-Nie ma pojęcia, ale chyba wiem, gdzie możemy się tego dowiedzieć...
-Gdzie słońce chowa się do moża? Morze Posejdona jest na wschodzie, na pewno nie o nie chodzi. Musimy iść na zachód, puki nie natrafimy na morze.
-Racja. Kiedy wyruszamy?
-Teraz. -odrzekła nagle-chodź!
Rozejrzała się do okoła, po czym wyjęła sztylet z małej skórzanej pocjwy, którą ukrywała pod gęstą grzywą, i wytarła go o trawę. Był on zaskakująco długi i wąski. Klacz rozglądnęła się wokoło, wymachując pyskiem, w którym trzymała broń. Mieczyk zabłysnął zielonymi kamieniami. Chwilę przyglądałem się Pasji, po czym zaczęliśmy kłusować w stronę przeciwną, niż wschodzi słońce. Po długim biegu, dotarliśmy do ściany gór- tu była granica, nikt nie wiedział, co czaiło się za górskim łańcuchem. Niepewnie postawiłem krok, na coraz bardziej kamienistym podłożu. Moja toważyszka również się wahała, lecz po chwili zaczęliśmy wspinaczkę.
Przeprawa zajęła nam całe południe, aż w końcu sobię pdzypomniałem... UMIEM SIĘ TELEPORTOWAĆ!
-Pasja, przecież ja umiem... Znaczy tak nie do końca, ale... umiem sięteleportować.
-Czemu wcześniej o tym nie pomyśleliśmy? Dasz radę?
-Spróbuję. -odparłem. Mocno się skupiłem. Starałem się wyobrazić sobię to miejsce. Po chwili pojawiła się przed nami piękna kula. Dotknęliśmy jej równocześnie...
Pasja?
piątek, 18 grudnia 2015
piątek, 27 listopada 2015
Od Pasji do Cheopsa
-Cheopsie, ja...-zaczęłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Ogier podobał mi się, lubiłam go, może kochałam? Znaliśmy się jednak bardzo krótko... Postanowiłam jednak dać mu szansę- Tak, zgadzam się.
Ogier uśmiechnął się do mnie. Był bardzo szczęśliwy, a ja również nie żałowałam swej decyzji.
Przytuliłam się do niego, po czym zasnęłam, pośrodku wrzosowiska. Gdy się obudziłam, Cheops spacerował w oddali. Wstałam i podeszłam do niego.
-Witaj.-rzekł
-Witaj- odpowiedziałam.- co robisz?
-Czekałem, aż wstaniesz, patrz co znalazłem.-pokazał mi zwitek pergaminu.
Vintage,
Jeśli to czytasz, to pewnie jestem już martwy.
Schowałem to, dobrze ukryłem. Nie powiem ci jednak, gdzie, bo boje się, że ktoś może przechwycić wiadomość.
Zostawiłem wskazówkę tam, gdzie zawsze przesiadywał Aonos, czyli tam, gdzie słońce chowa się do morza. Jego też posłałem, by ci ją dostarczył.
Mam nadzieję, że odnajdziesz statuetkę, Vintage, i że ją zniszczysz...
B.
Czcionka była lekko pochyła, lecz mimo to dość wyraźna.
-Skąt to masz?-zapytałam
-Obudziłem się o świcie. Szedłem powoli w stronę pasma gór, i ją zobaczyłem. Kto to jest ten... a raczej ta Vintage?
-Nie wiem, a Aonos? A to B. ?
Cheops?
-Witaj.-rzekł
-Witaj- odpowiedziałam.- co robisz?
-Czekałem, aż wstaniesz, patrz co znalazłem.-pokazał mi zwitek pergaminu.
Vintage,
Jeśli to czytasz, to pewnie jestem już martwy.
Schowałem to, dobrze ukryłem. Nie powiem ci jednak, gdzie, bo boje się, że ktoś może przechwycić wiadomość.
Zostawiłem wskazówkę tam, gdzie zawsze przesiadywał Aonos, czyli tam, gdzie słońce chowa się do morza. Jego też posłałem, by ci ją dostarczył.
Mam nadzieję, że odnajdziesz statuetkę, Vintage, i że ją zniszczysz...
B.
Czcionka była lekko pochyła, lecz mimo to dość wyraźna.
-Skąt to masz?-zapytałam
-Obudziłem się o świcie. Szedłem powoli w stronę pasma gór, i ją zobaczyłem. Kto to jest ten... a raczej ta Vintage?
-Nie wiem, a Aonos? A to B. ?
Cheops?
wtorek, 24 listopada 2015
Od Cheopsa do Pasji
Staliśmy chwilę w milczeniu, puki nie zacząłem:
-Pasjo... Bo... Od kąt cię zobaczyłem, wiedziałem. Chciałabyś być moją partnerką?
Pasja?
-Pasjo... Bo... Od kąt cię zobaczyłem, wiedziałem. Chciałabyś być moją partnerką?
Pasja?
niedziela, 22 listopada 2015
Od Pasji do Cheopsa
-Cheops? To ty!?-zapytałam
-Tak, Pasja?-rzekł niepewnie.
-Tak to ja...-odparłam z ulgą. -co tu robisz?-zapytałam z ciekawością.
-No... Ćwiczyłem teleportację i przeniosło mnie tutaj. A... Gdzie jesteśmy?
Przypomniałam sobie, że ogier zapytał mnie już kiedyś o to. Uśmiechnęłam się na wspomnienie tego zdarzenia.
-Na wrzosowisku...-odparłam, po czym oddaliłam się o kilka kroków. -
-Pasja? Gdzie idziesz?-zaptał, słysząc moje kroki. Zdziwiło mnie to, bo poruszałam się nadzwyczaj zwinnie.
-W mrok.-odpowiedziałam tajemniczo po czym znowu oddaliłam się o kilka kroków. Cheops ruszył powoli za mną. Zaczęłam wolno biec, on zrobił to samo. Byłam zaskoczona, że słyszał moje ruchy, bo starałam się stąpać jak najciszej.
Ganialiśmy się chwile po wrzosowisku a gdy wreszcie się zatrzymałam, ogier stanął obok mnie i zaczął:
Cheops?
-Tak, Pasja?-rzekł niepewnie.
-Tak to ja...-odparłam z ulgą. -co tu robisz?-zapytałam z ciekawością.
-No... Ćwiczyłem teleportację i przeniosło mnie tutaj. A... Gdzie jesteśmy?
Przypomniałam sobie, że ogier zapytał mnie już kiedyś o to. Uśmiechnęłam się na wspomnienie tego zdarzenia.
-Na wrzosowisku...-odparłam, po czym oddaliłam się o kilka kroków. -
-Pasja? Gdzie idziesz?-zaptał, słysząc moje kroki. Zdziwiło mnie to, bo poruszałam się nadzwyczaj zwinnie.
-W mrok.-odpowiedziałam tajemniczo po czym znowu oddaliłam się o kilka kroków. Cheops ruszył powoli za mną. Zaczęłam wolno biec, on zrobił to samo. Byłam zaskoczona, że słyszał moje ruchy, bo starałam się stąpać jak najciszej.
Ganialiśmy się chwile po wrzosowisku a gdy wreszcie się zatrzymałam, ogier stanął obok mnie i zaczął:
Cheops?
Od Arthleyi do Oskara
-Oskar... Nie w tym miejscu.. Chodź.
Poszliśmy przez las aż do sadzawki w lesie. Wiedziałam, że Oskar uwielbia tam siedzieć, więc uznałam, że to dobre miejsce.
-Coś się stało?-zapytał zaniepokojony.
-Tak. Oskar... Bo ja... Ty, znaczy my... Będziesz ojcem-wydusiłam z siebie.
Oskar?
sobota, 21 listopada 2015
Od Szafira do Arota
Pobiegłem co sił w nogach do Arota.
Uspokoiłem oddech i powiedziałem:
-Demeter wyruszy z nami.
-Zgodziła się?
-Tak, była bardzo szczęśliwa z tej propozycji.
Po tych słowach zapadła cisza.
Dopiero po chwili Arot zapytał:
-Kiedy wyruszamy?
-Myślę, że musimy zebrać prowiant , znaleźć więcej osób i trochę poćwiczyć zaklęcia... Jak zrobimy to wszystko, będziemy gotowi...
-Starczy nam na to tydzień ?
-Jeśli od razu weźmiemy się do pracy, tak - powiedziałem
Arot ?
Uspokoiłem oddech i powiedziałem:
-Demeter wyruszy z nami.
-Zgodziła się?
-Tak, była bardzo szczęśliwa z tej propozycji.
Po tych słowach zapadła cisza.
Dopiero po chwili Arot zapytał:
-Kiedy wyruszamy?
-Myślę, że musimy zebrać prowiant , znaleźć więcej osób i trochę poćwiczyć zaklęcia... Jak zrobimy to wszystko, będziemy gotowi...
-Starczy nam na to tydzień ?
-Jeśli od razu weźmiemy się do pracy, tak - powiedziałem
Arot ?
Od Demeter do Jone
-Co cię tu sprowadza?-zapytałam od niechcenia.
-A ciebie ?
-Ja jako pierwsza zadałam pytanie, odpowiedz mi.
-Po prostu mi się nudziło i postanowiłem się przejść....
-Nie wierzę ci! Miałeś inny powód.. - powiedziałam stanowczo - Może mnie śledziłeś?- dodałam po chwili.
-Nie, ale możemy się założyć - uśmiechnął się tajemniczo- Jeśli zgadniesz dlaczego tu przyszłem...
-To ja każę ci coś zrobić, a ty spełnisz moją prośbę - zaproponowałam
Jone ?
-A ciebie ?
-Ja jako pierwsza zadałam pytanie, odpowiedz mi.
-Po prostu mi się nudziło i postanowiłem się przejść....
-Nie wierzę ci! Miałeś inny powód.. - powiedziałam stanowczo - Może mnie śledziłeś?- dodałam po chwili.
-Nie, ale możemy się założyć - uśmiechnął się tajemniczo- Jeśli zgadniesz dlaczego tu przyszłem...
-To ja każę ci coś zrobić, a ty spełnisz moją prośbę - zaproponowałam
Jone ?
piątek, 20 listopada 2015
Od Oscara do Arthleyi
Leżałem na chłodnej trawie a poranne słońce nagrzewało moją sierść. Myślałem o ostatnich zdarzeniach, o Kefirze i Arthleyi. Podsumowując moje życie i stwierdzając, że miałem w przeszłości więcej szczęścia niż rozumu wstałem i rozglądnąłem się dookoła. Chciałem porozmawiać z Atrhleyą, lecz nie dostrzegłem jej na polanie.Wypatrując mojej partnerki dostrzegłem Vitali, która jak zwykle stała na wzniesieniu omiatając polanę czujnymi, błękitnymi oczami.
Pokłusowałem powoli do lasu i zwolniłem przy sadzawce. Zacząłem po niej brodzić- bardzo często to robiłem- po czym zamoczyłem grzbiet i ruszyłem z powrotem na polanę.
Gdy wróciłem na polanę, Arthleya stała już w cieniu drzew.Gdy podszedłem do niej, zaczęła:
-Gdzie byłeś? Muszę ci coś powiedzieć.
Atrhy?
Pokłusowałem powoli do lasu i zwolniłem przy sadzawce. Zacząłem po niej brodzić- bardzo często to robiłem- po czym zamoczyłem grzbiet i ruszyłem z powrotem na polanę.
Gdy wróciłem na polanę, Arthleya stała już w cieniu drzew.Gdy podszedłem do niej, zaczęła:
-Gdzie byłeś? Muszę ci coś powiedzieć.
Atrhy?
czwartek, 19 listopada 2015
Od Kefira do Oscara
-Ja?-spytałem wcale nie domyślając się odpowiedzi-,,nie- ja''.
-Chyba za bardzo przeceniłem swoje rodowite korzenie związane z zimą-dodałem szybko, aby uniknąć wspomnianej odpowiedzi.
-Zaskoczyła mnie śnieżyca, a mała widoczność sprawiła niezauważenie...-znów dodałem.
-Niezauważenie kanionu?-spytał ogier.
-Trochę głupio i mało prawdopodobnie to brzmi, ale tak-powiedziałem jeszcze drżąc z zimna.
-Może udamy się do stada, bo trochę tu zimno...-powiedział Oskar.
-Tak, ale uważajmy na kaniony- są podstępne i czyhają na każde zachwianie kopyta-dodałem żartobliwie.
-Spokojnie, najwyżej będę musiał cię znów zbierać-również odparł żartobliwie.
Kopyto za kopytem szliśmy przez trochę spokojniejszą śnieżycę idąc do rytmu na ,,raz dwa trzy'' sprawiającego wojskową atmosferę. Gdy śnieżyca całkiem ustała zaczęła się między nami rozmowa przy krótkim postoju.
-Może tak wyścig?-powiedział ogier.
-No pewnie-odpowiedziałem.
-Widzisz tamte dwa drzewa stojące do siebie równolegle?-spytał.
Pokiwałem tutaj łbem na znak ,,tak''.
-To będzie nasz start.
-A meta?-spytałem.
-Stado jest niedaleko, więc może ono będzie zakończeniem naszego wyścigu.-odparł, poczym poszliśmy do owych drzew.
-No dobra, a więc zaczynamy na trzy-powiedział.
...
-Raz!-odparliśmy energicznie.
-Dwa!-znowu głośno wykrzyknęliśmy kolejną cyfrę.
-Jeden!-i ruszyliśmy dając z siebie wszystko.
Łeb w Łeg galopowaliśmy unosząc kopyta jak najwyżej i rozciągając nogi jak najdalej jeszcze niewidząc drugiego konia z tyłu lecz równo obok siebie. Pędziliśmy jak torpedy czasem przeskakując parkur w postaci zwalonej kłody. Kopyto za kopytem nie zwalniało...
Oskar? <jaki będzie finał?>
-Chyba za bardzo przeceniłem swoje rodowite korzenie związane z zimą-dodałem szybko, aby uniknąć wspomnianej odpowiedzi.
-Zaskoczyła mnie śnieżyca, a mała widoczność sprawiła niezauważenie...-znów dodałem.
-Niezauważenie kanionu?-spytał ogier.
-Trochę głupio i mało prawdopodobnie to brzmi, ale tak-powiedziałem jeszcze drżąc z zimna.
-Może udamy się do stada, bo trochę tu zimno...-powiedział Oskar.
-Tak, ale uważajmy na kaniony- są podstępne i czyhają na każde zachwianie kopyta-dodałem żartobliwie.
-Spokojnie, najwyżej będę musiał cię znów zbierać-również odparł żartobliwie.
Kopyto za kopytem szliśmy przez trochę spokojniejszą śnieżycę idąc do rytmu na ,,raz dwa trzy'' sprawiającego wojskową atmosferę. Gdy śnieżyca całkiem ustała zaczęła się między nami rozmowa przy krótkim postoju.
-Może tak wyścig?-powiedział ogier.
-No pewnie-odpowiedziałem.
-Widzisz tamte dwa drzewa stojące do siebie równolegle?-spytał.
Pokiwałem tutaj łbem na znak ,,tak''.
-To będzie nasz start.
-A meta?-spytałem.
-Stado jest niedaleko, więc może ono będzie zakończeniem naszego wyścigu.-odparł, poczym poszliśmy do owych drzew.
-No dobra, a więc zaczynamy na trzy-powiedział.
...
-Raz!-odparliśmy energicznie.
-Dwa!-znowu głośno wykrzyknęliśmy kolejną cyfrę.
-Jeden!-i ruszyliśmy dając z siebie wszystko.
Łeb w Łeg galopowaliśmy unosząc kopyta jak najwyżej i rozciągając nogi jak najdalej jeszcze niewidząc drugiego konia z tyłu lecz równo obok siebie. Pędziliśmy jak torpedy czasem przeskakując parkur w postaci zwalonej kłody. Kopyto za kopytem nie zwalniało...
Oskar? <jaki będzie finał?>
środa, 18 listopada 2015
Od Jone do Demeter
Spacerowałem po polanie. Kilka alf spacerowało po wzniesieniu. Były dobrze widoczne w mroku, bo każda z nich miała kolor śniegu. Bardzo nudziło mnie stanie w miejscu, dla tego postanowiłem- dzisiaj w nocy wyruszę na wyprawę... Jeszcze nie wiem gdzie... Gdzie nogi poniosą!
Gdy zmierzch zapadł już całkowicie, cicho wszedłem do grot pod wzniesieniem. Porwałem stary pas na szyję i umocowałem w nim równie stary sztylet w kolorze białego złota. Opuściłem jaskinie i pogalopowałem wydeptaną ścieżką w góry. Biegłem dość długo, gdy nagle gwałtownie się zatrzymałem. Przede mną- jakąś milę dalej ujrzałem siwą klacz. Chwilę zastanawiałem się, kto to może być, i co robi w nocy blisko gór. Potem zacząłem znowu biec przed siebie. Klacz dostrzegła mnie dopiero, gdy byłem dość blisko niej.
-Darknees? -zapytała znudzonym głosem?
-Nie....-odrzekłem tajemniczo
-Nie?-zdziwiła się.
-Jone.
Dem?
Gdy zmierzch zapadł już całkowicie, cicho wszedłem do grot pod wzniesieniem. Porwałem stary pas na szyję i umocowałem w nim równie stary sztylet w kolorze białego złota. Opuściłem jaskinie i pogalopowałem wydeptaną ścieżką w góry. Biegłem dość długo, gdy nagle gwałtownie się zatrzymałem. Przede mną- jakąś milę dalej ujrzałem siwą klacz. Chwilę zastanawiałem się, kto to może być, i co robi w nocy blisko gór. Potem zacząłem znowu biec przed siebie. Klacz dostrzegła mnie dopiero, gdy byłem dość blisko niej.
-Darknees? -zapytała znudzonym głosem?
-Nie....-odrzekłem tajemniczo
-Nie?-zdziwiła się.
-Jone.
Dem?
Od Demeter do Szafira
Znajdowałam się niedaleko Upiornych Równin.
Była to jedna z niewielu części terenów naszego, na który zupełnie nikt się nie zapuszczał, a nawet jeśli taka szalona myśl przyszła mu do głowy, nigdy tu nie powracał.
Przybyłam tutaj, ponieważ byłam ogromnie ciekawa czy legendy o tym miejscu są naprawdę prawdziwe.
Byłam gotowa odkryć tajemnicę...
Spokojnym chodem ruszyłam więc przed siebie.
Dopóki kiedy usłyszałam ciche westchnienie dochodzące zza wielkiego głazu, zatrzymałam się.
Pewnie każdy każdy inny, zwykły koń już dawno by stąd uciekł, ale ja ne byłam zwyczajną klaczą.
Podeszłam bliżej.
-Demeter ! - usłyszałam swoje imię, a chwilę później zza ogromnego kamienia wyszedł kary pegaz.
-Szafir ? Co tu robisz ? Śledziłeś mnie ?! - zapytałam.
-Ja szukałem cię, Demeter.
-Mów szybciej... Śpieszę się - odparłam bezczelnie.
-Pamiętasz wyprawę po Wodę Życia ?
-Pamiętam.
-Wskazówka wysłała mi wiadomość.Mówi, że cała drużyna jest w pułapce!
Dlatego wraz z Arotem zbieramy ekipę, która wyruszy im na pomoc. Chcemy wziąć ze sobą najbardziej uzdolnione konie ze stada.Zgadzasz się, wyruszyć z nami ?
-Bez dwóch zdań- powiedziałam szybko i obdarzyłam ogiera szerokim uśmiechem.
Szafir ?
Była to jedna z niewielu części terenów naszego, na który zupełnie nikt się nie zapuszczał, a nawet jeśli taka szalona myśl przyszła mu do głowy, nigdy tu nie powracał.
Przybyłam tutaj, ponieważ byłam ogromnie ciekawa czy legendy o tym miejscu są naprawdę prawdziwe.
Byłam gotowa odkryć tajemnicę...
Spokojnym chodem ruszyłam więc przed siebie.
Dopóki kiedy usłyszałam ciche westchnienie dochodzące zza wielkiego głazu, zatrzymałam się.
Pewnie każdy każdy inny, zwykły koń już dawno by stąd uciekł, ale ja ne byłam zwyczajną klaczą.
Podeszłam bliżej.
-Demeter ! - usłyszałam swoje imię, a chwilę później zza ogromnego kamienia wyszedł kary pegaz.
-Szafir ? Co tu robisz ? Śledziłeś mnie ?! - zapytałam.
-Ja szukałem cię, Demeter.
-Mów szybciej... Śpieszę się - odparłam bezczelnie.
-Pamiętasz wyprawę po Wodę Życia ?
-Pamiętam.
-Wskazówka wysłała mi wiadomość.Mówi, że cała drużyna jest w pułapce!
Dlatego wraz z Arotem zbieramy ekipę, która wyruszy im na pomoc. Chcemy wziąć ze sobą najbardziej uzdolnione konie ze stada.Zgadzasz się, wyruszyć z nami ?
-Bez dwóch zdań- powiedziałam szybko i obdarzyłam ogiera szerokim uśmiechem.
Szafir ?
Od Arthleyi do Oskara
Słowa Oskara podniosły mnie na duchu. On na pewno miał rację, Tamani chciał dla mnie jak najlepiej, z resztą Oskar też.
-Masz rację- przyznałam pogodniejszym głosem.
-Nie myśl już o tym. Może wróćmy na polanę?
-Nie, mam znacznie lepszy pomysł.-odrzekłam i powoli podniosłam się na nogi. Poszliśmy po ciemku nad kryształowe jezioro. Stanęliśmy nad ciemną wodą, widząc w tafli odbicie księżyca. Nagle ruszyłam gwałtownie galopem i wskoczyłam do jeziora. Poczułam lodowatą wodę obmywającą moje ciało. Oskar poszedł w moje ślady. Po chwili razem pływaliśmy w świetle księżyca w pełni. Liście z wierzb leciały powoli i opadały, zostawiając obręcze na lustrze...
Noc była wyjątkowo piękna...
Oskar?
-Masz rację- przyznałam pogodniejszym głosem.
-Nie myśl już o tym. Może wróćmy na polanę?
-Nie, mam znacznie lepszy pomysł.-odrzekłam i powoli podniosłam się na nogi. Poszliśmy po ciemku nad kryształowe jezioro. Stanęliśmy nad ciemną wodą, widząc w tafli odbicie księżyca. Nagle ruszyłam gwałtownie galopem i wskoczyłam do jeziora. Poczułam lodowatą wodę obmywającą moje ciało. Oskar poszedł w moje ślady. Po chwili razem pływaliśmy w świetle księżyca w pełni. Liście z wierzb leciały powoli i opadały, zostawiając obręcze na lustrze...
Noc była wyjątkowo piękna...
Oskar?
Od Oskara do Arthleyi
-Arthleya, co ty tu robisz? Szukałem cię!-rzekł
-Chciałam pobiegać i chwilę pobyć sama...-odparła, przytulając się do mnie.
-Zimno ci?
-Nie, dla czego tak sądzisz?
-Drżysz, czy coś się stało?
-Nie.-odrzekła. Miałem wrażenie, że nie jest szczera, ale wolałem nie dociekać. Poszliśmy razem na środek wrzosowiska, gdzie rozmawialiśmy, puki się nie ściemniło. Znałem się na gwiazdach, chodź spoglądanie w nie trochę mnie nudziło. Leżeliśmy na zimnej trawie w milczeniu. Wyczuwałem, że Arthleya jest przygnębiona, chodź starała się to przede mną ukryć.
-O co chodzi?-zapytałem w końcu.
-Ale co?-zapytała, udając, że nie wie o co chodzi.
-Jesteś przygnębiona, co się stało?
-Nic... Po prostu myślałam o śmierci Tamaniego.
-Nie zamartwiaj się tak, on na pewno nie chciałby, żebyś tak to przeżywała...
Arthleya?
Zmiany w Stadzie!
Chciałabym ogłosić kilka oficjalnych zmian:
Z powodu braku czasu, przez najbliższy czas, jest możliwość wysyłania opowiadań do graczy Korneliasasa i Madera.
Wiele członków prosiło, bym dodała tą opcję- wreszcie jest dostępna! Od tej chwili możecie nadawać tytuły swoim opowiadaniom!
Pozdrawiam,
Vitali
Z powodu braku czasu, przez najbliższy czas, jest możliwość wysyłania opowiadań do graczy Korneliasasa i Madera.
Wiele członków prosiło, bym dodała tą opcję- wreszcie jest dostępna! Od tej chwili możecie nadawać tytuły swoim opowiadaniom!
Pozdrawiam,
Vitali
Od Arthleyi
Mknęłam po wrzosowiskach. Moje kopyta taktownie uderzały o zmarzniętą ziemię. Zimny wiatr rozwiał mi grzywę, gdy spoglądałam na zachodzące słońce. Nagle usłyszałam świst. Przerażona stanęłam jak wryta i zaczęłam rozglądać się dookoła.
To tylko wiatr- pomyślałam, karcąc samą siebie.
Znowu zaczynały ogarniać mnie mroczne wspomnienia. Wtedy też biegliśmy... Wpadliśmy do lasu. Ten świst... Strzała o srebrnym grocie minęła moją głowę o parę centymetrów, przybijając kępę mojej grzywy do drzewa... Potem dostał Tamani... Niestety, tamta strzała nie chybiła, godząc go prosto w łopatkę... Śmiertelnie ranny kazał mi się ratować, uciec... Wahałam się, ale po chwili odbiegłam... Poświęcił się, dla mnie...
W oku stanęła mi łza. Bardzo tęskniłam za ogierem, lecz teraz wiem, że nie czułam nic do niego. Kochałam Oskara, a Tamani był jak... brat. Zaczęłam dalej biec, lecz po chwili znowu się zatrzymałam... Głośny szelest... Zobaczyłam izabelowatego konia, wyłaniającego się zza drzew.
-Oskar...-odetchnęłam z ulgą.
Oskar?
To tylko wiatr- pomyślałam, karcąc samą siebie.
Znowu zaczynały ogarniać mnie mroczne wspomnienia. Wtedy też biegliśmy... Wpadliśmy do lasu. Ten świst... Strzała o srebrnym grocie minęła moją głowę o parę centymetrów, przybijając kępę mojej grzywy do drzewa... Potem dostał Tamani... Niestety, tamta strzała nie chybiła, godząc go prosto w łopatkę... Śmiertelnie ranny kazał mi się ratować, uciec... Wahałam się, ale po chwili odbiegłam... Poświęcił się, dla mnie...
W oku stanęła mi łza. Bardzo tęskniłam za ogierem, lecz teraz wiem, że nie czułam nic do niego. Kochałam Oskara, a Tamani był jak... brat. Zaczęłam dalej biec, lecz po chwili znowu się zatrzymałam... Głośny szelest... Zobaczyłam izabelowatego konia, wyłaniającego się zza drzew.
-Oskar...-odetchnęłam z ulgą.
Oskar?
Od Oskara do Kefira
-Kefir? Co ci jest?-krzyknąłem.
Wyskoczyłem zza krzaków i schyliłem
się nad ciałem łaciatego ogiera. Przestraszony nie straciłem
jednak zimnej krwi i postanowiłem sprawdzić, czy koń oddycha.
Zmartwiony dostrzegłem jednak białe obłoki pary wydobywające się
z jego chrap, więc nieco się uspokoiłem. Byłem wojownikiem, nie
uzdrowicielem, więc nie wiedziałem, jak zająć się nieprzytomnym.
Pomyślałem, że dobrze byłoby zabrać go do medyka, dla tego
dotknąłem jego grzbietu kopytem i deportowaliśmy się na główną
polanę. Zaraz podbiegł do nas Wild, zdziwiony zapewne tym, że
Kefir się nie podnosi.
-Co mu się stało?-zapytał
-Nie mam pojęcia. Obserwowałem las z
ukrycia, zobaczyłem go, zapytałem kim jest, on rozejrzał się i...
zemdlał.
-Rozumiem, spróbuję go obudzić. A...
i nie martw się, to raczej nic poważnego...-dodał po chwili.
-Dzięki za pomoc, Wild, idę się
przejść. Wrócę za chwilę.-odrzekłem i powoli pokłusowałem w
stronę lasu. Dotarłem do sadzawki. Wszedłem do wody i zamoczyłem
się w niej. Zastanawiałem się, co stało się Kefirowi. Raczej nie
zemdlał ze strachu, jest dość odważny, ale może? Zaskoczyłem
go, ale zemdlał, zanim mnie zobaczył. Brodziłem chwilę po
sadzawce po czym pogalopowałem z powrotem na polanę. Kefir stał
już na nogach i rozmawiał z WildDeath'em Podszedłem bliżej i
zapytałem:
-Co się stało?
Kefir?
niedziela, 15 listopada 2015
Od Kefira
Unosząc to prawą, to lewą nogę i wciąż brnąc do przodu czasem otrząsałem śnieg z kopyta energicznym ruchem. Pruszący nieprzyjaciel osiadł na moim grzbiecie dając mu biały kolor. Z czasem osiadł na mnie całym dając efekt wtopienia się w otoczenie jak kameleon. Nie rezygnując ze złych warunków atmosferycznych, zimna, brnęłem dalej na przód. Nagle zerwałem się i przeszłem w galop, aby skrócić moje cierpienia. Niestety długo tak nie pociągnełem i przestałem przechodząc w kłus. Mała widoczność sprawiła, że teraz na ślepo szłem zdając się na instynkt. Stało się! Wpadłem! Unosząc głowę znad lodowatej, ale naszczęście jeszcze nie zamarzniętej wody płynąłem do brzegu, który o dziwo był niedaleko. Po dotarciu na suchy ląd zaczęłem się chwile dławić się wodą. Podniosłem głowe i spojrzałem na boki, które były z jakiejść skały. Wzrok następnie skierowałem na górę, sufit, którego nie było. Wpadłem do kanionu, ale naszczęście raczej do wody, która zamortyzowała upadek.
-Swój czy wróg?-odparł jakiś głos z góry.
Próbując coś powiedzieć, ale na marne, jeszcze lekko dławiąc się wodą.
-Swój czy wróg?-spytał jakiś głos, jeszcze głośniej niż wcześniej.
Spojrzałem jeszcze raz na góre i ujrzałem jakieś zwierze, które lekko widocznymi konturami przypominało konia. Nagle mój łeb opadł, a powieki zamknęły-zemdlałem.
Ktoś?
-Swój czy wróg?-odparł jakiś głos z góry.
Próbując coś powiedzieć, ale na marne, jeszcze lekko dławiąc się wodą.
-Swój czy wróg?-spytał jakiś głos, jeszcze głośniej niż wcześniej.
Spojrzałem jeszcze raz na góre i ujrzałem jakieś zwierze, które lekko widocznymi konturami przypominało konia. Nagle mój łeb opadł, a powieki zamknęły-zemdlałem.
Ktoś?
sobota, 14 listopada 2015
środa, 11 listopada 2015
Od Cheopsa do Pasji
Byłem wdzięczny Pasji i Vitali za pomoc i przyjęcie do stada, lecz nie rozumiałem wielu rzeczy... Mam moce... No chyba tą teleportację... Ale reszta? Witali mówiła mocE, czyli, że jestich kilka...
Pogrąźony w myślach dostrzegłem Pasję, która cicho i spokojnie szła w stronę lasu. Pewnie ma mnie dość-pomyślałem... Ciekawe, gdzie idzie...
Gdy ściemniło się, zacząłem spoglądać w niebo. Przy wielu głazach były przyczepione pochodnie, więc gwiazdy nie były zbyt widoczne. Gdy dostrzegłem Syriusza, przypomniałem sobie świetlistą kulę... Były zaskakująco podobne... Identyczne...
Przypomniawszy sobie, o rzekomych mocach teleportacji, dzecydowałem się ich urzyć. Ale jak? Wtedy bardzo pragnąłem znaleźć się gdzieś indziej, więc może wystarczy, jak pomyśle, że chcę się gdzieś przenieść? Podbiegłem dalej w las i zacząłem gorączkowo wyobrażać sobię olbrzymią polanę z gwieździstym niebem. Przede mną znowu pojawiła się świetlista kula, przypominająca gwiazdę. Dotknąłem jej chrapami iponownie poczułem, że unosze się i opadam, z tą różnicą, że nie straciłem równowagi. Spadłem na cztery kopyta i pokłusowałem kawałek. Niebo było piękne... Szłem powoli przez zmarzniętej trawie i oglądałem niebo. Było ono nieco inne niż widywałem w Egipcie, lecz równie piękne... Stąpałem bardzo delikatnie i cicho, więc moje kroki były praktycznie niedosłyszalne. Nagle poczułem ciepły oddech na szyi?
-To ty, Cheops?-usłyszałem znajomy głos.
Pogrąźony w myślach dostrzegłem Pasję, która cicho i spokojnie szła w stronę lasu. Pewnie ma mnie dość-pomyślałem... Ciekawe, gdzie idzie...
Gdy ściemniło się, zacząłem spoglądać w niebo. Przy wielu głazach były przyczepione pochodnie, więc gwiazdy nie były zbyt widoczne. Gdy dostrzegłem Syriusza, przypomniałem sobie świetlistą kulę... Były zaskakująco podobne... Identyczne...
Przypomniawszy sobie, o rzekomych mocach teleportacji, dzecydowałem się ich urzyć. Ale jak? Wtedy bardzo pragnąłem znaleźć się gdzieś indziej, więc może wystarczy, jak pomyśle, że chcę się gdzieś przenieść? Podbiegłem dalej w las i zacząłem gorączkowo wyobrażać sobię olbrzymią polanę z gwieździstym niebem. Przede mną znowu pojawiła się świetlista kula, przypominająca gwiazdę. Dotknąłem jej chrapami iponownie poczułem, że unosze się i opadam, z tą różnicą, że nie straciłem równowagi. Spadłem na cztery kopyta i pokłusowałem kawałek. Niebo było piękne... Szłem powoli przez zmarzniętej trawie i oglądałem niebo. Było ono nieco inne niż widywałem w Egipcie, lecz równie piękne... Stąpałem bardzo delikatnie i cicho, więc moje kroki były praktycznie niedosłyszalne. Nagle poczułem ciepły oddech na szyi?
-To ty, Cheops?-usłyszałem znajomy głos.
Od Pasji do Cheopsa
Zapanowała niezręczna cisza. W końcu ogier podszedł bliżej i zaczął:
-Co to za miejsce?-zapytał cichym, melodyjnym, lecz dość niskim głosem.
-To Wielki Las.-odrzekłam z zainteresowaniem.
-Pomożesz mi wrócić?-wypalił nagle
-Gdzie chcesz wrócić?
-Do Egiptu...-odrzekł niepewnie, lecz mimo to tajemniczo.
-Gdzie?-odparłam wyjątkowo zaskoczona.
-Nie wiesz, co to Egipt?
-No... nie...-rzekłam zmieszana.
-Och...-zaczął również zagubiony-to ludzka cywilizacja na pustyni... Teraz panuje w niej Horus.
-Ludzie!?-krzyknęłam.
-Co w tym złego!?-zapytał zaskoczony moim zaskoczeniem.
-No... Ludzie zawsze usiłowali zaszkodzić mojemu stadu... Dawniej napadali na nas, nawet zamordowali jednego z znajomych nam koni...
-Na prawdę? Nie sądziłem, że tacy są... W Egipcie raz na jakiś czas składano ze zwierząt ofiary, ale to dzię jednemu z nich żyję...
-Jak to? Uratował cię?
-Tak, wypuścił mnie z ogrodów, gdy miałem ponieść śmierć...
-To bardzo szlachetne, ale i tak nigdy nie zaufam ludziom...
-Ja również... -rzekł-pomożesz mi wrócić?
-Chhcesz wrócić, chodź chcieli cie zabić? Nie rozumiem...
-Nie wiem, czy na prawdę tego chcę, ale i tak nie mam dla kogo żyć...
-Każde istnienie ma swój cel, masz dla kogo żyć, jeszcze to zobaczysz... Nie umieraj na marne!
-Jesteś bardzo mądra... Ale dalej nie wiem, co mam robić...
-Dołącz do mojego stada, przywódcy poradzą ci, co robić... A w ogóle jak się tu przeniosłeś
-Biegłem przez pustynię w mroku i nagle pojawiła się przede mną kula... Wielka, piękna, świecąca, lacz mglista... Podbiegłem do niej i dotknąłem ją chrapami i...
-Cheopsie?-zatkało mnie. Skąd znałam jego imię?
Ogier wpatrywał się we mnie i po chwili zapytał:
-Nie chcę się narzucać, ale skąt znasz moje imię, piękna?
Jego słowa trochę mnie onieśmieliły, lecz zdecydowałam odpowiedzieć na pytanie.
-Nie wiem... Po prostu wiedziałam co powiedzieć... nie wiem...
Ogier uśmiechął się-Ty pewnienazywasz się Pasja?
Po raz kolejny odebrało mi mowę... on też?
-Skąt znamy swoje imiona?-zapytałam
-Może spotkaliśmy się już w snach?
-Chodźmy do Oxelo i Vitali, może oni potrafią wytłumaczyć te dziwne zdażenia...
-Masz rację, prowadź.
Po drodze niewiele rozmawialiśmy. Oboje byliśmy pogrążeni w myślach. Gdy wreszcie doszliśmy na polanę, spostrzegłam Wild Death'a. Bardzo lubiłam ogiera, lecz nie czułam do niego nic więcej. Razem z Cheopsem wbiegłam na wzniesienie. Oxelo i Vitali stali obok siebie, spoglądając na polanę.
Wyjaśniliśmy im wszystko i po chwili namysłu Vitali rzekła:
-Nie potrafię wyjaśnić, czemu znaliście swoje imiona, lecz co do świetlistej kuli, mam pewną hipotezę. Cheops zwyczajnie potrafi się teleportować, lecz jego moce objawiają się w nietypowy sposób...
Cheops miał ogłupiałą minę. Podziękowałam przywódcy i oddaliliśmy się...
Cheops?
-Co to za miejsce?-zapytał cichym, melodyjnym, lecz dość niskim głosem.
-To Wielki Las.-odrzekłam z zainteresowaniem.
-Pomożesz mi wrócić?-wypalił nagle
-Gdzie chcesz wrócić?
-Do Egiptu...-odrzekł niepewnie, lecz mimo to tajemniczo.
-Gdzie?-odparłam wyjątkowo zaskoczona.
-Nie wiesz, co to Egipt?
-No... nie...-rzekłam zmieszana.
-Och...-zaczął również zagubiony-to ludzka cywilizacja na pustyni... Teraz panuje w niej Horus.
-Ludzie!?-krzyknęłam.
-Co w tym złego!?-zapytał zaskoczony moim zaskoczeniem.
-No... Ludzie zawsze usiłowali zaszkodzić mojemu stadu... Dawniej napadali na nas, nawet zamordowali jednego z znajomych nam koni...
-Na prawdę? Nie sądziłem, że tacy są... W Egipcie raz na jakiś czas składano ze zwierząt ofiary, ale to dzię jednemu z nich żyję...
-Jak to? Uratował cię?
-Tak, wypuścił mnie z ogrodów, gdy miałem ponieść śmierć...
-To bardzo szlachetne, ale i tak nigdy nie zaufam ludziom...
-Ja również... -rzekł-pomożesz mi wrócić?
-Chhcesz wrócić, chodź chcieli cie zabić? Nie rozumiem...
-Nie wiem, czy na prawdę tego chcę, ale i tak nie mam dla kogo żyć...
-Każde istnienie ma swój cel, masz dla kogo żyć, jeszcze to zobaczysz... Nie umieraj na marne!
-Jesteś bardzo mądra... Ale dalej nie wiem, co mam robić...
-Dołącz do mojego stada, przywódcy poradzą ci, co robić... A w ogóle jak się tu przeniosłeś
-Biegłem przez pustynię w mroku i nagle pojawiła się przede mną kula... Wielka, piękna, świecąca, lacz mglista... Podbiegłem do niej i dotknąłem ją chrapami i...
-Cheopsie?-zatkało mnie. Skąd znałam jego imię?
Ogier wpatrywał się we mnie i po chwili zapytał:
-Nie chcę się narzucać, ale skąt znasz moje imię, piękna?
Jego słowa trochę mnie onieśmieliły, lecz zdecydowałam odpowiedzieć na pytanie.
-Nie wiem... Po prostu wiedziałam co powiedzieć... nie wiem...
Ogier uśmiechął się-Ty pewnienazywasz się Pasja?
Po raz kolejny odebrało mi mowę... on też?
-Skąt znamy swoje imiona?-zapytałam
-Może spotkaliśmy się już w snach?
-Chodźmy do Oxelo i Vitali, może oni potrafią wytłumaczyć te dziwne zdażenia...
-Masz rację, prowadź.
Po drodze niewiele rozmawialiśmy. Oboje byliśmy pogrążeni w myślach. Gdy wreszcie doszliśmy na polanę, spostrzegłam Wild Death'a. Bardzo lubiłam ogiera, lecz nie czułam do niego nic więcej. Razem z Cheopsem wbiegłam na wzniesienie. Oxelo i Vitali stali obok siebie, spoglądając na polanę.
Wyjaśniliśmy im wszystko i po chwili namysłu Vitali rzekła:
-Nie potrafię wyjaśnić, czemu znaliście swoje imiona, lecz co do świetlistej kuli, mam pewną hipotezę. Cheops zwyczajnie potrafi się teleportować, lecz jego moce objawiają się w nietypowy sposób...
Cheops miał ogłupiałą minę. Podziękowałam przywódcy i oddaliliśmy się...
Cheops?
sobota, 7 listopada 2015
Od Wskazówki do Arota
Czekałam na reakcje Szafira. Coraz bardziej żałowałam, że tylko ja mam tę niezwykłą umiejętność przesyłania widomości. Tak się zniecierpliwiłam, że z całej siły kopnęłam w skałę. Nagle nad moją głową zaczęły zbierać się czarne chmury. Inne konie podeszły do mnie zdumione.
- Skała! Spójrzcie na nią!- krzyknął któryś. Zwróciłam wzrok we wskazaną stronę i oniemiałam! Nie wiadomo skąd pojawił się tam tunel, a raczej korytarz.
- Co teraz?- zapytałam.
- Wejdźmy tam.- zaproponowała Iluzja.
- Ty i Brego zostaniecie, reszta idzie ze mną.- powiedziałam stanowczo. Konie bez słowa wykonały moje polecenie.
Spokojnie wkroczyliśmy do groty. Nikt nie wiedział co tam zastaniemy. Oczy długo nie mogły się przyzwyczaić do ciemności. W końcu rozejrzałam się. Na ścianach ukrytych w mroku rozbłyskiwały kryształy, mieniły się niczym szafiry, a może nimi były. Kroczyłam dostojnie, nie dając po sobie poznać strachu, który coraz bardziej mnie przytłaczał.
Dotarliśmy do wielkiej komnaty. Ją również oświetlał ten dziwny blask. Był wyjątkowy. Kryształy wyglądały, jakby odbijały światło, lecz nigdzie nie było jego źródła, jakby mieniły się własnym blaskiem. Były nie do opisania, jakby hipnotyzowały. Nie mogłam przestać o nich marzyć, patrzyłam z podziwem, czułam, że jeśli je zdobędę stanę się lepsza, potężniejsza od innych. Poczułam, jak zbiera się we mnie moc, wielka siła, potęga. Zapomniałam o mojej miłości do Arota, Brega, teraz liczyły się tylko kryształy. Rozejrzałam się po komnacie. Na marmurowym podwyższeniu stał wielki, majestatyczny tron. W jego oparciu, wysokim, niczym najstarsze drzewo w naszym lesie, był najpiękniejszy z kryształów. Oszlifowany, jeszcze bardziej hipnotyzujący, lśniący, jakby to on był źródłem światłą, jakby był w nim cały blask księżyca. Tak wyjątkowy, lecz wiedziałam, że tak niebezpieczny... Chciałam go mieć, musiałam.
Z tego dziwnego stanu wyrwał mnie głos Brega. Jednak z nami poszedł.
-Gdzie jesteśmy?- zapytał niepewnie.
-Nie wiem.- szepnęłam, myśląc nad niesamowitą siłą kamienia.
-Witajcieee... Czekałem na was...- wokół tronu zebrała się czarna mgła, nie zwykła mgła, lecz wyjątkowa, inna. Głos przeciągał każde słwo, był mroczny i przerażający.
(Brego, Szafir?)
- Skała! Spójrzcie na nią!- krzyknął któryś. Zwróciłam wzrok we wskazaną stronę i oniemiałam! Nie wiadomo skąd pojawił się tam tunel, a raczej korytarz.
- Co teraz?- zapytałam.
- Wejdźmy tam.- zaproponowała Iluzja.
- Ty i Brego zostaniecie, reszta idzie ze mną.- powiedziałam stanowczo. Konie bez słowa wykonały moje polecenie.
Spokojnie wkroczyliśmy do groty. Nikt nie wiedział co tam zastaniemy. Oczy długo nie mogły się przyzwyczaić do ciemności. W końcu rozejrzałam się. Na ścianach ukrytych w mroku rozbłyskiwały kryształy, mieniły się niczym szafiry, a może nimi były. Kroczyłam dostojnie, nie dając po sobie poznać strachu, który coraz bardziej mnie przytłaczał.
Dotarliśmy do wielkiej komnaty. Ją również oświetlał ten dziwny blask. Był wyjątkowy. Kryształy wyglądały, jakby odbijały światło, lecz nigdzie nie było jego źródła, jakby mieniły się własnym blaskiem. Były nie do opisania, jakby hipnotyzowały. Nie mogłam przestać o nich marzyć, patrzyłam z podziwem, czułam, że jeśli je zdobędę stanę się lepsza, potężniejsza od innych. Poczułam, jak zbiera się we mnie moc, wielka siła, potęga. Zapomniałam o mojej miłości do Arota, Brega, teraz liczyły się tylko kryształy. Rozejrzałam się po komnacie. Na marmurowym podwyższeniu stał wielki, majestatyczny tron. W jego oparciu, wysokim, niczym najstarsze drzewo w naszym lesie, był najpiękniejszy z kryształów. Oszlifowany, jeszcze bardziej hipnotyzujący, lśniący, jakby to on był źródłem światłą, jakby był w nim cały blask księżyca. Tak wyjątkowy, lecz wiedziałam, że tak niebezpieczny... Chciałam go mieć, musiałam.
Z tego dziwnego stanu wyrwał mnie głos Brega. Jednak z nami poszedł.
-Gdzie jesteśmy?- zapytał niepewnie.
-Nie wiem.- szepnęłam, myśląc nad niesamowitą siłą kamienia.
-Witajcieee... Czekałem na was...- wokół tronu zebrała się czarna mgła, nie zwykła mgła, lecz wyjątkowa, inna. Głos przeciągał każde słwo, był mroczny i przerażający.
(Brego, Szafir?)
Od Szafira do Arota
Siedziałem przygnębiony na mokrej trawie i wpatrywałem się w odległe, wysokie szczyty gór.
Padał deszcz, ale nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, spadające na moje ciało chłodne krople wody były dla mnie nadzwyczaj przyjemne.
Ale cóż miałem z takiej przyjemności, jeśli i tak do pełnego szczęścia brakowało mi wielu rzeczy ?
Nagle przerwałem swoje rozmyślenia, ponieważ zrobiło się przeraźliwie zimno.
Rozejrzałem się dookoła, lecz niczego podejrzanego nie dostrzegłem.
Po chwili usłyszałem szum, z którego z czasem zacząłem wyłapywać słowa:
Nad horyzontem rozciągał się wielki obłok rudoczerwonego dymu. To burza. Byliśmy na pustyni, a te skały były jedynym schronieniem w okolicy.
Miałam nadzieję, że huragan nie będzie bardzo silny i uda nam się go przeczekać. Myliłam się. Był bardzo potężny i sprowadził ze sobą tak gęstą mgłę, że nie widziałam własnych kopyt. Nagle usłyszałam trzask, później huk. Gdy pył osiadł zobaczyłam dwa, wielkie, powalone głazy, które były powodem tego hałasu. Zagrodziły nam drogę. Byliśmy uwięzieni... W tym "więzieniu" spędziliśmy kilka tygodni. Dzięki strumykowi, który wypływa ze skały nie brakuje nam wody, ale liczymy na szybką pomoc...
Co sił w nogach popędziłem do Arota.
Wiedziałem już co mam zrobić...
Padał deszcz, ale nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, spadające na moje ciało chłodne krople wody były dla mnie nadzwyczaj przyjemne.
Ale cóż miałem z takiej przyjemności, jeśli i tak do pełnego szczęścia brakowało mi wielu rzeczy ?
Nagle przerwałem swoje rozmyślenia, ponieważ zrobiło się przeraźliwie zimno.
Rozejrzałem się dookoła, lecz niczego podejrzanego nie dostrzegłem.
Po chwili usłyszałem szum, z którego z czasem zacząłem wyłapywać słowa:
Nad horyzontem rozciągał się wielki obłok rudoczerwonego dymu. To burza. Byliśmy na pustyni, a te skały były jedynym schronieniem w okolicy.
Miałam nadzieję, że huragan nie będzie bardzo silny i uda nam się go przeczekać. Myliłam się. Był bardzo potężny i sprowadził ze sobą tak gęstą mgłę, że nie widziałam własnych kopyt. Nagle usłyszałam trzask, później huk. Gdy pył osiadł zobaczyłam dwa, wielkie, powalone głazy, które były powodem tego hałasu. Zagrodziły nam drogę. Byliśmy uwięzieni... W tym "więzieniu" spędziliśmy kilka tygodni. Dzięki strumykowi, który wypływa ze skały nie brakuje nam wody, ale liczymy na szybką pomoc...
Co sił w nogach popędziłem do Arota.
Wiedziałem już co mam zrobić...
***
-Arocie, dostałem wiadomość od Wskazówki- powiedziałem, jak tylko znalazłem się w grocie ogiera.
-Co ci powiedziała ? - zapytał z zainteresowaniem.
Opowiedziałem mu całą usłyszaną historię.
Uśmiech z jego twarzy zniknął, spodziewał się pewnie tego, że wyprawa się powiodła...
Po chwili ciszy odparłem stanowczo:
-Musimy zebrać ekipę i wyruszyć im na pomoc.
-Dobrze, ale na początku zawiadommy Oxela.
-Nie, to się odpędzie bez jego wiedzy.
Arot ?
niedziela, 18 października 2015
Od Cheopsa
Przechadzałem się po ogrodzie. Egipskie słońce mocno nagrzało mój czarny grzbiet. Nagle usłyszałem krzyki i lamenty. To już, wiedziałem, czułem, że to się stało. Podbiegłam do wrót pałacu.
Niestety, miałem rację. Ramzes Wielki, przed którego głosem wszyscy drżeli ze strachu przez cały wiek, odszedł do zaświatów... Zrobiło mi się okropnie smutno.
Ramzes nakazywał czcić konie. Jego rydwan ciągnął mój ojciec, a po jego śmierci ja. Był dla nas bardzo łaskawy. Dzięi niemu noszę moje imię- Cheops, jak dawny, bardzo potężny Faraon. XXX
Zarżałem głośno i pogalopowałem do ogrodu.
Dzień potem, obserwowałem, jak słudzy niosą swego władcę do piramidy, zabandażowanego i okrytego złotem. Wnuk Ramzesa, Horus, również przeżywał stratę władcy. Przyszedł do ogrodu i spacerował po nim, szczerze płacząc. Podszedłem do niego powoli a on położył dłoń na mojej szyi. Wiedział co mnie czeka, i ja też powoli zaczynałem to rozumieć. Zgodnie z tradycją, Egipcjanie powinny złożyć mnie w ofierze Anubisowi...
Litościwemu faraonowi jednak zrobiło się mnie żal. Poszedł na koniec ogrodu i chwilę patrzył na bezkresną pustynię. Dogoniłem go, po czym również zacząłem przyglądać się horyzontowi.
Nie wiedziałem o co mu chodzi, aż nagle otworzył furtę.
-Biegnij!-rzekł.
Ruszyłem cwałem przez piach. Przez jakiś czas mijałem jeszcze domy i budowle z kamienia, lecz potem wybiegłem na otwartą pustynię...
Po długim czasie zbroja zaczęła mi okropnie ciążyć. Przystanąłem więc i zacząłem myśleć, co dalej zrobię. Po krótkim czasie doszłem jednak do wniosku, że jestem w beznadziejnej sytuacji. Nie wrócę, tam czeka mnie śmierć. Nie było też sensu biec dalej bo prędzej czy puźniej umrę z głodu lub pragnienia. Siedziałem tak do wieczora. Gdy zaczęło się zciemniać, spoglądałem na majaczące na widnokręgu miasto. Swiatła migały i błyszczały, tęskniłem za ciepłym ogniem... Noz była bardzo zimna,jak zawsze, lecz starałem się o tym nie myśleć. Co ja teraz pocznę?
Gdy zciemmniło się uż całkiem, popatrzyłem po raz ostatni na oświetloną osadę i powoli bobiegłem przed siebie. Nagle dostrzegłem biały, świetlisty punkt. Dobiegłem do niego i zacząłem uważnie oglądać.
Co to może być?-myślałem.
Zauważyłem, że była to świecąca kula, piękna i biała. Pomyślałem, że skoro i tak jestem skazany na śmierć, dotknąłem ją chrapami. Poczułem gwałtowne szarpnięcie a po chwili mocno opadłem na ziemię. Właścicie nie na zemię, tylko do wody! Leżałem na brzegu strumyka, w chłodnym mule. Wstałem i otrzepałem się z mokrego piasku. Nie miałem już na sobie mojej zbroi... Gdzie ona mogła być? Było mi bez niej dużo lżej, lecz chłodno. Oglądając swój nagi grzbiet przypomniałem sobie o tym, co się stało.
Muszę się tu rozejrzeć.-pomyślałem.
Rozglądając się stwierdziłem, że jestem w środku lasu. Nagle dostrzegłem, że siwa klacz przygląda się mi zza drzew.
Demeter? Pasja?
niedziela, 11 października 2015
Od Wskazówki do Szafira
Było to kilka tygodni temu. Pamiętam dobrze każdą chwilę.
"Wyprawa nie powiodła się. Nie odnaleźliśmy źródła, a Aragora odeszła na zawsze.
-Zostańmy tutaj mamo. Skały ochronią nas przed wiatrem, a koniom przyda się chwila wytchnienia.- rzekł Brego wspinając się na skałę, gdzie stałam.
- Masz rację. Odpocznijmy, a potem wyruszymy w drogę powrotną. I tak nie mamy szans na wskrzeszenie smoka.- odparłam i popatrzyłam w stronę zachodzącego słońca. Nad horyzontem rozciągał się wielki obłok rudoczerwonego dymu. To burza. Byliśmy na pustyni, a te skały były jedynym schronieniem w okolicy.
Miałam nadzieję, że huragan nie będzie bardzo silny i uda nam się go przeczekać. Myliłam się. Był bardzo potężny i sprowadził ze sobą tak gęstą mgłę, że nie widziałam własnych kopyt. Nagle usłyszałam trzask, później huk.
Gdy pył osiadł zobaczyłam dwa, wielkie, powalone głazy, które były powodem tego hałasu. Zagrodziły nam drogę. Byliśmy uwięzieni..."
W tym "więzieniu" spędziliśmy kilka tygodni. Dzięki strumykowi, który wypływa ze skały nie brakuje nam wody, ale liczymy na szybką pomoc. Niestety moja moc nie działała, więc nie mogłam wysłać wiadomości.
Nie wiem dlaczego, ale teraz się udało. Streściłam tą historię i wysłałam z wiatrem do Szafira. Mam nadzieję, że uda im się nas odnaleźć.
(Szafir?)
"Wyprawa nie powiodła się. Nie odnaleźliśmy źródła, a Aragora odeszła na zawsze.
-Zostańmy tutaj mamo. Skały ochronią nas przed wiatrem, a koniom przyda się chwila wytchnienia.- rzekł Brego wspinając się na skałę, gdzie stałam.
- Masz rację. Odpocznijmy, a potem wyruszymy w drogę powrotną. I tak nie mamy szans na wskrzeszenie smoka.- odparłam i popatrzyłam w stronę zachodzącego słońca. Nad horyzontem rozciągał się wielki obłok rudoczerwonego dymu. To burza. Byliśmy na pustyni, a te skały były jedynym schronieniem w okolicy.
Miałam nadzieję, że huragan nie będzie bardzo silny i uda nam się go przeczekać. Myliłam się. Był bardzo potężny i sprowadził ze sobą tak gęstą mgłę, że nie widziałam własnych kopyt. Nagle usłyszałam trzask, później huk.
Gdy pył osiadł zobaczyłam dwa, wielkie, powalone głazy, które były powodem tego hałasu. Zagrodziły nam drogę. Byliśmy uwięzieni..."
W tym "więzieniu" spędziliśmy kilka tygodni. Dzięki strumykowi, który wypływa ze skały nie brakuje nam wody, ale liczymy na szybką pomoc. Niestety moja moc nie działała, więc nie mogłam wysłać wiadomości.
Nie wiem dlaczego, ale teraz się udało. Streściłam tą historię i wysłałam z wiatrem do Szafira. Mam nadzieję, że uda im się nas odnaleźć.
(Szafir?)
środa, 7 października 2015
Od Szafira
"Żadnych wieści" - tylko tak umiałem nazwać obecną sytuację, w jakiej znajdowali się wszyscy bliscy koni, które wyruszyły na wyprawę po Wodę Życia.
Sytuacja " Żadnych wieści " była naprawdę bardzo poważna, ponieważ nikt nie wiedział co się dzieje z członkami jego rodziny.
Wszystko zaczęło się od tego, że zginęła Aragora.
Oxelo miał urządzić jej pogrzeb i pochować smoczycę, Bursztyn jednak postanowił zorganizować wyprawę po Wodę Życia, która pozwoliłaby wskrzesić towarzyszkę Wskazówki.
Zebrał więc małą grupę i wyruszył w drogę.
Niestety od kilku miesięcy nie wraca...
Chciałbym wiedzieć co dzieje się z moim synem, dlatego liczę na jakieś wieści od Wskazówki, która z nim wyruszyła...
( Ciąg dalszy nastąpi )
Sytuacja " Żadnych wieści " była naprawdę bardzo poważna, ponieważ nikt nie wiedział co się dzieje z członkami jego rodziny.
Wszystko zaczęło się od tego, że zginęła Aragora.
Oxelo miał urządzić jej pogrzeb i pochować smoczycę, Bursztyn jednak postanowił zorganizować wyprawę po Wodę Życia, która pozwoliłaby wskrzesić towarzyszkę Wskazówki.
Zebrał więc małą grupę i wyruszył w drogę.
Niestety od kilku miesięcy nie wraca...
Chciałbym wiedzieć co dzieje się z moim synem, dlatego liczę na jakieś wieści od Wskazówki, która z nim wyruszyła...
( Ciąg dalszy nastąpi )
wtorek, 6 października 2015
środa, 5 sierpnia 2015
Od Demeter do Nefilim
-Wilki napadły na nas... Przyszła ich cała armia... Porwali dowodzącego i wszystkich, którzy byli w pobliżu... Nie mogłem nic zrobić, próbowałem walczyć, ale wszystkie moje próby ataku spełzły na niczym... - ciągnął dalej Iratzo - Wszystkich, którym udało się uciec przed szponami wilków, zebrałem w sali narad...
-Musimy ich odnaleść - oznajmiłam - Wiem, gdzie basiory mają swoją kryjówkę, byłam tam już kilka razy.
- Więc wyruszamy ? - zapytał Nakir
-Wyruszamy - odparliśmy chórem
Wyszliśmy z śnieżnobiałej sali i skierowaliśmy się ku drzwiom wyjściowym.
Powoli nacisnęłam na klamkę i pozwoliłam, aby znowu wciągnęło mnie błękitne światło.
Znaleźliśmy się na wewnatrz.
Rzuciłam się biegiem przed siebie, nie usłyszałam jednak za sobą tupotu kopyt przyjaciół.
Zaskoczyło mnie to nieco, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że moi towarzysze szybują w powietrzu.
Wkrótce zatrzymałam się przy niedużej grocie.
- To tutaj - szepnęłam i zajrzałam w krzaki.
Zobaczyłam tam kilka wilków stojących na straży oraz cztery ogromne klatki, w których zamknięte były jednorożce i pegazy.
-Widę WildFire ' a - odparła Nefilim - To ten uwięziony w trzeciej pułapce...
Spojrzałam pośpiesznie na trzecią klatkę i wtedy go zobaczyłam...
Był wysokim, karym pegazem o oczach złotych niczym miód.
-Nazywa się WildFire, tak ? - spytałam
Nef kiwnęła głową.
-Nie, to nie może być prawda ...
-Dem, co się dzieje ? - spytał Nakir widząc moje zakłopotanie.
-Ja... ja... go poznaje ... to to .. to .. chyba... mój... ojciec... - wyjąkałam pod nosem.
Nefilim ? Nakir ?
niedziela, 2 sierpnia 2015
Od Inferno do Wind
Ranomobudziłem się przed świtem. Wind leżał obok mnie, lecz oczy miał otwarte. Podniosłem się i zapytałem:
-Więc dzisiaj idziemy do czarnej twierdzy?
-No tak, ale niezbyt rozsądne byłoby zatrzymać się tam na noc.
-Chyba masz rację, pójdziemy conajmniej o milę dalej.
Ruszyliśmy więc w drogę.
Biegliśmy przez step a potem weszliśmy w góry. Biegliśmy, potem szliśmy i w końcu dotarliśmy tam. Staliśmy przed ruinami Czarnej Fortecy.
-Winduś, może jednak trochę podlecimy? Jest ciemno, nikt nas nie zobaczy.
Wind niechętnie się zgodził. Wzbiliśmy się w powietrze, lecz ciemności i dla nas nie były korzystne, a że nie lecieliśmy wysoko, co chwila wpad
ały na nas chmary nietoperzy. Nagle Wind się zatrzymał.Widząc, że brat został w tyle, zapytałem:
-Co jest?
Wind?
-Więc dzisiaj idziemy do czarnej twierdzy?
-No tak, ale niezbyt rozsądne byłoby zatrzymać się tam na noc.
-Chyba masz rację, pójdziemy conajmniej o milę dalej.
Ruszyliśmy więc w drogę.
Biegliśmy przez step a potem weszliśmy w góry. Biegliśmy, potem szliśmy i w końcu dotarliśmy tam. Staliśmy przed ruinami Czarnej Fortecy.
-Winduś, może jednak trochę podlecimy? Jest ciemno, nikt nas nie zobaczy.
Wind niechętnie się zgodził. Wzbiliśmy się w powietrze, lecz ciemności i dla nas nie były korzystne, a że nie lecieliśmy wysoko, co chwila wpad
ały na nas chmary nietoperzy. Nagle Wind się zatrzymał.Widząc, że brat został w tyle, zapytałem:
-Co jest?
Wind?
piątek, 31 lipca 2015
Od Nefilim do Demeter
- Nie masz się czego bać Dem...- mruknęłam, gdy niebieskie światło, zdążyło ustąpić bieli
- Ja się nie boję... nie jestem już tą samą klaczą co kiedyś- prychnęła- Pamiętasz nasze wyprawy? Dzięki nim stałam się bardziej pewna siebie- dodała, a ja posłałam jej szeroki uśmiech. Cała Demeter... moja najlepsza przyjaciółka
- Czy Wildfire wie o naszej wizycie?- zapytał mnie Nakir, kiedy wchodziłam do ogromnego, śnieżnobiałego budynku, a ja pokręciłam głową
- Przecież każdy lubi niespodzianki, prawda?- uśmiechnęłam się pod nosem i przyspieszyłam kroku
- Zgłupiałaś Nef?! Tyle razy nam powtarzają, że nie można przyprowadzać...emm... nie aniołów- zawahał się- do zaświatów, bez wiedzy rady...a Wildfire jest przecież dowodzącym- prychnął nieźle wkurzony, a ja westchnęłam
- Przecież nie mamy pewności, że Dem nie jest jedną z nas... właśnie idziemy to sprawdzić- podsumowałam i weszłam do pomieszczenia, którego drzwi były otwarte... dziwne
- Stój...- szepnął Nakir- pójdę jako pierwszy- podsumował, na co ja wywróciłam oczami... przy nim czuję się jak źrebak, którego ciągle trzeba pilnować
- Co się dzieje?- spytała równie cicho Dem, a ja pokręciłam głową... nie mam zielonego pojęcia, ale coś mi się tutaj nie zgadza
Przemierzaliśmy salę narad, która wyglądała, jakby przeszło przez nią tornado... ani śladu żywej duszy. Co tutaj się wydarzyło? Nagle ktoś wybiegł zza drzwi. Zrobił to tak szybko, że aż się wzdrygnęłam... czarny cień... szybki jak błyskawica... Iratze!- krzyknęła moja podświadomość, gdy ogier zatrzymał się obok mnie. Kary pegaz o złotych oczach spojrzał na mnie z wyraźną ulgą, licząc na pomoc, po czym powiedział:
- Porwali ich...
Demeter?
Od Wild Death'a do Pasji
Obudziłem się w nocy, księżyc świecił do mnie żywo, a świerszcze cykały cicho. Na niebie świeciło tysiące gwiazd i właśnie leciał nietoperz. Pomyślałem o wczorajszym dniu ze smutkiem. Nie znałem nikogo oprucz niej. Postanowiłem wziąć się w garść i pójść do lasu by nabrać kwiatów i udekorować nimi jaskinie. Jako jedyny koń spałem w jaskini, wszystkie spały grzecznie na pastwisku obok Alfy. Pasja była inna niż wszyscy, była marzycielką i ciągle patrzyła w gwiazdy, ale była za to astronomem. Och, Pasjo czemu nie widzisz tego widoku? Byłabyś przeszczęsliwa, byłabyś zamyślona. Najbardziej lubiłem patrzeć jak myśli. Wreszcie wymyśliłem by pokazać jej stado z mojej jaskini. Popędzilem do łąki i po cichu obudziłem Pasje.
-Coś się stało? -zapytała
- Chodź ze mn- stwierdziłem- muszę ci coś pokazać...
Kiedy byliśmy na miejscu powiedziała:
-Jest cudownie, Wild muszę ci coś powiedzieć..
-Tak?!
(Pasja?)
-Coś się stało? -zapytała
- Chodź ze mn- stwierdziłem- muszę ci coś pokazać...
Kiedy byliśmy na miejscu powiedziała:
-Jest cudownie, Wild muszę ci coś powiedzieć..
-Tak?!
(Pasja?)
środa, 29 lipca 2015
Od Winda do Inferno
Biegłem dziko przez las. Szukałem Inferno. Nagle usłyszałem szum skrzydeł. Przedemną wylądował siwy ogier.
-Szukasz kogoś, braciszku?
Uśmiechnąłem się do ogiera.
-Mam ochotę iść gdzieś.- Powiedziałem prosto z mostu.
-Gdzie konkretnie?
-Gdzieś daleko... Może, może by tak... No nie wiem...
-Poza tereny stada?
-Taaaa....
-Ok, chodźmy jeszcze dziś. Już po zachodzie... Będzie fajnie.
-Dobra, no to chodź, przyda się kilka rzeczy.
-Będziemy o tym komuś mówić?
-Tylko, jeśli ktoś zapyta.
Wzbiliśmy się w powietrze i pognaliśmy na polane. Do skórzanego worka taty
"Przecierz się nie wkórzy"
Nasze sztylety, linę i pergamin, oraz kawałek węgla. Po chwili wyruszyliśmy w drogę. Na szczęście, nikt nas nie zauważył. Lecieliśmy nad lasem i w końcu, lecąc na zachód, dostrzegliśmy góry.
-Winduś, lepiej nie lećmy nad górami.-krzyknął mój brat.
-Niech ci będzie-odrzekłem.
Wylądowaliśmy na stepach i poszliśmy w stronę gór. Moj młodszy brat nagle zagadał.
-Może pójdziemy za góry? Niewiadomo co tam jest...
-Dobrze. Po drodze możemy zwiedzić ruiny czarnej twierdzy.
-Racja. Nie byłem tam jeszcze.
- Ja też. Ale lepiej już zatrzymać się na nocleg. Nie warto wchodzić w góry po zmroku.
Byliśmy na terenach stada, więc tej nocy mogliśmy jeszcze spać spokojnie.
Inferno???
-Szukasz kogoś, braciszku?
Uśmiechnąłem się do ogiera.
-Mam ochotę iść gdzieś.- Powiedziałem prosto z mostu.
-Gdzie konkretnie?
-Gdzieś daleko... Może, może by tak... No nie wiem...
-Poza tereny stada?
-Taaaa....
-Ok, chodźmy jeszcze dziś. Już po zachodzie... Będzie fajnie.
-Dobra, no to chodź, przyda się kilka rzeczy.
-Będziemy o tym komuś mówić?
-Tylko, jeśli ktoś zapyta.
Wzbiliśmy się w powietrze i pognaliśmy na polane. Do skórzanego worka taty
"Przecierz się nie wkórzy"
Nasze sztylety, linę i pergamin, oraz kawałek węgla. Po chwili wyruszyliśmy w drogę. Na szczęście, nikt nas nie zauważył. Lecieliśmy nad lasem i w końcu, lecąc na zachód, dostrzegliśmy góry.
-Winduś, lepiej nie lećmy nad górami.-krzyknął mój brat.
-Niech ci będzie-odrzekłem.
Wylądowaliśmy na stepach i poszliśmy w stronę gór. Moj młodszy brat nagle zagadał.
-Może pójdziemy za góry? Niewiadomo co tam jest...
-Dobrze. Po drodze możemy zwiedzić ruiny czarnej twierdzy.
-Racja. Nie byłem tam jeszcze.
- Ja też. Ale lepiej już zatrzymać się na nocleg. Nie warto wchodzić w góry po zmroku.
Byliśmy na terenach stada, więc tej nocy mogliśmy jeszcze spać spokojnie.
Inferno???
Od Arota do Wskazówki
Galopując przez las Sztorm zapytał:
-Niewidziałeś ostatnio Pasji?
-Nie, z zresztą Brego też ostatnio żadko się pokazuje...
-Mam nadzieję, że niedługo wróci, czasem zbyt ryzykuje.
-Nie martwsię, jest tak podobna do Vitali... Poradzi sobie.
Wreszcie dotarliśmy do polany.
Oxelo wyraźnie już nas wypatrywał. Wbiegliśmy na wzniesienie i powitaliśmy go.
-Dobrze, że jesteście. Miejcie się na baczności, bo konie z naszego stada znalazły już 3 przedmioty, pochodzące z cywilizacji ludzi.
-Dobrze... Ale przecież ludzie nie zapuszczali się nigdy w te okolice...-mruknąłem.
-Tak i miejmy nadzieję, by tak pozostało.-odparł przywódca.
Nagle dostrzegłem Wskazówkę. Rozglądała się i nagle nasze oczy się spotkały.
Zbiegłem ze wzniesienia i podszedłem do klaczy.
-Jak się czujesz?-zapytałem
-Niewidziałeś ostatnio Pasji?
-Nie, z zresztą Brego też ostatnio żadko się pokazuje...
-Mam nadzieję, że niedługo wróci, czasem zbyt ryzykuje.
-Nie martwsię, jest tak podobna do Vitali... Poradzi sobie.
Wreszcie dotarliśmy do polany.
Oxelo wyraźnie już nas wypatrywał. Wbiegliśmy na wzniesienie i powitaliśmy go.
-Dobrze, że jesteście. Miejcie się na baczności, bo konie z naszego stada znalazły już 3 przedmioty, pochodzące z cywilizacji ludzi.
-Dobrze... Ale przecież ludzie nie zapuszczali się nigdy w te okolice...-mruknąłem.
-Tak i miejmy nadzieję, by tak pozostało.-odparł przywódca.
Nagle dostrzegłem Wskazówkę. Rozglądała się i nagle nasze oczy się spotkały.
Zbiegłem ze wzniesienia i podszedłem do klaczy.
-Jak się czujesz?-zapytałem
Od Wskazówki do Arota, Lorien
- To piękne imiona!- rzekłam szczęśliwa.
- Cieszę się, że ci się podobają, Wskazówko.- odparł Arot.
- Jednak chciałabym, aly urodziła się kla...- nie dokończyłam, ponieważ zza krzewu wyłoniła się Lorien.
- Witajcie- powiedziała klacz.
- Witaj siostro!
- Witaj, mam cudowną wiadomość, spodziewam się źrebaka!- powiedziałam do klaczy, której perłowa twarz stała się promienna i radosna.
- Tak się ciesze Wskazówko, czy myś...- również Lorien nie dokończyłapytania, ponieważ pojawił się Sztorm.
- Witajcie. Arocie, ojciec kazał szybko się z nim spotkać. Mam nam coś ważnego do powiedzenia.- powiedział próbując złapać oddech po długim biegu, lecz po jego oczach widziałam, że to nic poważnego.
- Wybacz Wskazówko, zobaczymy się później, muszę iść.- rzekł Arot i wraz ze Sztormem puścili się galopem w las.
- Chcesz się przejść Wskazówko?- zapytała Lorien wyrywając mnie z zamyślenia.
- Oczywiście- rzekłam.
- Więc zastanawialiście się nad imieniem?- zaczęla rozmowe klacz
- Tak, klaczy damy na imię Hestia, ogier będzie Orcrist lub Brisingr.- odpowiedziałam.
- Piękne imiona.- powiedziała klacz- Myśle, że Brego ucieszy się z rodzeństwa.
- Mam taką nadzieje. Jeszcze mu nie powiedzieliśmy.- dodałam. Spacerowałyśmy jeszce długo. Gdy słońce zbliżało się ku zachodowi postanowiłyśmy wrócić do stada.
(Arot, Lorien?)
- Cieszę się, że ci się podobają, Wskazówko.- odparł Arot.
- Jednak chciałabym, aly urodziła się kla...- nie dokończyłam, ponieważ zza krzewu wyłoniła się Lorien.
- Witajcie- powiedziała klacz.
- Witaj siostro!
- Witaj, mam cudowną wiadomość, spodziewam się źrebaka!- powiedziałam do klaczy, której perłowa twarz stała się promienna i radosna.
- Tak się ciesze Wskazówko, czy myś...- również Lorien nie dokończyłapytania, ponieważ pojawił się Sztorm.
- Witajcie. Arocie, ojciec kazał szybko się z nim spotkać. Mam nam coś ważnego do powiedzenia.- powiedział próbując złapać oddech po długim biegu, lecz po jego oczach widziałam, że to nic poważnego.
- Wybacz Wskazówko, zobaczymy się później, muszę iść.- rzekł Arot i wraz ze Sztormem puścili się galopem w las.
- Chcesz się przejść Wskazówko?- zapytała Lorien wyrywając mnie z zamyślenia.
- Oczywiście- rzekłam.
- Więc zastanawialiście się nad imieniem?- zaczęla rozmowe klacz
- Tak, klaczy damy na imię Hestia, ogier będzie Orcrist lub Brisingr.- odpowiedziałam.
- Piękne imiona.- powiedziała klacz- Myśle, że Brego ucieszy się z rodzeństwa.
- Mam taką nadzieje. Jeszcze mu nie powiedzieliśmy.- dodałam. Spacerowałyśmy jeszce długo. Gdy słońce zbliżało się ku zachodowi postanowiłyśmy wrócić do stada.
(Arot, Lorien?)
wtorek, 28 lipca 2015
Od Pasji do Wild Death'a
-Wild... Ja, ja nie wiem... Chyba jeszcze nie jestem gotowa... Muszę to przemyśleć.
-Wybacz... Nie chciałem cię postawić w takiej sytuacji...-odpowiedział zasmucony inodszedł. Biała perła leżała obok mnie. Nie wiedziałam, jak się zachować...
Siedziałam smutna na plaży, lecz nie żałowałam swojego wyboru. Wild pewnie teraz jest załamany...
-Wybacz... Nie chciałem cię postawić w takiej sytuacji...-odpowiedział zasmucony inodszedł. Biała perła leżała obok mnie. Nie wiedziałam, jak się zachować...
Siedziałam smutna na plaży, lecz nie żałowałam swojego wyboru. Wild pewnie teraz jest załamany...
Od Wild Deatha do Pasji
Spacerowaliśmy spokojnie przez plażę a nasze kopyta zostawiały bardzo widoczne i duże ślady. Patrzyliśmy na siebie, a słonce świeciło światłem dnia. Wyglądała dziś wyjątkowo pięknie, bo w grzywę wplotła stokrotki i dziki rumianek. Dzień mijał bardzo szybko i ani się nie spostrzegliśmy kiedy było już po południu. Kiedy oglądałem przybrzeżne glony, Pasja popchnęła mnie do rzeki.Ja oczywiście stałem się niewidzialny i Pasja myślała, że tonę więc wykorzystałem to i wrzuciłem ja do wody. Strasznie śmialiśmy się i oblewaliśmy się wodą ile wlezie. Po godzinie wyszliśmy z wody by wyschnąć. Położyliśmy się na piasku i oglądaliśmy chmury, miały takie wspaniałe kształty. Kiedy wreszcie byliśmy susi, wstaliśmy z piasku i zaczęliśmy galopować przez plażę. Jej grzywa pięknie powiewała w wietrze, a kwiaty leciały na ziemię. Kiedy Pasja piła wodę postanowiłem pozbierać jej kwiaty na grzywę.
- Pasja, pomyślałem, że przydadzą ci się kwiaty na ozdobę...
- Dziękuję Wild, to miło z twojej strony-uśmiechnęła się
Za chwilę miał być zachód słońca więc zaczęliśmy znowu spacerować. Patrzyłem się na nią i chciałem by ta chwila trwała bardzo długo ale musiałem jej coś powiedzieć:
- Pasjo, muszę ci coś wyznać- powiedziałem cicho
- Tak?
- Czy zechcesz być moją partnerką-uśmiechnąłem się i dałem jej dużą pudrową perłę...
(Pasja?)
- Pasja, pomyślałem, że przydadzą ci się kwiaty na ozdobę...
- Dziękuję Wild, to miło z twojej strony-uśmiechnęła się
Za chwilę miał być zachód słońca więc zaczęliśmy znowu spacerować. Patrzyłem się na nią i chciałem by ta chwila trwała bardzo długo ale musiałem jej coś powiedzieć:
- Pasjo, muszę ci coś wyznać- powiedziałem cicho
- Tak?
- Czy zechcesz być moją partnerką-uśmiechnąłem się i dałem jej dużą pudrową perłę...
(Pasja?)
poniedziałek, 27 lipca 2015
Od Arota do Wskazówki
-To świetna wiadomość! Coś nie tak, Wskazówko?-zapytałem, widząć niespokojną minę klaczy...
-Nie, wszystko w porządku.-odrzekła niepewnie.
-Zastanawiałaś się już nad imieniem?-dodałem szczęśliwy.
-Tak, jeśli urodzi się klacz, chciałabym, by na imię miała Hestia.
-To śliczne imię, podoba mi się. Ja nie mam pomysłu... Może... Hmm...
-Musimy to dobrze przemyśleć.
-Racja. Może się przejdziemy?
-Dobrze, dawno nie byliśmy na wspólnym spacerze.-odpowiedziała.
Szliśmy powoli przez las. Po chwili przystanąłem.
-Chyba mam pomysł na imię. Może Orcrist lub Brisingr?
Wskazówka?
-Nie, wszystko w porządku.-odrzekła niepewnie.
-Zastanawiałaś się już nad imieniem?-dodałem szczęśliwy.
-Tak, jeśli urodzi się klacz, chciałabym, by na imię miała Hestia.
-To śliczne imię, podoba mi się. Ja nie mam pomysłu... Może... Hmm...
-Musimy to dobrze przemyśleć.
-Racja. Może się przejdziemy?
-Dobrze, dawno nie byliśmy na wspólnym spacerze.-odpowiedziała.
Szliśmy powoli przez las. Po chwili przystanąłem.
-Chyba mam pomysł na imię. Może Orcrist lub Brisingr?
Wskazówka?
Od Pasji do Wild Death'a
-Cześć!-powitał mnie ogier
-Witaj, to gdzie najpierw?
-Może na plażę?
-OK.
Poszliśmy powoli przez pusczę. Byłam bardzo wdzięczna Wild Death'owi za pomoc, bo po ranie już prawie nie było śladu. Chwilę później dostrzegłam siwego ogiera niedaleko nas. Po oczach poznałam, że to Inferno.
Były surowe, ale ciepłe. Był to bardzo charakterystyczny koń, przynajmniej dla mojego, dość bystrego wzroku.
-Cześć Inferno!-krzyknęłam do kuzyna, gdy zbliżyliśmy się.
-Witaj! Gdzie idziesz? -rzekł z wymuszonym zainteresowaniem. Widać było, że pegaz jest w nienajlepszym humorze.
-Idę nad morze z Wild Deathem.
-Acha..-rzekł, w jego głosie zabrzmiała nutka zazdrości- tylko uwarzaj na siebie, ten laluś... Jest dobry w zielarstwie, nie w walce.
Spojrzałam na Inferno wściekłym wzrokiem.
-Inferno, nie przeginasz?
Zapytałam, po czym ominęłam siwka i zwróciłam się do Wild Deatha:
-Idziesz?
-Tak...-odparł
Powoli poszliśmy nad jezioro.
-O co chodziło? Ten ogier chyba za mną nie przepada...-rzekł po chwili mój towarzysz.
-Aaa... On już ma taki charakter. Z resztą, nie byl dziś w dobrym chumorze...
Wild Death?
-Witaj, to gdzie najpierw?
-Może na plażę?
-OK.
Poszliśmy powoli przez pusczę. Byłam bardzo wdzięczna Wild Death'owi za pomoc, bo po ranie już prawie nie było śladu. Chwilę później dostrzegłam siwego ogiera niedaleko nas. Po oczach poznałam, że to Inferno.
Były surowe, ale ciepłe. Był to bardzo charakterystyczny koń, przynajmniej dla mojego, dość bystrego wzroku.
-Cześć Inferno!-krzyknęłam do kuzyna, gdy zbliżyliśmy się.
-Witaj! Gdzie idziesz? -rzekł z wymuszonym zainteresowaniem. Widać było, że pegaz jest w nienajlepszym humorze.
-Idę nad morze z Wild Deathem.
-Acha..-rzekł, w jego głosie zabrzmiała nutka zazdrości- tylko uwarzaj na siebie, ten laluś... Jest dobry w zielarstwie, nie w walce.
Spojrzałam na Inferno wściekłym wzrokiem.
-Inferno, nie przeginasz?
Zapytałam, po czym ominęłam siwka i zwróciłam się do Wild Deatha:
-Idziesz?
-Tak...-odparł
Powoli poszliśmy nad jezioro.
-O co chodziło? Ten ogier chyba za mną nie przepada...-rzekł po chwili mój towarzysz.
-Aaa... On już ma taki charakter. Z resztą, nie byl dziś w dobrym chumorze...
Wild Death?
Od Wskazówki do Arota
Obudziło mnie światło przedzierający się przez liście drzew. Otworzyłam oczy i ujrzałam tafle jeziora skrzącą się w porannym słońcu. Leżałam na delikatnej trawie zwilżonej rosą. Rozejrzałam się ale nikogo nie było... Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego leże sama, z daleka od stada. Nagle wszystko zrozumiałam... Wczoraj rozmyślałam siedząc tutaj, musiałam usnąć. Nie byłam w stanie rozmawiać z nikim, z jednej strony była to dobra wiadomość, ale z drugiej... Nie wiedziałam jak sobie z tym poradzę. Ile sił pognałam w stronę stada.
Zatrzymałam się, ale nikogo nie było.
- Arot? Gdzie jesteś- krzyknęłam, łapiąc oddech po biegu.
- Tutaj!- usłyszałam jego głos, po czym ogier wyszedł z zarośli.
- Muszę ci coś powiedzieć... Nie chce przeciągać, więc... Będziemy mieli źrebaka.- powiedziałam z ulgą.
- Nie wiem co powiedzieć!- szepnął, lecz jego radość i zdziwienie wyglądały sztucznie, ale uznałam, że tak mi się wydaje...
(Arot?)
Zatrzymałam się, ale nikogo nie było.
- Arot? Gdzie jesteś- krzyknęłam, łapiąc oddech po biegu.
- Tutaj!- usłyszałam jego głos, po czym ogier wyszedł z zarośli.
- Muszę ci coś powiedzieć... Nie chce przeciągać, więc... Będziemy mieli źrebaka.- powiedziałam z ulgą.
- Nie wiem co powiedzieć!- szepnął, lecz jego radość i zdziwienie wyglądały sztucznie, ale uznałam, że tak mi się wydaje...
(Arot?)
Od Demeter do Nefilim, Nakira
-Nie, to wina Zaczarowanych Muchomorów, to przez nie - zaczęłam tłumaczyć całą historię, nie omijając żadnych, nawet tych najdrobniejszych szczegółów.
Po wysłuchaniu całej mojej przygody, pierwsza zabrała głos Nefilim:
-Twoja teoria też może być prawdziwa, ale i tak uważam, że musimy to sprawdzić -klacz nadal stała przy swoim. - Wyruszamy ! - dodała i rozprostowała skrzydła, gotowa do odlotu.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie latałam...
Widząc moje zakłopotanie, Nakir zwrócił mi się z pomocą:
-Latanie jest proste i przyjemne - powiedział
-Łatwo ci mówić, ty od dzieciństwa posiadasz skrzydła - zadrwiłam
Ogier puścił moją uwagę mimo uszu.
-Podskocz - rozkazał i uniósł się w powietrze, gdzie czekała na niego Nefilim.
Westchnęłam, posłusznie oderwałam się od ziemi i uniosłam w przestworza.
Pędziłam pomiędzy chmurami za dwójką rodzeństwa...
Wiatr targał mi włosy, a coś brzdęczało mi na szyi.
Był to mały kryształ zawieszony na cieniutkim sznurku, nie wiedziałam skąd się tam wziął, ale już na pewno nic nie było w stanie mnie zaskoczyć.
Wkrótce wylądowaliśmy na niedużej polanie.
Nefilim otworzyła tam portal, prowadzący do innych światów.
Weszliśmy do niego w ciszy i daliśmy się wciągnąć przez strumień błękitnego światła.
Nefilim ? Nakir ?
Po wysłuchaniu całej mojej przygody, pierwsza zabrała głos Nefilim:
-Twoja teoria też może być prawdziwa, ale i tak uważam, że musimy to sprawdzić -klacz nadal stała przy swoim. - Wyruszamy ! - dodała i rozprostowała skrzydła, gotowa do odlotu.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie latałam...
Widząc moje zakłopotanie, Nakir zwrócił mi się z pomocą:
-Latanie jest proste i przyjemne - powiedział
-Łatwo ci mówić, ty od dzieciństwa posiadasz skrzydła - zadrwiłam
Ogier puścił moją uwagę mimo uszu.
-Podskocz - rozkazał i uniósł się w powietrze, gdzie czekała na niego Nefilim.
Westchnęłam, posłusznie oderwałam się od ziemi i uniosłam w przestworza.
Pędziłam pomiędzy chmurami za dwójką rodzeństwa...
Wiatr targał mi włosy, a coś brzdęczało mi na szyi.
Był to mały kryształ zawieszony na cieniutkim sznurku, nie wiedziałam skąd się tam wziął, ale już na pewno nic nie było w stanie mnie zaskoczyć.
Wkrótce wylądowaliśmy na niedużej polanie.
Nefilim otworzyła tam portal, prowadzący do innych światów.
Weszliśmy do niego w ciszy i daliśmy się wciągnąć przez strumień błękitnego światła.
Nefilim ? Nakir ?
niedziela, 26 lipca 2015
Od Nakira do Demeter
To, co zobaczyliśmy razem z Nefilim, gdy dotarliśmy do nieprzytomnej Dem, było nieprawdopodobne. Wystarczyło, że spojrzałem na nią jeden raz, a wtedy poczułem, że moje serce rozpada się na milion kawałków. Czemu? Nie mam pojęcia. Przecież znamy się tak krótko. Podczas, gdy ja stałem i wpatrywałem się, jak idiota w leżącą, karą klacz, moja siostra galopem ruszyła jej na pomoc. Czym się tak zszokowałem? Może tym, że Demeter miała skrzydła!
***
Tak, właśnie wspominam wydarzenia minionego dnia. Jak to możliwe, że klacz tak bardzo się zmieniła? Nef podejrzewa, że nasza przyjaciółka otrzymała skrzydła, żeby towarzyszyć nam w stróżowaniu. Nawet jeśli jest Aniołem to... czego ma strzec? Mi przydzielono podziemia, a mojej siostrze niebiosa, a Dem? Jest kara, tak jak ja... może będzie dotrzymywała mi towarzystwa? O czym ty fantazjujesz Nakir...- skarciłem się w myślach i podszedłem do klaczy, która wciąż nie mogła uwierzyć, że aż tak się zmieniła.
- Wszystko w porządku?- spytałem, starając się brzmiąc poważnie
- Żartujesz?! Nigdy nie czułam się lepiej- odparła i posłała mi uroczy uśmiech, którego mimo wszystko nie odwzajemniłem
- Mamy z Nefilim pewną teorię, którą chcielibyśmy sprawdzić...- zacząłem, czekając na reakcję Dem
- Mam się bać?- spytała żartobliwie, ale mi wcale nie było do śmiechu... dla mnie to całkiem poważna sprawa...
- Może powinnaś...- szepnąłem
- O co chodzi?- mruknęła zaniepokojona
- Myślę, że możesz być stróżem...- westchnąłem, wychodząc i kierując się do Nef.
Powinniśmy się umówić z radą, aby potwierdzić nową tożsamość naszej przyjaciółki... chciałbym dowiedzieć się, czy moje przeczucia są prawdziwe... Demeter miała rację, tan las naprawdę jest magiczny- uśmiechnąłem się pod nosem i rozpostarłem skrzydła, aby ruszyć w drogę...
Demeter?
***
Tak, właśnie wspominam wydarzenia minionego dnia. Jak to możliwe, że klacz tak bardzo się zmieniła? Nef podejrzewa, że nasza przyjaciółka otrzymała skrzydła, żeby towarzyszyć nam w stróżowaniu. Nawet jeśli jest Aniołem to... czego ma strzec? Mi przydzielono podziemia, a mojej siostrze niebiosa, a Dem? Jest kara, tak jak ja... może będzie dotrzymywała mi towarzystwa? O czym ty fantazjujesz Nakir...- skarciłem się w myślach i podszedłem do klaczy, która wciąż nie mogła uwierzyć, że aż tak się zmieniła.
- Wszystko w porządku?- spytałem, starając się brzmiąc poważnie
- Żartujesz?! Nigdy nie czułam się lepiej- odparła i posłała mi uroczy uśmiech, którego mimo wszystko nie odwzajemniłem
- Mamy z Nefilim pewną teorię, którą chcielibyśmy sprawdzić...- zacząłem, czekając na reakcję Dem
- Mam się bać?- spytała żartobliwie, ale mi wcale nie było do śmiechu... dla mnie to całkiem poważna sprawa...
- Może powinnaś...- szepnąłem
- O co chodzi?- mruknęła zaniepokojona
- Myślę, że możesz być stróżem...- westchnąłem, wychodząc i kierując się do Nef.
Powinniśmy się umówić z radą, aby potwierdzić nową tożsamość naszej przyjaciółki... chciałbym dowiedzieć się, czy moje przeczucia są prawdziwe... Demeter miała rację, tan las naprawdę jest magiczny- uśmiechnąłem się pod nosem i rozpostarłem skrzydła, aby ruszyć w drogę...
Demeter?
Od Demeter do Nefilim, Nakira
Siedziałam w kryjówce już dobre 10 minut, powoli zaczynało mi się nudzić.
Nasłuchiwałam z zaciekawieniem odgłosów dobiegających z zewnątrz.
Słyszałam tupot kopyt klaczy.
I nagle rozległ się głośny plusk.
-Pewnie Nefiim wpadła do kałuży - pomyślałam i zachichotałam cicho, tak aby nie mogła mnie usłyszeć.
Nie udało się jednak bo kilka sekund później Nef wbiegła na polanę i weszła do groty.
-Demeter ? Jesteś tu ? - zapytała nerwowo, sądziła pewnie, że śmiech, który usłyszała był tylko iluzją...
Wiedząc, że przyjaciółka weszła do jaskini, skuliłam się pośpiesznie w jej najbliższym rogu.
Kiedy Nefilim już miała mnie zobaczyć, potchnęła się znienacka o kamień i upadła na twarde podłoże.
Odetchnęłam z ulgą.
Moje szczęście nie trwało jednak długo, ponieważ wkrótce klacz mnie znalazła, a ja bez zastanowienia zdradziłam kryjówkę Nakira,zresztą należało mu się...
Wkrótce zaczęłam liczyć, a towarzysze rozbiegli się po lesie.
Gdy skończyłam na trzydziestu, obróciłam się instynktownie i westchnęłam.
Zobaczyłam, że stoi przede mną wiele przeszkód..
..Kałuże...kamyki.. dziury... groty... grzyby..
-Zaraz, grzyby ?!?
I wtedy dostrzegłam ogromne muchomory.
Były takie duże, że bez problemu mogłyby mnie unieść.
Wskoczyłam więc na jednego, potem na drugiego, następnego i następnego, aż wreszcie się zatrzymałam.
Osłupiałam z przerażenia...
Zdałam sobie sprawę ze swojej głupoty, w Magiczny Lasie przecież wszystko było INNE.
Muchomory również !
-No tak... wydzielają z siebie zaczarowany płyn, który zmienia wygląd, posiada jednak skutki uboczne, takie jak mocne bóle lub nawet śmierć... - zaczęłam powoli przypominać sobie definicje Zaczarowanych Muchomorów.
I nagle poczułam się słabiej.
-Pomocy! Nef, Nakir ! - wykrzyczałam ostatkiem sił, nikt jednak nie przyszedł, nie usłyszeli mnie, a ja osunęłam się na ziemię.
[...]
-Myślisz,że też jest stróżem ?
-Nie wiem, raczej nie...
-Nie rozumiem, co u licha się dzieje ?
Usłyszałam nad sobą niepokojące szepty.
Otworzyłam oczy, stali nade mną Nefilim wraz z Nakirem, kiedy zobaczyli,że się ocknęłam natychmiast oblali mnie masą pytań:
-Jak się czujesz ?
-Nic cię nie boli ?
- O czym wy mówicie ? - zapytałam zdenerwowana, wstałam i dopiero wtedy dostrzegłam ogromną różnicę w swoim wyglądzie.
Byłam taka inna, smukła, ładniejsza, i ... i ... i wyrosły mi skrzydła !
-Wow- szepnęłam
Nic więcej nie powiedziałam, zaniemówiłam z zachwytu...
Nefilim ? Nakir ?
sobota, 25 lipca 2015
Od Wild Death'a do Pasji
-Ee, ekhem... Poprostu chciałbym poznać tereny stada...
- Aha..-powiedziała- mogę cię oprowadzić
- Chętnie-odpowiedziałem z uśmiechem-a może jutro? Jest już za ciemno...
- Okay, to idziesz ze mną, czy wracasz do siebie?
- Idę do siebie..
- To dobranoc...
- Dobranoc!-powiedziałem idąc w stronę mojej groty
Kiedy byłem na miejscu, poczułem zmęczenie. Tyle się dzisiaj działo. Pasja jak nie wszyscy których dotychczas znalem była dla mnie miła i serdeczna, poza tym jest piękna i podobna do Alfy Vitali. Kiedy się obudziłem od razu poszedłem nad rzekę, tam gdzie się spotkaliśmy po raz pierwszy, Pasja już tam stała
(Pasja?)
Od Pasji do Wild Death'a
-Witaj...
-Jak się czujesz? -zapytał ogier
-Lepiej..-odpowiedziałam. Była to prawda, bo rana wyglądała dużo lepiej, krew nie ciekła a ból osłabł.-Dzięki za pomoc...
-Nie ma za co.-odrzekł obojętnie.
-Jestem Ci bardzonwdzięczna, ale muszę iść do Vitali. Zamelduje jej o znalezisku.-Rzekłam po chwili wstając.
Ogier patrzył namnie z lekkim zdziwieniem. Porzegnałam się i wyszłam z niewielkiej jaskini. Odeszłam o niecałą milę i byłam już pewna, że Wild Death za mną podąża. Po sekundzie odwróciłam się i zapytałam:
-Dla czego za mną idziesz?
Wild Death???
-Jak się czujesz? -zapytał ogier
-Lepiej..-odpowiedziałam. Była to prawda, bo rana wyglądała dużo lepiej, krew nie ciekła a ból osłabł.-Dzięki za pomoc...
-Nie ma za co.-odrzekł obojętnie.
-Jestem Ci bardzonwdzięczna, ale muszę iść do Vitali. Zamelduje jej o znalezisku.-Rzekłam po chwili wstając.
Ogier patrzył namnie z lekkim zdziwieniem. Porzegnałam się i wyszłam z niewielkiej jaskini. Odeszłam o niecałą milę i byłam już pewna, że Wild Death za mną podąża. Po sekundzie odwróciłam się i zapytałam:
-Dla czego za mną idziesz?
Wild Death???
Od Wild Death'a do Pasji
- Co to za rana?-zapytałem
- To? - wskazała brudną od krwi i strasznie głęboką ranę- To nie rana, to tylko zadrapanie
- Nie wygląda na takie byle co, chodź ze mną, mam swoje sposoby na zatamowanie krwi- uśmiechnąłem się- nie zaufasz specowi od roślinek?
- Jasne, chodźmy
I poszliśmy, zauważyłem, że krew była ciemna "To musi być trucizna!" pomyślałem. Klacz szła wolno.
- Słabo się czuję- powiedziała
- Już niedaleko- potwierdziłem widząc moją grotę
Wreszcie byliśmy na miejscu. Klacz położyła się na posłaniu z dmuchawców, a ja wyruszyłem po zioła. Kiedy przyszedłem spała. Sporządziłem wypad i nie budząc jej posmarowałem ranę. Po pewnym czasie obudziła się i powiedziała:
(Pasja?)
- To? - wskazała brudną od krwi i strasznie głęboką ranę- To nie rana, to tylko zadrapanie
- Nie wygląda na takie byle co, chodź ze mną, mam swoje sposoby na zatamowanie krwi- uśmiechnąłem się- nie zaufasz specowi od roślinek?
- Jasne, chodźmy
I poszliśmy, zauważyłem, że krew była ciemna "To musi być trucizna!" pomyślałem. Klacz szła wolno.
- Słabo się czuję- powiedziała
- Już niedaleko- potwierdziłem widząc moją grotę
Wreszcie byliśmy na miejscu. Klacz położyła się na posłaniu z dmuchawców, a ja wyruszyłem po zioła. Kiedy przyszedłem spała. Sporządziłem wypad i nie budząc jej posmarowałem ranę. Po pewnym czasie obudziła się i powiedziała:
(Pasja?)
Od Nefilim do Demeter
- Szukam!- krzyknęłam najmocniej, jak mogłam i pognałam przez zarośla.
Mam nie lada wyzwanie, jeśli chodzi o odnalezienie Dem i Nakira... oba te konie są kare i łatwo się maskują wśród jaskiń, głazów oraz krzewów. I pomyśleć, że bawię się w chowanego...
- Nef!- usłyszałam znajomy głos, więc odwróciłam głowę do jego źródła, wydaje mi się, że Nakir próbuje mi pomóc... ale... czemu?
- Nakir!- odkrzyknęłam w obawie, że coś mogło mu się stać
- Tutaj za skałą!- odpowiedział, a ja nie zwracając uwagi na nic dookoła, postanowiłam sprawdzić, co się dzieje
Wystarczyło mi zaledwie kilka sekund, aby stanąć, na samym szczycie górki, która znajdowała się w centrum zaczarowanego lasu. Obejrzałam się kilka razy dookoła, w poszukiwaniu ogiera, ale nic nie wskazywało na to, żeby kiedykolwiek tam był. I wtedy wszystko stało się jasne... magiczny las robi sobie ze mnie żarty, a ja głupia dałam się nabrać. Mam nadzieję, że nikt nie widział, jaka jestem naiwna. Wyjdę z tej sytuacji jak prawdziwa dama. Pierś do przody, głowa do gór i przed siebie. Ot co. No i wtedy pogorszyłam swoją osobistą sytuację, ponieważ poślizgnęłam się na wilgotnym kamieniu i wylądowałam w kałuży z błotem, wydając z siebie głośny pisk... Tak właśnie kończą prawdziwe damy... mam nadzieję, że nikt tego nie widział...
Demeter?
Mam nie lada wyzwanie, jeśli chodzi o odnalezienie Dem i Nakira... oba te konie są kare i łatwo się maskują wśród jaskiń, głazów oraz krzewów. I pomyśleć, że bawię się w chowanego...
- Nef!- usłyszałam znajomy głos, więc odwróciłam głowę do jego źródła, wydaje mi się, że Nakir próbuje mi pomóc... ale... czemu?
- Nakir!- odkrzyknęłam w obawie, że coś mogło mu się stać
- Tutaj za skałą!- odpowiedział, a ja nie zwracając uwagi na nic dookoła, postanowiłam sprawdzić, co się dzieje
Wystarczyło mi zaledwie kilka sekund, aby stanąć, na samym szczycie górki, która znajdowała się w centrum zaczarowanego lasu. Obejrzałam się kilka razy dookoła, w poszukiwaniu ogiera, ale nic nie wskazywało na to, żeby kiedykolwiek tam był. I wtedy wszystko stało się jasne... magiczny las robi sobie ze mnie żarty, a ja głupia dałam się nabrać. Mam nadzieję, że nikt nie widział, jaka jestem naiwna. Wyjdę z tej sytuacji jak prawdziwa dama. Pierś do przody, głowa do gór i przed siebie. Ot co. No i wtedy pogorszyłam swoją osobistą sytuację, ponieważ poślizgnęłam się na wilgotnym kamieniu i wylądowałam w kałuży z błotem, wydając z siebie głośny pisk... Tak właśnie kończą prawdziwe damy... mam nadzieję, że nikt tego nie widział...
Demeter?
piątek, 24 lipca 2015
Od Pasji do Wild Death'a
-Witaj...-powiedziałam do ogiera-Kim jesteś?
-Zwą mnie Wild Death, jestem członkiem stada od wczoraj..-rzekł niepewnie- A ty?
-Jestem Pasja, córka Nadzieji. Wybacz moją niewiedze, ale nie było mnie wczoraj na tych bezpiecznych terenach stada.
-Nie ma sprawy. A gdzie byłaś? Podróżowałam.
-Ale gdzie?
-Gdzie nogi poniosą-odrzekłam, wstając znad strumyka.- byłam w górach. Chciałam przyjrzeć się dokładnie legendarnej Fortecy Grovenosa, a przynajmniej temu, co z niej zostało po zniszczeniu Onyksu Przeznaczenia...
-Co to takiego jest ten Onyks i kto to ten Grovenos?
-Był to okrutny władca koni cienia. W mrocznych dniach, związał sojusz z wilkami... Przed laty, w wojnie na Krwawych Bagnach, jednak odebrano mu jego najlepszą broń, a był nią własnie ten onyks... No, ale zanim się narodziłam, Sopel i Vitali zniszczyli go... I całe szczęście.
-Rozumiem. I jak podróż?
-Dobrze. Zobacz, co znalazłam, a raczej odebrałam wilkowi...-Pokazałam ogierowi ostry, srebrny grot.- Musi pochodzić od ludzi... Ale nie martwmy się tym, ich ciekawość nie dosięga jeszcze tej krainy. No, ale odwaga ma swoją cenę...
Popatrzyłam na swój lewy bok. Było na nim kilka rozcięć. Czułam na sobie ciepłą krew. Ogier nie widział rany i pagnęłam, by tak pozostało... niestety nie wyszło...
Wild Death?
-Zwą mnie Wild Death, jestem członkiem stada od wczoraj..-rzekł niepewnie- A ty?
-Jestem Pasja, córka Nadzieji. Wybacz moją niewiedze, ale nie było mnie wczoraj na tych bezpiecznych terenach stada.
-Nie ma sprawy. A gdzie byłaś? Podróżowałam.
-Ale gdzie?
-Gdzie nogi poniosą-odrzekłam, wstając znad strumyka.- byłam w górach. Chciałam przyjrzeć się dokładnie legendarnej Fortecy Grovenosa, a przynajmniej temu, co z niej zostało po zniszczeniu Onyksu Przeznaczenia...
-Co to takiego jest ten Onyks i kto to ten Grovenos?
-Był to okrutny władca koni cienia. W mrocznych dniach, związał sojusz z wilkami... Przed laty, w wojnie na Krwawych Bagnach, jednak odebrano mu jego najlepszą broń, a był nią własnie ten onyks... No, ale zanim się narodziłam, Sopel i Vitali zniszczyli go... I całe szczęście.
-Rozumiem. I jak podróż?
-Dobrze. Zobacz, co znalazłam, a raczej odebrałam wilkowi...-Pokazałam ogierowi ostry, srebrny grot.- Musi pochodzić od ludzi... Ale nie martwmy się tym, ich ciekawość nie dosięga jeszcze tej krainy. No, ale odwaga ma swoją cenę...
Popatrzyłam na swój lewy bok. Było na nim kilka rozcięć. Czułam na sobie ciepłą krew. Ogier nie widział rany i pagnęłam, by tak pozostało... niestety nie wyszło...
Wild Death?
Od Demeter do Nakira, Nefilim
- Oj, Nakir ... To nie jest zwykła gra. Kiedy zaczynasz szukać na drodze staje Ci milion przeszkód, bylebyś tylko nie znalazł pozostałych. - powiedziałam stanowczo.
Byłam pewna, że moja definicja wzbudzi lęk u ogiera, Nakir jednak krzywo się uśmiechnął i pędem ruszył na północ.
-Szukaj Nefilim ! - rozniosło się jego dźwięczne echo.
Klacz zaczęła odliczać
Ruszyłam biegiem przed siebie, nie wiedząc dokładnie gdzie się ukryć.
Nagle zatrzymałam się, bo usłyszałam za sobą cichy szept dobiegający zza krzaków:
-Psst... Dem, pośpiesz się,bo za chwilę Nefilim skończy liczyć
-Ale mi pocieszenie -mruknęłam z poirytowaniem
Wskoczyłam szybko w krzaki, wiedząc, że za chwilę klacz odliczy 30.
-Ej, to moja kryjówka ! - wrzasnął Nakir
-Nie znajdę już innej - odparłam rozsiadając się wygodnie pomiędzy liśćmi.
Ogier wywrócił oczami i jednym ruchem przewrócił mnie na ziemie.
- Tak nie można ! -krzyknęłam oburzona i wystrzeliłam jak z procy do pobliskiej groty
-Mam nadzieję, że Nefilim nie zdążyła mnie zauważyć, kiedy zmieniałam kryjówkę
-pomyślałam w duchu, modląc się by pierwsze znalazła swojego brata.
Nakir ? Nefilim ?
Byłam pewna, że moja definicja wzbudzi lęk u ogiera, Nakir jednak krzywo się uśmiechnął i pędem ruszył na północ.
-Szukaj Nefilim ! - rozniosło się jego dźwięczne echo.
Klacz zaczęła odliczać
Ruszyłam biegiem przed siebie, nie wiedząc dokładnie gdzie się ukryć.
Nagle zatrzymałam się, bo usłyszałam za sobą cichy szept dobiegający zza krzaków:
-Psst... Dem, pośpiesz się,bo za chwilę Nefilim skończy liczyć
-Ale mi pocieszenie -mruknęłam z poirytowaniem
Wskoczyłam szybko w krzaki, wiedząc, że za chwilę klacz odliczy 30.
-Ej, to moja kryjówka ! - wrzasnął Nakir
-Nie znajdę już innej - odparłam rozsiadając się wygodnie pomiędzy liśćmi.
Ogier wywrócił oczami i jednym ruchem przewrócił mnie na ziemie.
- Tak nie można ! -krzyknęłam oburzona i wystrzeliłam jak z procy do pobliskiej groty
-Mam nadzieję, że Nefilim nie zdążyła mnie zauważyć, kiedy zmieniałam kryjówkę
-pomyślałam w duchu, modląc się by pierwsze znalazła swojego brata.
Nakir ? Nefilim ?
Od Wild Death do Pasji
Obudziłem się wcześnie rano zbudzony świergotaniem porannych ptaków. Leżałem na skalnej półce, która mimo ciepłego poranka, wydawała się chłodna. Jasne słońce świeciło w moją stronę. Popatrzyłem na duże zielone drzewa, które z góry wydawały się małe niczym mrówki. Ciemny potok płynący w stronę stada, wił się tak spokojnie, że można byłoby zobaczyć ryby skaczące pomiędzy falami. Chmury były jasne i małe, a słońce właśnie schowało się za nimi. Trawa miała słaby odcień zieleni i była prawie cała wyjedzona. Pod drzewami leżały jeszcze resztki jesiennych liści. Poszedłem wolno w stronę drzew, spacerowałem wśród nich. Nagle zauważyłem osobę leżącą nad potokiem.Była to biała klacz o niebieskich jak niebo oczach i pięknych wiosennych kwiatach we włosach. Patrzyła na ryby płynące z nurtem rzeki. Była bardzo zamyślona. Podszedłem do niej wolnym krokiem, a moje kopyta prawie nie odrywały się od mokrego od porannej rosy podłoża. Położyłem się obok niej, a ona powiedziała:
(Pasja?)
(Pasja?)
czwartek, 23 lipca 2015
Od Nakira do Demeter
- Podsumowując... chcecie się bawić w chowanego, w środku jakiegoś lasu?- spytałem przewracając oczami, a Demeter prychnęła
- Jak już mówiłam... to nie jest zwykły las... magia Nakir, Magia- zaczęła powtarzać, kręcąc przy tym przecząco głową, ale ona uparta, już wiem dlaczego moja siostra się z nią zadaje
- Okay... kto szuka?- spytałem zrezygnowany, a klacze popatrzyły na mnie, jak na idiotę no tak...
Nie tracąc jakże cennego dla mnie czasu, obróciłem się przodem do ogromnego dębu, czy jak tam się to drzewo nazywa i zacząłem liczyć na głos. Coś czuję, że to będzie długi dzień...
- Szukam!- krzyknąłem, gdy zakończyłem swoją czynność.
Niby gdzie można się schować. Tutaj są same drzewa i krzaki. Myślę, że znalezienie dwóch koni nie będzie takie męczące. Nie zastanawiając się nad niczym, ruszyłem przed siebie, uważnie przeglądając otoczenie. Oczywiście... po co patrzeć pod nogi, przecież można się potknąć. Próbowałem złapać jakoś równowagę, ale akrobacje nie są moją mocną stroną, więc z impetem wylądowałem w pobliskim jeziorku. Dobrze, że jest ciepło... Moje rozmyślania przerwał chichot, nawet wiem do kogo należy
- Dem, znalazłem cię- zacząłem rozbawiony
- Musisz mnie zobaczyć, a nie usłyszeć mądralo- odpowiedziała dźwięcznym głosem, a ja pokręciłem głową
Z ogromną łatwością stanąłem z powrotem na nogi i nie spodziewając się tego, co jest pode mną, wpadłem w jakiś otwór. Wszystko działo się okropnie szybko. Po prostu na coś upadłem, przynajmniej tak mi się wydawało...
- Złaź ze mnie idioto!- warknęła Nefilim i zepchnęła mnie ze swojego grzbietu
Nie musiałem długo czekać, aby z mroku jaskini wyłoniła się jej kara przyjaciółka.
- Jak?!- wyrzuciłem z siebie, rozglądając się po lśniących ścianach podwodnej groty
- Mówiłyśmy, że ten las jest magiczny...- szepnęły, a mnie przeszedł dziwny dreszcz...
Demeter?
- Jak już mówiłam... to nie jest zwykły las... magia Nakir, Magia- zaczęła powtarzać, kręcąc przy tym przecząco głową, ale ona uparta, już wiem dlaczego moja siostra się z nią zadaje
- Okay... kto szuka?- spytałem zrezygnowany, a klacze popatrzyły na mnie, jak na idiotę no tak...
Nie tracąc jakże cennego dla mnie czasu, obróciłem się przodem do ogromnego dębu, czy jak tam się to drzewo nazywa i zacząłem liczyć na głos. Coś czuję, że to będzie długi dzień...
- Szukam!- krzyknąłem, gdy zakończyłem swoją czynność.
Niby gdzie można się schować. Tutaj są same drzewa i krzaki. Myślę, że znalezienie dwóch koni nie będzie takie męczące. Nie zastanawiając się nad niczym, ruszyłem przed siebie, uważnie przeglądając otoczenie. Oczywiście... po co patrzeć pod nogi, przecież można się potknąć. Próbowałem złapać jakoś równowagę, ale akrobacje nie są moją mocną stroną, więc z impetem wylądowałem w pobliskim jeziorku. Dobrze, że jest ciepło... Moje rozmyślania przerwał chichot, nawet wiem do kogo należy
- Dem, znalazłem cię- zacząłem rozbawiony
- Musisz mnie zobaczyć, a nie usłyszeć mądralo- odpowiedziała dźwięcznym głosem, a ja pokręciłem głową
Z ogromną łatwością stanąłem z powrotem na nogi i nie spodziewając się tego, co jest pode mną, wpadłem w jakiś otwór. Wszystko działo się okropnie szybko. Po prostu na coś upadłem, przynajmniej tak mi się wydawało...
- Złaź ze mnie idioto!- warknęła Nefilim i zepchnęła mnie ze swojego grzbietu
Nie musiałem długo czekać, aby z mroku jaskini wyłoniła się jej kara przyjaciółka.
- Jak?!- wyrzuciłem z siebie, rozglądając się po lśniących ścianach podwodnej groty
- Mówiłyśmy, że ten las jest magiczny...- szepnęły, a mnie przeszedł dziwny dreszcz...
Demeter?
poniedziałek, 13 lipca 2015
Nieobecność...
Praepraszam was za tak duże zaległości, ale już niebawem nq stadzie pojawi się więcej nowych żeczy, a opowiadania będą wklejane na bierząco! 🐴
Od Demeter do Nakira
Patrzyłam nerwowo na Nefilim, która wierciła kopytem w ziemi, patrząc tępo na Nakira.
Ona także nie wiedziała co zaproponować bratu.
Nagle za drzewami dostrzegłam blade światło, a w moich źrenicach pojawił się tajemniczy ogień.
Doznałam olśnienia, ech, a może to nawet za mało powiedziane ?
-Znacie zabawę w chowanego ? -zapytałam patrząc na Nakira
-Kojarzę, ale nie ma w niej przecież nic nadzwyczajnego - odparł nie okazując entuzjazmu
-Zgodzę się z tobą , nie ma, dopóki nie staje się magiczna - szepnęłam po chwili
-Żartujesz ?!?
-Nie, Zaczarowany Las sprawia, że gra ta staje się o wiele ciekawsza - uśmiechnęłam się
-Gdzie on się znajduje ? -pytał dalej ogier
-Tutaj - odrzekłam
Nakir ?
niedziela, 7 czerwca 2015
Od Nakira do Demeter
Życie stróża jest niesamowicie męczące. Latasz tu i tam, a w twojej głowie panuje wielki bałagan. Jeśli o czymś zapomnisz,, może stać się wielka katastrofa. Przydałby mi się lekki odpoczynek od tych wszystkich zadań. Idąc przez las, zauważyłem Nefilim, która stała razem z karą klaczą i zawzięcie o czymś dyskutowała. Jak wiadomo, jestem bardzo ciekawskim ogierem, dlatego postanowiłem się wtrącić.
- A więc o czym rozmawiamy?- spytałem łobuzersko się uśmiechając, a moja siostra parsknęła śmiechem
- Chyba nigdy się od ciebie nie uwolnię- zaśmiała się, a ja pokiwałem głową
Jej przyjaciółka uważnie nam się przysłuchiwała. W sumie to pierwszy raz ją widzę:
- Jestem Nakir- przedstawiłem się nowo poznanej klaczy i posłałem jej szarmancki uśmiech, na co ona wybuchła śmiechem
- Demeter- przywitała się- nie umiesz być poważny- dodała i spojrzała na Nefilim
- Co cię tu sprowadza?- spytała siwa
- Nudzi mi się, a tylko wy nie jesteście tutaj takie sztywne- powiedziałem bez zastanowienia, na co obie pokręciły głowami
- Nie mów tak... większości nawet nie znasz- odparła kara
- I chyba nie zamierzam tego zrobić- dodałem i prychnąłem- to co? Ktoś ma jakieś pomysły?- spytałem przepełniony nadzieją, a dziewczyny spojrzały na siebie porozumiewawczo...
Demeter?
- A więc o czym rozmawiamy?- spytałem łobuzersko się uśmiechając, a moja siostra parsknęła śmiechem
- Chyba nigdy się od ciebie nie uwolnię- zaśmiała się, a ja pokiwałem głową
Jej przyjaciółka uważnie nam się przysłuchiwała. W sumie to pierwszy raz ją widzę:
- Jestem Nakir- przedstawiłem się nowo poznanej klaczy i posłałem jej szarmancki uśmiech, na co ona wybuchła śmiechem
- Demeter- przywitała się- nie umiesz być poważny- dodała i spojrzała na Nefilim
- Co cię tu sprowadza?- spytała siwa
- Nudzi mi się, a tylko wy nie jesteście tutaj takie sztywne- powiedziałem bez zastanowienia, na co obie pokręciły głowami
- Nie mów tak... większości nawet nie znasz- odparła kara
- I chyba nie zamierzam tego zrobić- dodałem i prychnąłem- to co? Ktoś ma jakieś pomysły?- spytałem przepełniony nadzieją, a dziewczyny spojrzały na siebie porozumiewawczo...
Demeter?
Od Kefira do Demeter
Wymówka raczej nie wchodziła tu w grę, a ciekawość klaczy i dołujący kwiatek, więc zaczęłem opowiadać...
-Za górami, za lasami, a raczej za górami, dokładniej na najwyższych szczytach wędrowałem ze stadem. Byłem wtedy małym chwiejącym się na nóżkach źrebakiem podążającym za matką. Całe moje stado podążało za przywódcą, czyli moim tatą, ojcem Kefira, bo tak mam na imię. Wracając do całej wędrówki, była ona z zamiarem dojścia do jakiejś polany, łączki, gdzie mieliśmy zamiar przeżyć całą zimę, która tak wysoko jak w górach jest niebezpieczna. Kolejnym powodem do zmiany zamieszkania były żyzne łąki, których niżej było pod dostatkiem. Niestety całą moją rodzinę wybito doszczętnie, a ja zostałem.-przerwałem na chwilę opowieść.
-Ale jak takie małe źrebię przeżyło, a dorosłe konie nie?-zdziwiła się klacz.
-Otóż, gdy miałem być zabity przez eskimosów, bo oni chcieli nas zabić, jakiś jeden z nich podszedł do mnie, a u mnie właśnie wtedy objawiła się moc dzięki, której przeżyłem.
-A właśnie, jakie masz moce?-kolejne pytanie z jej strony.
-Niewidzialność, dzięki, której tam nie zginęłem, ale też flora i fauna, oraz kontrola nad wodą.
-Czyli wtedy zniknęłeś?-spytała.
-Tak.
-A co lubisz?
Trochę zwlekałem z odpowiedziom, aż wkońcu odparłem-Na razie wędrówkami po górach, które mam w genach i sporą ilością rzeczy, które niesposób wymieniać.
-No, a teraz twoja kolej-uśmiechnęłem się.
-Co?
-Przecież ja ciebie nie znam-i podniosłem kwiatek, którego i tak bym nie użył, ale przecież mały sarkazm nie zaszkodzi.
Demeter?
sobota, 6 czerwca 2015
Od Demeter do Kefira
Galopowaliśmy dziko przez las nie zdając sobie sprawy z tempa z jakim się poruszaliśmy.
Nagle się zatrzymałam.
-To tutaj - oznajmiłam i podeszłam do pobliskiego źródełka.
Przejrzałam się w tafli czystej wody.
-Rośnie tam kwiat - powiedziałam wskazując na dno rzeczki - Koń, który zerwie tom oto roślinę ,zrobi z niej magiczny wywar, po czym wypiję napój, będzie mógł poznać przeszłość kogoś na kogo spojrzy.Niezwykłe, prawda ?
-Owszem - odparł ogier.
-Bez problemu mogłabym zerwać kwiat i wypróbować na tobie, ale wolałabym osobiście się czegoś o dowiedzieć.Czy opowiesz mi trochę o sobie ?
-Od czego mam zacząć ?
-Może od przedstawienia się ? Jeszcze nie wiem jak masz na imię. Potem opowiedz o swoim dzieciństwie i rodzinie.Jak natrafiłeś na nasze stado, jakie posiadasz moce, co cię interesuję ? Tego wszystkiego jestem ogromnie ciekaw. Proszę, spełnij moje oczekiwania, jeśli nie chcesz, abym wszystkiego dowiedziała się poprzez ten niewinny kwiatuszek - uśmiechnęłam się tajemniczo i dodałam szybko:
-Nie musisz się śpieszyć, uwielbiam długie historię.
Kefir ?
Nagle się zatrzymałam.
-To tutaj - oznajmiłam i podeszłam do pobliskiego źródełka.
Przejrzałam się w tafli czystej wody.
-Rośnie tam kwiat - powiedziałam wskazując na dno rzeczki - Koń, który zerwie tom oto roślinę ,zrobi z niej magiczny wywar, po czym wypiję napój, będzie mógł poznać przeszłość kogoś na kogo spojrzy.Niezwykłe, prawda ?
-Owszem - odparł ogier.
-Bez problemu mogłabym zerwać kwiat i wypróbować na tobie, ale wolałabym osobiście się czegoś o dowiedzieć.Czy opowiesz mi trochę o sobie ?
-Od czego mam zacząć ?
-Może od przedstawienia się ? Jeszcze nie wiem jak masz na imię. Potem opowiedz o swoim dzieciństwie i rodzinie.Jak natrafiłeś na nasze stado, jakie posiadasz moce, co cię interesuję ? Tego wszystkiego jestem ogromnie ciekaw. Proszę, spełnij moje oczekiwania, jeśli nie chcesz, abym wszystkiego dowiedziała się poprzez ten niewinny kwiatuszek - uśmiechnęłam się tajemniczo i dodałam szybko:
-Nie musisz się śpieszyć, uwielbiam długie historię.
Kefir ?
Od Demeter do Alis
-Ech...- mruknęłam - No tak... przecież ty nie lubisz ryzyka.
Alis zwiesiła głowę i posmutniała.
-Różnimy się...
-Ale co to byłby za świat, w którym wszyscy byliby identyczni, zupełnie jak dwie krople wody ? - zauważyłam.
Klacz nic nie odpowiedziała.
-Wiesz... dziś obchodzę Dzień Dobroci - skłamałam - więc...zapraszam Cię wieczorem na babską pogawędkę.
-Żartujesz ?
-Nie, skoro mogę coś dla ciebie zrobić, to proszę -puściłam do niej oko.
-Dziękuje, w takim razie widzimy się wieczorem.
-Do zobaczenia. - powiedziałam szybko.
-Zaraz zacznę tego żałować - pomyślałam.
Alis ?
Alis zwiesiła głowę i posmutniała.
-Różnimy się...
-Ale co to byłby za świat, w którym wszyscy byliby identyczni, zupełnie jak dwie krople wody ? - zauważyłam.
Klacz nic nie odpowiedziała.
-Wiesz... dziś obchodzę Dzień Dobroci - skłamałam - więc...zapraszam Cię wieczorem na babską pogawędkę.
-Żartujesz ?
-Nie, skoro mogę coś dla ciebie zrobić, to proszę -puściłam do niej oko.
-Dziękuje, w takim razie widzimy się wieczorem.
-Do zobaczenia. - powiedziałam szybko.
-Zaraz zacznę tego żałować - pomyślałam.
Alis ?
środa, 27 maja 2015
Od Alis o Demeter
- Problem w tym, że takie życie nie pasuje do mnie. Ja jestem stworzona do bycia królową, zaś ty do przygód. Całkowicie się różnimy. - westchnęłam.
- Ale daj sobie szanse! Może akurat takie życie do ciebie pasuje.
- No cóż... Przygody są bardzo niebezpieczne...
- A może i nie! - przerwała mi Demeter.
- A jak skończyła się wasza ostatnia przygoda? No cóż, nic groźnego, tylko prawie zostałyście zabite przez smoka!!
- Skąd o tym wiesz?
- Mam swoje sposoby. Gdy nie mam nic do roboty, sprawdzam, czy członkowie stada są bezpieczni.
- Ehhhh... No chociaż jedną przygodę...
- Jak chcesz. - burknęłam.
Demeter?
- Ale daj sobie szanse! Może akurat takie życie do ciebie pasuje.
- No cóż... Przygody są bardzo niebezpieczne...
- A może i nie! - przerwała mi Demeter.
- A jak skończyła się wasza ostatnia przygoda? No cóż, nic groźnego, tylko prawie zostałyście zabite przez smoka!!
- Skąd o tym wiesz?
- Mam swoje sposoby. Gdy nie mam nic do roboty, sprawdzam, czy członkowie stada są bezpieczni.
- Ehhhh... No chociaż jedną przygodę...
- Jak chcesz. - burknęłam.
Demeter?
Od Dewmeter do Alis
-Po co niby miałabym Cię śledzić ? - zapytałam lekko zdziwiona.
Klacz zwiesiła głowę w dół.
-Ach... nie mam pojęcia... Może Ci się nudzi.
-Mam co robić - odparłam
-Natomiast ja właśnie nie. Całymi dniami błąkam się po łąkach.Aster bawi się ze źrebakami, a Milo też jest zajęty.
-No widzisz, dlatego ja nie chcę się zakochać.Boję się, że wtedy moje życie stanie się bezbarwne.
-Ty lubisz przygody i adrenalinę, mogłam się tego domyślić.
-Przecież możesz gdzieś ze mną pójść - zaproponowałam.
Alis rzuciła mi pytające spojrzenie.
-Od niedawna lubię uciekać dzikim galopem przed wściekłymi pumami - powiedziałam krótko.
Alis ?
Klacz zwiesiła głowę w dół.
-Ach... nie mam pojęcia... Może Ci się nudzi.
-Mam co robić - odparłam
-Natomiast ja właśnie nie. Całymi dniami błąkam się po łąkach.Aster bawi się ze źrebakami, a Milo też jest zajęty.
-No widzisz, dlatego ja nie chcę się zakochać.Boję się, że wtedy moje życie stanie się bezbarwne.
-Ty lubisz przygody i adrenalinę, mogłam się tego domyślić.
-Przecież możesz gdzieś ze mną pójść - zaproponowałam.
Alis rzuciła mi pytające spojrzenie.
-Od niedawna lubię uciekać dzikim galopem przed wściekłymi pumami - powiedziałam krótko.
Alis ?
piątek, 22 maja 2015
Od Kfira do Pasji
Moim oczą ukazała się biała klacz, która zechciała ,,dobrowolnie'' ze mną porozmawiać. Cuda się zdarzają-pomyślałem, ale pomyłki również.
-Jestem Kefir,a ty chyba mnie z kimś pomyliłaś...-postawiłem na pomyłkę.
-Nie sądzę, szukałam właśnie Kefira.
-A to chyba jakiś inny w tej watasze ma tak na imię.
-W to również wątpię, a tak w ogóle jestem Pasja.
-A ja Kefir, ale to chyba już wiesz...
Uśmiechnęła się i zaczęła kolejny dialog:
-A długo jesteś w watasze?
-Dzień, dwa, ostatecznie to może trzy.
-Więc nowy, może cię oprowadzić?
-Z chęcią, gdyż zgubić się tu łatwo.-uśmiechnąłem się i ruszyliśmy na ,,wycieczkę''.
Pasja?
-Jestem Kefir,a ty chyba mnie z kimś pomyliłaś...-postawiłem na pomyłkę.
-Nie sądzę, szukałam właśnie Kefira.
-A to chyba jakiś inny w tej watasze ma tak na imię.
-W to również wątpię, a tak w ogóle jestem Pasja.
-A ja Kefir, ale to chyba już wiesz...
Uśmiechnęła się i zaczęła kolejny dialog:
-A długo jesteś w watasze?
-Dzień, dwa, ostatecznie to może trzy.
-Więc nowy, może cię oprowadzić?
-Z chęcią, gdyż zgubić się tu łatwo.-uśmiechnąłem się i ruszyliśmy na ,,wycieczkę''.
Pasja?
Od Alis do Demeter
W pewnej chwili nie wiedziałem jak odpowiedzieć i trochę zboczyłem z mojego realizmu...
-Kiedyś na pewno...-powiedziałem spojrzawszy jeszcze raz na klacz.
Zamiast znowu oddalić się ku północy chwilę stałem w tym samym miejscu, aż wkońcu ocknąłem się i ruszyłem spowrotem, gdyż zioła same się nie zbiorą. Podeszłem nad jezioro, by napić się chłodnej wody, iż pogoń za białymi kotami nie należała do tych mniej męczących. Spojrzałem na wode, tak jakbym patrzył się w lustro i dostrzegłem swoje odbicie, a za nim?
-Cześć to znowu ja-tak powiedział owy osobnik za mną.
Trochę się zdziwiłem obecnością jej osoby, a mówiąc krócej-prawie przyprawiła mnie o zawał.
-Chyba cię trochę przestraszyłam...-powiedziała.
-Nie skądże.-uśmiechnęłem się.
-Tak sobie pomyślałam, bo wyglądasz na osobę, która chciałaby coś zobaczyć, a może cię to nawet zainteresuje.
-Brzmi ciekawie.
Wszystkie zioła opuściłem na ziemię (chyba alfy nie będą mieć nic przeciwko ^default smiley ^) i pogalopowałem za nią do miejsca, które miała mi pokazać, bo moja ciekawska natura musiała się dowiedzieć o co chodzi...
Demeter?
-Kiedyś na pewno...-powiedziałem spojrzawszy jeszcze raz na klacz.
Zamiast znowu oddalić się ku północy chwilę stałem w tym samym miejscu, aż wkońcu ocknąłem się i ruszyłem spowrotem, gdyż zioła same się nie zbiorą. Podeszłem nad jezioro, by napić się chłodnej wody, iż pogoń za białymi kotami nie należała do tych mniej męczących. Spojrzałem na wode, tak jakbym patrzył się w lustro i dostrzegłem swoje odbicie, a za nim?
-Cześć to znowu ja-tak powiedział owy osobnik za mną.
Trochę się zdziwiłem obecnością jej osoby, a mówiąc krócej-prawie przyprawiła mnie o zawał.
-Chyba cię trochę przestraszyłam...-powiedziała.
-Nie skądże.-uśmiechnęłem się.
-Tak sobie pomyślałam, bo wyglądasz na osobę, która chciałaby coś zobaczyć, a może cię to nawet zainteresuje.
-Brzmi ciekawie.
Wszystkie zioła opuściłem na ziemię (chyba alfy nie będą mieć nic przeciwko ^default smiley ^) i pogalopowałem za nią do miejsca, które miała mi pokazać, bo moja ciekawska natura musiała się dowiedzieć o co chodzi...
Demeter?
Od Alis
Ostatnio ze wszystkimi się jakoś... mijałam. Bardzo mi się nudziło. Nawet w mojej krainie nie działo się nic fajnego!! Aster przez całe dnie przebywał z naszymi źrebakami. Milo przebywał z innymi towarzyszami. Jedyne co robiłam, to chodzenie bez sensu i celu po terenach stada. Miałam nadzieje, że niedługo kogoś spotkam. Kogokolwiek! Zrobiłabym wszystko, by mieć jakieś towarzystwo, by mieć PRZYJACIÓŁ. W mojej krainie było trudno zdobyć przyjaciół... A tu w stadzie? Prawie nikogo nie znałam. Nagle zobaczyłam jakiegoś konia między krzakami.
- Czemu mnie śledzisz? - spytałam.
- Yyyy... - powiedziała ta osoba, patrząc na moją głowę. "Nie mów, że nie zdjęłam mojej korony..." Pomyślałam, i to sprawdziłam. Okazało się że owszem, nie zdjęłam mojej korony, jak zawsze o tym zapomniałam. Szybko ją zdjęłam.
Ktokolwiek?
- Czemu mnie śledzisz? - spytałam.
- Yyyy... - powiedziała ta osoba, patrząc na moją głowę. "Nie mów, że nie zdjęłam mojej korony..." Pomyślałam, i to sprawdziłam. Okazało się że owszem, nie zdjęłam mojej korony, jak zawsze o tym zapomniałam. Szybko ją zdjęłam.
Ktokolwiek?
środa, 20 maja 2015
Od Pasji do Kefira
Chodziłam powoli po polanie. Strasznie się nudziłam, ale mimo to nie wiem da czego, nie miałam ochoty iść popatrzeć na gwiazdy.
Nagle zobaczyłam tego nowego ogiera, Kefira. Stał sam na skraju polany. Biedak-pomyślałam-pewnie nie zna u nikogo. Podbiegłam do niego i zapytałam:
-Cześć Kefir... Co porabiasz?
Kefir?
Nagle zobaczyłam tego nowego ogiera, Kefira. Stał sam na skraju polany. Biedak-pomyślałam-pewnie nie zna u nikogo. Podbiegłam do niego i zapytałam:
-Cześć Kefir... Co porabiasz?
Kefir?
Od Demeter do Kefira
-Popsułeś mi całą frajdę... -mruknęłam pod nosem.
-To była dla ciebie zabawa ?- zapytał ogier zerkając na mnie ze zdziwieniem.
-Trzeba sobie jakoś zorganizować czas - usprawiedliwiłam się.
-Nudzisz się ?
-Nie, zawsze natrafiam na jakieś przygody, dzięki temu moje życie jest ciekawe - uśmiechnęłam się.
Przez dłuższą chwilę nastała głucha cisza.
Wykorzystałam ją i przyjrzałam się dokładniej siedzącemu naprzeciwko mnie ogierowi.
Nagle koń wstał.
-Muszę już wracać - oświadczył
Kiedy wydobył z siebie następujące zdanie, posmutniałam. Zdałam sobie sprawę z pewnego przykrego faktu.
-Ja nie mam dokąd wracać - szepnęłam
Ogier spuścił głowę i odparł:
-Wiem jak się czujesz... Gdy moje stado zostało wytępione przez ludzi, długo błąkałem się po nieznanych terenach.
-Fajnie mieć przynajmniej jedną bratnią duszę. - odparłam
Ogier zaśmiał się, po czym ruszył galopem na północ.
Przyglądałam się jak znikał za horyzontem...
-Czekaj !!! - krzyknęłam nagle.
Zdałam sobie sprawę, że nie poznałam imienia nieznajomego.
-Może jeszcze kiedyś się zobaczymy...- pomyślałam z nadzieją,
-To była dla ciebie zabawa ?- zapytał ogier zerkając na mnie ze zdziwieniem.
-Trzeba sobie jakoś zorganizować czas - usprawiedliwiłam się.
-Nudzisz się ?
-Nie, zawsze natrafiam na jakieś przygody, dzięki temu moje życie jest ciekawe - uśmiechnęłam się.
Przez dłuższą chwilę nastała głucha cisza.
Wykorzystałam ją i przyjrzałam się dokładniej siedzącemu naprzeciwko mnie ogierowi.
Nagle koń wstał.
-Muszę już wracać - oświadczył
Kiedy wydobył z siebie następujące zdanie, posmutniałam. Zdałam sobie sprawę z pewnego przykrego faktu.
-Ja nie mam dokąd wracać - szepnęłam
Ogier spuścił głowę i odparł:
-Wiem jak się czujesz... Gdy moje stado zostało wytępione przez ludzi, długo błąkałem się po nieznanych terenach.
-Fajnie mieć przynajmniej jedną bratnią duszę. - odparłam
Ogier zaśmiał się, po czym ruszył galopem na północ.
Przyglądałam się jak znikał za horyzontem...
-Czekaj !!! - krzyknęłam nagle.
Zdałam sobie sprawę, że nie poznałam imienia nieznajomego.
-Może jeszcze kiedyś się zobaczymy...- pomyślałam z nadzieją,
poniedziałek, 18 maja 2015
Od Kefira
Wędrowałem już kilka godzin po górach tutejszej watahy, gdyż były imponujące, a niepozostawienie śladów moich kopyt byłoby zbrodnią. Co jakiś czas dostrzegałem mniejsze zwierzęta takie jak ptaki, chociaż jeden z nich, czyli piękny orzeł nie był chyba małym zwierzaczkiem. Również wiele wiewiórek gilgotały moje nogi puszystymi ogonami, a chłodne jezioro będące moim wodopojem przepiękne, lecz musiałem skupić się na zebraniu ziół, albo przynajmniej nie pomylić stokrotki z jakimś mniszkiem lekarskim. Grunt to wrócić ze wszystkimi częściami ciała-w całości. Nagle zobaczyłem uciekającego konia przed panterą śnieżną, a dokładnie dwoma. Mam nadzieję, że alfy wybaczą mi opóźnienie dostawy ziół-pomyślałem i ruszyłem za śnieżnym kotem...
*Po półgodzinnej gonitwie za drapieżnikami...
-Żyjesz?-spytałem nadal zasapany.
-Zależy czy mnie nie zabijesz...-odparł/a nadal nieufnie.
-Raczej cię nie zabiję, co najwyżej mogę być niedozniesienia-odpowiedziałem nie tracąc dobrego humorku.
Ktoś?
*Po półgodzinnej gonitwie za drapieżnikami...
-Żyjesz?-spytałem nadal zasapany.
-Zależy czy mnie nie zabijesz...-odparł/a nadal nieufnie.
-Raczej cię nie zabiję, co najwyżej mogę być niedozniesienia-odpowiedziałem nie tracąc dobrego humorku.
Ktoś?
Od Pandory do Achillesa
Galopowałam po mglistej polanie. Strasznie się nudziłam, ponieważ nie znałam żadnego konia w stadzie...
Po chwili dostrzegłam coś w oddali. Podeszłam tam i zatrzymałam się kilka metrów przed szarym kształtem.
-Kim jesteś?-zapytałam
Kształt poruszył się i dostrzegłam, że jest to sylwetka pegaza.
-Kim jesteś!?-powtórzyłam głośniej.
-A ty?-odpowiedział pytaniem niski, melodyjny głos.
-Jestem Pandora.-odpowiedziałam
-A ja Achilles. -odrzekł
Stanęłam jak wryta. Achilles? No tak... Pasja przedstawiła mi tego ogiera...
-Co tu robisz?-zapytał ogier po chwili milczenia.
-Spaceruje... A ty?
{Achilles?}
Po chwili dostrzegłam coś w oddali. Podeszłam tam i zatrzymałam się kilka metrów przed szarym kształtem.
-Kim jesteś?-zapytałam
Kształt poruszył się i dostrzegłam, że jest to sylwetka pegaza.
-Kim jesteś!?-powtórzyłam głośniej.
-A ty?-odpowiedział pytaniem niski, melodyjny głos.
-Jestem Pandora.-odpowiedziałam
-A ja Achilles. -odrzekł
Stanęłam jak wryta. Achilles? No tak... Pasja przedstawiła mi tego ogiera...
-Co tu robisz?-zapytał ogier po chwili milczenia.
-Spaceruje... A ty?
{Achilles?}
sobota, 9 maja 2015
Od Demeter do Nefilim
-Co zrobimy ? - spytałam szeptem ogiera.
-Nie pozwolimy Nefilim umrzeć - powiedział stanowczo.
-Tyle też wiem geniuszu... - wywróciłam oczami i popatrzyłam na Iratzo jak na skończonego idiotę.
-Chciałem tylko podsumować fakty - usprawiedliwił się.
-W takim razie Ci się udało - parsknęłam.
Dalszą drogę do lochów przeszliśmy w ciszy.
Nagle dotarliśmy na miejsce. Stanęliśmy przed ogromnymi, szarymi drzwiami...
-To tutaj - mruknęła Nef - Tu umrę...
-Nie mów tak...
-Dlaczego ? Nie mamy przecież innej opcji.
-Nie pozwolimy na Twoje odejście - popatrzyłam klaczy prosto w oczy.
-Nigdy nie miałam lepszej przyjaciółki - westchnęła i otworzyła drzwi.
Cała nasza trójka przeszła przez ich próg...
Naszym oczom ukazała się pusta sala z dwoma wnękami.
-Do tej mamy wsadzić kamień, natomiast z tej wyjdzie smok...- powiedziała klacz, wskazując
na wybrane miejsca.
-A więc działamy...
-Działamy...- odparli przyjaciele.
Wzięłam błyszczący kamień i umieściłam go wewnątrz wyznaczonego miejsca.
W tym samym czasie otworzyła się druga wnęka.
Wbiegliśmy do niej.
Była wąska i ciasna, na środku stał teleporter, natomiast z boku spał ogromny, bordowy smok.
Podeszliśmy do przedmiotu.
-Gdzie się cofamy ? - spytałam
-Nie cofniemy się w czasie, ale otworzymy nowe drzwi, które pozwolą wam wypiec.Pojawią się one tylko na 8 sekund. Myślę, że zdążycie uciec.- odparła Nefilim
W tym momencie chciałam zaprzeczyć i powiedzieć klaczy, że nigdzie się bez niej nie ruszymy, jednak przeszkodziło mi głośne sapnięcie budzącego się potwora.
Smok podniósł się, ziewnął i zaryczał.
Spojrzał na nas ze zdziwieniem, dopiero później zdał sobie sprawę z pobytu obcych na swoim terenie.
Zionął ogniem, podpalając mi nieco grzywę i wysunął pazury na znak odwagi.
Zaczęła się prawdziwa walka.
Nefilim rozkazywała mi, abym otworzyła przejście, ja jednak nie chciałam zostawić przyjaciółki.
Wszystko leżało wyłącznie w moich rękach.
Kiedy ptwór już miał zabić Iratzo i ogłuszyć swym rykiem Nef, ja przekręciłam wieko teleportara.
[...]
W jednej chwili wszystko zniknęło... Iratzo, smok, kamień, dym i walka...
Patrzyłam z Nefilim na taflę wody, w której złowieszczo odbijał się blask kamienia.
-Już po - odsapnęłam
-O co Ci chodzi ?- zapytała zdziwiona Nef.
-O naszą przy.. - ugryzłam się w język.
Nefilim o niczym nie pamięta ?
-No tak, przecież cofnęłam czas, aż do znalezienia przez nas błyskotki... - pomyślałam
-Wiesz co ? Może lepiej zostawmy ten kamień w spokoju...- powiedziałam i wyszłam z wody.
KONIEC
-Nie pozwolimy Nefilim umrzeć - powiedział stanowczo.
-Tyle też wiem geniuszu... - wywróciłam oczami i popatrzyłam na Iratzo jak na skończonego idiotę.
-Chciałem tylko podsumować fakty - usprawiedliwił się.
-W takim razie Ci się udało - parsknęłam.
Dalszą drogę do lochów przeszliśmy w ciszy.
Nagle dotarliśmy na miejsce. Stanęliśmy przed ogromnymi, szarymi drzwiami...
-To tutaj - mruknęła Nef - Tu umrę...
-Nie mów tak...
-Dlaczego ? Nie mamy przecież innej opcji.
-Nie pozwolimy na Twoje odejście - popatrzyłam klaczy prosto w oczy.
-Nigdy nie miałam lepszej przyjaciółki - westchnęła i otworzyła drzwi.
Cała nasza trójka przeszła przez ich próg...
Naszym oczom ukazała się pusta sala z dwoma wnękami.
-Do tej mamy wsadzić kamień, natomiast z tej wyjdzie smok...- powiedziała klacz, wskazując
na wybrane miejsca.
-A więc działamy...
-Działamy...- odparli przyjaciele.
Wzięłam błyszczący kamień i umieściłam go wewnątrz wyznaczonego miejsca.
W tym samym czasie otworzyła się druga wnęka.
Wbiegliśmy do niej.
Była wąska i ciasna, na środku stał teleporter, natomiast z boku spał ogromny, bordowy smok.
Podeszliśmy do przedmiotu.
-Gdzie się cofamy ? - spytałam
-Nie cofniemy się w czasie, ale otworzymy nowe drzwi, które pozwolą wam wypiec.Pojawią się one tylko na 8 sekund. Myślę, że zdążycie uciec.- odparła Nefilim
W tym momencie chciałam zaprzeczyć i powiedzieć klaczy, że nigdzie się bez niej nie ruszymy, jednak przeszkodziło mi głośne sapnięcie budzącego się potwora.
Smok podniósł się, ziewnął i zaryczał.
Spojrzał na nas ze zdziwieniem, dopiero później zdał sobie sprawę z pobytu obcych na swoim terenie.
Zionął ogniem, podpalając mi nieco grzywę i wysunął pazury na znak odwagi.
Zaczęła się prawdziwa walka.
Nefilim rozkazywała mi, abym otworzyła przejście, ja jednak nie chciałam zostawić przyjaciółki.
Wszystko leżało wyłącznie w moich rękach.
Kiedy ptwór już miał zabić Iratzo i ogłuszyć swym rykiem Nef, ja przekręciłam wieko teleportara.
[...]
W jednej chwili wszystko zniknęło... Iratzo, smok, kamień, dym i walka...
Patrzyłam z Nefilim na taflę wody, w której złowieszczo odbijał się blask kamienia.
-Już po - odsapnęłam
-O co Ci chodzi ?- zapytała zdziwiona Nef.
-O naszą przy.. - ugryzłam się w język.
Nefilim o niczym nie pamięta ?
-No tak, przecież cofnęłam czas, aż do znalezienia przez nas błyskotki... - pomyślałam
-Wiesz co ? Może lepiej zostawmy ten kamień w spokoju...- powiedziałam i wyszłam z wody.
KONIEC
piątek, 8 maja 2015
sobota, 2 maja 2015
Od Nefilim do Demeter
Westchnęłam głośno i zaczęłam przypominać sobie co powiedziało, a właściwie pokazało mi lustro. Gdy tylko wyciągnęłam je z sali pojawił się na nim obraz, który trochę mnie przestraszył... tak dokładnie... COŚ MNIE PRZESTRASZYŁO! Jeszcze kilka minut temu myślałam, że to nie jest możliwe.
-Ehh...- zaczęłam spoglądają z Iratzo na Dem - To lustro zawsze pokazuje jedyne rozwiązanie?- zapytałam pegaza
- Do tej pory tak...ale... Nef o co chodzi?- zapytał niepewnie
Zwiesiłam głowę i zaczęłam nerwowo grzebać kopytem w ziemi, Ten przeklęty kawałek szkła kazał nam zanieść kamień do jednego z podziemnych lochów i umiejscowić go we wnęce jednej ze ścian. Jeśli tego nie zrobimy równowaga światów zostanie zaburzona i demony z podziemi dostaną się wszędzie... to raczej nic dobrego. W jednej z tych wnęk kryje się tajemnicza komnata która otworzy się pod wpływem dotyku kryształu. Jest w niej coś takiego, co pomoże nam się cofnąć w czasie i zapobiec katastrofie. Jest jeden problem... mieszka tam smok, który pilnuje portalu i nie pozwala naruszać czasoprzestrzeni... ktoś musi go powstrzymać. Tym kimś mam być ja. Tak kazało lustro. Mam go zatrzymać a Iratzo i Demeter powinni wbiec do portalu... sami... beze mnie... Głupie lustro! Nie zamierzam ginąć... przynajmniej nie teraz! Nie zdążyłam jeszcze się zakochać, zaprzyjaźnić! Po chwili namysłu przed oczami pojawił mi się obraz Dem i Karego pegaza. Westchnęłam... chyba jednak zrobiłam wszystko w tym życiu...
-Kochani... chyba musimy się pożegnać...- zaczęłam pewnie i lekko się uśmiechnęłam
-Co!?- wykrzyknęli niemal jednocześnie i spojrzeli na siebie wrogo
Opowiedziałam im wszystko o przepowiedni lustra... bardzo dokładnie.
-Wymyślimy coś innego...- zaczął ogier
-Nie pozwolimy ci zginąć...- potwierdziła klacz
-Nie mamy czasu. Równowaga przestanie istnieć. Nie poradzimy sobie z demonami.- powiedziałam i zaczęłam kierować się w stronę lochów.
Dem?
-Ehh...- zaczęłam spoglądają z Iratzo na Dem - To lustro zawsze pokazuje jedyne rozwiązanie?- zapytałam pegaza
- Do tej pory tak...ale... Nef o co chodzi?- zapytał niepewnie
Zwiesiłam głowę i zaczęłam nerwowo grzebać kopytem w ziemi, Ten przeklęty kawałek szkła kazał nam zanieść kamień do jednego z podziemnych lochów i umiejscowić go we wnęce jednej ze ścian. Jeśli tego nie zrobimy równowaga światów zostanie zaburzona i demony z podziemi dostaną się wszędzie... to raczej nic dobrego. W jednej z tych wnęk kryje się tajemnicza komnata która otworzy się pod wpływem dotyku kryształu. Jest w niej coś takiego, co pomoże nam się cofnąć w czasie i zapobiec katastrofie. Jest jeden problem... mieszka tam smok, który pilnuje portalu i nie pozwala naruszać czasoprzestrzeni... ktoś musi go powstrzymać. Tym kimś mam być ja. Tak kazało lustro. Mam go zatrzymać a Iratzo i Demeter powinni wbiec do portalu... sami... beze mnie... Głupie lustro! Nie zamierzam ginąć... przynajmniej nie teraz! Nie zdążyłam jeszcze się zakochać, zaprzyjaźnić! Po chwili namysłu przed oczami pojawił mi się obraz Dem i Karego pegaza. Westchnęłam... chyba jednak zrobiłam wszystko w tym życiu...
-Kochani... chyba musimy się pożegnać...- zaczęłam pewnie i lekko się uśmiechnęłam
-Co!?- wykrzyknęli niemal jednocześnie i spojrzeli na siebie wrogo
Opowiedziałam im wszystko o przepowiedni lustra... bardzo dokładnie.
-Wymyślimy coś innego...- zaczął ogier
-Nie pozwolimy ci zginąć...- potwierdziła klacz
-Nie mamy czasu. Równowaga przestanie istnieć. Nie poradzimy sobie z demonami.- powiedziałam i zaczęłam kierować się w stronę lochów.
Dem?
Od Demeter do Nefilim
-Pewnie Twój kochany Iratzo - mruknęłam patrząc na Nefilim spode łba.
Klacz puściła moją uwagę mimo uszy.
-A żebyś wiedziała - powiedziała zuchwale i pewnym krokiem podeszła do ogiera.
Podążyłam szybko jej krokami i zbliżyłam się do pegaza.
-Cześć... mamy do Ciebie sprawę...- zaczęłam niepewnie
-Chodzi o to, że to chyba my ...ukradłyśmy.. poszukiwany kamień - Nefilim ułatwiła mi sprawę i dokończyła za mnie zdanie.
Iratzo na wieść o tej szokującej informacji, zupełnie znieruchomiał.
-Co ? - wykrztusił w końcu.
Opowiedziałam mu całą naszą historię i poprosiłam o pomoc:
-Jak myślisz... Co powinnyśmy zrobić ?
-Cóż... Legendy mówią, że w Otchłani Ciemności wisi lustro,które daję dobre rady...
-Możemy się tam udać - zaproponowałam uradowana
-Droga jest niebezpieczna i trudna do pokonania ...
-Damy radę - powiedziałam pewnie
[ ... ]
Schodziłyśmy po krętych schodach..
Na ścianach wisiały palące się pochodnie, które rozjaśniały nam drogę.
-Dokąd tak właściwie idziemy ? - zapytałam niespokojna.
-Na samym dole jest piwnica, a tam jasno pobłyskujące drzwi.Otworzę je dla Was... - odparł ogier.
-Nie wejdziesz z nami ?
-Nie mogę...
-Tchórz... - szepnęła Nefilim
Iratzo wywrócił oczami.
Na tym skończyła się nasza krótka wymiana dialogów.
Wkrótce dotarliśmy do wyznaczonego miejsca.
Dostrzegłam błyszczące drzwi.
-Wow ...
-Niezwykłe, prawda ?
Pokiwałam głowa.
Pegaz kopnął złotą klamkę.
-Otwarte ! - powiedział
Uśmiechnęłam się tajemniczo.
Wraz z Nefilim weszłam do środka.
Potężne drzwi zatrzasnęły się za nami.
-Uważajcie na... - usłyszałam za sobą ciche echo.
To Iratzo miał nam coś jeszcze do przekazania.
[…]
Sala , do której weszłyśmy była ogromna, a na ścianach wisiało tysiące luster.
-Super…- mruknęłam z ironią- Iratzo nie wspominał, że będzie ich tak dużo …
-Nigdy nie znajdziemy tego prawdziwego…
-Już znalazłyście- rozległ się basowy głos
-Słyszałaś ? – zapytałam towarzyszki
-Nie strasz mnie. Nie uda Ci się mnie nabrać – odparła
-Ale ja mówię prawdę… Ktoś dodał nam otuchy
Klacz parsknęła
-Daj spokój…- powiedziała
Opuściłam głowę w dół.
Na marmurowej podłodze dostrzegłam złoty napis:
„ Skocz, a znajdziesz „
Kiedy przeczytałam zdanie, przede mną pojawiła się głęboka dziura
-Skocz ! – krzyknął ten sam głos.
Zbliżyłam się do kotliny.
Kiedy już miałam oderwać się od posadzki, ktoś mocno mnie chwycił i szepnął:
-Demeter, co ty robisz ?
Gdy usłyszałam swoje imię, w jednej chwili wybudziłam się z transu.
Dziura zniknęła, a ja osunęłam się na ziemie.
[…]
Obudził mnie strumień zimnej wody.
Powoli otworzyłam oczy.
Zobaczyłam Nefilim i Iratzo.
Na ich widok wstałam i zapytałam trudem:
-Zimno mi… Co się stało ?
-Nefilim znalazła lustro – odparł ogier.
Klacz pokazała mi znalezioną taflę szkła.
-Teraz oskarżą nas nie tylko o kradzież kamienia, ale i tego – zażartowałam wskazując na przedmiot
-Widzę, że wracasz do formy- zauważył pegaz
-Czuję się lepiej, tak właściwie co się ze mną stało ?
-Zemdlałaś… Ach… to moja wina. Zapomniałem ostrzec was przed kłamliwymi napisami.
-Wybaczam… – przekonałam go, po czym zwróciłam się do Nefilim – Co powiedziało lustro ?
Nefilim ?
Klacz puściła moją uwagę mimo uszy.
-A żebyś wiedziała - powiedziała zuchwale i pewnym krokiem podeszła do ogiera.
Podążyłam szybko jej krokami i zbliżyłam się do pegaza.
-Cześć... mamy do Ciebie sprawę...- zaczęłam niepewnie
-Chodzi o to, że to chyba my ...ukradłyśmy.. poszukiwany kamień - Nefilim ułatwiła mi sprawę i dokończyła za mnie zdanie.
Iratzo na wieść o tej szokującej informacji, zupełnie znieruchomiał.
-Co ? - wykrztusił w końcu.
Opowiedziałam mu całą naszą historię i poprosiłam o pomoc:
-Jak myślisz... Co powinnyśmy zrobić ?
-Cóż... Legendy mówią, że w Otchłani Ciemności wisi lustro,które daję dobre rady...
-Możemy się tam udać - zaproponowałam uradowana
-Droga jest niebezpieczna i trudna do pokonania ...
-Damy radę - powiedziałam pewnie
[ ... ]
Schodziłyśmy po krętych schodach..
Na ścianach wisiały palące się pochodnie, które rozjaśniały nam drogę.
-Dokąd tak właściwie idziemy ? - zapytałam niespokojna.
-Na samym dole jest piwnica, a tam jasno pobłyskujące drzwi.Otworzę je dla Was... - odparł ogier.
-Nie wejdziesz z nami ?
-Nie mogę...
-Tchórz... - szepnęła Nefilim
Iratzo wywrócił oczami.
Na tym skończyła się nasza krótka wymiana dialogów.
Wkrótce dotarliśmy do wyznaczonego miejsca.
Dostrzegłam błyszczące drzwi.
-Wow ...
-Niezwykłe, prawda ?
Pokiwałam głowa.
Pegaz kopnął złotą klamkę.
-Otwarte ! - powiedział
Uśmiechnęłam się tajemniczo.
Wraz z Nefilim weszłam do środka.
Potężne drzwi zatrzasnęły się za nami.
-Uważajcie na... - usłyszałam za sobą ciche echo.
To Iratzo miał nam coś jeszcze do przekazania.
[…]
Sala , do której weszłyśmy była ogromna, a na ścianach wisiało tysiące luster.
-Super…- mruknęłam z ironią- Iratzo nie wspominał, że będzie ich tak dużo …
-Nigdy nie znajdziemy tego prawdziwego…
-Już znalazłyście- rozległ się basowy głos
-Słyszałaś ? – zapytałam towarzyszki
-Nie strasz mnie. Nie uda Ci się mnie nabrać – odparła
-Ale ja mówię prawdę… Ktoś dodał nam otuchy
Klacz parsknęła
-Daj spokój…- powiedziała
Opuściłam głowę w dół.
Na marmurowej podłodze dostrzegłam złoty napis:
„ Skocz, a znajdziesz „
Kiedy przeczytałam zdanie, przede mną pojawiła się głęboka dziura
-Skocz ! – krzyknął ten sam głos.
Zbliżyłam się do kotliny.
Kiedy już miałam oderwać się od posadzki, ktoś mocno mnie chwycił i szepnął:
-Demeter, co ty robisz ?
Gdy usłyszałam swoje imię, w jednej chwili wybudziłam się z transu.
Dziura zniknęła, a ja osunęłam się na ziemie.
[…]
Obudził mnie strumień zimnej wody.
Powoli otworzyłam oczy.
Zobaczyłam Nefilim i Iratzo.
Na ich widok wstałam i zapytałam trudem:
-Zimno mi… Co się stało ?
-Nefilim znalazła lustro – odparł ogier.
Klacz pokazała mi znalezioną taflę szkła.
-Teraz oskarżą nas nie tylko o kradzież kamienia, ale i tego – zażartowałam wskazując na przedmiot
-Widzę, że wracasz do formy- zauważył pegaz
-Czuję się lepiej, tak właściwie co się ze mną stało ?
-Zemdlałaś… Ach… to moja wina. Zapomniałem ostrzec was przed kłamliwymi napisami.
-Wybaczam… – przekonałam go, po czym zwróciłam się do Nefilim – Co powiedziało lustro ?
Nefilim ?
wtorek, 28 kwietnia 2015
Od Nefilim do Demeter
Stałam jak wryta i nerwowo grzebałam kopytem w marmurowej posadzce holu. Gdy tylko usłyszałam przemyślenia Dem wybiegłam z sali jak oparzona i pociągnęłam klacz za sobą.
-To niemożliwe!- krzyknęłam próbując złapać oddech
Moja towarzyszka pokręciła głową i szepnęła:
-Boję się ich... ich wszystkich. Jeśli dowiedzą się, że to my to...- nie dokończyła
- To wyślą nas do podziemi na zawsze- powiedziałam obojętnie
Demeter wytrzeszczyła oczy w przerażeniu.
-Może po prostu go oddamy i grzecznie przeprosimy?- próbowała mnie rozweselić
- Tak Dem! Świetny pomysł! Ej Anioły mamy wiadomość. Tak się dziwnym trafem złożyło, że mamy wasz najważniejszy na świecie kamień, który znalazłyśmy wrzucając się wzajemnie do jeziora. Był taki super świecący i mimo tego, że nie powinnyśmy go używać... tak bez celu wykorzystałyśmy go i paradowałyśmy po podziemiach zabijając jednego z obrońców. Złamałyśmy tylko kilka zakazów... a teraz proszę wasz zagubiony kamyczek...- powiedziałam teatralnie i zrobiłam ukłon- To na pewno załatwi nasz problem...- dodałam sarkastycznie
- Teraz jak to powiedziałaś to... nie brzmi zbyt przekonująco- wyszeptała
Wywróciłam oczami i głośno westchnęłam. Co mamy zrobić? Jak oddać kamień żeby nie oberwać? Potrzebujemy pomocy kogoś, kto zna się dobrze na tych sprawach. Przez głowę przemknął mi obraz karego pegaza o złotych oczach. Momentalnie się uśmiechnęłam, a Dem patrzyła na mnie jak na idiotkę. Iratze będzie wiedział co robić!
-Dem! Wiem kto nam pomoże!- krzyknęłam uradowana
Demeter?
-To niemożliwe!- krzyknęłam próbując złapać oddech
Moja towarzyszka pokręciła głową i szepnęła:
-Boję się ich... ich wszystkich. Jeśli dowiedzą się, że to my to...- nie dokończyła
- To wyślą nas do podziemi na zawsze- powiedziałam obojętnie
Demeter wytrzeszczyła oczy w przerażeniu.
-Może po prostu go oddamy i grzecznie przeprosimy?- próbowała mnie rozweselić
- Tak Dem! Świetny pomysł! Ej Anioły mamy wiadomość. Tak się dziwnym trafem złożyło, że mamy wasz najważniejszy na świecie kamień, który znalazłyśmy wrzucając się wzajemnie do jeziora. Był taki super świecący i mimo tego, że nie powinnyśmy go używać... tak bez celu wykorzystałyśmy go i paradowałyśmy po podziemiach zabijając jednego z obrońców. Złamałyśmy tylko kilka zakazów... a teraz proszę wasz zagubiony kamyczek...- powiedziałam teatralnie i zrobiłam ukłon- To na pewno załatwi nasz problem...- dodałam sarkastycznie
- Teraz jak to powiedziałaś to... nie brzmi zbyt przekonująco- wyszeptała
Wywróciłam oczami i głośno westchnęłam. Co mamy zrobić? Jak oddać kamień żeby nie oberwać? Potrzebujemy pomocy kogoś, kto zna się dobrze na tych sprawach. Przez głowę przemknął mi obraz karego pegaza o złotych oczach. Momentalnie się uśmiechnęłam, a Dem patrzyła na mnie jak na idiotkę. Iratze będzie wiedział co robić!
-Dem! Wiem kto nam pomoże!- krzyknęłam uradowana
Demeter?
Od Demeter do Nefilim
Rozpoczął się kolejny wykład.
Nauczyciel rozmawiał z nami o przywoływaniu duchów zmarłych.
Lekcja bardzo mi się podobała.
Od czasu do czasu zerkałam z zaciekawieniem na Nefilim, która w przeciwieństwie do mnie, w ogóle nie była zainteresowana tematem zajęć.
Patrzyła jak zahipnotyzowana na siedzącego nieopodal niej Iratzo.
Gdybym nie znała klaczy, pomyślałabym, że jest zakochana...
Moje rozmyślenia przerwał głośny krzyk...
Do sali wpadł siwy pegaz.
-Skradziono go !!! - zawołał
-Co ? - zapytał nauczyciel
-Słuchajcie wszyscy - odparł siwek - Wiele wieków temu Anioły ukryły ważny dla nas przedmiot.Był to błyszczący kamień, służył on do otwierania wszystkich magicznych drzwi, prowadzących do niezliczonych skarbów i tajemnic.Parę dni temu otrzymaliśmy wiadomość, która miała na celu powiadomić nas o zniknięciu błyskotki...
-Gdzie był on ukryty ? -zapytałam
-Nikt dokładnie nie wie...Hmmm...O ile pamiętam pod wodą...W jeziorze...- powiedziawszy to, pegaz wyszedł i pomachał nam na pożegnanie.
-Czy to możliwe ? - pomyślałam
-Nefilim...Pamiętasz ten błyszczący kamień który znalazłyśmy ? - szepnęłam jej na ucho.
Klaczy, aż zaświeciły się oczy z wrażenia...
-To nie możliwe - mruknęła - To nie był on...my go nie ukradłyśmy...
-Na pewno ? - rzuciłam klaczy pytające spojrzenie.
Nauczyciel rozmawiał z nami o przywoływaniu duchów zmarłych.
Lekcja bardzo mi się podobała.
Od czasu do czasu zerkałam z zaciekawieniem na Nefilim, która w przeciwieństwie do mnie, w ogóle nie była zainteresowana tematem zajęć.
Patrzyła jak zahipnotyzowana na siedzącego nieopodal niej Iratzo.
Gdybym nie znała klaczy, pomyślałabym, że jest zakochana...
Moje rozmyślenia przerwał głośny krzyk...
Do sali wpadł siwy pegaz.
-Skradziono go !!! - zawołał
-Co ? - zapytał nauczyciel
-Słuchajcie wszyscy - odparł siwek - Wiele wieków temu Anioły ukryły ważny dla nas przedmiot.Był to błyszczący kamień, służył on do otwierania wszystkich magicznych drzwi, prowadzących do niezliczonych skarbów i tajemnic.Parę dni temu otrzymaliśmy wiadomość, która miała na celu powiadomić nas o zniknięciu błyskotki...
-Gdzie był on ukryty ? -zapytałam
-Nikt dokładnie nie wie...Hmmm...O ile pamiętam pod wodą...W jeziorze...- powiedziawszy to, pegaz wyszedł i pomachał nam na pożegnanie.
-Czy to możliwe ? - pomyślałam
-Nefilim...Pamiętasz ten błyszczący kamień który znalazłyśmy ? - szepnęłam jej na ucho.
Klaczy, aż zaświeciły się oczy z wrażenia...
-To nie możliwe - mruknęła - To nie był on...my go nie ukradłyśmy...
-Na pewno ? - rzuciłam klaczy pytające spojrzenie.
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
Od Nefilim do Demeter
Westchnęłam głośno i spojrzałam na moją towarzyszkę.
-Oczywiście, że jesteś w centrum uwagi... nie często przychodzę w towarzystwie, poza tym nie masz skrzydeł...- powiedziałam
Klacz nerwowo się uśmiechnęła i przysunęła bliżej mnie.
-Myślisz, że powiedzą coś na mój temat?- zapytała
-Jeśli dalej będziemy gadać to na pewno... masz świadomość, że utknęłaś tu ze mną na kilka dni?- zaśmiałam się cicho
Dem spojrzała na mnie z udawanym przerażeniem i powiedziała:
-O nie... i co ja biedna teraz pocznę?
Parsknęłyśmy śmiechem, mimo to udało nam się uspokoić i przesiedzieć spokojnie całą godzinę wykładu na temat samoobrony... nuda!
W końcu wyszłyśmy z sali na przerwę i zaczęłyśmy iść długim, lśniącym korytarzem.
-Nie mam pojęcia po co tam siedziałyśmy... ty chyba umiesz się bronić... jak na moje oko chyba aż za dobrze- zaśmiała się klacz
Nagle usłyszałam znajomy głos i odwróciłam się w jego kierunku:
- Na Anioła! Nef? Jak dawno cię nie widziałem...
Zza rogu wyszedł kary pegaz o złotych oczach i uśmiechnął się do mnie wesoło
-Iratze! -krzyknęłam i pobiegłam go przytulić
Dem patrzyła na nas zdziwiona...
-Demeter poznaj Iratze. To on pokazał mi zaświaty i wytłumaczył jak mam się zachowywać poza naszym światem. Jest dla mnie wyjątkowy- powiedziałam radośnie
- Wow... albo oślepłam albo się uśmiechasz... ty nigdy się nie uśmiechasz...- wydukała moja towarzyszka z kamienną miną i zmierzyła mnie wzrokiem
-Widzisz do czego ją doprowadzam?!- zaśmiał się ogier i zaproponował odprowadzić nas na następny wykład. Oczywiście, że się zgodziłam. Niemal pobiegłam za nim ciągnąc Demeter za sobą...
Demeter?
-Oczywiście, że jesteś w centrum uwagi... nie często przychodzę w towarzystwie, poza tym nie masz skrzydeł...- powiedziałam
Klacz nerwowo się uśmiechnęła i przysunęła bliżej mnie.
-Myślisz, że powiedzą coś na mój temat?- zapytała
-Jeśli dalej będziemy gadać to na pewno... masz świadomość, że utknęłaś tu ze mną na kilka dni?- zaśmiałam się cicho
Dem spojrzała na mnie z udawanym przerażeniem i powiedziała:
-O nie... i co ja biedna teraz pocznę?
Parsknęłyśmy śmiechem, mimo to udało nam się uspokoić i przesiedzieć spokojnie całą godzinę wykładu na temat samoobrony... nuda!
W końcu wyszłyśmy z sali na przerwę i zaczęłyśmy iść długim, lśniącym korytarzem.
-Nie mam pojęcia po co tam siedziałyśmy... ty chyba umiesz się bronić... jak na moje oko chyba aż za dobrze- zaśmiała się klacz
Nagle usłyszałam znajomy głos i odwróciłam się w jego kierunku:
- Na Anioła! Nef? Jak dawno cię nie widziałem...
Zza rogu wyszedł kary pegaz o złotych oczach i uśmiechnął się do mnie wesoło
-Iratze! -krzyknęłam i pobiegłam go przytulić
Dem patrzyła na nas zdziwiona...
-Demeter poznaj Iratze. To on pokazał mi zaświaty i wytłumaczył jak mam się zachowywać poza naszym światem. Jest dla mnie wyjątkowy- powiedziałam radośnie
- Wow... albo oślepłam albo się uśmiechasz... ty nigdy się nie uśmiechasz...- wydukała moja towarzyszka z kamienną miną i zmierzyła mnie wzrokiem
-Widzisz do czego ją doprowadzam?!- zaśmiał się ogier i zaproponował odprowadzić nas na następny wykład. Oczywiście, że się zgodziłam. Niemal pobiegłam za nim ciągnąc Demeter za sobą...
Demeter?
sobota, 18 kwietnia 2015
Chwilowe zawieszenie
Bardzo was przepraszam, ale Stado Północnej Wichury, zostaje zawieszone na kilka/kilkanaście dni. Nie mam internetu, więc nie będę wklejać opowiadań :(
Mam nadzieję, że wszystko wróci do normalności,
Vitali
Mam nadzieję, że wszystko wróci do normalności,
Vitali
Od Demeter do Nefilim
Klacz zniknęła w białym świetle portalu, a ja bez chwili zastanowienia wskoczyłam za nią....
Przed nami pojawiła się ogromna, jasna sala.
-Wow - szepnęłam
Nefilim się obróciła....
-Co Ty tu robisz ? - dopiero teraz zdała sobie sprawę z mojej obecności.
-Nie mogłam zostawić Cię samej - usprawiedliwiłam się
Klacz wywróciła oczami i westchnęła:
-Mogłam się domyślić...
Weszłyśmy w głąb korytarza.
Naszym oczom ukazały się przepiękne konie.
-Usiądźcie wszyscy ! - krzyknął jakiś ogier.
Spełniłyśmy rozkaz konia.
-Kim ona jest ? - co jakiś czas słyszałam cisze szepty.
-Jestem w centrum zainteresowania ? - spytałam towarzyszki
Nefilim ?
Przed nami pojawiła się ogromna, jasna sala.
-Wow - szepnęłam
Nefilim się obróciła....
-Co Ty tu robisz ? - dopiero teraz zdała sobie sprawę z mojej obecności.
-Nie mogłam zostawić Cię samej - usprawiedliwiłam się
Klacz wywróciła oczami i westchnęła:
-Mogłam się domyślić...
Weszłyśmy w głąb korytarza.
Naszym oczom ukazały się przepiękne konie.
-Usiądźcie wszyscy ! - krzyknął jakiś ogier.
Spełniłyśmy rozkaz konia.
-Kim ona jest ? - co jakiś czas słyszałam cisze szepty.
-Jestem w centrum zainteresowania ? - spytałam towarzyszki
Nefilim ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)