-Szukajmy... Nie mamy wiele czasu, nim te konie powrócą!-krzyknęła Vitali
Wszyscy zabrali się do pracy. Zacząłem rozgrzebywać kupki zlodowaciałych kamieni w okół mnie. Gdy nie przyniosło to żadnego skutku, zacząłem rozglądać się dookoła....
Traciłem Nadzieję... Nadzieja... Właśnie, ciekawe jak ma się Nadzieja, Storm i Pasja...
Nagle pomyślałem, o źrebaku... Moim synku... albo córeczce... albo nawet dwóch... Gdy zacząłem tak intensywnie myśleć, postanowiłem powiedzieć o tym Dumie, w odpowiednim momencie...
Nagle zauważyłem blask... Dochodził z pod lodu!
Pod grubą warstwą lodu, być czarny kamień, jak noc...Spowity złotą i białą mgiełką...
-Vitali! Mam go! Mam! Chodź tutaj!
Wszyscy zjawili się obok mnie...
-Musimy wydobyć go z pod lodu...
-Ale jak?-zapytałem-nie pomyśleliśmy o tym... żadne z nas nie ma ognistych moc, jak mamy go wyjąć?
-Fawkes leci...-zauważyła lekko nie przytomna Lorien
-Fawkesie!-zacząłem wrzeszczeć-Podleć tu!
-Po co?-zapytał Sopel, nie wiedząc co mam na myśli...
-On to rozmrozi! Ma zdolność samozapłonu!
Fawkes zaczął palić się, i w krótcę na lód spadła płonąca kupa... Powoli w miejscu nad onyksem zaczął topnieć lód... Po chwili wszędzie w okół było pełno wody...
-Muszę ci coś powiedzieć...-rzekła Duma z nienacka i odszedłem z nią na bok.
(Duma?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz