-Duma!-krzyknąłem...
Duma straciła przytomność... Położyłam się obok niej i szturchnąłem ją... Niestety nie przyniosło to skutku. Kary pegaz powtórzył:
-Co robiliście na naszych terenach? Na terenach władcy koni, Grovenosa?
-To nie jest żaden władca koni! naszym przywódcą jest Oxelo i Vitali!
-Bzdura... -odpowiedział obojętnie a Lorien, która to powiedziała padła na ziemię.
-Co ty robisz? Ty demonie!?-wrzasnąłem, szturchając Dumę... Niestety nie odzyskała przytomności.
-Och... jaki uprzejmy. Powtarzam jeszcze raz, co tu robicie? Na naszych terenach?
Kipiałem ze złości. Nagle Vitali wstała i zamroziła wszystko dookoła! Dwa pegazy były w kostce lodu, a Vitali bardzo osłabiona osunęła się na ziemię...
-Jak to zrobiłaś?
-Nie wiem... Po prostu tak znienawidziłam te konie... Grovenos?
-Nie wiem... Moze to ten pan, pan Onyksu?
-Tak, tak, tak!
-Co?
-Nie teraz, powiem Ci po drodze. Weźcie Dumę i Lorien i chodźcie... Musimy znaleźć ten przeklęty kamień...
Podniosłem Dumę, a Sopel wziął na grzbiet Lorien i ruszyliśmy.
Dalsza wspinaczka w górę lodowca szła bardzo ciężko...
Vitali zaczęła wyjaśniać nam... to wszystko.
-Grovenos to jest pan koni mroku i cienia. Jest teraz duchem, ale odzyskuje potęgę. Nie ma jeszcze fizycznej postaci, bo nie ma... nie ma onyksu. Ma już spore woiska, te mroczne pegazy mu służą. Mają chyba jeszcze jakiś sojusz zza morza.... Zza morza! Wilki szły zza morza! Oddział za morza! To oni mają sojusz... z wilkami!?
-To ma sens-przyznałem
(Duma? Obudzisz się?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz