagle poderwałem się i rzuciłem się cwałem do Stada. Zdyszany zapytałem Wichury, którą zobaczyłem jako pierwszą
-Hej Wichura, nie widziałaś Nadzieji?!
-Widziałam, pobiegła na wulkan, ale nie powiedziała po co.
-CO!? Koń o śnieżnych mocach na wulkanie?!
-Nie wiem...
Popędziłem cwałem na wulkan i ujrzałen Nadzieję stojącą na skale, płacącą....
-Nadzieja!! Ja cie kocham!
(Nadzieja?!)
-Muszę jej to powiedzieć... Nie mogę tego ukrywać... O nie...
nagle poderwałem się i rzuciłem się cwałem do Stada. Zdyszany zapytałem Wichury, którą zobaczyłem jako pierwszą
-Hej Wichura, nie widziałaś Nadzieji?!
-Widziałam, pobiegła na wulkan, ale nie powiedziała po co.
-CO!? Koń o śnieżnych mocach na wulkanie?!
-Nie wiem...
Popędziłem cwałem na wulkan i ujrzałen Nadzieję stojącą na skale, płacącą....
-Nadzieja!! Ja cie kocham!
(Nadzieja?!)
środa, 8 października 2014
Od Penelopy do Księżyca
-Chodźmy!-Krzyknęłam i pokłusowaliśmy na wrzosowisko. Było wprost pięknie. piękny zachód.
-to bawimy się w chowanego?-Zapytała Dahila
-Tak!
-OK!-odpowiedziałam
Kto liczy? -Zapytał Księżyc
-Ja mogę- Zgłosiłam się na ochotnika
I zaczęłam Liczyć...
jeden, dwa, trzy, cztery...- I gdy doszłam do dwudziestu krzyknęłam
-SZUKAM!
Po czym rozglądnęłam się dookoła. Po chwili zobaczyłam kare uszy wystające zza głazu. Podbiegłam tam i krzyknęłam
-Mam cię Dahila!
-Mogłam wybrać inną kryjówkę- Odparła, po czym pokłusowała na miejsce z którego zaczęłam liczyć. Po połowie godzinny szukania, zaczęłyśmy panikować:
-Gdzie jest KSIĘŻYC!?
-to bawimy się w chowanego?-Zapytała Dahila
-Tak!
-OK!-odpowiedziałam
Kto liczy? -Zapytał Księżyc
-Ja mogę- Zgłosiłam się na ochotnika
I zaczęłam Liczyć...
jeden, dwa, trzy, cztery...- I gdy doszłam do dwudziestu krzyknęłam
-SZUKAM!
Po czym rozglądnęłam się dookoła. Po chwili zobaczyłam kare uszy wystające zza głazu. Podbiegłam tam i krzyknęłam
-Mam cię Dahila!
-Mogłam wybrać inną kryjówkę- Odparła, po czym pokłusowała na miejsce z którego zaczęłam liczyć. Po połowie godzinny szukania, zaczęłyśmy panikować:
-Gdzie jest KSIĘŻYC!?
Od Księżyca do Dahili
Od Księżyca Cd Dahili
- Jasne. Im nas więcej tym weselej nie?
- No właściwie tak. – Powiedziała Penelopa.
- Ale w co się pobawimy? – Zapytała Dahili.
- Może pójdziemy na wrzosowisko. Tam można bawić się w chowanego. A może…
- Może? – Zapytały chórem klacze.
- Może uda nam się zobaczyć rzadki żółty ruchomy wrzos a może nawet złapać?
( Dahili? Penelopa? )
- Jasne. Im nas więcej tym weselej nie?
- No właściwie tak. – Powiedziała Penelopa.
- Ale w co się pobawimy? – Zapytała Dahili.
- Może pójdziemy na wrzosowisko. Tam można bawić się w chowanego. A może…
- Może? – Zapytały chórem klacze.
- Może uda nam się zobaczyć rzadki żółty ruchomy wrzos a może nawet złapać?
( Dahili? Penelopa? )
Od Blanki do Mili
Pewnego dnia szłam sobie strumykiem i przypadkowo natknęłam się na Mili jak piła wodę z strumyka z swoim synem Księżycem . Zapytałam co u nich ale ani Mili ani Księżyc nic nie odpowiedzieli, zapytałam znowu co u was i znowu nic nie odpowiedzieli . Zastanowiłam się i zapytałam się Mili co się stało znowu nic nie odpowiedziała . Zaczęłam się o nią martwić dlatego zapytałam się tym razem Księżyca co się stało a no mi d\powiedział że jego mama jest taka smutna od samego rana . Pomyślałam co się z Milią dzieje była taka trochę przygaszona jakby się o coś martwiła ale nic nie chciała powiedzieć . Ale w końcu się przełamała i Powiedziała że Księżyca bardziej boli noga i dlatego się tak zamartwia . Bo bardzo Kocha swojego syna i za żadne skarby nikomu go nie odda .
- To już wiem dlaczego się tak zamartwiałaś .
- Widzisz że mój syn jest chory i bardzo się o niego martwię.
- Widzę , ale rozchmurz się na pewno twój syn wyzdrowieje i niema się o co martwić .
- Wiem ale to zbyt mnie nie pociesza
- niema się o co martwisz wszystko będzie dobrze...
(Mili ?)
- To już wiem dlaczego się tak zamartwiałaś .
- Widzisz że mój syn jest chory i bardzo się o niego martwię.
- Widzę , ale rozchmurz się na pewno twój syn wyzdrowieje i niema się o co martwić .
- Wiem ale to zbyt mnie nie pociesza
- niema się o co martwisz wszystko będzie dobrze...
(Mili ?)
wtorek, 7 października 2014
Od Dahili do Penelopy i Księżca
Obudziłam się dość wcześnie rano. Postanowiłam, że pokłusuję leśną drogą. Tak jak zawsze pobiegłam zapytać się o zgodę na spacerek.
- Mamo chciałabym się przejść ... mogę ? - zapytałam z nadzieją
- Tylko nie za daleko - odpowiedziała mi siwa klacz i uśmiechnęła się szeroko.
Wystrzeliłam niczym rakieta. Mijałam strumyki, wąwozy, łąki, aż wreszcie dotarłam do lasu. Tuż pod wysokim drzewem zauważyłam Penelopę bawiącą się z Księżycem. Nie wahałam się długo i zapytałam, czy
mogę dołączyć do waszej zabawy ?
( Penelopa? Księżyc? )
- Mamo chciałabym się przejść ... mogę ? - zapytałam z nadzieją
- Tylko nie za daleko - odpowiedziała mi siwa klacz i uśmiechnęła się szeroko.
Wystrzeliłam niczym rakieta. Mijałam strumyki, wąwozy, łąki, aż wreszcie dotarłam do lasu. Tuż pod wysokim drzewem zauważyłam Penelopę bawiącą się z Księżycem. Nie wahałam się długo i zapytałam, czy
mogę dołączyć do waszej zabawy ?
( Penelopa? Księżyc? )
Od Julie do Darka
Całą noc myślsłam jak odpowiedzieć na pytanie Darka. Czy ja go kocham? Czy ma być moją parą? Te pytania zadawałam sobie przez całą noc. Kiedy się obudziłam znałam na nie odpowiedź.
Podeszłam do Darka i powiedziałam:
- Tak zostaę twoją parą!
I wtedy mnie pocałował....
Podeszłam do Darka i powiedziałam:
- Tak zostaę twoją parą!
I wtedy mnie pocałował....
Od Zariny do Sztorma
Zalałam się łzami i uciekłam nad jezioro.
Powiedziałam:
-Och Sztorm kogo teraz mam szukać przecierz nikt mnie nie zechce!
-Spokojnie będzie ok Jutrzenka ci pomoże.
-Niech będzie.
(Sztorm,Jutrzenka?)
Powiedziałam:
-Och Sztorm kogo teraz mam szukać przecierz nikt mnie nie zechce!
-Spokojnie będzie ok Jutrzenka ci pomoże.
-Niech będzie.
(Sztorm,Jutrzenka?)
Od Melodii
Szukałam Liandy żeby jej powiedzieć że jesteśmy siostrami.
-Hej Lianda.-rzekłam kiedy ją zobaczyłam.
-O hejka Melodia.-odrzekła.
-Wiesz bo my... Jesteśmy... Siostrami.- powiedziałam jąkając się.
-Co?
-No wiesz ja...-i nagle zobaczyłyśmy Sztorma
(Lianda,Sztorm?)
-Hej Lianda.-rzekłam kiedy ją zobaczyłam.
-O hejka Melodia.-odrzekła.
-Wiesz bo my... Jesteśmy... Siostrami.- powiedziałam jąkając się.
-Co?
-No wiesz ja...-i nagle zobaczyłyśmy Sztorma
(Lianda,Sztorm?)
poniedziałek, 6 października 2014
Nadzieji do Sztorma CDN
Podniosłam się i przyglądnęłam się białej klaczy która przyjęła mnie... Tyle szczęścia na raz... O rany... Nie dość że przyjęto mnie do stada, to chyba... się zakochałam...
Zauważyłam że ogier, który mnie tu przyniósł oddala się. Bez namysłu popędziłam za nim.
-Poczekaj!
On zatrzymał się
-Dlaczego mnie uratowałeś? Przecież nie musiałeś tego robić...
-Bo przecież co za ogier, zostawił by ranną klacz, na śniegu...
-Na prawdę... dziękuję...
-Opowiesz mi coś o sobie?
-No... Mam na imię Nadzieja .Mój tata nazywał się Erendill, a mama odeszła, zaraz po tym jak przyszłam na świat. Moje stado było małe, zaledwie 20 koni. Mój ojciec naraził się Hadesowi, a gdy ten chciał go ukarać i zabrać mnie w otchłań, oddał za mnie życie... Znałam kiedyś pewną klacz. Zaprzyjaźniłam się z nią. Och Wena... Taka dobra przyjaźń... Lecz zgubiłam się, gdy byłam na zwiadach, i los wtedy nas rozłączył...
-Wena?
-Tak, Wena...
-Ona jest w naszym stadzie!
-NA PRAWDĘ?
-Tak, o, tam jest!.
Rzekł wskazując karą klacz. Nie wierzyłam własnym oczom, ale to była Wena! Podbiegłam do niej.
-Nadzieja!? To naprawdę ty?
-Tak Wena, to ja!
-Dlaczego nie wróciłaś ze zwiadów!?
-Zgubiłam się!
-Tak się cieszę! Znów mam moją kochaną przyjaciółkę!
I Wena rzuciła się mi na szuję...
-Och wena...
-Och, muszę iść... Tam jest Cyprys... Ja, ja go kocham Nadziejo!
-Leć, tylko skrzydeł nie połam...- Wybuchnęłyśmy śmiechem, a po chwili Wena popędziła w stronę dumnego pegaza.
Rozejrzałam się do okoła, lecz Sztorma nigdzie nie było... Podbiegłam do Izabelowatej klaczy i spytałam.
-Witaj, nie widziałaś Sztorma?
-Widziałam, poszedł na plażę.
-Aaa, gdzie to jest?
-Idź tą ścieżką przez las a na rozgałęzieniu skręć na południe.
-Dzięki!- Odpowiedziałam i popędziłam wskazaną drogą przez las. Po kwadransie cwału, poczułam lekki bul w nodze, więc zwolniłam do galopu. W krótkim czasie dotarłam do rozgałęzienia.
Zauważyłam że ogier, który mnie tu przyniósł oddala się. Bez namysłu popędziłam za nim.
-Poczekaj!
On zatrzymał się
-Dlaczego mnie uratowałeś? Przecież nie musiałeś tego robić...
-Bo przecież co za ogier, zostawił by ranną klacz, na śniegu...
-Na prawdę... dziękuję...
-Opowiesz mi coś o sobie?
-No... Mam na imię Nadzieja .Mój tata nazywał się Erendill, a mama odeszła, zaraz po tym jak przyszłam na świat. Moje stado było małe, zaledwie 20 koni. Mój ojciec naraził się Hadesowi, a gdy ten chciał go ukarać i zabrać mnie w otchłań, oddał za mnie życie... Znałam kiedyś pewną klacz. Zaprzyjaźniłam się z nią. Och Wena... Taka dobra przyjaźń... Lecz zgubiłam się, gdy byłam na zwiadach, i los wtedy nas rozłączył...
-Wena?
-Tak, Wena...
-Ona jest w naszym stadzie!
-NA PRAWDĘ?
-Tak, o, tam jest!.
Rzekł wskazując karą klacz. Nie wierzyłam własnym oczom, ale to była Wena! Podbiegłam do niej.
-Nadzieja!? To naprawdę ty?
-Tak Wena, to ja!
-Dlaczego nie wróciłaś ze zwiadów!?
-Zgubiłam się!
-Tak się cieszę! Znów mam moją kochaną przyjaciółkę!
I Wena rzuciła się mi na szuję...
-Och wena...
-Och, muszę iść... Tam jest Cyprys... Ja, ja go kocham Nadziejo!
-Leć, tylko skrzydeł nie połam...- Wybuchnęłyśmy śmiechem, a po chwili Wena popędziła w stronę dumnego pegaza.
Rozejrzałam się do okoła, lecz Sztorma nigdzie nie było... Podbiegłam do Izabelowatej klaczy i spytałam.
-Witaj, nie widziałaś Sztorma?
-Widziałam, poszedł na plażę.
-Aaa, gdzie to jest?
-Idź tą ścieżką przez las a na rozgałęzieniu skręć na południe.
-Dzięki!- Odpowiedziałam i popędziłam wskazaną drogą przez las. Po kwadransie cwału, poczułam lekki bul w nodze, więc zwolniłam do galopu. W krótkim czasie dotarłam do rozgałęzienia.
Od Sztorma do Nadzieji
Siedziałem na piasku i spoglądałem daleko, i myślałem, czy nie przepłynąć na śnieżną wyspę. Nagle usłyszałem tupot kopyt. Podbiegła Nadzieja....
-Chej, Sztorm...
-Witaj, jak się czujesz?
-Wspaniale, lecz boli mnie noga...
-Włóż ją na chwilę do wody, woda ma substancje lecznicze. to powinno pomóc.
-Dzięki- Odpowiedziała i lekko utykając weszła do wody.
-I co?
-No masz rację, ona jest bardzo przyjemna. I mniej mnie boli...
-Nadziejo... Muszę Ci coś powiedzieć... Ja... ja... Kocham cie!
(Nadzieja?)
-Chej, Sztorm...
-Witaj, jak się czujesz?
-Wspaniale, lecz boli mnie noga...
-Włóż ją na chwilę do wody, woda ma substancje lecznicze. to powinno pomóc.
-Dzięki- Odpowiedziała i lekko utykając weszła do wody.
-I co?
-No masz rację, ona jest bardzo przyjemna. I mniej mnie boli...
-Nadziejo... Muszę Ci coś powiedzieć... Ja... ja... Kocham cie!
(Nadzieja?)
Od Sztorma do Zariny
-Zarino, zrozum, ale ja kocham Nadzieję. Ona jest dla mnie stworzona...
-CO?
-Ja kocham Nadzieję, wybacz mi...
(Zarina?)
-CO?
-Ja kocham Nadzieję, wybacz mi...
(Zarina?)
Od Zariny do Sztorma
Poszłam nad jezioro to miejsce kojaży mi się z domem i zobaczyłam Sztorma!
-Hej Sztorm!
-O hej Zarina.
-Sztorm ja się w tobie zakochałam.
-Co?!
-Och wiem to szalone ale taka już jestem Sztorm kocham cie.
-Ok rozumiem cię ale no nie wiem.
-Sztorm no weź!
(Sztorm?)
-Hej Sztorm!
-O hej Zarina.
-Sztorm ja się w tobie zakochałam.
-Co?!
-Och wiem to szalone ale taka już jestem Sztorm kocham cie.
-Ok rozumiem cię ale no nie wiem.
-Sztorm no weź!
(Sztorm?)
niedziela, 5 października 2014
Od Julie do Liany
-Pewnie Julie!-odparłam.
-Porozmawiam chyba z Darkiem.-powiedziała nie pewnie
-No weź pasujecie do siebie!
-No nie wiem.
-Och Julie!
-Może pójdziemy nad jezioro?-spytała.
-Nie ma sprawy!
I poszłyśmy...
(Julie?)
-Porozmawiam chyba z Darkiem.-powiedziała nie pewnie
-No weź pasujecie do siebie!
-No nie wiem.
-Och Julie!
-Może pójdziemy nad jezioro?-spytała.
-Nie ma sprawy!
I poszłyśmy...
(Julie?)
Od Mili do Wise
Znowu byłam niespokojna. Szukałam Wise ale jak zwykle znaleźć go było trudno. Zobaczyłam nagle Księżyca jak bawił się z Penelopą.
- Księżyc widziałeś może tatę?
- Tak mamo. Poszedł nad jezioro. A co?
- A wiesz muszę mu coś powiedzieć.
Powiedziałam i poszłam nad morze ale Księżyc spytał.
- A mogę iść z tobą?
- Skoro chcesz…
- Pewnie! Chodź mamo!
Powiedział i pobiegł na przedzie nad morze. Ledwo za nim nadążałam chociaż miał jeszcze problemy z nogą. Na szczęście znalazłam Wisego.
- Tato! Mama chce ci coś powiedzieć!
Krzyczał jak opętany nasz syn.
- A co takiego?
- Wise jestem w ciąży.
( Wise? )
- Księżyc widziałeś może tatę?
- Tak mamo. Poszedł nad jezioro. A co?
- A wiesz muszę mu coś powiedzieć.
Powiedziałam i poszłam nad morze ale Księżyc spytał.
- A mogę iść z tobą?
- Skoro chcesz…
- Pewnie! Chodź mamo!
Powiedział i pobiegł na przedzie nad morze. Ledwo za nim nadążałam chociaż miał jeszcze problemy z nogą. Na szczęście znalazłam Wisego.
- Tato! Mama chce ci coś powiedzieć!
Krzyczał jak opętany nasz syn.
- A co takiego?
- Wise jestem w ciąży.
( Wise? )
Od Julie do Liany CDN
- Może ja się tym za bardzo przejmuję? - zapytałam się Liany
- Myślę, że tak. Ale nie martw się, kiedyś znajdziesz odpowiedniego ogiera. A ja nawet wiem kto to jest....
- Kto??? - zainteresowałam się
- To Dark! - odpowiedziała klacz
- Dark? Niespodziewałabym się.... Muszę go najpierw lepiej poznać.
- Jest świetny. Od razu to widać. Na razie ja też z nim nie rozmawiałam, jest bardzo tajemniczy.
- Dzięki za pomoc Liana. - podziękowałam jej - Ale żeby zacząć od początku, muszę najpierw zapomnieć o Sztormie.
- Powodzenia. - uśmiechnęła się
- Dzięki, w tej sprawie nie potrzebuję już lekarza od serca, ale będzie trudno - westchnęłam - Nie bój się,sama sobie poradzę,bez jakiś cyrków. - roześmiałam się - Jeszcze raz dziękuje. Zostaniemy przyjaciółkami? - zapytałam się jej.
(Liana?)
- Myślę, że tak. Ale nie martw się, kiedyś znajdziesz odpowiedniego ogiera. A ja nawet wiem kto to jest....
- Kto??? - zainteresowałam się
- To Dark! - odpowiedziała klacz
- Dark? Niespodziewałabym się.... Muszę go najpierw lepiej poznać.
- Jest świetny. Od razu to widać. Na razie ja też z nim nie rozmawiałam, jest bardzo tajemniczy.
- Dzięki za pomoc Liana. - podziękowałam jej - Ale żeby zacząć od początku, muszę najpierw zapomnieć o Sztormie.
- Powodzenia. - uśmiechnęła się
- Dzięki, w tej sprawie nie potrzebuję już lekarza od serca, ale będzie trudno - westchnęłam - Nie bój się,sama sobie poradzę,bez jakiś cyrków. - roześmiałam się - Jeszcze raz dziękuje. Zostaniemy przyjaciółkami? - zapytałam się jej.
(Liana?)
Od Dark do Julie
Od Darka Do Julie
Chciałem jak najszybciej podejść do Julie i powiedzieć , że ją kocham. Lecz nie miałem tyle odwagi by po prostu jej to powiedzieć. Po treningu gdy siedziała sama pobiegłem do niej i powiedziałem:
- Julie ja cię kocham czy będziesz moją parą?
- A ona....
(Julie?)
Chciałem jak najszybciej podejść do Julie i powiedzieć , że ją kocham. Lecz nie miałem tyle odwagi by po prostu jej to powiedzieć. Po treningu gdy siedziała sama pobiegłem do niej i powiedziałem:
- Julie ja cię kocham czy będziesz moją parą?
- A ona....
(Julie?)
Od Księżyca
Od Księżyca
Po ostatniej przygodzie mam dość chodzenia. Mama i tata jak na razie nie pozwalali mi się ruszać z miejsca. Nie byli na szczęście źli, że poszedłem gdzieś i nie patrzyłem gdzie. Kiedy moja noga wyzdrowiała zacząłem po mału chodzić choć utykałem. Mam tylko nadzieję, że na zawszę nie będę utykać. Vitali powiedziała, że nie będę raczej utykać. Tak się zamyśliłem, że wpadłem na Blankę.
- O sorki Blanka.
( Blanka? )
Po ostatniej przygodzie mam dość chodzenia. Mama i tata jak na razie nie pozwalali mi się ruszać z miejsca. Nie byli na szczęście źli, że poszedłem gdzieś i nie patrzyłem gdzie. Kiedy moja noga wyzdrowiała zacząłem po mału chodzić choć utykałem. Mam tylko nadzieję, że na zawszę nie będę utykać. Vitali powiedziała, że nie będę raczej utykać. Tak się zamyśliłem, że wpadłem na Blankę.
- O sorki Blanka.
( Blanka? )
sobota, 4 października 2014
Od Sztorma do Nadzieji
Pewnego dnia wybrałem się na śnieżną wyspę. Spacerowałem sobie, aż nagle dostrzegłem piękną białą klacz... Leżała na śniegu nie przytomna... Była cała poraniona a z ran ciekła czerwona, żywa krew... Bez namysłu podniosłem klacz i pobiegłem przez wyspę do domu. Przebiegłem prędko przez mielizny jeziora, rzez las i wreszcie dotarłem.
-Medycy! Prędko, tutaj!
Podbiegła Vanilia, Mroczny cień i Czas
-Opatrzcie ją! Zawiadomcie mnie gdy się przebudzi...
Zdenerwowany zacząłem kłusować w kierunku wzgórz, lecz zatrzymała mnie Jutrzenka.
-Co się stało?
-Na śnieżnej wyspię znalazłem piękną białą klacz... Jej skóra tak pięknie błyszczała... Była taka wspaniała...
-Chmmm... Czy ty przypadkiem...
-Siostra, nawet gdyby, to miłość to nic złego...
-Och Sztorm, a czy ja mówię że nie?
-No nie...
Nagle podbiegł Mroczny cieć i oznajmił
-Nieznajoma klacz właśnie się przebudza!
-Dziękuję Ci za informację- odpowiedziałem i popędziłem do klaczy. Klacz leżała na miękkiej trawie i rozglądała się dookoła.
-Gdzie jestem?
-W siedzibie stada Północnej Wichury.
-Wybaczcie za zamieszanie, ale co się stało i kim jesteś?
-Jestem Sztorm syn Oxela. Znalazłem cię na śnieżnej wyspie.
-Och, cóż mam zrobić by odwdzięczyć się za to? Jak mam dziękować?
-Nie musisz...
-Jesteś naprawdę wspaniały...-Nadeszła Vitali i przerwała rozmowę.
-Witaj, co cię tu sprowadza?
Wyjaśniwszy wszystko, mama przyjęła obcą piękność do stada, a ja... dalej nie znałem jej imienia...
(Nadziejo, dokończysz?)
-Medycy! Prędko, tutaj!
Podbiegła Vanilia, Mroczny cień i Czas
-Opatrzcie ją! Zawiadomcie mnie gdy się przebudzi...
Zdenerwowany zacząłem kłusować w kierunku wzgórz, lecz zatrzymała mnie Jutrzenka.
-Co się stało?
-Na śnieżnej wyspię znalazłem piękną białą klacz... Jej skóra tak pięknie błyszczała... Była taka wspaniała...
-Chmmm... Czy ty przypadkiem...
-Siostra, nawet gdyby, to miłość to nic złego...
-Och Sztorm, a czy ja mówię że nie?
-No nie...
Nagle podbiegł Mroczny cieć i oznajmił
-Nieznajoma klacz właśnie się przebudza!
-Dziękuję Ci za informację- odpowiedziałem i popędziłem do klaczy. Klacz leżała na miękkiej trawie i rozglądała się dookoła.
-Gdzie jestem?
-W siedzibie stada Północnej Wichury.
-Wybaczcie za zamieszanie, ale co się stało i kim jesteś?
-Jestem Sztorm syn Oxela. Znalazłem cię na śnieżnej wyspie.
-Och, cóż mam zrobić by odwdzięczyć się za to? Jak mam dziękować?
-Nie musisz...
-Jesteś naprawdę wspaniały...-Nadeszła Vitali i przerwała rozmowę.
-Witaj, co cię tu sprowadza?
Wyjaśniwszy wszystko, mama przyjęła obcą piękność do stada, a ja... dalej nie znałem jej imienia...
(Nadziejo, dokończysz?)
Od Penelopy do Księżyca CDN
-Idźmy na wschód to na pewno gdzieś dojdziemy- oznajmiłam gdy zaczęło świtać
-Gdzieś?
-No...
Poszliśmy w stronę wschodzącego słońca. Galopowaliśmy po lesie aż nagle Księżyc zatrzymał się. Nie wyhamowałam i wpadłam prosto na niego. Zjechaliśmy ze skarpy...
-Auu!
-Och przepraszam!
-Gdzie jesteśmy!?
-Na...plaży!???
-No chyba. ...
-Księżyc, czy to nie SHADOW!?
Zaczęliśmy głośno krzyczeć spod sterty piachu, ziemi i korzonków.
-Tu jesteśmy! -Wykrzyknęliśmy i próbowaliśmy wygrzebać się. Gdy z pomocą Shadowa wydostaliśmy się na ziemię, ten zapytał
-Co się stało? Nic wam nie jest?
-Mi nie ale Księżyc...
-Moja noga, tak strasznie boli...-wydyszał. A Shadow oglądnął ją i stwierdził
-Jest złamana- po czym wziął go na grzbiet i zabrał do stada. Vanilia opatrzyła nogę Księżyca a gdy pozwoliła mu wyjść w pola, spotkaliśmy się z innymi źrebakami i opowiedzieliśmy o wszystkim...
-Gdzieś?
-No...
Poszliśmy w stronę wschodzącego słońca. Galopowaliśmy po lesie aż nagle Księżyc zatrzymał się. Nie wyhamowałam i wpadłam prosto na niego. Zjechaliśmy ze skarpy...
-Auu!
-Och przepraszam!
-Gdzie jesteśmy!?
-Na...plaży!???
-No chyba. ...
-Księżyc, czy to nie SHADOW!?
Zaczęliśmy głośno krzyczeć spod sterty piachu, ziemi i korzonków.
-Tu jesteśmy! -Wykrzyknęliśmy i próbowaliśmy wygrzebać się. Gdy z pomocą Shadowa wydostaliśmy się na ziemię, ten zapytał
-Co się stało? Nic wam nie jest?
-Mi nie ale Księżyc...
-Moja noga, tak strasznie boli...-wydyszał. A Shadow oglądnął ją i stwierdził
-Jest złamana- po czym wziął go na grzbiet i zabrał do stada. Vanilia opatrzyła nogę Księżyca a gdy pozwoliła mu wyjść w pola, spotkaliśmy się z innymi źrebakami i opowiedzieliśmy o wszystkim...
Do Księżyca do Penelopy
-Ja nie wiem.
-Spokojnie może się tu spędzimy dziś noc. A jutro w dzień wrócimy. Ale na pewno już nas szukają.
-Ale ja się boje, tu zawsze w nocy przychodzą zwierzęta- Oznajmiła Penelopa.
- To może przejdźmy dalej, niestety to jest głąb lasu, ale lepiej niż, żeby zwierzęta nas poturbowały.
- Ok, rano pomyślimy, w którą stronę iść.- Przeszliśmy dalej, nie było tak strasznie, lecz rano nad nami stały ogromne wilki. Zaczęliśmy uciekać, na drodze gdy zgubiliśmy wili pojawiły się dziki. Uciekaliśmy bardzo często, aż wybiegliśmy na nieznaną polanę.
-Co my teraz zrobimy, teraz zgubiliśmy się całkowicie?- Zapytałem.
(Penelopa?)
-Spokojnie może się tu spędzimy dziś noc. A jutro w dzień wrócimy. Ale na pewno już nas szukają.
-Ale ja się boje, tu zawsze w nocy przychodzą zwierzęta- Oznajmiła Penelopa.
- To może przejdźmy dalej, niestety to jest głąb lasu, ale lepiej niż, żeby zwierzęta nas poturbowały.
- Ok, rano pomyślimy, w którą stronę iść.- Przeszliśmy dalej, nie było tak strasznie, lecz rano nad nami stały ogromne wilki. Zaczęliśmy uciekać, na drodze gdy zgubiliśmy wili pojawiły się dziki. Uciekaliśmy bardzo często, aż wybiegliśmy na nieznaną polanę.
-Co my teraz zrobimy, teraz zgubiliśmy się całkowicie?- Zapytałem.
(Penelopa?)
Od Liany do Julie
Poszłam do lasu. I spotkałam klacz o imieniu Julie.
-Hej jestem Liana a ty?
-ja jestem Julie i szukam partnera tak jak ty.
-Aha.
-I jestem przygnębiona tym.
- Rozumiem Julie
-och czemu nikt mnie nie chce!! Zaszlochała.
-Nie wiem Julie.
(Julie?)
-Hej jestem Liana a ty?
-ja jestem Julie i szukam partnera tak jak ty.
-Aha.
-I jestem przygnębiona tym.
- Rozumiem Julie
-och czemu nikt mnie nie chce!! Zaszlochała.
-Nie wiem Julie.
(Julie?)
Od Liany do Sztorma
Jestem nowa i nikogo nie znam więc poszłam nad( jezioro to moje ulubione miejsce). Och woda. Nagle przybiegł jakiś biały ogier.
-Witaj jestem Sztorm a ty?
-Liana miło mi poznać Sztorm jestem tu nowa.
-Kochasz wodę co?
-Tak to prawda.
-To tak jak Nivei.
-Nivei kto to?
-Źrebak z naszego stada.
-Aha
(Sztorm?)
-Witaj jestem Sztorm a ty?
-Liana miło mi poznać Sztorm jestem tu nowa.
-Kochasz wodę co?
-Tak to prawda.
-To tak jak Nivei.
-Nivei kto to?
-Źrebak z naszego stada.
-Aha
(Sztorm?)
Od Jutrzenki do Julii
-No może? A co?
-Chciałabym znaleźć miłość swojego życia, ale zawsze ktoś mnie odtrąca...
-No nie wiem... A kto jeszcze ze stada Ci się podoba?
-Chciałabym znaleźć miłość swojego życia, ale zawsze ktoś mnie odtrąca...
-No nie wiem... A kto jeszcze ze stada Ci się podoba?
Od JUlie do Jutrzenki
-Mam pytanie- westchnęłam
-Tak?
-Podobno jesteś dobra w sprawach sercowych?
(Jutrzenka?)
-Tak?
-Podobno jesteś dobra w sprawach sercowych?
(Jutrzenka?)
Od Sztorma do Julie
-Myślę że nie potrafię Ci pomóc. Nie znam się na sprawach sercowych...
Julie westchnęła a ja kontynuowałem
-Ale myślę że jutrzenka Ci pomoże!
Julie westchnęła a ja kontynuowałem
-Ale myślę że jutrzenka Ci pomoże!
Od Julie do Sztorma (ie to samo)
Byłam zawiedziona odpowiedzią Sztorma. Ale przeciesz nikogo do miłości się nie zmusza. Miałam doś całego dnia.Kiedy miałam zacząć wzdychać "nikt mnie nie kocha". Pomyślałam : może Sztorm mi pomoże.
- Sztorm!-wykrzyknełam
-Tak?
-No bo wiesz... Pomożesz mi znaleźć ♡miłość♡
-Myślę że...
(Sztorm?)
- Sztorm!-wykrzyknełam
-Tak?
-No bo wiesz... Pomożesz mi znaleźć ♡miłość♡
-Myślę że...
(Sztorm?)
Od Sztorma do Julie
-Wybacz, ale ja nic do ciebie nie czuję...
Nadbiegła Jutrzenka
-Sztorm, mama nas woła. Twierdzi że tata ma nam do powiedzenia coś naprawdę ważnego...Musimy iść sami.
Popatrzyła wyrozumiale na Julie i pobiegłem i nią do domu. Biegliśmy właśnie przez las gdy Jutrzenka zapytała
-Julie chyba darzy cię czymś więcej niż przyjaźń.
-Wiem, ale ja nic do niej nie czuję.
Dobiegliśmy do mamy.
-Wasz ojciec ma wam coś poważnego do powiedzenia...
(Oxelo, Jutrzenka?)
Nadbiegła Jutrzenka
-Sztorm, mama nas woła. Twierdzi że tata ma nam do powiedzenia coś naprawdę ważnego...Musimy iść sami.
Popatrzyła wyrozumiale na Julie i pobiegłem i nią do domu. Biegliśmy właśnie przez las gdy Jutrzenka zapytała
-Julie chyba darzy cię czymś więcej niż przyjaźń.
-Wiem, ale ja nic do niej nie czuję.
Dobiegliśmy do mamy.
-Wasz ojciec ma wam coś poważnego do powiedzenia...
(Oxelo, Jutrzenka?)
Od Julie do Sztorma
Zawsze wydawało mi się ,że konie nie czują czegoś takiego jak miłość. Ale kiedy całą noc myślałam o Astrze wiedziałam , że coś zaiskrzyło. Poszłam do miejsca które mnie uspokaja i poczułam jakiś magiczny głos:
-Julie poczuj swoją miłość do kogoś i to nie Aster -powiedział głos
-Co?!-powiedziałam
I wtedy głos zniknął. Wreszcie nastał poranek myślę, kto jest moją miłością. Po całodziennej bieganie byłam zmęczona. Kiedy szłam spać zobaczyłam Sztorma . Biegał po białym śniegu. Teraz wiem kto jest moją miłością. Tą miłością jest Sztorm
-Kocham cię -powiedziałam
A on ......
(Sztorm?)
-Julie poczuj swoją miłość do kogoś i to nie Aster -powiedział głos
-Co?!-powiedziałam
I wtedy głos zniknął. Wreszcie nastał poranek myślę, kto jest moją miłością. Po całodziennej bieganie byłam zmęczona. Kiedy szłam spać zobaczyłam Sztorma . Biegał po białym śniegu. Teraz wiem kto jest moją miłością. Tą miłością jest Sztorm
-Kocham cię -powiedziałam
A on ......
(Sztorm?)
piątek, 3 października 2014
Od Night
Pewnej nocy podeszłam do Shadow.
-Muszę Ci coś powiedzieć. Chodź.
Lekko zdziwiony ruszył za mną na wrzosowisko. Gdy byliśmy na miejscu Shadow zapytał
-O co chodzi?
-To ważne...
-Co takiego...
-No... Jestem w ciąży...
-Muszę Ci coś powiedzieć. Chodź.
Lekko zdziwiony ruszył za mną na wrzosowisko. Gdy byliśmy na miejscu Shadow zapytał
-O co chodzi?
-To ważne...
-Co takiego...
-No... Jestem w ciąży...
środa, 1 października 2014
Od Colors
Szłam nad zatoczkę z Shadowem i Night. Po to bo chcieli zobaczyć Blue z bliska na własne końskie oczy nie opierałam się im. Na plaży był Cyprys. Zawołałam Blue do brzegu i podeszłam do Cyprysa a Shadow i Night podziwiali Blue.
-Hej Cyprys.
-Witaj Colors ładnie wyglądasz.
-Dzięki Cyprys.
-A on przytulił mnie.
-A ja powiedziałam Kocham cię Cyprys bo zrozumiałam że Aster ma Julie.
I nagle nadleciał Aster a za nim Julia
(Shadow,Night,Cyprys,Aster,Julia?)
-Hej Cyprys.
-Witaj Colors ładnie wyglądasz.
-Dzięki Cyprys.
-A on przytulił mnie.
-A ja powiedziałam Kocham cię Cyprys bo zrozumiałam że Aster ma Julie.
I nagle nadleciał Aster a za nim Julia
(Shadow,Night,Cyprys,Aster,Julia?)
poniedziałek, 29 września 2014
Od Night o Shadow
-Oh, nie wiesz nawet jak się cieszę, że jesteś cały...
Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją.
Gdy wzeszło czerwone jak krew słońce, Raibow odzyskała przytomność a ja i Shadow siedzieliśmy na wrzosowisku i podziwialiśmy różowe obłoki. To była wspaniała noc...
(Shadow, proszę dokończ!?)
Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją.
Gdy wzeszło czerwone jak krew słońce, Raibow odzyskała przytomność a ja i Shadow siedzieliśmy na wrzosowisku i podziwialiśmy różowe obłoki. To była wspaniała noc...
(Shadow, proszę dokończ!?)
Od Shadow do Night i Rainbow
Nie wiedziałem jak zareagować....Po chwili poczułem mocne uderzenie. Padłem na ziemie. Nagle ujrzałem światło.... Białe, pęknę... Z światła wyłoniła się Vitali i... Night! Podniosłem się a ona przytuliła mnie
-Och Shadow... Martwiłam się...
-Ja też... Kocham cię...
-Ja... ciebie też....
Vitali przegoniła wilki a Night pomogła mi dojść do stada. Czas szybko opatrzyła mi rany... Rainbow również była opatrzona, lecz wciąż nie przytomna.
-Shadow, co się stało?-Vitali była zdziwiona, że nie zdołałem odeprzeć ataku wilków...
-Nie mam pojęcia....
Podszedłem do Night...
(Night, Rainbow???)
-Och Shadow... Martwiłam się...
-Ja też... Kocham cię...
-Ja... ciebie też....
Vitali przegoniła wilki a Night pomogła mi dojść do stada. Czas szybko opatrzyła mi rany... Rainbow również była opatrzona, lecz wciąż nie przytomna.
-Shadow, co się stało?-Vitali była zdziwiona, że nie zdołałem odeprzeć ataku wilków...
-Nie mam pojęcia....
Podszedłem do Night...
(Night, Rainbow???)
Od Rainbow do Shadow
-Shadow ty wiesz jak to jest!
płakałam i pobiegłam do lasu.
-Reinbow stój w nocy to nie bezpieczne!.
Ale ja tylko biegłam. Nagle zawyły wilki.
-Reinbow uważaj Wilki!
Nagle wilki nas zaatakowały. Padłam na ziemie z wyczerpania.
-Reinbow nie!
-Shadow ja dłużej nie mogę powinnam umrzeć jestem zbyt długo sama...
(Shadow?)
płakałam i pobiegłam do lasu.
-Reinbow stój w nocy to nie bezpieczne!.
Ale ja tylko biegłam. Nagle zawyły wilki.
-Reinbow uważaj Wilki!
Nagle wilki nas zaatakowały. Padłam na ziemie z wyczerpania.
-Reinbow nie!
-Shadow ja dłużej nie mogę powinnam umrzeć jestem zbyt długo sama...
(Shadow?)
Od Shadow do Rainbow
-Ja kocham Night...
Rainbow zalała się łzami... Współczułem jej, bo znałem uczucie samotności. Ja miałem już partnerkę... Była nią Night...
(Rainbow? Night?)
Rainbow zalała się łzami... Współczułem jej, bo znałem uczucie samotności. Ja miałem już partnerkę... Była nią Night...
(Rainbow? Night?)
Od Rainbow
Poszłam na Wrzosowiska zobaczyłam tam Shadow i Night. Odkąd Shadow dołączył zakochałam się w nim.
-Hej Shadow.- Powiedziałam kiedy Night poszła.
-Hej Reinbow.
-Shadow ja... ja zakochałam się w tobie.
-Co?
-Przepraszam jeśli cie zraziłam Shadow.
(Shadow?)
-Hej Shadow.- Powiedziałam kiedy Night poszła.
-Hej Reinbow.
-Shadow ja... ja zakochałam się w tobie.
-Co?
-Przepraszam jeśli cie zraziłam Shadow.
(Shadow?)
Od Rainbow
Kiedy aster wrucił do stada była ciemna noc nagle do niego podbiegłam ale ciągle ukrywałam że mi się podoba powiedziałam:
-Hej
-O hej Reinbow
-Aster bo wiesz że... Po prostu mi się podobasz.
A on nic nie mówił...
(Aster?)
-Hej
-O hej Reinbow
-Aster bo wiesz że... Po prostu mi się podobasz.
A on nic nie mówił...
(Aster?)
Od Rainbow
Kiedy aster wrucił do stada była ciemna noc nagle do niego podbiegłam ale ciągle ukrywałam że mi się podoba powiedziałam:
-Hej
-O hej Reinbow
-Aster bo wiesz że... Po prostu mi się podobasz.
A on nic nie mówił...
(Aster?)
-Hej
-O hej Reinbow
-Aster bo wiesz że... Po prostu mi się podobasz.
A on nic nie mówił...
(Aster?)
Od Shadow
Pewnej pięknej nocy spacerowałem po wrzosowisku. Nocą to moje ulubione miejsce... Galopowałem tak na północ oglądając gwiazdy aż nagle ujrzałem parę błękitnych oczu, i lśniącą w ciemności grzywę.
-Witaj, Night...
-Czy to ty Shadow?
-Tak, to ja. Dlaczego chodzisz po wrzosowisku w środku nocy?
-Wyszłam na spacer... Kocham to miejsce, tak cudownie widać tu gwiazdy...
-Zgadzam się z tym. Również lubię tu przychodzić.
Przysiadłem na łące patrząc w niebo. Night usiadła obok mnie. Po chwili przytuliłem ją. Siedzieliśmy tak przez wiele godzin. W końcu szepnąłem
-Kocham cię...
(Night, odpowiesz?)
-Witaj, Night...
-Czy to ty Shadow?
-Tak, to ja. Dlaczego chodzisz po wrzosowisku w środku nocy?
-Wyszłam na spacer... Kocham to miejsce, tak cudownie widać tu gwiazdy...
-Zgadzam się z tym. Również lubię tu przychodzić.
Przysiadłem na łące patrząc w niebo. Night usiadła obok mnie. Po chwili przytuliłem ją. Siedzieliśmy tak przez wiele godzin. W końcu szepnąłem
-Kocham cię...
(Night, odpowiesz?)
niedziela, 28 września 2014
Od Penelopy do Księżyca
-Chej, co ty tu robisz?
-Yyyy...
-Jestem Penelopa, a ty jesteś?
-Księżyc, jestem Księżyc.
-Pobawimy się?
-No jasne !
Nagle w oddali zobaczyliśmy Karą klacz i ciemno-myszatego ogiera
-Kto to?
-Nie wiem.. -odpowiedziałam, bo podobnie jak Księżyc, nie znałam jeszcze wszystkich ze stada.
Pobiegliśmy dalej.
-Ścigamy się? -Zapytał łobuzersko
-NO!
I zaczęliśmy biec. Wbiegliśmy do lasu. Po chwili usiadłam pod drzewem.
-ie mam siły- wydyszałam
-Odpocznijmy- odpowiedział, i również sapiąc usiadł pod drugim drzewem. Siedzieliśmy tak godzinę, nie więcej, i rozmawialiśmy, a za ten czas zdążyło zajść słońce, i las pokrył się srebrno-białą mgłą...
-Gdzie jesteśmy!? -Poderwałam się i krzyknęłam rozpaczliwie
-Jak mamy wrócić? Do kont iść?
(Księżyc?)
-Yyyy...
-Jestem Penelopa, a ty jesteś?
-Księżyc, jestem Księżyc.
-Pobawimy się?
-No jasne !
Nagle w oddali zobaczyliśmy Karą klacz i ciemno-myszatego ogiera
-Kto to?
-Nie wiem.. -odpowiedziałam, bo podobnie jak Księżyc, nie znałam jeszcze wszystkich ze stada.
Pobiegliśmy dalej.
-Ścigamy się? -Zapytał łobuzersko
-NO!
I zaczęliśmy biec. Wbiegliśmy do lasu. Po chwili usiadłam pod drzewem.
-ie mam siły- wydyszałam
-Odpocznijmy- odpowiedział, i również sapiąc usiadł pod drugim drzewem. Siedzieliśmy tak godzinę, nie więcej, i rozmawialiśmy, a za ten czas zdążyło zajść słońce, i las pokrył się srebrno-białą mgłą...
-Gdzie jesteśmy!? -Poderwałam się i krzyknęłam rozpaczliwie
-Jak mamy wrócić? Do kont iść?
(Księżyc?)
Od Księżyca
Chodziłem sobie po wrzosowisku i skubałem trawę. Słyszałem od mamy, że tutaj poznała tatę. W prawdzie było to cudowne miejsce. Nie widziałem dziś nikogo. Mama i tata poszli gdzieś a innych koni nie znałem oprócz Vitali i Oxelo. Pobiegłem w miejsce w które wszyscy spali. Miałem nadzieję, że poznam tam jakiegoś źrebaka. I znów zawód. Nikogo tam nie było. Położyłem się i na chwilę przysnąłem. Obudził mnie jakiś głos.
- Hej śpiochu wstawaj!
Zerwałem się i zobaczyłem Penelopę.
( Penelopa? )
- Hej śpiochu wstawaj!
Zerwałem się i zobaczyłem Penelopę.
( Penelopa? )
Od Roxi do Arota
Krzyczałam bo spadaliśmy w dół i w dół nagle Duma krzyknęła Roxi podaj mi kopyto! Ok! Arot, Jutrzenka i ty Sztorm też. I zaczęliśmy sie wspinać do góry nagle zobaczyłam Tate i Mamę ! To nie moźliwe jesteście! Wpadłam im w ramiona och Roxi masz brata. Co? To Lion i podszedł mój brat i powiedział hej.
(Jutrzenka,Sztorm,Arot,Duma,Lion?)
(Jutrzenka,Sztorm,Arot,Duma,Lion?)
sobota, 27 września 2014
Od Arota
-Arot, gdzie jesteś?
-Tutaj Sztorm!
-Gdzie?
-No za głazem!
- Za którym? Tu jest 8 głazów!?
-Za szarym!
-WSZYSTKIE SĄ SZARE!
-Za tym największym!
-A nie możesz zwyczajnie wyjść?
-Mogę! A nie mogłeś powiedzieć pd razu?
-Wyłaź! Natychmiast!
Wyszedłem zza głazu za którym siedziałem i ujrzałem Sztorma gapiącego się na mnie.
-Arot, gdzie jest Duma?
-Z kąt ja mam to wiedzieć?
-NIE MA JEJ Z TOBĄ!?
-No nie!
-Nie ma jej nigdzie!
Sztorm był bardzo zmartwiony...
-Trzeba jej poszukać!
Nagle nadbiegł Seoz i wydyszał
-Roxi też zniknęła!
-CO!?
Odpowiedzieliśmy chórkiem.
-Co tu się dzieje?
Pobiegliśmy do mamy a ona krzyczy
- obie zniknęły?!
-Tak!
-Trzeba ich szukać!
Nadbiegła Jutrzenka.
-Gdzie Duma?
Odpowiedzieliśmy wszyscy
-No właśnie nikt tego nie wie!
-Jak to?
Zaczynamy poszukiwania, Sztorm, Jutrzenka idą na ruiny, Seoz i... Kasia idą do lasu a ja Oxelo do sadu i na wzgórza, powiadomię resztę a wy biegnijcie!
-A ja?- Zapytałem
-Idż ze Sztormem...- I odbiegła
-Pobiegliśmy na ruiny i nagle słyszymy stłumiony okrzyk
-Pomocy!
-Halo!
Jutrzenka i Sztorm zamienili porozumiewawcze spojrzenia i podbiegli do miejsca z którego dochodził głos.
-Roxi! Duma! Nic wam nie jest?!
-Nie możemy wyjść...
Podaliśmy im kopyta i... Ziemia jeszcze bardziej się zapadła, o co najmniej trzy metry w dół...
(Jutrzenka, Sztorm, Duma, Roxi?)
-Tutaj Sztorm!
-Gdzie?
-No za głazem!
- Za którym? Tu jest 8 głazów!?
-Za szarym!
-WSZYSTKIE SĄ SZARE!
-Za tym największym!
-A nie możesz zwyczajnie wyjść?
-Mogę! A nie mogłeś powiedzieć pd razu?
-Wyłaź! Natychmiast!
Wyszedłem zza głazu za którym siedziałem i ujrzałem Sztorma gapiącego się na mnie.
-Arot, gdzie jest Duma?
-Z kąt ja mam to wiedzieć?
-NIE MA JEJ Z TOBĄ!?
-No nie!
-Nie ma jej nigdzie!
Sztorm był bardzo zmartwiony...
-Trzeba jej poszukać!
Nagle nadbiegł Seoz i wydyszał
-Roxi też zniknęła!
-CO!?
Odpowiedzieliśmy chórkiem.
-Co tu się dzieje?
Pobiegliśmy do mamy a ona krzyczy
- obie zniknęły?!
-Tak!
-Trzeba ich szukać!
Nadbiegła Jutrzenka.
-Gdzie Duma?
Odpowiedzieliśmy wszyscy
-No właśnie nikt tego nie wie!
-Jak to?
Zaczynamy poszukiwania, Sztorm, Jutrzenka idą na ruiny, Seoz i... Kasia idą do lasu a ja Oxelo do sadu i na wzgórza, powiadomię resztę a wy biegnijcie!
-A ja?- Zapytałem
-Idż ze Sztormem...- I odbiegła
-Pobiegliśmy na ruiny i nagle słyszymy stłumiony okrzyk
-Pomocy!
-Halo!
Jutrzenka i Sztorm zamienili porozumiewawcze spojrzenia i podbiegli do miejsca z którego dochodził głos.
-Roxi! Duma! Nic wam nie jest?!
-Nie możemy wyjść...
Podaliśmy im kopyta i... Ziemia jeszcze bardziej się zapadła, o co najmniej trzy metry w dół...
(Jutrzenka, Sztorm, Duma, Roxi?)
Od Liona do Jutrzenki
Pasłem się koło mamy i pomyślałem że trochę pobiegam z siostrą kto wie może się zgodzi? Poszłem jej poszukać gdy nagle wpadłem na Jutrzenkę
-oj przepraszam. Nie widziałaś Roxi?
-Widziałam właśnie poszła nad jezioro a co Lion?
-Chciałem się z nią pobawić-powiedziałem i posmutniałem.
-Nie martw się zaprowadzę cie.
-Ok!
(Jutrzenka?)
-oj przepraszam. Nie widziałaś Roxi?
-Widziałam właśnie poszła nad jezioro a co Lion?
-Chciałem się z nią pobawić-powiedziałem i posmutniałem.
-Nie martw się zaprowadzę cie.
-Ok!
(Jutrzenka?)
niedziela, 21 września 2014
Od Mili do Róży
Od Mili do Róży
- Możliwe. Ale służącym jest Nikel i pokojówką Lena i żadne z nich nie było by do tego zdolne.
- A skąd to wiesz? – Spytała Róża i przybliżyła swoją głowę do mojej ale zatrzymała się przy moim rogu.
- No bo jak mieli problemy to zawsze byliśmy dla nich życzliwi. Kiedy mieli mało pieniędzy dawaliśmy je nie żądając zwrotu. Żyło im się dobrze i w dostatku.
- Ale czy zawsze tak było?
- Nie. Kiedy Wiktoria obieła rządy zamknęła rodziców i nie dawała im nic prócz 8 monet rocznie.
- Widzisz? Może to przez to?
- Nie bo kiedy rodzice zostali uwolnieni wynagrodzili im szkody i dali im nawet najlepsze pokoje do ich użytku. Ale jedno mnie dziwi gdzie jest teraz moja siostra Bella.
( Róża? )
- Możliwe. Ale służącym jest Nikel i pokojówką Lena i żadne z nich nie było by do tego zdolne.
- A skąd to wiesz? – Spytała Róża i przybliżyła swoją głowę do mojej ale zatrzymała się przy moim rogu.
- No bo jak mieli problemy to zawsze byliśmy dla nich życzliwi. Kiedy mieli mało pieniędzy dawaliśmy je nie żądając zwrotu. Żyło im się dobrze i w dostatku.
- Ale czy zawsze tak było?
- Nie. Kiedy Wiktoria obieła rządy zamknęła rodziców i nie dawała im nic prócz 8 monet rocznie.
- Widzisz? Może to przez to?
- Nie bo kiedy rodzice zostali uwolnieni wynagrodzili im szkody i dali im nawet najlepsze pokoje do ich użytku. Ale jedno mnie dziwi gdzie jest teraz moja siostra Bella.
( Róża? )
Od Róży do Mili
Ale on no wiesz ten posłaniec ógł kłamać no wiesz okłamał was i ona też.
To nie możliwe ona nie żyje jak moi rodzice Róża!!! Nie prawda ona żyje nie ma innej możliwości chyba że... Już wiem Mili! Co? Ktoś ze służby mógł ich zabić! Jestem genialna co nie!? No niewiem. Co Mili no weż.
(Mili?)
To nie możliwe ona nie żyje jak moi rodzice Róża!!! Nie prawda ona żyje nie ma innej możliwości chyba że... Już wiem Mili! Co? Ktoś ze służby mógł ich zabić! Jestem genialna co nie!? No niewiem. Co Mili no weż.
(Mili?)
sobota, 20 września 2014
Od Mili do Róży
- Kto mógł zrobić coś takiego?! – Spytał Oxelo.
- Nikt nie odważy się zabić. No przynajmniej nikogo takiego nie znam. – Powiedziała zamyślona Vitali.
- Ja znałam jedną taką osobę ale to nie zbyt możliwe.
- Czemu? – Spytała Róża.
- Bo jak pamiętam jedna osoba chciała się pozbyć członków mojej rodzin. Ale ta osoba nie żyje.
- Powiedz kto to. Może jednak żyje. – Powiedział stanowczo Oxelo.
- Moja siostra Wiktoria. Ale kiedy spadła z urwiska rodzice wysłali tam służącego i powiedział że, nie żyje. A nawet był jej pogrzeb bo mieliśmy ciało.
( Róża? )
- Nikt nie odważy się zabić. No przynajmniej nikogo takiego nie znam. – Powiedziała zamyślona Vitali.
- Ja znałam jedną taką osobę ale to nie zbyt możliwe.
- Czemu? – Spytała Róża.
- Bo jak pamiętam jedna osoba chciała się pozbyć członków mojej rodzin. Ale ta osoba nie żyje.
- Powiedz kto to. Może jednak żyje. – Powiedział stanowczo Oxelo.
- Moja siostra Wiktoria. Ale kiedy spadła z urwiska rodzice wysłali tam służącego i powiedział że, nie żyje. A nawet był jej pogrzeb bo mieliśmy ciało.
( Róża? )
Od Róży do Mili CDN
Nagle krzyknęłam błagalnie Mili choć i zobaczyłyśmy jej tatę który nie żył zaczełyśmy płakać i płakać. Poszłyśmy do stada ale napadły nas wilki o nie Mili wiejemy stąd! Uciekalyśmy ile sił w nogach aż ich zgubiłyśmy. Dotarłyśmy do stada i wszystko opowiedziałyśmy Vitali i Oxelo...
(Mili?)
(Mili?)
piątek, 19 września 2014
Od Mili do Róży
Zauważyłyśmy wtedy że, krew prowadzi do sypialni moich rodziców. Podeszłyśmy cicho i ostrożnie do drzwi. Nadstawiłam uszy ale nic nie słyszałam. Róża lekko uchyliła drzwi. Stłumiła krzyk. Otworzyłam szerzej drzwi. Zobaczyłam na końcu śladów krwi mojego ojca. Łzy napłynęły mi do oczu. Rozejrzałam się baczniej ale nikogo nie widziałam.
( Róża? )
sobota, 13 września 2014
Od Seoza do Kasi
-To fajnie że będziemy mieć źrebaka Kasia!!!
-No wiem Seoz ale się martwię o Roxi od kiedy Sztorm i Jutrzenka dorośli cały czas tylko myśli o Sztormie i o Jutrzence i to tyle nawet nie je!! Martwię się o nią Seoz.
-Ja też Kasia ale coś wymyślimy!! Obiecuje ci Kasia!
(Kasia?)
-No wiem Seoz ale się martwię o Roxi od kiedy Sztorm i Jutrzenka dorośli cały czas tylko myśli o Sztormie i o Jutrzence i to tyle nawet nie je!! Martwię się o nią Seoz.
-Ja też Kasia ale coś wymyślimy!! Obiecuje ci Kasia!
(Kasia?)
piątek, 12 września 2014
Od Vitali do Oxela
Był pochmurny dzień... Gdy Jutrzenka i Sztorm poszli na trening, poszłam z Ox'em na śnieżną wyspę. Dzisiaj upłynął 4 rok od kąt mamy stado...
-Co robimy?-zapytał
-A co chcesz robić? -Zapytałam i przytuliłam go
-Hmmm... Westchnął i rozpromienił się...
-Czy pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?
-Och tak... To było dokładnie w tym miejscu... I minęły już 4 lata...
-O tak... To były wspaniałe czasy...
Szliśmy powoli i naglę ujrzałam jutrzenkę z jakąś karą klaczą, która była otoczona czerwoną mgłą...
-Oxelo, to jutrzenka!
Zamieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i pogalopowaliśmy w tamtą stronę...
-Jutrzenka, czemu nie jesteś na treningu?
-Właśnie szłam na trening i natknęłam się na Wenę...-powiedziała wskazując na klacz, a ta, gdy tylko się na nią popatrzyłam, skłoniła się...
-Powstań, Weno...
-Witaj Vitali, witaj Oxelo...
-Witaj-Odpowiedzieliśmy
-Jestem bezdomna, nie mam rodziny...
-Chętnie cie przyjmiemy! -przerwał jej Ox a ona uwiesiła się na mojej szyii
-Dziękuję! Zawsze marzyłam by odnaleźć nową, wspaniałą rodzinę!
Zaprowadziliśmy ją do stada, a ta od razu poczuła się jak u siebie w domu ;)
-Fajna nawet ta Wena, jest sympatyczna...- Rzekł Oxelo gdy szliśmy z powrotem na śnieżną wyspę.
-Z tym się zgodzę...
-Oxelo, musze Ci coś powiedzieć...
-Co takiego?
-Ja... ja... będziemy mieć źrebaka...
-Co robimy?-zapytał
-A co chcesz robić? -Zapytałam i przytuliłam go
-Hmmm... Westchnął i rozpromienił się...
-Czy pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?
-Och tak... To było dokładnie w tym miejscu... I minęły już 4 lata...
-O tak... To były wspaniałe czasy...
Szliśmy powoli i naglę ujrzałam jutrzenkę z jakąś karą klaczą, która była otoczona czerwoną mgłą...
-Oxelo, to jutrzenka!
Zamieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i pogalopowaliśmy w tamtą stronę...
-Jutrzenka, czemu nie jesteś na treningu?
-Właśnie szłam na trening i natknęłam się na Wenę...-powiedziała wskazując na klacz, a ta, gdy tylko się na nią popatrzyłam, skłoniła się...
-Powstań, Weno...
-Witaj Vitali, witaj Oxelo...
-Witaj-Odpowiedzieliśmy
-Jestem bezdomna, nie mam rodziny...
-Chętnie cie przyjmiemy! -przerwał jej Ox a ona uwiesiła się na mojej szyii
-Dziękuję! Zawsze marzyłam by odnaleźć nową, wspaniałą rodzinę!
Zaprowadziliśmy ją do stada, a ta od razu poczuła się jak u siebie w domu ;)
-Fajna nawet ta Wena, jest sympatyczna...- Rzekł Oxelo gdy szliśmy z powrotem na śnieżną wyspę.
-Z tym się zgodzę...
-Oxelo, musze Ci coś powiedzieć...
-Co takiego?
-Ja... ja... będziemy mieć źrebaka...
czwartek, 11 września 2014
Od Alvares do Szafira
Szafir, nie gniewam się już za Nivei, ważne jest to że się znalazł.
I, muszę ci coś powiedzieć.... kłusowałam przez brzeg jeziora i, na chwilę się położyłam, tego uczycia nie można pomylić z innym... BĘDZIEMY MIEĆ DRUGIEGO ŹREBAKA!
I, muszę ci coś powiedzieć.... kłusowałam przez brzeg jeziora i, na chwilę się położyłam, tego uczycia nie można pomylić z innym... BĘDZIEMY MIEĆ DRUGIEGO ŹREBAKA!
Subskrybuj:
Posty (Atom)