Strony

sobota, 28 marca 2015

Od Vitali do Sopla

-To na pewno jest pułapka...
-Jak ominiemy ich straże?-zapytał zabit z tropu SOpek
-Oddział Ambera uderzy od Wschodu, zajmą na chwilę ich uwagę... Mu szybko to zrobimy...
-Vitali!-usłyszałem nagle głos Madery...
-Witaj Maderko, dobrze cię widzieć...
-Mi ciebie też... Mam przeczucie...
-Jakie?-zapytałam zaskoczona
-Ja... Czuję, że te kare pegazy kogoś więżą... Jak wygląała twoja matka?
-Była Izabelowata... I miała delikatny głos... Więcej nie pamiętam-odrzekłam melancholijnym tonem
-Acha.... To by się zgadzało, w moich wizjach była izabelowata klacz... Skuta w łańcuchy... W ciemnej piwniczce...
-Myślisz, że to...
-Tak-przerwała mi bułana klacz-Twoja matka
-Ni nie wiem...
-Vitali, niedługo będziemy!-krzyknął z adleka Amber
-No to czas się zabawić...-mruknęłam
(Sopel?)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz