Strony

niedziela, 29 marca 2015

Od Sopla

Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem.
-Naprawdę ? - spytałem
-Na sto procent - odparła Jutrzenka
Przytuliłem klacz.
-Jestem taki szczęśliwy - powiedziałem
Resztę dnia spędziliśmy na zabawie z Calypso.
Szybko spostrzegłem, że
źrebak jest bardzo mądry, rozważny i zabawny.
Tak właśnie wyobrażałem sobie swojego syna.

Od Astera do Alis

Po nocy spędzonej z Alis, obudziłem się z nią u swojego boku. Widząc, że jeszcze śpi, postanowiłem zrobić jej śniadanie. Nazbierałem jabłek, po czym jedno zjadłem. Obudziła się we mnie dusza artysty, a więc z jabłek zrobiłem klacz, klękającą nad malutkim źrebaczkiem. Zaniosłem je do mnie. Alis właśnie się przebudzała. Zerwałem do tego róże.
-Dzień dobry, śniadanko do łóżka podane.
-Ach, dziękuje!!! Jakie słodkie....
-Jak się spało?
-Całkiem miło.
-Heh, musimy wybierać imię dla źrebaka.- i znowu palnąłem coś głupiego.
-Ta..... Nie śpiesz się, jeszcze nic nie wiadomo......
Kilka dni później, Alis do mnie przygalopowała..... nie, raczej..... przycwałowała...
-Aster, zyskałam wiadomości na temat źrebaka.....
(Alis?)

Od Ambera do Sary

Nasze oddziały wygrały z wrogimi nam pegazami.
Poległa tylko Gaja, matka Vitali.
-Mam nadzieję, że jest jej dobrze w końskim niebie.- myślałem przez całą drogę do domu.
W końcu dotarłem nad polanę i przywitałem się z Sarą.
-Witaj- powiedziałem i pocałowałem klacz
-Jak dobrze, że nic ci nie jest, bardzo się martwiłam
-Gdzie jest Aramis ??? - zapytałem
-Na wyprawie po wodę życia - odparła Sara
-No tak...nasz syn jest już dorosły
-Czas tak szybko leci...

Sara ?

sobota, 28 marca 2015

Od Jutrzenki do Sopla

Byłam szczęśliwa, że Sopel wreszcie wrócił. Cieszyło mnie również to, że Vitali i jej drużyna pokonali wszelkie zło w naszej krainie... Gdy Sopel bawił się z Calypso, oddaliłam się od nich i podeszłam do Oxela i Vitali.
-Co tak właściwie się wydarzyło?-zapytałam
-Najpierw byliśmy na krwawych bagnach... To wielkie moczary za morzem. -zaczęła Vitali- I tam znaleźliśmy pierwszą wiadomość-VItali wyciągnęła karteczkę z rzuconej obok torby Lorien.-Pisało tam, że mamy się udać do Skalistej Przełęczy, więc właśnie tam poszliśmy. To górska przełęcz, również za morzem. I tam odszukaliśmy kolejną. Pisało na niej-w tamtym momencie wyciągnęła drugą karteczkę-że mamy iść na szczyt lodowca na śnieżnej wyspie. Tam odnaleźliśmy Onyks i kolejną wiadomość- że mamy go wrzucić do jeziora w górach. -Vitali znowu wyciągnęła z torby zwiek papirusu.- I poszliśmy w góry. Wtedy Hans nam pomógł-wskazała na karego pegaza rozmawiającego z Demeter w oddali- i powiedział że Gaja jest uwięziona na dnie jeziora. Gaja to była moja matka...-westchnęła- Zanurkowaliśmy i ją uwolniliśmy, po czym utopiliśmy kamień, wtedy forteca zła wybuchła. Bitwa właśnie wtery osiągnęła swój zenit. Wszyscy walczyli, niestety Gaja poległa...
-Acha... Nikt nie poległ, prawda?
-Nie, chodź kilka koni było tego blisko. Na szczęście Arot nie stracił rozsądku i zabrał ze sobą kilku doświadczonych zielarzy i medyków.
-To dobrze...-odrzekłam i wróciłam do Sopla... "Muszę mu to powiedzieć"-myślałam. "Ale czy to dobry moment"-zastanawiałam się w drodze. Gdy dotarłam do Sopla i Calypso, szepnęłam mu do ucha:
-Sopel, będziemy mieli  drugiego źrebaka...

Sopel?

Od Sopla do Jutrzenki

Wojna dobiegła końca.
Znów byłem na polanie stada i wypatrywałem Jutrzenki.
W końcu ją zobaczyłem
-Jutrzenko ! Tak się martwiłem ! - powiedziałem
-Ja też. - odparła klacz
Nagle dostrzegłem małego źrebaczka
-Sopel, to jest Calipso , nasz syn.
Przytuliłem źrebaka
-Cześć, jestem twoim tatą. - powiedziałem
-Ta...ta ...- wydukał źrebak
Po policzku popłynęła mi łza.
Byłem niezmiernie szczęśliwy
-Jak dobrze, że nasz rodzina znów jest w komplecie - powiedziałem i pocałowałem Jutrzenkę.

Jutrzenka ?

Od Vitali

Nagle się obudziłam... Widziałam przed obok siebie kopyta Dumy i Sopla... Przynajmniej tak mi się wydawało...
Gdy wzrok mi się wyostrzył, podniosłam głowę... Nie myliłam się... Duma zaraz pomogła mi wstać.
-Nic ci nie jest? Co się stało?-zapytała
-Dostałam czymś, chyba kamieniem...-nagle przypomniałam sobię i wpadłam w histerię-Gaja nie żyje!
-Co?-zapytał Sopel z niedowierzaniem.
-Tak... Widziałam jej ciało... Nie żyła!
Znowu zaczęłam płakać... Z oczu Dumy również lały się łzy...
Nagle nadbiegł Hunter...-Nie pokonamy ich! Nie damy rady! Jedynym wyjściem jest wycofanie się!
-Dlaczego!? Przecież szło całkiem dobrze... Ktoś poległ?-zapytałam wystraszona.
-Nie... Znaczy chyba, ale część oddziału wilków zdołała uciec z fortecy zanim wybuchła, teraz złączyli siły z pegazami!
-No nie... Jest jedno wyjście! Idę szukać Ambera!
Pogalopowałam przed siebie wołając... Wrzeszcie znalazłam ogiera.
-Ambver, musisz lecieć do stada! Powiedz Alis, żeby zawołała twórców uczuć! To jedyne co nam teraz pozostaje!
-Dobrze!-rzekł i odleciał. Nie minęło pare sekund i straciłam go z oczu...
Znów zaczęłam atakować wilki... Wszędzie panował chaos, byłam pewna, że przegramy tą wojnę... Nagle na ostrogach górskich zaczęły pojawiać się piękne, smukłe konie... Zbiegały wąskimmi ścieżkami na pole bitwy i atakowały...
W krótce nie pozostawiliśmy już żadnej złej istoty przy życiu!
-Udało się!-krzyczał Amber-Wygraliśmy wojnę!
Zaczęłam szukać koni ze stada... Byłam przygnębiona śmiercią Gaji...
A może ona nie zginęła? Najgorsze było to, że nikt nie mógł odnaleźć jej ciała...
Na szczęście nikt nie poległ... Byłam tym lekko zdziwiona, ale cieszyłam się tym faktem.
Ciężko ranni byli w miarę możliwości opatrzeni, po kilku godzinach wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu...
Podeszłam do Hansa i powiedziałam:
-Bardzo nam pomogłeś... Jestem ci bardzo wdzięczna... Jesteś godny tego stada, jeśli tylko chcesz, możesz stać się jednym z nas.
-Dziękuję Vitali, ja również bardzo ci dziękuję, mam własne stado! Mam rodzinę...
Uśmiechnęłam się do ogiera...
-Czy mógłbyś poprowadzić nasze stado przez góry?
-Tak, znam góry jak własne kopyta, poprowadzę was bezpiecznymi ścieżkami, by i ranni mieli zapewnione bezpieczeństwo.
-Zatem ruszajmy-odpowiedziałam
Ruszyliśmy w drogę...

Hans prowadził nas szeroką, dość płaską ścieżką. Po godzinie wyszliśmy z gór i powoli zbliżaliśmy się ku naszej polanie... Po kilunastu minutach kłusa stanęłam na wzniesieniu... Wiatr rozwiewał mi grzywę...
Nagle zobaczyłam Oxela... Podbiegłam do niego, a ogier mnie przytulił...
Wreszcie byłam w domu...

Od Sopla do Vitali

-Vitali ! Vital! Obudź się - krzyczałem...
-Czy ona nie żyje? - spytała Duma
-Nie, twoja mama oddycha... ale jest nieprzytomna.
-Obudzi się ??? - zapytał Hunter-Przeżyje?
-Myślę, że tak - odparłem cicho
-Zanieście ją w bezpieczne miejsce- zaproponowała Duma
Zabrałem Vitali na grzbiet i pogalopowałem z Dumą do zaśnieżonego lasu.
-Połóż ją tutaj..ja z nią zostanę - powiedziała córka przywódczyni
-Nie, też zostaję - uparłem się
-Dobrze, jeśli chcesz...

Vitali ?

Od Tamaniego do Iluzji

-Iluzjo, ja... Ja chyba też... cię kocham...
-Mówisz poważnie?-zapytała zdziwiona klacz
-Tak... Od dawna chciałem ci to powiedzieć, ale...
Popatrzyłem klaczy w oczy... Na szczęście chyba zrozumiała, co chciałem jej przez to powiedzieć...
Po chwili Iluzja, chcąć przerwać uciążliwe milczenie, powiedziała:
-Ciekawe, czy Vitali udało się zniszczyć onyks...
-No... Ciekawe czy ktoś poległ... Pomyśl, ona musiała iść do siedziby bardzo potężnego wroga.
-Masz rację, mam nadzieję, że nikt z mojej rodziny... Moi rodzice ruszyli z oddziałem w góry...
-Moi też... Strasznie się denerwuję.
-Ja też... Jeśli coś im się stanie? Jeśli...-Iluzja nie dokończyła... Z jej oczu pociekły srebrne łzy...
-Nie płacz, na pewno nic im się nie stanie.-próbowałem ją pocieszyć... Nie dało to jednak skutku, więc przytuliłem klacz... Dalej płakała...
W końcu zasnąłem, a Iluzja obok mnie...
(Iluzja?)

Od Vitali do Sopla

-Nic ci nie jest?-zapytałam izabelowatą klacz, pomagając jej utrzymać się na nogach... Była ona wyraźnie starsza ode mnie ale nadal piękna... Czyżby to? Nie...
-Nie...-odrzekła patrząc na mnie swymi pięknymi, błękitnymi oczami... Dopiero teraz zauważyłam, że na prawdę jest podobna do mnie... Tylko innej maści.
-Vitali, musimy iść...-rzekł Hans...
-Vitali?-zdziwiła się klacz...
-Tak... Tak mnie nazywają...
-Czy to na prawdę ty? Vitali... Jesteś moją córką!
Zamarłam... Długo nie dochodziło do mnie  to co się stało... Moja matka,Gaja ? Odnalazłam ją... Po tylu latach!
-Mamo...-Przytuliłam klacz...
-Vitali, musimy iść!-powtórzył nie cierpliwie Hans...
-Masz rację...-rzekłam
-Dasz radę iść?-zapytałam Gaji.
-Tak..-odparła izabelowata klacz i ruszyliśmy kłusem.
-Prowadź.-powiedziałam Hansowi
-Dobrze, Vitali...
Dotarliśmy pod drzwi..
-Weźcie głębokie oddechy-rzucił głośno Hans, a gdy wszyscy to zrobili,  pchnął drzwi...
Popłynęliśmy nad brzeg...
-Mamo!-krzyknęła Lorien-udało się wam!
-Przytuliła się do mnie...
-Słuchajcie, na tej karteczce piało...
-Zniszczyć onyks chcecie?
Jak?
Zaraz się dowiecie...
Drogę do szczęścia każdy z was odnajdzie,
Gdy kamień na dnie jeziora się znajdzie...
Żaden onyks nie zcierpi  wody,
Z której go złowiono, gdy jeszcze był młody
Jezioro jest w górach,
Dobrze ukryte, 
Lecz większe pragnienie w waszych sercach skryte...
Pragniecie szczęścia, pokoju, dostatku,
Niestety, nie pójdzie wam tak łatwo...
Gdzie wspomniałam, udajcie się,
Może i tam zgubę odnajdziecie,
Ale jeśli się nie poddacie,
Wiecznej chwały zaznacie-zacytowała Gaja

-Z kąt wiesz co tam pisało?-zapytałam
-Bo to ja zostawiałam wam te kartki... Namierzyłam Onyks, ale przewidziałam, że nie uda mi sie go zniszczyć...
Zostawiłam wam wiadomości...
-Kim jesteś?-Zapytała Duma
-Ja... Jestem Gaja, jestem mtką Vitali...
-Mmmm...-Duma zaparła...
Usłyszałam tentent kopyt...
-To te pegazy-krzyknął Hans-Vitali, Soplu, wy idźcie utopić Onyks... My zostaniemy, Walczcie!
Zaczęłam galopować po wąskiej ścieżce... Prowadziła ona na klif, sięgający prawie do środka jeziora...
Sopel podążał za mną, z torbą z Onyksem na szyii...
-Szybciej!-krzyknęłam do ogiera i przyspieszyłam...

Po chwili byliśmy na klifie... 
-Zróbmy to, razem-rzekł siwek.
-Pochwyciliśmy torbę i na"trzy" puściliśmy ją...
Onyks wleciał do jeziora... Po chwili wewnątrz jeziora powstał olbrzymi wybuch... Cały zamek po drógiej stronie jeziora wybuchł! Był on tak silny, że zachwiałam się, i prawie zsunęłam z klifu... Na szczęście Sopel pomógł mi wejść z powrotem na skałę, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną...

Gdy znaleźliśmy się na dole, byliśmy bardzo szczęśliwi! 
-Udało się!-krzyczeliśmy!
Po sekundzie włączyliśmy się w wir walki...
Nagle zobaczyłam ciało mojej matki... Ona nie żyła!
-Mamo!-krzyknęłam żałośnie...

Przeciwnicy wykorzystali chwilę mojej nie  uwagi... Dostałam w głowę sporym kamieniem... Cała we łzach straciłam przytomność...

(Sopel?)

Od Sopla do Vitali

Dotarliśmy nad czarne jezioro
-To tutaj - szepnąłem
-Patrzcie na ten ogromny zamek - krzyknęła Duma wskazując na pałac
-To pewnie siedziba tego władcy bez ciała - wzdrygnąłem się
Nagle usłyszałem odgłos kopyt.
-Co to ? - obróciłem się szybko.
Czarne konie galopowały przed siebie.
-Kare pegazy !!! Szykujcie się do boju !!! - rozkazała Vitali - Tym czasem my utopimy ten Onyks
Drużyna pobiegła nad jezioro, a Amber walczył wraz z wojownikami.
-Wystarczy wrzucić go do wody ? - spytałem
-Nie - usłyszałem za sobą głos
-Ty nam pomagasz... - szepnęła Vitali
Obróciliśmy się w stronę ogiera
-Atakujcie !!! - krzyknęła przywódczyni
-Nie! Czekajcie! Nie chcę z wami walczyć! Chcę walczyć z nimi... Jestem Hans i zamierzam wam pomóc...-rzekł ogier i stanął ez ruchu
Vitali zamarła
-Chcesz przejść na stronę dobra ? - spytała
-Tak - Hans pokiwał głową
-To powiedz nam wszystko co wiesz - rozkazałem
-Nasz pan uwięził n dnie klacz, izabelowatą... Coś mi się zdaję, że jest bardzo podobna do ciebie-zwrócił się do przywódczyni- na dnie tego jeziora jest więzienie w którym ona jest przykuta, jeśli teraz utopicie onyks, jezioro wybuchnie, a ona umrze.
Wszyscy posmutnieli
-Jak ją wyciągnąć ? - zapytała Duma
-Zanurkować...- powiedział z ironią Hans.
-Ja to zrobię - odparłem
Rzuciłem się do wody. Za mną wskoczył też Hunter i Vitali
Na dnie jeziora leżał ogromny budynek... Odnaleźliśmy drzwi i weszliśmy do środka... Błądziliśmy przez chwilę po korytarzach wydartych w skalę, po czym odnaleźliśmy pomieszczenie, w którym leżała...
-Pomóżcie mi - poprosiła - Tam jest klucz, uwolnij mnie - wskazała na ścianę.
Wisiał tam klucz, zabrałem go i uwolniłem klacz z kajdan.
Vitali pomogła podnieść się klaczy...
-Teraz możecie utopić onyks - powiedział Hans

Vitali ?

Od Vitali do Sopla

-To na pewno jest pułapka...
-Jak ominiemy ich straże?-zapytał zabit z tropu SOpek
-Oddział Ambera uderzy od Wschodu, zajmą na chwilę ich uwagę... Mu szybko to zrobimy...
-Vitali!-usłyszałem nagle głos Madery...
-Witaj Maderko, dobrze cię widzieć...
-Mi ciebie też... Mam przeczucie...
-Jakie?-zapytałam zaskoczona
-Ja... Czuję, że te kare pegazy kogoś więżą... Jak wygląała twoja matka?
-Była Izabelowata... I miała delikatny głos... Więcej nie pamiętam-odrzekłam melancholijnym tonem
-Acha.... To by się zgadzało, w moich wizjach była izabelowata klacz... Skuta w łańcuchy... W ciemnej piwniczce...
-Myślisz, że to...
-Tak-przerwała mi bułana klacz-Twoja matka
-Ni nie wiem...
-Vitali, niedługo będziemy!-krzyknął z adleka Amber
-No to czas się zabawić...-mruknęłam
(Sopel?)


Od Sopla do Vitali

-Dlaczego ten onyks jest taki niebezpieczny ? - spytałem
- Ymmm... Jeśli te kare pegazy go dostaną stanie się coś naprawdę złego - powiedział z powagą Hunter
-Nie pozwolimy na to, prawda ?
Vitali pokiwała głową.
Nastała długa cisza
W końcu przybył Faweks, a za nim Amber i wojownicy
-Nareszcie jesteście- powiedziała przywódczymi - Idziemy nad czarne jezioro, aby utopić Onyks
Ruszyliśmy
-Vitali, a jeśli to pułapka ? - zapytałem w biegu

piątek, 27 marca 2015

Od Alis do Astera

- Masz na myśli teraz? - spytałam, trochę zaskoczona.
- Ehmm... no tak jakby... chyba że nie chcesz...
- No jasne że chcę! Myślałam, że to ty nie chcesz...
- A ja myślałem, że ty...
- Heh, dobre.
- To co...
- Dziś wieczorem.
- To wpadnij do mnie.
- Okej. - powiedziałam.
xXx
Poszłam do Astera. Zjedliśmy kolację przy świecach. Po jakimś czasie zaczęło się coś więcej...
Aster?

Od Astera do Alis

Podczas,gdy Alfy i reszta klęczała nad onyksem, ja postanowiłem porozmawiać z Alis.
-Można?-zapytałem z uśmieszkiem.
-Y.... a, tak, proszę.-odpowiedziała dziwnie zabiegana.
-Szukasz czegoś?
-A, tak.... e, nie!!! Nie....... yyyy..... co chciałeś?
Widziałem, że jest czymś zajęta, ale nie wnikam w jej życie.
-Porozmawiać.
Rozmawialiśmy o różnych pierdołach......
-I tak to wszystko wygląda. A może s.....-i tu jej przerwałem.
-Chciałbym porozmawiać o czymś innym.
-O czym na przykład?
-O nas.
-Co masz na myśli???
-Rodzinę.
-Nie zaczynaj....-przekręciła oczami.
-Spokojnie..... Bo wiesz..... moja rodzina.... jej tak jakby nie było. A ty jesteś koniem miłości a.... rodzina to przecież miłość.
-Ale.... co mam tobie powiedzieć?
-No.... wszystko, co ważne.
-A więc: Rodzina to ważny element w życiu. Gdy rodzi się uczucie po między końmi, często zakładają one rodziny. My tak jakby jesteśmy rodziną-ty, ja i Milo. Rodzina jednak ma swoje obowiązki.... klacz musi być wierna, w trudnych chwilach wyrozumiała dla swego partnera. I na odwrót. Ale podstawą są dzieci. To z nich jesteśmy dumni, to nim pomagamy, a my...... no..... to dzięki nam rodzą się kolejne pokolenia. Nasze dzieci tworzą rodziny. Dzieci są ważne.
-To na co jeszcze czekamy?-Spytałem.
-Co????-Alis chyba nie zrozumiała...
-No... czemu nie mamy dzieci? Rodzina jest najważniejsza.... Czas ją założyć.
Alis?

czwartek, 26 marca 2015

Od Vitali do Sopla

-Zaczekaj!-krzyknęłam do Dumy
-O co chodzi?-zapytała zaskoczona klacz
-To może być zaklęte... No wiesz, może być na tym jakaś czarna klątwa...
-Dzięki Vitali, masz rację...-odparła z głupią miną.
Mocno się skupiłam i zaczęłam czarować pod onyksem lodowy cokół. Po chwilce kamień był już na poziomie naszych kopyt...
-Co z nim zrobimy?-zapytała Lorien
-No, musimy go w końcu jakoś zniszczyć...-dodała Duma
-Nie mam pojęcia...
-Zaraz, Vitali, nie widzisz? Pod Onyksem jest jakaś kartka!
-Masz rację... Dajcie mi jakąć skórzaną torbę, schowam tam kamień i spróbuję odczytać list...-rzekła przywódczyni po czym podałam jej torbę Huntera.
Vitali za pomocą swojego sztyletu wsunęła źródło nieszczęść do torby i rozprostowała kopytami liścik.

"Zniszczyć onyks chcecie?
Jak?
Zaraz się dowiecie...
Drogę do szczęścia każdy z was odnajdzie,
Gdy kamień na dnie jeziora się znajdzie...
Żaden onyks nie zcierpi  wody,
Z której go złowiono, gdy jeszcze był młody
Jezioro jest w górach,
Dobrze ukryte, 
Lecz większe pragnienie w waszych sercach skryte...
Pragniecie szczęścia, pokoju, dostatku,
Niestety, nie pójdzie wam tak łatwo...
Gdzie wspomniałam, udajcie się,
Może i tam zgubę odnajdziecie,
Ale jeśli się nie poddacie,
Wiecznej chwały zaznacie...
                                  A."

-"A"?-zapytałam
-Co A?-zapytał Sopel, który chyba nie dostrzegł inicjału pod tekstem
-No to...-Tu wskazałam na znak.
-To jakiś inicjał...-rzekła Vitali
-Może kogoś kto zostawia te wiadomości?
-Ale kto to?-zapytałam
-Nie mam pojęcia, ale wiem gdzie mamy się udać... I na pewno trzeba wziąć armię... Najlepiej Ambera i cały jego oddział... Będą nas chronili, bo jeśli te czrne pegazy nas dopadną, cały nasz wysiłek na nic...
Fawkesie, leć do stada i podaj im tę wiadomość, niech oddział czeka gotowy przy wejściu do gór...
(Sopel?)


Od Dumy do Vitali

-Wybacz, że nie powiedziałam ci tego wcześniej... byliśmy tak zajęci... my... będziemy mieli źrebaka...
-Co?!-zapytał Hunt i zaczął się szeroko uśmiechać-tak się cieszę! Dumo...-rzekł i przytulił mnie...
-Jest, już prawie, Fawkesie!-usłyszałam po chwili głos Vitali
Podbiegłam tam, a zaraz za mną podążył Hunt.
-Feniks wyszedł z pół metrowego dołu... w okół było trochę wody i pełno pary. Na pierwszy rzut oka, zdziwiło mnie to, ale potem skojarzyłam, że to przecież Fawkes odparował większość cieczy.
-Udało się!-krzyknęłam i już miałam wsadzić pysk do dołu i wyciągnąć zabójczy kamień, gdy nagle Vitali odepchnęła mnie na bok...
(Vitali?)

Od Huntera do Dumy

-Szukajmy... Nie mamy wiele czasu, nim te konie powrócą!-krzyknęła Vitali
Wszyscy zabrali się do pracy. Zacząłem rozgrzebywać kupki zlodowaciałych  kamieni w okół mnie. Gdy nie przyniosło to żadnego skutku, zacząłem rozglądać się dookoła....
Traciłem Nadzieję... Nadzieja... Właśnie, ciekawe jak ma się Nadzieja, Storm i Pasja...
Nagle pomyślałem, o źrebaku... Moim synku... albo córeczce... albo nawet dwóch... Gdy zacząłem tak intensywnie myśleć, postanowiłem powiedzieć o tym Dumie, w odpowiednim momencie...
Nagle zauważyłem blask... Dochodził z pod lodu!
Pod grubą warstwą lodu, być czarny kamień, jak noc...Spowity złotą i białą mgiełką...
-Vitali! Mam go! Mam! Chodź tutaj!
Wszyscy zjawili się obok mnie...
-Musimy wydobyć go z pod lodu...
-Ale jak?-zapytałem-nie pomyśleliśmy o tym... żadne z nas nie ma ognistych moc, jak mamy go wyjąć?
-Fawkes leci...-zauważyła lekko nie przytomna Lorien
-Fawkesie!-zacząłem wrzeszczeć-Podleć tu!
-Po co?-zapytał Sopel, nie wiedząc co mam na myśli...
-On to rozmrozi! Ma zdolność samozapłonu!
Fawkes zaczął palić się, i w krótcę na lód spadła płonąca kupa... Powoli w miejscu nad onyksem zaczął topnieć lód... Po chwili wszędzie w okół było pełno wody...
-Muszę ci coś powiedzieć...-rzekła Duma z nienacka i odszedłem z nią na bok.
(Duma?)

wtorek, 24 marca 2015

Od Alis do Oxela

Może mogłabym zapewnić wsparcie ze strony mojej krainy? Ale co powie na to Vitali i Ozelo?? Musiałam jej spytać. Teleportowałam się do mojej krainy, po czym do Oxela, bo Vitali szuka onysku, przeszkadzać nie będe...
- Alis? jak ty tu... - zaczął Oxelo, lecz jegowzrok padł na moją głowę. Szybko zdjęłam koronę, której zapomniałam wcześniej zdjąć...
- Nie czas na tłumaczenia, mam wrażenie że robisz coś ważnego. Muszę cię o coś spytać.
- Aha...
- Czy chciałbyś może wsparcie ze strony twórców uczuć? - spytałam.
- Jak... ty możesz zapewnić takie wsparcie?! Kim ty jesteś?!
- Ehmm... nie czas na tłumaczenie. Chcesz czy nie?
- Nie wiem...
- Jest ich ponad 2500, mnie słuchają, i są bardzo potężni. Zastanów się. Tymczasem ja... - zaczęłam.
- Nie, czekaj, nie idź.
Oxelo?

poniedziałek, 23 marca 2015

Od Pedra do Nefilim

Galopowałem parę minut po wzgórzach, bardzo przejęty Nefilim... Nagle uświadomiłem sobie, że jestem pegazem... W duchu śmiałem się z własnej głupoty, aż wrzeszcie rozpostarłem skrzydła i doleciałem do Oxela.
-Oxelo, ruszam z Dem i Nef na wyprawę...
-Nie, wszyscy t wróćcie, bo wróg zaraz zaatakuje... Musicie trzymać się razem!
-Już za późno... Lecę po nie!-krzyknąłem i odleciałem do klaczy...
-Nefilim na mnie nie czekała... nie było ich... A może coś im się stało? Może ona... nie cierpi mnie? Powiedziała tak, by się mnie pozbyć? Ja ją kocham... Ona jednak nie odwzajemnia uczuć?
Chwilę latałem w kółko, w mojej głowie szalały ponure myśli... Nefilim...
Poleciałem co sił w skrzydłach przed siebie, czułem bowiem, że klaczy pobiegły w tamtą stronę...
Zdążyłem... Ale... To wcale nie wyglądało na niebezpieczne! Klacze rozmawiały z siwkiem o zielonych oczach i bułaną klaczą.... Może to jest... jakaś miłość Nefilim? Przygnębiony wylądowałem nieopodal...
-Pedro? Co ty tu robisz?-krzyknęła Demeter zauważając mnie...
(Nefilim?)

Od Demeter do Nefilim

-Mówiłaś, że zaczekamy na Pedra - zwróciłam się do klaczy
-Wierzysz we wszystko co powiem ? - spytała
-Tak, ufam ci - odparłam
Nefilim westchnęła
-Coś nie tak ?
-Mam nadzieję, że Pedro nas nie dogoni.Nie chcę, aby coś mu się stało.
-A więc go kochasz ?
-Patrz jesteśmy już na miejscu- klacz zmieniła temat
-Tam jest siwek - wskazałam na ogiera
-Rzeczywiście, pewnie na nas czekali
-Chyba na ciebie !!! To ty jesteś Aniołem Niebios- przypomniała jej
-Chwała ! Chwała ! Chwała im ! - krzyczały konie
-Znowu się zaczyna - westchnęłam
Nefilim puściła moją uwagę mimo uszu i spytała tubylców :
-Co mam zrobić żeby wypełnić przepowiednię ?
-Sama się dowiesz...kiedy będziemy cię potrzebować..obudzi się w tobie... hmmmm... obudzi się w tobie inna TY !!!
-Nie rozumiem tego ...- szepnęłam do klaczy

Nefilim ?

Od Nefilim do Pedra

-Nie możesz się narażać...-powiedziałam do ogiera zupełnie bez emocji
-A wy? Nie dacie same rady! Jestem alfą i moim obowiązkiem jest chronić członków stada... czyli między innymi właśnie was i te wasze głupie pomysły! Nie możecie być takie bezmyślne. Tu chodzi o wasze życia...- odpowiedział i podszedł do mnie dumnym krokiem.
-Pedro, Nef już ci powiedziała, że...- zaczęła Demeter
-Poczekaj Dem. Niech Pedro pójdzie z nami. Pokażemy mu co się tam dzieje. Może on się czegoś więcej dowie- wypowiedziałam kamiennym głosem i ruszyłam za zdziwioną klaczą.
-Co ty?- wyszeptała
Zignorowałam ją i nieco się oddaliłam.
-Ktoś musi powiedzieć Oxelo, że idziemy wszyscy, Pedro poleć do niego i go poinformuj- powiedziałam nieco smutna do ogiera- my zaczekamy- dodałam
Pegaz zgodził się i pogalopował na wzgórza do przywódcy.
- Nie mogę narażać kogoś, kogo ko... to znaczy szanuję- szybko się poprawiłam i pogalopowałam z Dem tak szybko, żeby Pedro nas nie zobaczył.
-Ktoś kogo ko... Nef czy ty go...?-zaczęła klacz
-Nie rozmawiajmy o tym teraz...- odparłam
Nie pozwolę, żeby coś mu się stało...- wyszeptałam w duchu, a po moim policzku spłynęła łza.
Pedro?

niedziela, 22 marca 2015

Od Pedra do Nefilim

Stałem osłupiały... Zanim zorientowałem się, co się stało, straciłem Nefilim z oczu.
Zacząłem galopować w stronę, w którą odeszła...
-Nef, czekaj!-krzyknąłem... ''Gdybyśmy mieli się już więcej nie zobaczyć"? Co to miało znaczyć... To pewnie nie będzie bezpieczna przygoda... Pójdę z nimi, albo przynajmniej za nimi. Jesli to ma pomóc...
Na szczęście, po chwili dogoniłem klacz.
-Nefilim, idę z wami...
-Nie, Pedro, to nasza sprawa.-odrzekła Demeter szturchając Nefilim, która już otworzyła pysk, by coś powiedzieć.
-Nie ma mowy. Idę z wami. Nie pozwolę, by coś się wam stało...
(Nefilim?)

Od Nefilim do Pedra

Demeter jest cudowna. Dzięki niej zaczęłam wierzyć, że życie może być wspaniałe. Tuż po rozmowie z Kleofasem zaczęłam kierować się w stronę jeziora, aby przemyśleć to co się ze mną stało. Tam właśnie czekała na mnie Demeter i razem z nią zamierzałam dostać się znów do tamtego stada i porozmawiać o przepowiedni. Idąc do towarzyszki wpadłam na Pedra.
-Nareszcie cię znalazłem...- powiedział z wyraźną ulgą
-Aż taka cenna jestem hmmm... -zażartowałam i z pomocą ogiera podniosłam się z ziemi.
- Oxelo się o was martwi... o ciebie i o Demeter. Ciągle was nie ma.- wymamrotał
-Oxelo się martwi? Jeśli tak by było to sam by mnie poszukał. Z resztą to nie jest teraz ważne. Mam coś ważnego do wykonania. Przekaż Oxelo, że razem z Demeter być może ratujemy stado i nie możemy przerwać. Nic nam się nie stanie. Przynajmniej jeśli chodzi o Dem to wszystko będzie z nią okey. Nie wiem co w związku ze mną, to zależy od przepowiedni. Od jej zakończenia. Proszę, nie przeszkadzaj nam w tym. Powiedz o wszystkim Oxelo i zostaw mnie.... to znaczy nas w spokoju. - powiedziałam głośno i wyraźnie
Ogier stał w bezruchu i uważnie się mi przypatrywał
Jeśli mielibyśmy nigdy więcej się nie zobaczyć to... żegnaj- wyszeptałam i pocałowałam go w policzek, po czym pokłusowałam do Demeter czekającej na początek wyprawy
Pedro?

Od Demeter do Nefilim

-Jesteśmy przyjaciółkami, pewnie, że ci pomogę - powiedziałam pogodnym głosem, aby dać klaczy trochę więcej otuchy.
-Dziękuje- odparła Nefilim
-Hmmm... ustalmy fakty - zaproponowałam
-Więc... jestem Aniołem Niebios i muszę wypełnić jakąś przepowiednię.
Zaczęłyśmy intensywnie myśleć.
-A może ta cała przepowiednia ma związek z Onyksem Przeznaczenia ?
-To dość prawdopodobne
-Wiem !!! - krzyknęłam
-Doznałaś olśnienia ? - zapytała klacz z lekką ironią w głosie
-Tak.. tak Nefilim.. Ja już wszystko wiem...
-Powiedz - zachęciła mnie
-To ty musisz zniszczyć onyks.. w ten sposób uratujesz świat !!!

Nefilim ?

Od Nefilim do Demeter

Co to wszystko miało znaczyć? Mam wypełnić jakąś przepowiednię? Wiem, że jestem koniem niebios ale nikt nie mówił o ratowaniu świata.
-eee... nie mam pojęcia o co im chodzi...- szepnęłam do Demeter
-Jak to nie masz pojęcia? Oni chyba myślą inaczej.- odpowiedziała i sztucznie uśmiechnęła się do innych koni ze stada, które zaczęły się do nas zbliżać.
Cofnęłam się odruchowo i rozpostarłam skrzydła. Konie podeszły bliżej i zaczęły się kłaniać.
-Chwała im! Chwała tym, którzy nas ocalą! Chwała!- krzyczało stado wierzgając kopytami w powiertzu.
Czułam się jakbym śniła. To nie może być prawda. To niemożliwe.
-Musimy wracać do naszego stada i zapytać mojego ojca o co w tym wszystkim chodz...- szepnęłam do Demeter i przemówiłam:
- Ja Nefilim przyrzekam wam, że wraz z Demeter będę was bronić i narażać się za wasze bezpieczeństwo. Jestem Aniołem Niebios zesłanym aby walczyć ze złem!
Nie wiem dlaczego to powiedziałam. Poczułam się jakby mówił za mnie ktoś inny. To po prostu nie byłam ja...
Odwróciłam się szybko i galopem ruszyłam do naszego stada.
-Dlaczego to powiedziałaś?!- zapytała Dem- co w ciebie wstąpiło?! - dodała
-To nie byłam ja, to coś wewnątrz mnie. Moje powołanie.- wygłosiłam niewiedząc co mówię.
Resztę drogi przebyłyśmy w ciszy. Gdy dotarłyśmy na miejsce udało nam się znaleźć mojego ojca.
-Tato wytłumacz mi o co chodzi! Czy ja jestem... Aniołem?- zapytałam niepewnie
Po krótkim zastanowieniu Kleofas opowiedział mi całą historię o tym co się stało, gdy Amnesia była źrebna. O nieudanych eksperymentach magicznych i o tym, że moim powołaniem jest ratowanie świata. Zamurowało mnie. Jednak tamte konie się nie pomyliły. To prawda. Bez słowa skierowałam się nad jezioro, aby wszystko sobie przemyśleć. Tuż za mną kłusowała Demeter, bez której nie dałabym rady żyć. To ona pokazała mi, że życie może być piękne.
-Muszę dowiedzieć się jak wypełnić przepowiednię. Pomożesz mi?- zapytałam patrząc na nią błagalnym wzrokiem.

Demeter?

Od Oxela

Stałem na wzniesieniu. Spoglądałem na zachodzące słońce. Rana na plecach strasznie piekła, ale starałem się ignorować ból. Nagle zdałem sobie sprawę... Gdzie jest Demeter? Nefilim?
Chwile się zastanawiałem i zorientowałem się, że tych dwóch klaczy nie widziałem już od kilku dni... Mam nadzieję, że nie zrobiły czegoś głupiego...
Policzyłem wszystkich...
Nie było tylko Vitali, Dumy, Sopla, Lorien i Huntera, którzy szukają Onyksu i Wskazówki, Aramisa, Tamaniego i Iluzji i Arota...
-Arot... nie ma Arota-powiedziałem do siebie...
Zbiegłem ze wzniesienia i zacząłem pytać się kogo popadnie, czy nie widział Arota. Niestety nikt nie wiedział, gdzie wywiało tego ogiera.
-No świetnie... Nie dość, że Nefilim i Demeter zniknęły, nie ma jeszcze Arota-mruknąłem biegnąć przez las.
Nagle zatrzymałem się przy sadzawce
-Arot?-krzyknąłem ze zdziwieniem widząc siwego ogiera
-Wybacz Oxelo, ale Fawkesa długo nie ma... Sukałem go... I jest tu...
-Witaj, Oxelo-rzekł feniks siedząc na zadzie Arota.
-Mówiłem to już Arotowi...
-Co takiego?-zapytałem
-Czarne pagazy zaatakowały naszą drużynę... One są bardzo potężne... Potrafią sprawić potężny ból siłą umysłu... Ale Vitali była silniejsza.... W krótce wszystkie znalazły się w kostce lodu.-tu ptak się uśmiechnął-prawie dotarli na szczyt!
-Są na lodowcu?
-Tak! Szukają onyksu...I mam jeszcze baaaaaaardzo załą wiadomość... Pegazy... Te czarne służą Grovenosowi, panu ciemności. Nie ma jeszcze fizycznej postaci. Osiedlili się w głębi gór skalistych, mają tam pałac z czarnej skały, a przed nim jest czarne jak smoła jezioro! Kiedyś ich śledziłem...
-No i co dalej?-zapytałem
-No... Wilki im służą... Zawarli sojusz... Ten oddział zza morza, nie zastanawia cię dla czego jeszcze nas nie atakuje?
-No... Trochę...-odrzekłem
-Bo oni poszli do siedziby zła w górach.
-Uderzą w najmniej odpowiednim momencie!
-Dobrze że wszyscy wrócili już z pogoni za tamtymi upiorami i że chwilę temu zdjąłem straże... Musimy trzymać się w kupię.... Arot, powiedz wszystkim Alfą, co się stało....
Nagle nadbiegł Pedro
-Co się stało?
Opowiedzieliśmy mu wszystko od początku...
-Idę szukać Nefilim i Demeter-rzekłem, gdy skończyliśmy opowiadać..
-Ale ja wiem gdzie poszły-powiedział Pedro-pójdę ich poszukać... a ty wracaj do stada...
Padro pobeigł w ślad klaczy.......
(Nefilim?)

Od Demeter do Nefilim

Nefilim podeszła do siwego ogiera.
-Cześć - powiedziała niepewnie
-To nasz teren - warknął nieznajomy
-Daj spokój - uciszyła go bułana klacz - Pamiętasz przepowiednie ?
Zbliżyłam się do nich.
-Co ??? - spytałam
-Przepowiednia głosi, że zjawią się anioły, które uratują świat przed końmi śmierci i cienia !
-Ale.. my nie jesteśmy końmi niebios...nie uratujemy was - powiedziałam
-Rozpoznałabym konia niebios na kilometr... Ty nie jesteś aniołem, ale ona tak - wszyscy spojrzeli na Nefilim
-Myślisz, że ona wypełni przepowiednie ? - ogier spytał swoją przyjaciółkę
-Jestem więcej niż pewna - odparła
-Co to wszystko znaczy ? - szepnęłam do Nefilim

Nefilim ?

sobota, 21 marca 2015

Od Nefilim do Demeter

Pędziłyśmy przed siebie szaleńczym galopem, mijając kolejne lasy i łąki. Tereny stawały nam się obce. Nieznane, takie... nowe. Biegłyśmy w stronę, z której dochodziły dziwne dźwięki.
- Chyba się zgubiłyśmy!- krzyknęła Demeter
- Nie marudź tylko biegnij!- odpowiedziałam i przyspieszyłam
Nagle stanęłam jak wryta, a moja towarzyszka wpadła na mnie i obie leżałyśmy tuż za skałą. Klacz spojrzała na mnie pytająco, a ja uciszyłam ją gestem i wskazałam na pobliską polanę. Stał na niej wysoki, siwy ogier o zielonych oczach. Rozmawiał z bułaną klaczą.
-Kto to jest?- zapytała szeptem Demeter
- Jakieś nowe stado... pewnie wkroczyłyśmy na ich terytorium. Jesteśmy daleko od naszych koni...
- Lepiej wracajmy, bo będziemy miały przechlapane, Oxelo nas zamorduje.- syknęła mi do ucha
Spojrzałam na nią zaskoczona i przecząco pokręciłam głową. Nie mogłam przegapić takiej okazji. Chciałam dowiedzieć się czy są po naszej stronie, a może trzymają razem z tamtymi ogierami, z którymi toczymy wojnę. Ku zdziwieniu mojej towarzyszki wstałam i podeszłam do siwka...
Demeter?

Od Wskazówki do Rubina

Wachałam się czy wyruszyć na poszukiwanie. Gdy tylko pomyślałam o tym poświęceniu miałam ochotę zniknąć. Aragora poświęciła dla mnie życie, więc muszę jej pomóć.
-Dziękuję Rubin, będę ci dłużna do końca życia.- uścisnęłam ogiera i dzielnym krokirm ruszyłam na przód.
-Wskazówko, szłyszałem, że Aragora... nazwała cię kiedyś Vaciuty... Możesz mi to wyjaścnić?- ogier patrzył na mnie lekko zbity z tropu. Zmieszałm się, to było dla mnie niezręczne pytanie.
- Tak... bo... widzisz, gdy moja matka dowiedziała się, że ma urodzić drugiego źrebaka wpadła w szał. Razem z ojcem robili wszystko by się mnie pozbyć. Moją siastrę wygnali, ale nie mogli zrobić tego ze mną. Bali się, że ona mnie odnajdzie i się mną zajmie. Aragora zawsze próbowała im przeszkodzić. Nazwali mnie Vaciuty, co oznacza pustkę, chcieli aby to imię zniechęcało każdego kto mnie spotka. Ja kazałam się nazywać Wskazówką, nie chiałam, abyście się odemie odsuneli.- zakończyłam a Rubin wyglądał na dość zdziwioego.
(Rubin?)

piątek, 20 marca 2015

Od Rubina do Wskazówki

Po zakończeniu bitwy z wilkami, pewna myśl nie dawała mi spokoju.
-Co z Aragorą ?- pytałem się - Co z tą dzielną smoczycą ?
Przypomniało mi się, że Wskazówka mówiła coś o wodzie życia.
Jeśli ona działa, istnieje ?
-Można przecież spróbować ! -krzyknąłem
Pogalopowałem do klaczy.
-Wskazówko !!! Obudź się wreszcie !!!
-O co Ci chodzi Rubin ???
-Chodzi mi o Aragorę !!! Ile już nie żyję ?
-Eeee... tydzień ??? - klacz posmutniała
-Właśnie... 7 dni... to bardzo długo !!!... Jeśli chcemy ją uratować musimy natychmiast wyruszyć w wyprawę !!!
Piękne obliczę Wskazówki przyjęło obojętny wyraz twarzy.
Spuściła głowę i popatrzyła tępo w śnieg.
-Straciła nadzieję - pomyślałem
Pobiegłem więc zebrać grupę do wyprawy.
Ustaliłem, że pójdzie Aramis, Tamani i Iluzja.
Wszyscy się spakowaliśmy i wyruszyliśmy pośpiesznie na północ.
-Czekajcie !!! - usłyszałem nagle za plecami.
Obróciłem się.
-Wskazówka - szepnąłem

Wskazówka ?

Od Demeter do Nefilim

-Chciałam o to samo zapytać Ciebie - odparłam z lekką ironią w głosie
Nefilim popatrzyła na mnie pytająco.
-Zawsze tu przychodzę kiedy myśli nie dają mi spokoju - przyznałam
-Ja tak samo - powiedziała klacz, po czym dodała - Wojna to okropna sprawa.
-Przez nią, rozpadło się stado.
Obie spojrzałyśmy tępo w śnieg.
Zapadła długa, głucha cisza, którą przerwał nie spodziewany szelest.
Wymieniłyśmy spojrzenia i uśmiechnęłyśmy się nawzajem.
Jak na zawołanie pogalopowałyśmy za nieznanym odgłosem.
-Zapowiada się kolejna przygoda !!! - krzyknęłam w biegu

Nefilim ?

środa, 18 marca 2015

Od Dumy do Huntera

Odzyskałam przytomność... I zobaczyłam pod sobą przepaść!
-A!-krzyknęłam przerażona.
-Co Ci jest?-zapytał Hunter zaniepokojony. Dopiero teraz zauważyłam, że leżę na jego grzbiecie...
-Eeee... nic...
-Ciesze się, że nic ci nie jest...-odparł z ulgą
-Ja... po prostu przestraszyłam się. No, jest tu dość wysoko...
-No racja.... Dasz radę iść sama?
Czułam się dość dobrze, więc bez wahania odpowiedziałam Huntowi.
-Tak, jasne.
-Pomogę ci zejść.-rzekł i pomógł mi zejść ze swojego grzbietu.
-A co z tamtymi pegazami? Gdzie my jesteśmy?
-O to się nie martw-zaśmiał się- Vitali tak je urządziła, że siedzą teraz w kostce... lodu
Zaśmiałam się razem z ogierem.
-Już nie daleko!-usłyszałam z góry głos Vit.
-To dobrze...-odrzekłam cicho. Szliśmy po stromej ścieżce w górę i w górę i w górę lodowca....
Po pół godzinnej wspinaczce Vitali znowu krzyknęła:
-Jesteśmy na szczycie!
Wszyasy byli bardzo zadowoleni z tego powodu.
-To teraz pozostaje go znaleźć.
-No-przyznała Lorien
Zaczęliśmy przeczesywać teren...
(Hunter?)

wtorek, 17 marca 2015

Od Nivei do Pedra

Z dość długim opóźnieniem dotarło do mnie, że Duma jest oficjalnie z Hunterem.
Byłem zszokowany tą wiadomością.
Klacz bardzo mi się podobała.
-Nic do niej nie czujesz - wmawiałem sobie bez skutku.
Prawda była inna.
Kochałem Dumę całym sercem.
Postanowiłem z kimś szczerze porozmawiać.
Po chwili namysłu padło na Pedra.
W końcu on miał wiele problemów w rozkochaniu w sobie Nefilim, a jednak udało mu się.
Pogalopowałem do niego.
-Pedro ! Pedro ! - krzyknąłem
-Tak ? - spytał zdziwiony
-Znasz jakąś fajną, wolną klacz do której pasuje ?

Pedro ?

poniedziałek, 16 marca 2015

Od Nefilim

Stado jest w rozsypce... to znaczy rozsiane po różnyhch częściach naszych terenów. Część koni stoi na straży, część ruszyła na poszukiwania wrogiego, tajemniczego stada a inni... zostali tutaj. Nie wiem dlaczego akurat padło na mnie. Nie nawidzę bezczynnie siedzieć i gapić się na taki rozwój wydarzeń. Nawet nie mam pojęcia co się dzieje z resztą znanych mi koni. Postanowiłam, że udam się na długi spacer i porządnie to wszystko przemyślę. Pedro dawno się do mnie nie odzywał. Może to i dobrze, bo chyba zaczynałam tracić głowę dla tego ogiera. Coś w nim jest, coś co mnie zmienia, Dość już o nim, pora się ogarnąć.
Wybiegłam na drogę prowadzącą do lasu, czyli miejsca, które pozwala mi na bycie sobą. Zwolniłam do stępu i pokierowałam się do samego centrum. Dookoła pełno było śniegu, puszystego ilśniścego nicznym brokat. Dziś temperatura podniosła się nieco powyżej zera, więc nie trzęsłam się jak galareta. Zaczerpnęłam całą masę świeżego powietrza i zatrzymałam się pod największym z dębów. Zamknęłam oczy i zaczęłam słuchać otaczającej mnie przyrody. Z transu wybudził mnie trzask łamanych gałęzi. Otworzyłam oczy i stanęłam na baczność w pozycji bojowej, gotowa do podjęcia walki. Moim oczom ukazał się jednak ktoś znajomy.
-Co ty tutaj robisz?- zapytałam zaintrygowana i podeszłam nieco bliżej
(dokończy ktoś?)

niedziela, 15 marca 2015

Od Iluzji do Tamni



Stałam nad strumykiem. Wpatrywałam się w taflę wody i rozmyślałam. Nagle usłyszałam czyjeś kroki, szybko się odwróciłam i ujrzałam Tamani.
-Witaj Iluzjo... Wybacz, że cię wystraszyłem...- ogier niepewnie podszedł do mnie.- Coś się stało? Wyglądasz na przygnębioną.
- Sama nie wiem... Myślę, że mogę ci zaufać, więc słuchaj.- wzięłam głęboki wdech i zaczęłam opowiadać co mnie trapi- Więc, od dawna rozmyślam nad Pedrem. Bałam się powiedzieć mu co czuję. Zawsze go kochałam, lecz teraz on jest z Nefilim i nie chcę im tego psuć. Jednak od kilku dni... wydaje mi się, że ja wcale nie kocham jego. Sama nie wiem czego chcę. I Tamani... ja... chyba... kocham ciebie.
(Tamani?)

sobota, 14 marca 2015

Od Tamani do Iluzii

Walka się skończyła.  Byłem szczęśliwy, że nikt z mojej rodziny nie poległ. Błakalem się po lesie oglądając się do okoła. Nie zwracałem uwagi na leżące w okół ciała wilków.  Nagle poczułem słodki zapach. Zacząłem iść w kierunku z którego pochodzi. Nie zrobiłem kilku kroków i dostrzegłem Iluzję.

piątek, 13 marca 2015

Od Huntera do Dumy

-Duma!-krzyknąłem...
Duma straciła przytomność... Położyłam się obok niej i szturchnąłem ją... Niestety nie przyniosło to skutku. Kary pegaz powtórzył:
-Co robiliście na naszych terenach? Na terenach władcy koni, Grovenosa?
-To nie jest żaden władca koni! naszym przywódcą jest Oxelo i Vitali!
-Bzdura... -odpowiedział obojętnie a Lorien, która to powiedziała padła na ziemię.
-Co ty robisz? Ty demonie!?-wrzasnąłem, szturchając Dumę... Niestety nie odzyskała przytomności.
-Och... jaki uprzejmy. Powtarzam jeszcze raz, co tu robicie? Na naszych terenach?
Kipiałem ze złości. Nagle Vitali wstała i zamroziła wszystko dookoła! Dwa pegazy były w kostce lodu, a Vitali bardzo osłabiona osunęła się na ziemię...
-Jak to zrobiłaś?
-Nie wiem... Po prostu tak znienawidziłam te konie... Grovenos?
-Nie wiem... Moze to ten pan, pan Onyksu?
-Tak, tak, tak!
-Co?
-Nie teraz, powiem Ci po drodze. Weźcie Dumę i Lorien i chodźcie... Musimy znaleźć ten przeklęty kamień...
Podniosłem Dumę, a Sopel wziął na grzbiet Lorien i ruszyliśmy.
Dalsza wspinaczka w górę lodowca szła bardzo ciężko...
Vitali zaczęła wyjaśniać nam... to wszystko.
-Grovenos to jest pan koni mroku i cienia. Jest teraz duchem, ale odzyskuje potęgę. Nie ma jeszcze fizycznej postaci, bo nie ma... nie ma onyksu. Ma już spore woiska, te mroczne pegazy mu służą. Mają chyba jeszcze jakiś sojusz zza morza.... Zza morza! Wilki szły zza morza! Oddział za morza! To oni mają sojusz... z wilkami!?
-To ma sens-przyznałem
(Duma? Obudzisz się?)


Od Dumy do Huntera

Zaczęłam jak opętana walić w klatkę z.... Nie wiem co to właściwie było. Niestety, nic to nie dało... Nagle ujrzałam w dali Fawkesa.... Fawkesa! On schował się... Jak walczyliśmy z nimi. Vitali też go zauważyła...
-Come on ... Come to find Fawkesie ... Quickly, so nobody will notice ...-powiedziała cicho.
-Co?-zapytałam
-A... to język feniksów. Używam go, a nie chcę by nasi wrogowie rozpoznali co mówię, bo i jego uwięzią...
Fawkes bardzo cicho usiadł na zadzie Vitali... Całe szczęście-mieścił się miedzyu kratami klatki.
-Fawkes, you have to rush to the herd and tell them that we are in a trap, but to ANYONE not sent me here, it's a trap ... it feels. Can you fly as soon as possible ... Do not let yourself get caught. I wish you a happy flight ...
-Well ... Did I ever see you again?
-I do not know, hopefully ... if everything is straight ...
-Good luck, my friend ...
-Vitali...
-We do not have time ... Our destiny ... The whole herd fate is in your hands!
Fawkes miał łzy w oczach... Zerwał się i odleciał. Dwa konie zerwały się i ruszyły za nim!
-Fly ... fly ...-szepnęła Vitali płacząc.
-Jak mamy z tąt wyjść?-zaszlochała Lorien.
-Nie mam pojęcia...-odpowiedziała Vitali-ale nie możemy się po....ddać?
Nagle klatka zniknęła i opadliśmy na ziemię.
-Au..
Zapanowała ciemność... Nie było nic widać...
-Przydałby się teraz Kleofas...szepnął Sopel
-Racja-zgodził się Hunter
Po chwili nasze oczy przywykły do ciemności i ujrzeliśmy sylwetkę dwóch koni. Pegazów.
-Czego szukaliście tu, na naszych terenach?-zapytał suchy, zimny wysoki głos.
-To nasze tereny! Nasze już od... Aaaaa!-Poczułam straszny ból w głowie...
Ostatnie co słyszałam, były słowa Vitali:
-Nie mówcie im... oni nie moga wiedzieć... Czułam oddech Vitali... straciłam przytomność...
(Hunter?)

środa, 11 marca 2015

Od Sopla do Dumy

-Ilu ich jest ? - spytałem -Dziesięciu- odparła Lorien -Wyglądają na konie ciemności- zauważyłem -Tych pięciu to konie ciemności, ale drugie tyle to konie śmierci-powiedział Faweks -Będziemy walczyć -Nie ma innego wyjścia - poparł mnie Hunter Ogiery zbliżały się do nas coraz szybszymi krokami. -Zaczynajcie szykować się do walki -rozkazała Vitali Nagle konie się zatrzymały. Wykorzystałem ten moment i przymarzłem kopyta nieznanego mi ogiera do ziemi. Lorien krzyknęła. Był to znak aby atakować karych przybyszy. Vitali wraz z Dumą wywołały śnieżną zamieć,a Hunter bardzo gęstą mgłę. Nieznane nam ogiery stworzyły wokół siebie kulę obronną, dzięki której nasze moce na nich nie działały . -Mądre- szepnąłem -Nie tylko na tyle nas stać.Jesteśmy potężniejsi od was -najwyraźniej jedne z nich usłyszał mój cichy komentarz i postanowił dodać do niego odpowiedź. Po pół godzinnej walce zdałem sobie sprawę, że czarnych przybyszy jest już tylko trzech. -Gdzie są te tchórze ??? -spytałem -Nasze oddziały zza morza przybyły.Za niedługo rozpocznie się główna bitwa- powiedział ogier nie dając poznać po sobie żadnych emocji. Jego wyraz twarzy w ogóle się nie zmieniał, dopiero teraz dostrzegłem jego piękną twarz i umięśnione ciało. -Będzie wojna ??? Już ??? - nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem Kare konie zaczęły stopniowo oddalać się od nas. Ich przywódca rzucił nam kilka słów na pożegnanie i ku naszemu zdziwieniu uwięził nas w klatce z dziwnego, ciemnego roztworu. -Co to ? - spytała Lorien -Nie wiem - odparłem -Patrzcie...Faweks uciekł !!! - krzyknął Hunter wskazując na feniksa Towarzysz wymamrotał coś pod nosem. Parę sekund później klatka zniknęła, a my zostaliśmy uwolnieni. -Dziękuje...kolejny raz nam pomogłeś - pochwaliła go Vitali -A więc...będzie wojna...- powiedziałem cicho Duma?

poniedziałek, 9 marca 2015

Od Wskazówki do Arota, Vitali

Myślałam o Aragorze. Umarła, a jednak byłam szczęśliwa, bo wiedziałam, że jest ratunek. Była jeszcze ta cudowna nowina, ale nie wiedziałam jak o tym powiedzieć Arotowi. Myślałam, czy to zmotywuje go do walki, czy może tak zaszokuję, tak bardzo, że nie będzie w stanie prowadzić szwadronu. Nagle obok mnie wylądował Faweks.
-Witaj Faweksie, cudownie, że jesteś. Mam wspaniałą wiadomość, tylko zaczekajmy na Atora.- powiedziałam podniecona.- Mówiłeś Vitali o Źródle Życia?
-Nie. Wskazówko te mroczne konie, te upiory... Chyba wiedzą gdzie jesteśmy!- feniks był bardzo zmartwiony.
-Coś się stało?- przybiegł Arot.
-Tak, stado... Tych mrocznych koni... Chyba wie gdzie jest Vitali!- feniks wyglądał jakby miał się załamać.
-Faweksie, pokonamy ich- gdy to mówiłam, czułam, że może być źle, ale nie chciałam tego po sobie pokazać.
-Chciałabym zebrać kilka zaufanych koni i wyruszyć na poszukiwania źródła. Tym czasem musimy jednak zająć się ciałem Aragory.
- Co to za smutna mordka, Faweksie, Vitali nigdy się nie poddaje. Nie umrze. Nie umrze dla swoich dzieci, dla Ciebie, dla całego stada. I... dla naszego źrebaka... Arot, wiem, że to nie jest wymarzony moment, ale będziemy mieli źrebaka.
(Arot, Vitali?)

niedziela, 8 marca 2015

Od Night do Shadowa

Szukałam Shadowa. Oliver niedługo dorośnie, a chyba musi być jakaś ceremonia wejścia w dorołość... Nagle zobaczyłam Shadowa.
- Shadow!
- Tak?
- Oliver niedługo będzie dorosły, a my musimy mu przygotować ceremonię.
- Prawda, dobrze że o tym pomyślałaś.
Shadow?

Od Vitali do Sopla

Galopowaliśmy po śnieżnej wyspie. Wszyscy padali z nóg, lecz nie poddawaliśmy się..
-Szybciej, to już nie daleko...-krzyknęłam
-Staram.... się...-wydyszał Sopel i dorównał mi kroku...
-Vitali... A czy... Ten Onyks... Jak mamy... go.... zniszczyć?-zapytał zdyszany
-Nie mam... pojęcia-odrzekłam
Sopel już więcej nie zaczynał tego tematu...
Po około godzinie galopu dotarliśmy pod lodowiec...
-Ale on wysoki...-szepnęła Duma...
-No, ale nie zwlekajmy...
-Słyszeliście? Co to było?-zapytał nagle lekko przestraszony Hunt.
Wsłuchałam się uważnie w szum drzew i usłyszałam...
-To Fawkes... To jego krzyk... Ale trochę mnie to martwi...
-Co?-zapytały niemal równocześnie Duma i Lorien
-Jest smutny... Ktoś poległ...
-Ale... kto?-zapytała jedna z klaczy. Obie miały łzy w oczach...
Ja również prawie płakałam.
-Nie wiem... -odrzekłam szeptem
-Musimy ruszać... Vitali...-rzekł Hunter bardzo smutno.-nie możemy tracić czasu...
Powoli wstaliśmy i zaczęliśmy wspinać się na lodowiec... Pokazałam towarzyszą schody, które kiedyś zrobił Oxelo i każdy zaczął się po kolei na nie wdrapywać. Po nie długiej wspinaczce dotarliśmy do półki skalnej, a raczej lodowej.
-Tu odpoczniemy-powiedziałam.-I poczekamy na Fawkesa
Wszyscy chętnie się na to zgodzili. Siedzieliśmy tak na lodzie, w końcu doleciał do nas Fawkes...
-Vitali! Wilki to nic! Wilki to tylko jedna mała armia złych sił!
-Co?-krzyknęłam
-Tak! One służą... Temu ogierowi... Panu Onyksu... On jest duchem... To znaczy on nie ma jeszcze fizycznej postaci... Nie ma Onyksu. Wilki walczą dla niego... Oni... znaczy on i jego słudzy mieszkają w górach... Jest tam, w głębi Gór Skalistych jezioro... Czarne jak smoła, i mroczne. Tam mają pałac wydarty w litej, czarnej skale. Wilki walczą dla niego... I... Aragora... poległa.
-Co?-powiedziałam zrozpaczona
-Tak... Ona... Wilk ukradł sztylet Wskazówce...  Celował w klacz... Rzut był celny... Ale Aragora w ostatnim momencie wskoczyła między nią a wilka i...
Klacze z drużyny zaczęły szlochać... Mi też zrobiło się bardzo smutno...
-Jeszcze coś Fawkesie?-zapytałam straciwszy nadzieję...
-Tak... Sługusy tego mrocznego ogiera... Czasem uda mi się ich zobaczyć... Olbrzymie, czarne jak noc pegazy... Śledziłem raz jednego z nich, doprowadził mnie do mrocznego królestwa w górach... Podsuchałem jak coś mruczał do siebie.. wynikało z tego, że oni nie chcą się ujawnić puki nie dotrze do nich armia zza morza. Obawiam się, że chodzi o armię wilków i upiorów które... sama wiesz.
-Och... Dzięki za informacje Fawkesie... Mam jeszcze jedno pytanie. Słyszałam twój krzyk godznie temu, czemu jesteś dopiero teraz?
-Bo... Uciekałem przed jednym z tych mrocznych koni... Gonił mnie, a nie chciałem żeby doleciał za mną do was... poleciałem w drugą stronę... I chyba go zgubiłem...
-Acha... Mądrze zrobiłeś, gdyby te cienie tu przyleciały...
-Vitali, właśnie... nie jest to wiadomość odpowiednia dla tej chwili ale odkryłem coś... Jak uciekałem przed pegazem... wleciałem nad morze... I tam jest wyspa...
-Jaka wyspa, gdzie?-zapytałam
-No gdzie... na morzu! Po drugiej stronie morza. Ale raczej nie da się tam dostać pieszo, tak jak na tę wyspę z południowego brzegu. Może tratwą... Ale... Wiedziałaś że ona tam jest?
-Nie miałam pojęcia...-odpowiedziałam
Nagle zobaczyłam w oddali chmurę czarnych punktów...
-Fawkesie... co to jest?-zapytałam ptaka
-To oni! Konie cienia! Chowajcie się!-krzyknął-oni patrolują okolice co jakiś czas... Jeszcze tego brakowało...-dokończył szeptem...
-Czeba będzie walczyć.-powiedział cicho Sopel...

(Sopel?)
Ciąg Dalszy Nastąpi

sobota, 7 marca 2015

Proszę o głosy!

Witajcie!
Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście w głosowaniu na prace do Złotego Jabłka zagłosowali na moją pracę. Jest na stronie 63.we 'Wszystkie prace' Kolory dominujące to czarny i biały w kategorii koń.




















Bardzo dziękuję za każdy głos!

Od Arota do Wskazówki, Vitali

Walczyłem, ciągle myśleć o Wskazówce. Tak się bałem, że coś się jej stanie. Pokonałem wilka i ujrzałem jak nieprzytomnie leży na ziemi, prosto na jej serce leci sztylet, który jej podarowałam. Rzucił go wieli czarny wilk.
-Wskazówko!- krzyknąłem, lecz wiedziałem, że to nic nie da. Ona umarła. Zamknąłem oczy, nie wiedziałem, że za tuz na moimi plecami, moja ukochana wraca z najdalszych zakątków piekła. Popatrzyłem w jej stronę pewny, że juz nie żyję, ale nie! Klacz pokonała wilka! Przeżyła, ale widziałam w jej oczach rozpacz. Pobiegłem tam.
-Aragora... Uratowała mnie! Co ja bez niej zrobię!- płakała Wskazówka. Popatrzyłam w miejsce gdzie przed chwilą leżała. Teraz był tak tylko mały, liliowy smok. Aragora leżała z ostrzem sztyletu wbitym w serce. Byłem tak zaszokowany, że nawet nie zauważyłem, jak konie wygrały walkę i przepędziły wilki. Z nikąd pojawił się Faweks.
- Przyleciałem sprawdzić, czy wszystko w porządku. Widzę, że wygraliście.- feniks wyglądał na szczęśliwego.
-Nie, Faweksie. Aragora przyjęła na siebie sztylet rzucony we Wskazówkę. Przekaż to Vitali.- powiedziałem, lekko zniesmaczony tym, że feniks nie zauważył tego co się stało.
-Za morzem jest magiczne źródło. Pojawia się tylko wtedy, gdy naprawdę się go potrzebuję. To jedyna szansa- wtrąciła Wskazówka. W jej oczach pojawiła się nadzieja.
(Wskazówko, Vitali)

OD Wskazówki do Arota

Po tych wszystkich wydarzeniach coś nie dawało mi spać. Rozejrzałam się, wszystkie konie już zasnęły. Jedynie Arot stał na wzniesieniu spoglądając na stado pogrążone w błogim śnie. Ułożyłam się w grocie na dużej stercie miękkich futer. Nagle mnie znużyło i szybko odpłynęłam do krainy sennych mar, odpłynęłam do prawdziwych koszmarów. Wilki zaatakowały, nadeszła Vitali. "To twoja wina...Przez Ciebie zginęła..." szeptała przywódczyni. Był to prawdziwy koszmar, w oddali widziałam zarys leżącego smoka i kilku koni. Jeszcze nigdy nie byłam tak przerażona. Vitali miała w oczach obłęd. Wyglądała, jakby chciała się na mnie rzucić. Wtedy zrozumiałam. Za nią leżało martwe ciało Dumy!
-Nie! Tylko nie to!- krzyknęłam. Leżałam w grocie. Wyjrzałam na polane i zobaczyłam armię wilków walczących z wyczerpanymi końmi ze stada. Wybiegłam, ale zatrzymał mnie Arot.
-Wojna się zaczęła. Mogę Cię już nigdy nie zobaczyć, ale pamiętaj o mnie.- w oczach ogiera pojawiła się łza. Podsunął mi sztylet i pogalopował na pole bitwy. Popatrzyłam w jego stronę i rozpłakałam się, czy on mógł zginąć? Zalałam się łzami, ale po chwili przypomniałam sobie o sztylecie. Leżał na ziemi, jego diamentowe ostrze lśniło, a tam wygrawerowane moje imię. Rączka ze srebra, cała w grawerze pnączy róży, wysadzana szafirami. Chwyciłam go i pognałam do Arota. Wszyscy dzielnie walczyli, lecz upuściłam sztylet. Zanim zdążyłam go podnieść zrobił to masywny wilk. Zbliżał się do mnie, w końcu rzucił go w moją stronę! Co się dalej działo nie wiem, ponieważ upadłam na wielki głaz i straciłam przytomność... Miałam sen, dobrze wiedziałam co oznacza... Ale czy dożyję, czy wilk wbił ostrze w moje serce?
(Arot? Uratujesz mnie?)

środa, 4 marca 2015

Od Demeter do Alis

-Alis, z nami wszystko w porządku.My po prostu cieszymy się, że do nas wróciłaś.-odparłam
Klacz wyglądała na lekko zdziwioną.
-Wróciłaś ??? - spytała
-Tak.Ty umarłaś..poświęciłaś się dla nas...Myślałyśmy, że odeszłaś, ale obudził cię pocałunek Astra.
Alis popatrzyła na mnie dziwnie
-Nie wyglądasz na przekonaną do mojej wersji wydarzeń -powiedziałam pewnie
-Nie za bardzo
-No..trudno...najważniejsze, że już jesteś z nami -odparłam

(koniec)

Od Night do Astera

Szłam po łące, w bardzo dobrym chumorze. Słyszałam, że ta cała Alis ma swoją własną krainę, i jest królową... Musiałam to zobaczyć. Ciekawe, co jeszcze ukrywała... Jednak nigdzie jej nie było. Poddałam się, nie chciałam marnować na to całego dnia. Nagle wpadłam jednak na... Alis.
- Alis, szukałam cię cały dzień! - krzyknęłam uradowana. Alis jednak, wpatrywała się we mnie dziwacznym wzrokiem.
- Siostro... - powiedziała cicho.
- Okej... coś z tobą nie tak. - powiedziałam, i pobiegłam po Astera.
- Aster! Aster! - krzyczałam.
- Tak, Night? - powiedział Aster, który nagle był tuż obok mnie.
- Coś nie tak z Alis! Nazwała mnie swoją siostrą!
- Okej... coś rzeczywiście jest nie tak.
Aster?

Od Nefilim do Pedra

-Muszę z tobą porozmawiać- powiedziałam wirując w powietrzu.
Pedro zrobił nieco zdziwioną minę ale mimo wszystko wylądował na pustyni.
Ogier spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami i chciał coś powiedzieć ale ja go uprzedziłam.
-Ostatnio wiele się dzieje w naszym stadzie... zauważyłeś?
-Trudno byłoby nie zauważyć- lekko się uśmiechnął
-Mam do ciebie takie... dziwne pytanie...- zaczęłam
-Pytaj, postaram się odpowiedzieć
-Naprawdę nie przeszkadza ci że jestem taka... szalona? No wiesz nie potrafię być miła. Mam swój świat, jestem tam tylko ja i nikt więcej. Przynajmniej tak było, dopóki nie poznałam Dem, Alis, Astra i... ciebie. Przy was moje zachowanie ulega, jak to Aster uznał... zmianie.
-Nie ma nic złego, w tym że znalazłaś przyjaciół, a to że jesteś taka, a nie inna czyni cię wyjątkową.
-Pedro... co to znaczy kochać? Jakie to uczucie?- zapytałam patrząc na niebo. Odwróciłam głowę i spojrzałam na ogiera, który wyglądał na mocno... zdziwionego.
-Kochać, hmm... to znaczy bezinteresownie pomagać drugiej osobie.. być zawsze obok niej.. Bo to miłość sprawia, że chce się żyć.. nie ma nic piękniejszego... Miłość uskrzydla.. Nadaje barw.. Lecz też wymaga poświeceń.. Nieraz trzeba z czegoś zrezygnować, żeby druga osoba była szczęśliwa.- wyrecytował z uśmiechem
-Wiesz... twoja radość mnie przytłacza. Ale to co powiedziałeś było... piękne- wyszeptałam i oddaliłam się od Pedra na kilka kroków. przymknęłam oczy i wsłuchiwałam się w szum wiatru. Czy ja to właśnie powiedziałam? Chyba coś mi się stało? Taka szczera rozmowa? No cóż... raz się żyje!
-Pedo!- zawołałam
Ogier lekkim krokiem zbliżył się do mnie i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-Wiesz ja chyba cię...- nie dokończyłam bo tuż za nami usłyszałam stukot końskich kopyt. Odwróciłam się natychmiast stając w pozycji bojowej i zaczęłam obserwować pustynię czekając na źródło hałasu. Z oddali nadbiegły 3 nieznane mi ogiery. Wszystkie były pegazami...
-Kto to?-zapytałam Pedra
-Nigdy wcześniej ich nie widziałem- przyznał mój towarzysz i stanął obok mnie.
Największy z nieznajomych wystąpił do przodu i spojrzał na mnie głupio się uśmiechając.
- Widzę, że tutejsze klacze są przeurocze... ciekawe czy chętne do współpracy- powiedział
-Jeżeli przez współpracę rozumiesz kopnięcie w twarz to ja z przyjemnością pomogę- rzuciłam sarkastycznym tonem a Pedro cicho się zaśmiał.
-Nie tak ostro...- zaczął mówić nieznajomy ale Pedro mu przerwał.
-Kim jesteście i co was sprowadza na tereny naszego stada?
-Waszego? Teraz to nasze miejsce...- zaczął mówić
-Lasy, łąki i jezioro należą do nas od wielu lat i nic tego nie zmieni...
-Jest nas o wiele więcej. My jesteśmy tylko wysłańcami. Reszta stada czeka w odległej części gór i jeśi my was nie przekonamy do opuszczenia tego miejsca to oni zrobią to siłą.-Przemówił 2 ogier
-Nawet nie zaczynaj z nami olbrzymie... już my wam pokażemy gdzie wasze miejsce! - wtrąciłam się
-Zakładnik też nam się przyda, a ty idealnie się nadajesz ślicznotko- powiedział nieznajomy i rzucił się na mnie.
I tak zaczął się pojedynek. Ogier atakował ale ja bez najmniejszych problemów unikałam jego ciosów. Kątem oka dostrzegłam, że Pedro też nie ma problemów z odpieraniem ataków. Wszystko stało się strasznie szybko. Skoczyłam na jednego z naszych wrogów i uderzyłam go w tył głowy. Pegaz upadł na ziemię z wielkim hukiem. Chciałam pomóc Pedro, więc galopem rzuciłam się w wir walki i powstrzymałam następnego. Ostatni z nich wzbił się w powietrze i chciał wycelować we mnie. nie mogłam nic zrobić, zostałam powalona na ziemię i już szykowałam się na ostateczny cios ze strony wroga. Ku mojej uldze nadbiegł Pedro i jednym zwinnym ruchem zamroził wszystko dookoła łącznie z napastnikami. Atakujący, zamieniony w bryłę lodu upadł tuż obok mnie.
-Nic ci nie jest?- zapytał mój obrońca
-Wszystko w porządku... tylko jest strasznie zimno...- wydukałam znów trzęsąc się jak galareta
Pedro podszedł do mnie i otoczył mnie skrzydłami. Po całym moim ciele rozeszła się fala przyjemnego ciepła.
-I co my zrobimy? Ich jest więcej! A co jeśli zaatakują stado?- zapytałam wtulając się w ogiera.
Pedro?

wtorek, 3 marca 2015

Od Dumy do Vitali

Wepchnęliśmy tratwę do wody po czym wdrapaliśmy się na nią.
-No to odpływamy... Aby morze było spokojne...-powiedziała cicho Vitali...
Nagle nadleciał Fawkes.
-Witaj, Vitali. Witajcie, mam nowe wieści!-rzekł lądując na zadzie przywódczyni.
-Coś się stało???
-Tak... Byłem na zwiadach, niedaleko krwistych bagien... oni idą. Nadchodzą... Wilki. Mają około dziesięciu trolli, cały oddział goblinów... Jest bardzo źle... Z moich wyliczeń wygląda na to, że jest ich około 3 tysięcy... Zamierzają okrążyć morze i zaatakować nasze tereny. Obliczyłem, że dotrą tam... za około 3-5 dni. Mamy mało czasu! Muszę ostrzec stado, ale mam jeszcze coś do powiedzenia. Jutrzenka urodziła ślicznego ogierka. Ma na imię Calypso.
Uśmiechnęłam się...
-Co? Mam syna?-zapytał rozradowany Sopel
-Tak, jest biały... Taki śliczny-rzekł wesoło Feniks
-To bardzo dobra wiadomość...-odpowiedziała Vitali-ale musimy już dosłownie spływać.
Feniks zaśmiał się i odleciał
Odpłynęliśmy.
Sopel był strasznie podniecony. Nie gnębiły go żadne złe myśli...
-Mam nadzieję że nikt nie zginie... Ale nie rozumiem... czemu wilki same z siebie nas atakują? I czemu gobliny i trolle im służą?
-No właśnie...-odpowiedziałam-to trochę dziwne.
-jesteśmy już blisko wyspy...-rzekła po chwili Lorien, spoglądając na północ.
-Racja. Lepiej bądźmy ciszej...
W końcu dopłynęliśmy na brzeg. Wyskoczyliśmy z tratwy, po czym Sopel i Hunter wyciągnęli ją z wody.
-Musimy biec... Musimy byś na lodowcu przed zmierzchem.-powiedziała Vitali
-Czemu?-zapytałam
-Bo tu może być nie bezpiecznie w takich czasach...
Wszyscy pobiegliśmy za klaczą do lodowca...
Vitali?

Od Pedra do Nefilim

Przechadzałem się po polanie... Nagle dostrzegłam Nefilim. Była cała mokra, i  było widać że jest jej zimno.
-Czemu jesteś cała mokra?
-Ja... Nie twoja sprawa.
-Ja tylko pytam... Martwię się o ciebie.
-Zrozum, Pedro. Ja nie potrzebuję troski, opieki i dziwactw tego typu.
-Skoro tak chcesz..-odpowiedziałem i powoli oddaliłem się od klaczy... 
Ona nie wierzy w miłość... Czemu? Ja ją kocham... Ale ona... Nie czuje tego do mnie. 
Znów straciłem humor. Powoli odbiegłem od polany. Pomyślałem, że udam się na pustynię. Dawno tam nie byłem, a pomyślałem, że porządne zbadanie terenu się przyda... Nagle zauważyłem że ktoś za mną leci. Spojrzałem na niebo i ujrzałem Nefilim.
-Czemu za mną lecisz?

Nefilim???

Od Nefilim

Postanowiłam przejść się na krótki spacer i przemyśleć to, co ostatnio zaczęło dziać się w moim życiu. Wszystko robi się dziwne i szalone. Skierowałam się w stronę lasu. Nagle usłyszałam za sobą kroki. Przekręciłam głowę i w tym samym momencie przybrałam pozycję bojową. Okazało się, że za mną podąża Aster.
-Co ty tu robisz?- zapytałam obojętnym tonem
-Muszę coś przemyśleć... ostatnio jakoś dziwnie się czuję- odparł lekko zasmucony
-To tak jak ja. Lubię czasem się odstresować- zaśmiałam się bez cienia wesołości
-Alis zaczęła się dziwnie zachowywać... nie wiem co się z nią dzieje- powiedział po długim zastanowieniu.
-Nie wnikam w sprawy, które nie są dla mnie ważne... poza tym ja nie znam się na miłości. Nie doświadczyłam jej i nie zamierzam... ona tylko rani.- powiedziałam całkiem poważnie.
-Nie mów tak... widzę, że ostatnio twoje zachowanie też ulega zmianie ale nie jestem do końca pewien w jakim kierunku...
-Pewnie na gorsze, heh... -roześmiałam się głośno
-Nie uważaj się za całkiem odmienną. Inne konie też cię lubią... -powiedział niepewnie
-Podaj przykład- zarządałam
-No...eee... Ja, Dem, Alis...i Pedro- powiedział uśmiechając się
Na dźwięk ostatniego słowa potknęłam się i wpadłam do przybrzeżnego jeziorka. Potrząsnęłam głową i spojrzałam na Astera, który skręcał się ze śmiechu.
- Ha ha ha ... masz się z czego śmiać. Przyznaje świetny żart. Gdy wygramoliłam się na brzeg zaczęłam dygotać z zimna. Cała ociekająca wodą wróciłam do stada. Nie znoszę gdy ktoś ze mnie żartuje.

Od Alis do Demeter, Nefilim

- Hva i himmelens navn skjedde? - spytałam. Jedyne co pamiętałam, to że się dla nich poświęciłam.
- Alis, ty żyjesz! Ty żyjesz! - krzyczały radosne Nef i Dem. Po chwili dołączył do nich Aster. Ja się w to wpatrywałam, oni jacyś głupi? Wstałam, i zaczęłam się cofać. Poszłam jednak po moją koronę, i włożyłam ją na głowę. Ciekawe jak z niej spadła... Przynajmniej wróciłam do mojego królestwa. Podeszłam do Iwy, i dałam jej koronę. Ona zrozumiała... Skinęła głową, lecz oddała mi koronę. Teraz to ja skinęłam głową, i wróciłam na ziemię. Tam Aster, Nef i Dem cały czas głupiały. Musiałam powiadomić Vitali, co tu się działo. Oni chyba byli chorzy...
- Czekajcie tu, a ja powiadomię Vitali. - powiedziałam.
- O czym?
- O tym, że głupiejecie?
- Nie głupiejemy!
- To co robicie?
- Cieszymy się, że żyjesz.
- Tak długo? - powiedziałam, a oni popatrzyli na siebię, i skończyli.
- Trochę nas poniosło...
Dem? Nef?

Od Astera do Alis

Nie wiem, o co chodziło, gdy dziewczyny kazały mi pocałować Alis, ale mniejsza o to.
Alis jest dziwna... Nie wiem,czy kiedykolwiek zejdzie na ziemię.... A ta korona.....Może nie stanie się jakąś psychopatką....ale się zmieni. Już to zrobiła. I nagle......Ją zobaczyłem.
-Alis.... cześć.
-Witaj...ja...tylko na chwilę...-odpowiedziała dziwnym głosem.
-Naprawdę musisz tam zostać?-Musiałem ją przy sobie zatrzymać....ona była moim jedynym oparciem....
-Tak....inaczej....nie będzie tego, co jest pomiędzy nami....
-???? Że kamienie znikną?-Nie zrozumiałem przekazu.
-Nie,głupku....Miłość, przyjaźń... uczucia!!!!!!-Niemal krzyczała.
-Nie może cię ktoś zastąpić? Nie wiem, jakaś kuzynka? Źle nam tu bez ciebie.....nawet Nef chodzi smutna.... a znasz ją.
-To chyba niestety wykluczone....-powiedziała, i odleciała....
Nie.... to niemożliwe! Musi być jakieś rozwiązanie!!!!!!! Alis..... Nie ma nikogo, kto nakręcał by tak moje serce....Gdy odejdzie...... Nie ma sensu, żeby żyć....
-Aster! Co ty gadasz?!?- Zza krzaków wyskoczył Milo.
-Ty mnie słyszałeś?
-Jak gadasz na głos....
-To przez Alis.....
-A...Alis...... Co z nią?-dopytywał się.
-Ona..... chyba odeszła. Na zawsze....
Milo szlochając uciekł gdzieś daleko.
Miłość nie ma sensu..... Miłość.... to po prostu chwila...chwila ulotna jak ulotka... Nie wierzę w miłość........nie teraz, gdy nie ma przy mnie Alis.
Alis?

poniedziałek, 2 marca 2015

Od Demeter do Alis

-Alis ??? Alis !!! Żyjesz ???- krzyczałam
-Demeter...daj spokój..ona już odeszła - powiedziała Nefilim ze smutkiem
-Nie !!! Na pewno da się coś zrobić !!!
-Ale co ?- spytała klacz
-Musi być jakiś sposób !!! My musimy w to wierzyć - odparłam
-Dem...to nie jest bajka...nie da się wskrzeszać zmarłych !!!
-No, jasne - doznałam olśnienia
-Co ???
-Bajka...pocałunek prawdziwej miłości ...
- Nie rozumiem twojej logiki Demeter
-Posłuchaj...Pocałunek prawdziwej miłości daję moc...Alis jest klaczą uczuć...klaczą miłości..to może zadziałać !!!
-To znaczy, że...że Aster musi ją pocałować !!! Biegnij po Astra Dem !!! - krzyknęła Nefilim
Pogalopowałam na polanę.
Szybko odszukałam ogiera i przyprowadziłam go do klaczy.
-Aster !!! Nareszcie jesteś !!! Musisz pocałować swoją ukochaną - powiedziała Nefilim
-Tutaj ? Teraz ? Po co ?- pytał koń
-Aster !!! Nie ma na to czasu !!! - rozgniewałam się
Ogier zamilkł.
Pochylił się nad Alis.
Pocałował ją.
- Powinno zadziałać. - odparłam przyglądając się klaczy
Czekaliśmy 10 minut.
Nic się nie stało.
-Dem..ona odeszła- wykrztusiła Nef
Oddaliłyśmy się powoli, straciłam nadzieję, aż nagle za plecami usłyszałam słodki, cichy głosik
-Dziewczyny, co się stało ?- spytała Alis
-Ty żyjesz !?! - obróciłam się ucieszona

Alis ?

Od Alis do Demeter

- Demeter, ja bym chciała... ale nie mogę. - powiedziałam, ze łzami w oczach.
- Jak to?
- Bo jeśli ja odejdę... To wszystkie uczucia znikną...
- Jak to?!
- Ta kraina zbyt długo była pozostawiona królowej... Jeśli teraz odejdę, kraina przestanie funkcjonować. A wtedy... uczucia momentalnie znikną.
- Nie możliwe! Zmyślasz! - powiedziała Nef, i złapała mnie. Ja jednym ruchem odesłałam ją na ścianę.
- Chcesz się bić? Tak będzie. - powiedziałam do Nef.
- Nie! Czekajcie! - zaczęła krzyczeć Dem, ale ja i Nef ją ignrorowałyśmy. Ja z łatwością odpierałam ataki Nef, i posyłałam własne. W końcu, po kilku min, Nef była przyparta do ściany przez... uczucia. Dosłownie zgromadziłam wokół niej uczucia, i ją uwięziłam w klatce z uczuć.
- To była bitwa na śmierc i życie? - spytałam, niewinnym tonem. Nef trzęsła się z wściekłości. Był to fajny widok.
- Dobrze, wygrałaś. Ale przynajmniej... Wróć na chwilę. - powiedziała Nef.
- Jak chcecie... - powiedziałam, i nagle wszystkie trzy znalazłyśmy się na ziemi. Wtedy Nef zabrała mi koronę, i poczułam, że uczucia odpływają.
- Fy søren! Skam deg! Fy søren skam! - krzyczałam, przerażona. Od razu odebrałam Nef koronę, a ona po prostu sobie stała. To samo było z Dem. Wróciłam migiem do mojej krainy, i wysłałam wszystkie uczucia po świecie. Ten wysiłek... Zdołałam tylko teleportować do Nef i Dem, i powiedzieć:
- Poświęciłam się... dla was. - po czym poraz ostatni zamknęłam oczy.
Dem?

Od Demeter do Alis

Zerknęłam w stronę Alis.Stała jak wryta.
Postanowiłam nie być drugą Nefilim i wytłumaczyć jej wszystko na spokojnie.
-Alis...my ...przepraszamy cię...Wszyscy za tobą tęsknią...Nefilim, ja ,Aster, Milo... brakuje nam ciebie. - odparłam
Klacz nie wyglądała na przekonaną.
Spojrzałam na Nef.
-Mówić dalej ? - szepnęłam
-Nie masz nic do stracenia
-Alis...martwimy się...coś w tobie się zmieniło...jesteś jakaś inna
-To wy się zmieniłyście - prychnęła
-...Alis...posłuchaj...my do niczego cię nie zmuszamy, jeśli chcesz zostać w krainie uczuć, mówić po chińsku i żyć z kosmitami ( tak, jak to Nefilim ujęła ) to my to zrozumiemy -powiedziałam
- Więc ? Co robisz, idziesz z nami,czy zostajesz???- Spytała Nef
Spojrzałam na Alis pytająco.Miałam nadzieję, że nie popełni błędu i nie zrujnuję sobie życia.Miałam teraz wolną rękę, to ona decydowała o swoim losie, a my nie mogłyśmy tego zmienić.

Alis ?

Od Nefilim do Demeter

-Niech ci będzie ale jeśli coś pójdzie nie tak to nie zawaham się użyć siły.
-Ok... Niech ci będzie Nef ale pamiętaj że ona jest od nas silniejsza w tamtym miejscu.
-zobaczymy...-powiedziałam tajemniczo
Zaczęłyśmy biec przed siebie ile sił aż w końcu dotarłyśmy do jaskini, która ku naszemu zdziwieniu była otwarta. Już chciałam zrobić krok w jej stronę ale Dem mnie powstrzymała.
-Musisz się uspokoić... Widzę że jesteś wściekła. Pamiętaj jeśli wejdziesz tam w takim stanie to twoje uczucia się wzmocnią. To nas zmieni...
-postaram się doprowadzić do porządku... -Zapewniłam klacz i weszłam do środka
Było tak jak poprzednio. Dookoła wznosiły się wzgórza porośnięte kwiatami. Poczułam się dziwnie. Ogarnęła mnie wściekłość. Miałam tylko jeden cel. Sprowadzić Alis do stada.
-Widzisz ją?
-Tak jest tam- powiedziałam i wskazałam na zamkowe ogrody.
Podeszłyśmy do niej spokojnie ale drogę zastąpił nam jeden ze strażników.
-Alis każ mu odejść. Musimy poważnie porozmawiać. -Odezwała się Dem.
-Nie mamy o czym.-odparła
Nie miałam wyjścia. Stanęłam dęba i rzuciłam się na ogiera, który nie chciał odejść. Kierowała mną niekontrolowana wściekłość. Unieruchomiłam strażnika i spojrzałam na siwą klacz. Demeter nie traciła czasu i podczas gdy ja walczyłam ona mówiła o tym co ją spotkało w stadzie, o tym że spotkała Astera i o innych miłych sytuacjach. Mina Alis momentalnie się zmieniła. Klacz wyglądała jakby chciała wszystko przemyśleć. Po kilku minutach potrząsnęła głową i powiedziała
-Ja tu rządzę, to mój nowy dom. Wynoście się...
Tego było już za wiele. Migiem uniosłam przednie nogi i wycelowałam w głowę Alis. Demeter zaczęła do mnie krzyczeć ale totalnie ją olałam. Wiedziałam co muszę zrobić. Obróciłam się wokół własnej osi i z gracją, a zarazem potężną siłą uderzyłam w koronę i strąciłam ją z czubka głowy Alis.
-Nef... Myślałam że zrobisz jej krzywdę!
-Powinnaś mi zacząć ufać.-podsumowałam
Siwa klacz zamrugała i rozejrzała się dookoła.
-Wydaje mi się że się... Udało?-zapytałam Demeter i podeszłam do Alis aby wytłumaczyć co się stało.
Demeter?

niedziela, 1 marca 2015

Od Demeter do Nefilim

-Czy mam jakiś plan ??? Sama nie wiem. Pomyślmy... - powiedziałam
Zaczęłam intensywnie myśleć, aż wpadłam na pewien pomysł.
-Nefilim, mam plan.
-Spoko. Mów - odparła klacz
-Możemy spróbować przekonać Alis do opuszczenia tej dziwnej krainy.Skoro uczucia działają tam o wiele mocniej, przypomnijmy jej o wszystkim co tu pokochała.
-Brzmi nieźle.Tylko o czym jej opowiemy ?
-...Ymmm.. Aster..Tak, ona kocha Astra - nie dokończyłam, ponieważ Nefilim mi przerwała
-Na pewno przypomnimy jej Astra.To już wiemy. Co jeszcze tu polubiła ?
-Jej kangur...Milo...Alis bardzo lubiła Milo- powiedziałam zadowolona
-Super...tylko nie wiem czy ten plan jest dobry ?
-Możemy przecież spróbować - miałam nadzieję, że przekonałam Nefilim

Nefilim ?

Od Nefilim do Demeter

-I co mu powiesz? postanowiłyśmy narazić swoje życie i bez twojej zgody pobiegłyśmy szpiegować wilka. Potem dotarłyśmy do jakiegoś innego świata i nasza zawsze miła Alis chciała nas rzucić wilkom na pożarcie. A do tego gadała z nimi po chińsku albo nie wiem... Nie znam się na językach obcych...-wyrecytowałam lekko irytującym tonem
-Masz rację Nef... To nie brzmi przekonująco.
-Jak Alis chce to niech sobie siedzi wśród tamtych...kosmitów. Ja mam ją gdzieś..
-Nawet tak nie mów... To nasza przyjaciółka, powinnyśmy ją chronić.
-Jak widzisz... Ona nie chce być chroniona. Nie mam jej nic do powiedzenia.
Odeszłam kawałek od Dem i wskoczyłam na skałę. Demeter patrzyła się przed siebie nieobecnym wzrokiem.
-Nie martw się kochana... Mam plan -powiedziałam i rozpostarłam skrzydła tak, że odbijały się w nich promienie zachodzącego słońca.
-Jaki?
-Skoro nie chce iść dobrowolnie to ja jej pomogę... My jej pomożemy.
Demeter spojrzała na mnie przerażona.
-Chcesz ją porwać?! -Wykrzyknęła
-Jak będziesz się tak panicznie wydzierać to na pewno nam się nie uda...- warknęłam na nią
-Musimy jej pomóc. Ona nie jest sobą chciała nas zabić.- dodała Demeter
-Szczerze mówiąc to miałam nadzieję że dojdzie do tej walki z wilkami. Dawno nikogo nie skopałam...-powiedziałam zupełnie poważnie.
-Wchodzę w to...pomożemy jej -Powiedziała klacz.
-Masz jakieś pomysły jak się do niej dostać?- Zapytałam lekko się uśmiechając. Nie mogłam się doczekać nowej przygody...
Demeter?

Od Demeter do Nefilim

Alis użyła na nas jakiegoś czaru.W jednej chwili zostałyśmy wysłane na ziemie.
Kraina Uczuć znikła nam z przed oczu.
-...Jak...jak...ona to zrobiła ???-zapytałam zdziwiona
-Ja...nie wiem - odparła Nefilim
-To...to...było dziwne -powiedziałam.
Cały czas się jąkałam.Przez dłuższy czas nie mogłam odzyskać mowy.
-Co z Alis ? Ona została ?
-Najwyraźniej tak
-Powiemy o tym wszystkim Oxelo ??? - spytałam

Nefilim ?

Od Alis do Demeter

- Dziewczyny, tutaj uczucia działają 6 razy mocniej. To dlatego byłyśmy dla siebie takie niemiłe. - wytłumaczyłąm im.
- Tak... to ma sens... - powiedziała Dem.
- Ale czemu rzuciłaś nas wilkom? - spytała Nef.
- Zapomnij... ale musicie się stąd wydostać.
- Czemu?
- Jesteście śmiertelniczkami, i ta kraina... może wam zaszkodzić. - powiedziałam, i wysłałam ich na ziemię.
Dem?

Od Demeter do Alis

-Co się stało z Alis ??? Z tą miłą, kochaną klaczą ???-wciąż zadawałam sobie różne pytania, niestety nie znałam na nie odpowiedzi.
Strażnicy uwięzili mnie i Nefilim w klatce.
-ulver !!! -zawołał jeden z ogierów
-Nefilim, co to znaczy ? - spytałam zdziwiona
-Nie mam pojęcia, ale na pewno coś jest nie tak
-O tym samym pomyślałam
Wymianę dialogów przerwał nam przerażający ryk.
Był to głos wilka.
-stoppe !!! Indulge ulver-krzyknęła Alis.
-A to co znaczy ??? - zapytałam
Nikt mi odpowiedział.
-hvorfor ?-strażnik zwrócił się do królowej
-Bare ikke spør-odparła klacz
Po tej krótkiej rozmowie, strażnicy uwolnili nas z klatki i wyprowadzili wilki
-Alis !!! Jednak jesteś sobą - ucieszyłam się - Co im powiedziałaś ???
-Żeby was uwolnili
-Ale..., dlaczego chciałaś się nas pozbyć ?

Alis ?