Strony

środa, 4 marca 2015

Od Nefilim do Pedra

-Muszę z tobą porozmawiać- powiedziałam wirując w powietrzu.
Pedro zrobił nieco zdziwioną minę ale mimo wszystko wylądował na pustyni.
Ogier spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami i chciał coś powiedzieć ale ja go uprzedziłam.
-Ostatnio wiele się dzieje w naszym stadzie... zauważyłeś?
-Trudno byłoby nie zauważyć- lekko się uśmiechnął
-Mam do ciebie takie... dziwne pytanie...- zaczęłam
-Pytaj, postaram się odpowiedzieć
-Naprawdę nie przeszkadza ci że jestem taka... szalona? No wiesz nie potrafię być miła. Mam swój świat, jestem tam tylko ja i nikt więcej. Przynajmniej tak było, dopóki nie poznałam Dem, Alis, Astra i... ciebie. Przy was moje zachowanie ulega, jak to Aster uznał... zmianie.
-Nie ma nic złego, w tym że znalazłaś przyjaciół, a to że jesteś taka, a nie inna czyni cię wyjątkową.
-Pedro... co to znaczy kochać? Jakie to uczucie?- zapytałam patrząc na niebo. Odwróciłam głowę i spojrzałam na ogiera, który wyglądał na mocno... zdziwionego.
-Kochać, hmm... to znaczy bezinteresownie pomagać drugiej osobie.. być zawsze obok niej.. Bo to miłość sprawia, że chce się żyć.. nie ma nic piękniejszego... Miłość uskrzydla.. Nadaje barw.. Lecz też wymaga poświeceń.. Nieraz trzeba z czegoś zrezygnować, żeby druga osoba była szczęśliwa.- wyrecytował z uśmiechem
-Wiesz... twoja radość mnie przytłacza. Ale to co powiedziałeś było... piękne- wyszeptałam i oddaliłam się od Pedra na kilka kroków. przymknęłam oczy i wsłuchiwałam się w szum wiatru. Czy ja to właśnie powiedziałam? Chyba coś mi się stało? Taka szczera rozmowa? No cóż... raz się żyje!
-Pedo!- zawołałam
Ogier lekkim krokiem zbliżył się do mnie i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-Wiesz ja chyba cię...- nie dokończyłam bo tuż za nami usłyszałam stukot końskich kopyt. Odwróciłam się natychmiast stając w pozycji bojowej i zaczęłam obserwować pustynię czekając na źródło hałasu. Z oddali nadbiegły 3 nieznane mi ogiery. Wszystkie były pegazami...
-Kto to?-zapytałam Pedra
-Nigdy wcześniej ich nie widziałem- przyznał mój towarzysz i stanął obok mnie.
Największy z nieznajomych wystąpił do przodu i spojrzał na mnie głupio się uśmiechając.
- Widzę, że tutejsze klacze są przeurocze... ciekawe czy chętne do współpracy- powiedział
-Jeżeli przez współpracę rozumiesz kopnięcie w twarz to ja z przyjemnością pomogę- rzuciłam sarkastycznym tonem a Pedro cicho się zaśmiał.
-Nie tak ostro...- zaczął mówić nieznajomy ale Pedro mu przerwał.
-Kim jesteście i co was sprowadza na tereny naszego stada?
-Waszego? Teraz to nasze miejsce...- zaczął mówić
-Lasy, łąki i jezioro należą do nas od wielu lat i nic tego nie zmieni...
-Jest nas o wiele więcej. My jesteśmy tylko wysłańcami. Reszta stada czeka w odległej części gór i jeśi my was nie przekonamy do opuszczenia tego miejsca to oni zrobią to siłą.-Przemówił 2 ogier
-Nawet nie zaczynaj z nami olbrzymie... już my wam pokażemy gdzie wasze miejsce! - wtrąciłam się
-Zakładnik też nam się przyda, a ty idealnie się nadajesz ślicznotko- powiedział nieznajomy i rzucił się na mnie.
I tak zaczął się pojedynek. Ogier atakował ale ja bez najmniejszych problemów unikałam jego ciosów. Kątem oka dostrzegłam, że Pedro też nie ma problemów z odpieraniem ataków. Wszystko stało się strasznie szybko. Skoczyłam na jednego z naszych wrogów i uderzyłam go w tył głowy. Pegaz upadł na ziemię z wielkim hukiem. Chciałam pomóc Pedro, więc galopem rzuciłam się w wir walki i powstrzymałam następnego. Ostatni z nich wzbił się w powietrze i chciał wycelować we mnie. nie mogłam nic zrobić, zostałam powalona na ziemię i już szykowałam się na ostateczny cios ze strony wroga. Ku mojej uldze nadbiegł Pedro i jednym zwinnym ruchem zamroził wszystko dookoła łącznie z napastnikami. Atakujący, zamieniony w bryłę lodu upadł tuż obok mnie.
-Nic ci nie jest?- zapytał mój obrońca
-Wszystko w porządku... tylko jest strasznie zimno...- wydukałam znów trzęsąc się jak galareta
Pedro podszedł do mnie i otoczył mnie skrzydłami. Po całym moim ciele rozeszła się fala przyjemnego ciepła.
-I co my zrobimy? Ich jest więcej! A co jeśli zaatakują stado?- zapytałam wtulając się w ogiera.
Pedro?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz