- Ja nie muszę być ostrożna, nie tutaj. - powiedziałam.
- Na pewno?
- Tak. Jeśli już macie mnie denerowować, to możecie sobie iść.
- Ze ty taka możesz być! Nie jesteś tą Alis, którą ja znam.
- A ty właśnie przkroczyłąm granicę. Nie zapominaj, że jestem królową.
- I co mi zrobisz, co?
- Dam cię wilką.
- Nie zrobisz tego...
- Zrobię. Vakter, gi henne til ulvene, vis de lover at det blir fred. - powiedziałam.
- Skal bli, deres høyhet. - powiedzieli, po czym dwa strażnicy wzięli Demeter, i zaprowadzili do wilków. Ja zaź poszłam, i usiałam na tym wielgachym tronie. Ale czemu ja zrobiłam to z Dem?! I dlaczego była dla mnie taka niemiła?! Fillern! Zapomniałam, że tutaj uczucia działały 6 razy mocniej! Musiałam uratowac Dem, tylko żeby nie było za późno...
Demeter?
sobota, 28 lutego 2015
Od Demeter do Alis
-Ale przecież wilki....one chcą cię zniszczyć- krzyknęłam, aby brzmieć przekonująco
-Nie martw się ...moja moc jest bardzo silna, nie dadzą rady
-Nie mogę się nie martwić... pewnie wilki chcą zabrać ci tą moc, albo planują coś jeszcze gorszego - ostatnie słowa powiedziałam nie mal szeptem
-Alis, musisz być ostrożna - odparła Nefilim
-Dronningen vil rådgive ulv . Dronningen er meget stærk.-wtrącił się jeden ze strażników
-Co on mówi ???- zapytałam
-Powiedział, że dam radę wilkom, bo jestem silna
-No jasne-prychnęła Nefilim.
Zignorowałyśmy ją
-Posłuchaj nas Alis, musisz być ostrożna.Teraz nic nie wiadomo
-Nie martw się ...moja moc jest bardzo silna, nie dadzą rady
-Nie mogę się nie martwić... pewnie wilki chcą zabrać ci tą moc, albo planują coś jeszcze gorszego - ostatnie słowa powiedziałam nie mal szeptem
-Alis, musisz być ostrożna - odparła Nefilim
-Dronningen vil rådgive ulv . Dronningen er meget stærk.-wtrącił się jeden ze strażników
-Co on mówi ???- zapytałam
-Powiedział, że dam radę wilkom, bo jestem silna
-No jasne-prychnęła Nefilim.
Zignorowałyśmy ją
-Posłuchaj nas Alis, musisz być ostrożna.Teraz nic nie wiadomo
Od Alis do Nefilim,Demeter
Właśnie wydawałam rozkazy, gdy dowiedziałam się, że mamy dwóch nieporządanych gości. A jeśli to wilki!? Musiałam to sprawdzić. Zabrałam ze sobą 10 strażników. Poszłam, a zobaczyłam... Nefilim i Demeter!
- Co wy tutaj robiecie? - spytałam, ostrzej, niż planowałam. One mi się pokłoniły.
- Ehm... Alis, wilki chcą cię zaatakować! Zniszczyć twoją krainę! - powiedziały, patrząc na moja koronę.
- Poniewać moje moce sa nieograniczone w tej krainie, więc zero problemu. - powiedziałam, po czym zamknęłam oczy. Zlokalizowałam wilki, i zniszczyłam je. rozpłynęły się w powietrze, dosłownie.
- Co to było? - spytały przerażone.
- Dziękuje za ostrzeżenie, ale w końcu bym je zobaczyła.
- Co z nimi zrobiłaś?
- Rozpłynęli się w powietrze.
- Z takimi mocami na sto procent pokonasz wszystkie wilki sama.
- Tak, jesli przybędą do mojej krainy. - zaśmiałam się.
- Jak to?
- No cóż... Takie moce mam tylko tutaj.
- A ta korona?
- Cóź... Dzięki niej tez mam większe moc,e i miałabym trochę większe na ziemi, leccz tylko trochę.
Demeter? Nefilim?
- Co wy tutaj robiecie? - spytałam, ostrzej, niż planowałam. One mi się pokłoniły.
- Ehm... Alis, wilki chcą cię zaatakować! Zniszczyć twoją krainę! - powiedziały, patrząc na moja koronę.
- Poniewać moje moce sa nieograniczone w tej krainie, więc zero problemu. - powiedziałam, po czym zamknęłam oczy. Zlokalizowałam wilki, i zniszczyłam je. rozpłynęły się w powietrze, dosłownie.
- Co to było? - spytały przerażone.
- Dziękuje za ostrzeżenie, ale w końcu bym je zobaczyła.
- Co z nimi zrobiłaś?
- Rozpłynęli się w powietrze.
- Z takimi mocami na sto procent pokonasz wszystkie wilki sama.
- Tak, jesli przybędą do mojej krainy. - zaśmiałam się.
- Jak to?
- No cóż... Takie moce mam tylko tutaj.
- A ta korona?
- Cóź... Dzięki niej tez mam większe moc,e i miałabym trochę większe na ziemi, leccz tylko trochę.
Demeter? Nefilim?
Od Demeter do Nefilim
Rozglądałyśmy się po nowej, nieznanej nam ziemi.
Na drzewach rosły owoce, pod nogami rozciągała się zieleń, było cudownie.
Pomyślałam o Alis.
-Nefilim, a może to jest kraina uczuć ???
-Możliwe, ale co by tu robiły wilki ???
-Nie wiem... -powiedziałam, rozglądając się w około
-Kto to ??? - zapytała Nefilim
Odwróciłam się w jej stronę.Zobaczyłyśmy pięknego karego jednorożca.
Podeszłam do niego
-Przepraszam...Co to za miejsce ???
-To kraina królowej Alis. Kraina uczuć - odparł obojętnym tonem, oddalając się od nas
-Widzisz ...miałam rację- zwróciłam się do klaczy
-Czekaj...- Nefilim doznała olśnienia - A jeśli wili planują atak i na ten świat ???
-Pomyślałabym wtedy, że...nie...to nieprawdopodobne....niemożliwe
-Co ???
-Pomyślałabym wtedy, że wilki chcą zniszczyć Alis
Na drzewach rosły owoce, pod nogami rozciągała się zieleń, było cudownie.
Pomyślałam o Alis.
-Nefilim, a może to jest kraina uczuć ???
-Możliwe, ale co by tu robiły wilki ???
-Nie wiem... -powiedziałam, rozglądając się w około
-Kto to ??? - zapytała Nefilim
Odwróciłam się w jej stronę.Zobaczyłyśmy pięknego karego jednorożca.
Podeszłam do niego
-Przepraszam...Co to za miejsce ???
-To kraina królowej Alis. Kraina uczuć - odparł obojętnym tonem, oddalając się od nas
-Widzisz ...miałam rację- zwróciłam się do klaczy
-Czekaj...- Nefilim doznała olśnienia - A jeśli wili planują atak i na ten świat ???
-Pomyślałabym wtedy, że...nie...to nieprawdopodobne....niemożliwe
-Co ???
-Pomyślałabym wtedy, że wilki chcą zniszczyć Alis
Od Alis do Astera
I pojawiłam się w krainie uczuć. Było tak źle, jak mówiła Iwa. Uczucia rozpływały się, co robić! Jednak gdy inni zobaczyli mnie, zaczęłi wiwatować.
- Deres høyhet Alis er tilbake! - powiedzieli. Zapomniałam, że oni mówili swoim własnym językiem... Na szczęście go rozumiałam.
- Er jeg dronning?! Jeg trodde jeg var prinsesse! - powiedziałam, zdziwiona.
- Ja deres høyhet. - powiedział najważniejszy sługa, i włożył mi na głowę koronę.
- Neei! - krzyknęłam, bo wiedziałam co korona zrobiła z moją mamą. Korona zrobiła ją złą! Musiała mieć specjalną koronę. Więc jeśli ja stanę się zła... Lepiej nie myśleć, co wtedy zrobię.
- Jeg beklager så meget, deres høyhet. - powiedział, zdejmując mi koronę i zakładając ta dobrą. Wtedy uniosłam się, i wokół mnie złączyły się wszystkie uczucia. Po czym wielki błysk i koniec wszystkiego. Byłam prawowita królową, i rządziłam uczuciami. Gdybym tylko mogła mieszkac na ziemi... To tam byo teraz moje życie! Nie tutaj! Ale nie mogłam pozwolić, żeby wszystkie uczucia zniknęły... Chyba że... Będe nosiła koronę na ziemi! Czemu wcześniej na to nie wpadłam? Teraz trzeba to im powiedzieć...
- Dere! Jeg gjorde et vedtak, vi skal slåss mot ulvene på jorden! - powiedziałam. Niektórzy byli niepewni, ale to ja byłam królową, i to ja decyduje. Powróciłam na ziemię, razem z całym moim ludem. Było ich... kiedy ostatni raz ich liczyłam, było ich... 2476, chyba. Wilki nie mają szans! Podbiegłam do Astera, a za mną wszyscy. Gdy Aster to zobaczył, szczęka mu opadła.
- Mamy wparcie ze strony twórców uczuć. - powiedziałam dumnie.
Aster?
- Deres høyhet Alis er tilbake! - powiedzieli. Zapomniałam, że oni mówili swoim własnym językiem... Na szczęście go rozumiałam.
- Er jeg dronning?! Jeg trodde jeg var prinsesse! - powiedziałam, zdziwiona.
- Ja deres høyhet. - powiedział najważniejszy sługa, i włożył mi na głowę koronę.
- Neei! - krzyknęłam, bo wiedziałam co korona zrobiła z moją mamą. Korona zrobiła ją złą! Musiała mieć specjalną koronę. Więc jeśli ja stanę się zła... Lepiej nie myśleć, co wtedy zrobię.
- Jeg beklager så meget, deres høyhet. - powiedział, zdejmując mi koronę i zakładając ta dobrą. Wtedy uniosłam się, i wokół mnie złączyły się wszystkie uczucia. Po czym wielki błysk i koniec wszystkiego. Byłam prawowita królową, i rządziłam uczuciami. Gdybym tylko mogła mieszkac na ziemi... To tam byo teraz moje życie! Nie tutaj! Ale nie mogłam pozwolić, żeby wszystkie uczucia zniknęły... Chyba że... Będe nosiła koronę na ziemi! Czemu wcześniej na to nie wpadłam? Teraz trzeba to im powiedzieć...
- Dere! Jeg gjorde et vedtak, vi skal slåss mot ulvene på jorden! - powiedziałam. Niektórzy byli niepewni, ale to ja byłam królową, i to ja decyduje. Powróciłam na ziemię, razem z całym moim ludem. Było ich... kiedy ostatni raz ich liczyłam, było ich... 2476, chyba. Wilki nie mają szans! Podbiegłam do Astera, a za mną wszyscy. Gdy Aster to zobaczył, szczęka mu opadła.
- Mamy wparcie ze strony twórców uczuć. - powiedziałam dumnie.
Aster?
Od Nefilim do Demeter
Kilka razy próbowałyśmy się dostać do jaskini tak jak to zrobił jeden z ocalałych wilków. Niestety nasze próby skończyły się niepowodzeniem.
-Posłuchaj, musimy poczekać aż wrota jaskini się otworzą i wtedy tam wbiegniemy- powiedziałam szeptem.
-Ale jeśli to zrobimy, to nie będziemy mogły same wrócić, znów będzie trzeba czekać... o ile będzie na co, a jeśli to pułapka?
-Idziesz czy nie?- zlekceważyłam jej zmartwienia
-Nie zostawię cię, może mnie nie lubisz ale ja ciebie tak, a przyjaciele nie zostawiają nikogo w potrzebie.- podsumowała Demeter i uśmiechnęła się aby dodać mi otuchy.
Prychnęłam i odwróciłam się w stronę jaskini czekając na odpowiednią chwilę.
Zaczęło się, wejście się otworzyło a z niego wyszedł ten sam wilk, którego widziałam w krzakach. Gdy tylko odszedł wrota zaczęły się zsuwać, a ja co sił wbiegłam w nie razem z Demeter. Upadłyśmy na twarde skały i zderzyłyśmy się ze sobą. Znalazłam się tuż na niej.
Klacz zaczęła się miotać i trafiła mnie kopytem w żebro.
-Au! wbijasz mi nogę w brzuch!- syknęłam na nią
-A ty mnie przygniatasz... - oznajmiła
w mgnieniu oka wstałam i otrzepałam grzywę z kurzu i pyłu.
-Wstawaj Demeter... zobacz- powiedziałam i wskazałam na zielone wzgórza obrośnięte kwiatami.
-Przecież jest zima... skąd te kwiaty? słońce? drzewa z owocami? co tu się dzieje?- zapytała
-nie mam pojęcia... ale my już się dowiemy- powiedziałam lekko się uśmiechając
-powiedziałaś...my?
-Tak my... chyba już całkowicie mi odbiło ale wydaje mi się, że cię polubiłam...- powiedziałam i ruszyłam w głąb gór.
Demeter?
-Posłuchaj, musimy poczekać aż wrota jaskini się otworzą i wtedy tam wbiegniemy- powiedziałam szeptem.
-Ale jeśli to zrobimy, to nie będziemy mogły same wrócić, znów będzie trzeba czekać... o ile będzie na co, a jeśli to pułapka?
-Idziesz czy nie?- zlekceważyłam jej zmartwienia
-Nie zostawię cię, może mnie nie lubisz ale ja ciebie tak, a przyjaciele nie zostawiają nikogo w potrzebie.- podsumowała Demeter i uśmiechnęła się aby dodać mi otuchy.
Prychnęłam i odwróciłam się w stronę jaskini czekając na odpowiednią chwilę.
Zaczęło się, wejście się otworzyło a z niego wyszedł ten sam wilk, którego widziałam w krzakach. Gdy tylko odszedł wrota zaczęły się zsuwać, a ja co sił wbiegłam w nie razem z Demeter. Upadłyśmy na twarde skały i zderzyłyśmy się ze sobą. Znalazłam się tuż na niej.
Klacz zaczęła się miotać i trafiła mnie kopytem w żebro.
-Au! wbijasz mi nogę w brzuch!- syknęłam na nią
-A ty mnie przygniatasz... - oznajmiła
w mgnieniu oka wstałam i otrzepałam grzywę z kurzu i pyłu.
-Wstawaj Demeter... zobacz- powiedziałam i wskazałam na zielone wzgórza obrośnięte kwiatami.
-Przecież jest zima... skąd te kwiaty? słońce? drzewa z owocami? co tu się dzieje?- zapytała
-nie mam pojęcia... ale my już się dowiemy- powiedziałam lekko się uśmiechając
-powiedziałaś...my?
-Tak my... chyba już całkowicie mi odbiło ale wydaje mi się, że cię polubiłam...- powiedziałam i ruszyłam w głąb gór.
Demeter?
Od Astera do Alis
Nie.... nie mogłem uwierzyć w to, co ona powiedziała... Może to przez to, że żartowałem o tych źrebakach????? Nie, Alis nie jest głupia.....I co ja teraz zrobię..... Nie no, straciłem ważny puzzel, tworzący główny podmiot w układance mojego życia..... Nie no... mówię jak jakiś technik.
(Alis? nie wiem, co odpisać...)
(Alis? nie wiem, co odpisać...)
Od Sopla do Vitali
-Tratwę ??? Hm... to nie jest zły pomysł - powiedziałem po chwili namysłu
-Najlepiej będzie jeśli od razu zabierzemy się do roboty - zasugerował Hunter
-Masz rację- przyznałem
-Skoro tak uważacie...zaczynajmy-odparła Vitali - Patrzcie tam jest dużo drewna i patyków.Zbierajmy je i budujmy
Zabraliśmy się do pracy.
Po 4 godzinach tratwa była gotowa
- Vitali .... skończone - powiedziałem
Vitali ?
-Najlepiej będzie jeśli od razu zabierzemy się do roboty - zasugerował Hunter
-Masz rację- przyznałem
-Skoro tak uważacie...zaczynajmy-odparła Vitali - Patrzcie tam jest dużo drewna i patyków.Zbierajmy je i budujmy
Zabraliśmy się do pracy.
Po 4 godzinach tratwa była gotowa
- Vitali .... skończone - powiedziałem
Vitali ?
Od Vitali do Sopla
-Tak... Tu chodzi o to. Jestem pewna... Ja i Oxelo właśnie tam się poznaliśmy... I mieszkaliśmy przez rok.
-Jesteśmy w połowie morza. Wdać z tąd wyspę... Znaczy, jeśli podbiegniemy nad brzeg, będzie ją widać, ale to będzie za daleko, żeby się tam dostać. Z drugiego brzegu idzie się tam nieco ponad godzinę, nie wytrzymalibyśmy dłużej...
-Chyba że..-uśmiechnęłam się
-Co?-zapytał żmudnie Sopel..
-Zbudujemy tratwę...
Sopel?
-Jesteśmy w połowie morza. Wdać z tąd wyspę... Znaczy, jeśli podbiegniemy nad brzeg, będzie ją widać, ale to będzie za daleko, żeby się tam dostać. Z drugiego brzegu idzie się tam nieco ponad godzinę, nie wytrzymalibyśmy dłużej...
-Chyba że..-uśmiechnęłam się
-Co?-zapytał żmudnie Sopel..
-Zbudujemy tratwę...
Sopel?
Od Sopla do Vitali
- Drugą ze stron znaleźć się dało,
Udało się wam, chodź wcale nie musiało,
Musicie być mocni bo wygra zła siła,
Uda się wam chodź część załogi nadzieję straciła,
Podpowiedź jest blisko domu,
Nie dajcie jej zabrać nikomu,
I wspinać się dalej musicie,
Bo lodowiec ma ją na grzbiecie.
Gdzie śnieg, lód i moc chłodu rośnie,
Gdzie zima nie ustępuje wiośnie
Gdzie młoda miłość kwitnąć zaczynała,
Gdzie młoda klacz pierwsze lody łamała,
Gdzie przywódca z przywódczynią dorastali,
Historię tego stada pisali...' - zastanawiałem się nad zagadką.
Myślałem dość długo, aż wreszcie wpadłem na pewien pomysł
-Vitali...Może chodzi o Śnieżną Wyspę ??? - spytałem
Vitali ?
Udało się wam, chodź wcale nie musiało,
Musicie być mocni bo wygra zła siła,
Uda się wam chodź część załogi nadzieję straciła,
Podpowiedź jest blisko domu,
Nie dajcie jej zabrać nikomu,
I wspinać się dalej musicie,
Bo lodowiec ma ją na grzbiecie.
Gdzie śnieg, lód i moc chłodu rośnie,
Gdzie zima nie ustępuje wiośnie
Gdzie młoda miłość kwitnąć zaczynała,
Gdzie młoda klacz pierwsze lody łamała,
Gdzie przywódca z przywódczynią dorastali,
Historię tego stada pisali...' - zastanawiałem się nad zagadką.
Myślałem dość długo, aż wreszcie wpadłem na pewien pomysł
-Vitali...Może chodzi o Śnieżną Wyspę ??? - spytałem
Vitali ?
Od Demeter do Nefilim
Nie mogłam pozwolić, aby Nefilim poszła sama w pogoń za wilkiem .
Może i nie umiałam nikomu dokopać, ale miałam bardzo silną wolę i ducha walki.
- Nie ma czasu do stracenia- pomyślałam
Z trudem wstałam.Nogi bolały mnie od kopniaków klaczy.
Pobiegłam szybko na skróty.
Dzieliło mnie już od wilka jakieś 5 metrów.
Celowo zachowałam tą odległość.
Nagle wilk zatrzymał się,natomiast ja odruchowo schowałam się za krzakami.
- Zezamie otwórz się - powiedział wilk nie mal szeptem.
Ledwie go usłyszałam.
Nagle skala otworzyła się,a basior wszedł do środka.
-Dziwne-pomyślałam
W jednej chwili obok mnie wylądowała Nefilim.
-Co tu robisz ? - spytała
-Też to widziałaś ? - zmieniłam temat
-Tak...ciekawe co jest w jaskini
-Może pełno złota...jak w takiej bajce ???
-To raczej niemożliwe, żeby spotkało nas to samo co Ali-babę - przyznała Nefilim
Zaśmiałam się głośno
-Poszłaś za mną ? - spytała klacz
-Bałam się o ciebie - wydusiłam
Nefilim popatrzyła na mnie z pode łba.
- Nie zamierzam cię przepraszać.... nie chcę dostać jeszcze raz w kopyto
Teraz śmiałyśmy się obie
Nagle przypomniały mi się wilki
-Co robimy z tym faktem ? - zapytałam
-Jakim faktem ?
-...Nowa kryjówka wilków ???.... Coś ci to mówi ??? - spytałam
Nefilim ?
Może i nie umiałam nikomu dokopać, ale miałam bardzo silną wolę i ducha walki.
- Nie ma czasu do stracenia- pomyślałam
Z trudem wstałam.Nogi bolały mnie od kopniaków klaczy.
Pobiegłam szybko na skróty.
Dzieliło mnie już od wilka jakieś 5 metrów.
Celowo zachowałam tą odległość.
Nagle wilk zatrzymał się,natomiast ja odruchowo schowałam się za krzakami.
- Zezamie otwórz się - powiedział wilk nie mal szeptem.
Ledwie go usłyszałam.
Nagle skala otworzyła się,a basior wszedł do środka.
-Dziwne-pomyślałam
W jednej chwili obok mnie wylądowała Nefilim.
-Co tu robisz ? - spytała
-Też to widziałaś ? - zmieniłam temat
-Tak...ciekawe co jest w jaskini
-Może pełno złota...jak w takiej bajce ???
-To raczej niemożliwe, żeby spotkało nas to samo co Ali-babę - przyznała Nefilim
Zaśmiałam się głośno
-Poszłaś za mną ? - spytała klacz
-Bałam się o ciebie - wydusiłam
Nefilim popatrzyła na mnie z pode łba.
- Nie zamierzam cię przepraszać.... nie chcę dostać jeszcze raz w kopyto
Teraz śmiałyśmy się obie
Nagle przypomniały mi się wilki
-Co robimy z tym faktem ? - zapytałam
-Jakim faktem ?
-...Nowa kryjówka wilków ???.... Coś ci to mówi ??? - spytałam
Nefilim ?
piątek, 27 lutego 2015
Od Nefilim do Demeter
Stałam spokojnie i patrzyłam na oddalającą się Demeter Obojętnym wzrokiem. Wiedziałam że tak będzie. Klacz po prostu wymiękła. Trudno, nic na to nie poradzę. W tym stadzie nie ma nikogo, z kim mogłabym zrobić coś szalonego, poczuć ten wiatr we włosach i porządnie się powygłupiać. Weszłam na jedną z wyższych gór i spojrzałam w dół na nasze stado. Nic nnadzwyczajnego, kilka koni spacerowało po łąkach a reszta rozmawiała ze sobą na głównym placu. Nagle coś zwróciło moją uwagę. Za krzakami czaił się wilk. Wyglądał jakby tylko obserwował. Raczej nie zamierzał atakować. W tym samym momencie ktoś pojawił się za mną.
-Demeter? Co ty tu robisz?
-Przyszłam cię przeprosić za...
-nie przepraszaj... Nie znoszę tego!
-Ale ja nie potrafię się na kimś wyżywać...i...
-Cicho bądź! I słuchaj, jeśli jeszcze raz spróbujesz mnie przeprosić to tak ci...- nie dokończyłam bo w oddali zauważyłam zbliżających się do nas Arota i Pedra
-Co tu się dzieje? -Zapytał jeden z ogierów
-Tak sobie rozmawiamy... Babskie sprawy...-zaczęłam mówić
Demeter odwróciła głowę i spojrzała na wilka schowanego za krzakami. Klacz zrobiła przerażoną minę i otworzyła usta żeby coś powiedzieć ale ją uprzedziłam i zadałam jej idealnie wymierzonego kopniaka w bok tylnej nogi. Moja towarzyszka z sykiem upadła na ziemię.
-Widzicie? Demeter, nie najlepiej się czuję. Zaprowadzę ją do medyków - powiedziałam i sarkastycznie się uśmiechnęłam.
Gdy goście odeszli klacz z trudem się podniosła.
-Za co to było?
-Ani słowa o wilku...
-Ale oni muszą wiedzieć, to niebezpieczne. Powinnyśmy chronić stado.
Nie wytrzymałam. W tym momencie zrobiłam obrót w prawo i lekkim, zwinnym kopnięciem znów udało mi się przewrócić klacz. Nachyliłam się nad nią i zaczęłam szeptać.
-Posłuchaj... Nie pozwolę żeby ktoś to popsuł. Ten wilk jest tylko zwiadowcą. Żeby odkryć co tak naprawdę się dzieje trzeba go śledzić. Albo on jest jedynym z ocalałych albo mamy większy problem. Ty mi tego nie zepsujesz. Nie pozwolę. Nareszcie mam coś do roboty i nie zamierzam odpóścić.
Zauważyłam że wilk zawraca i kieruje się w stronę lasu. Wstałam rozpostarłam skrzydła i ryszyłam w pogoń... Podniebną pogoń...
Demeter?
-Demeter? Co ty tu robisz?
-Przyszłam cię przeprosić za...
-nie przepraszaj... Nie znoszę tego!
-Ale ja nie potrafię się na kimś wyżywać...i...
-Cicho bądź! I słuchaj, jeśli jeszcze raz spróbujesz mnie przeprosić to tak ci...- nie dokończyłam bo w oddali zauważyłam zbliżających się do nas Arota i Pedra
-Co tu się dzieje? -Zapytał jeden z ogierów
-Tak sobie rozmawiamy... Babskie sprawy...-zaczęłam mówić
Demeter odwróciła głowę i spojrzała na wilka schowanego za krzakami. Klacz zrobiła przerażoną minę i otworzyła usta żeby coś powiedzieć ale ją uprzedziłam i zadałam jej idealnie wymierzonego kopniaka w bok tylnej nogi. Moja towarzyszka z sykiem upadła na ziemię.
-Widzicie? Demeter, nie najlepiej się czuję. Zaprowadzę ją do medyków - powiedziałam i sarkastycznie się uśmiechnęłam.
Gdy goście odeszli klacz z trudem się podniosła.
-Za co to było?
-Ani słowa o wilku...
-Ale oni muszą wiedzieć, to niebezpieczne. Powinnyśmy chronić stado.
Nie wytrzymałam. W tym momencie zrobiłam obrót w prawo i lekkim, zwinnym kopnięciem znów udało mi się przewrócić klacz. Nachyliłam się nad nią i zaczęłam szeptać.
-Posłuchaj... Nie pozwolę żeby ktoś to popsuł. Ten wilk jest tylko zwiadowcą. Żeby odkryć co tak naprawdę się dzieje trzeba go śledzić. Albo on jest jedynym z ocalałych albo mamy większy problem. Ty mi tego nie zepsujesz. Nie pozwolę. Nareszcie mam coś do roboty i nie zamierzam odpóścić.
Zauważyłam że wilk zawraca i kieruje się w stronę lasu. Wstałam rozpostarłam skrzydła i ryszyłam w pogoń... Podniebną pogoń...
Demeter?
Od Alis do Astera
Ta wojna... Piękne plany! Może już nigdy nie zobaczę Astera... Ale to o źrebakach? On chyba trochę przesadził... No i nie powinnam mieć źrebaków z nim. Te durne zasady mojej krainy... Tak właśnie, moja kraina. Dawno mnie tam nie było...
- Alis, wszystko gra?
- No oczywiście. Zaśmiałam się nerwowo.
- Czy ty coś przede mną ukrywasz?
- Oczywiście że nie, jak mogłabym ukrywać coś przed tobą? Słodko się uśmiechnęłam.
- No dobra...
- Więc co robimy?
- Nie wiem, na co masz ochotę?
- Sama nie wiem...
- To się zastanów, a ja się idę pobawić z Milo! - powiedział Aster, po czym obaj pobiegli na łąkę. A ja cały czas myślałam o mojej krainie... Byłam rozdarta między tą krainą, a tym światem. Nagle obok mnie pojawiła się...
- Iwa!
- Alis, za bardzo zaangażowałaś się w te życie. - powiedziała z powagą.
- Co masz na myśli?
- Niedługo nasza kraina przestanie funkcjonować! Potrzebujemy prawowitej królowej.
- Ale... ale...
- Żadnego ale! Idziemy, i już!
- Nie! Ja chcę tutaj zostać!
- I stracić swoje moce? I żeby wszyscy stracili uczucia?
- Jest aż tak źle?
- Tak. Musisz wrócić, albo... sama wiesz.
- Niemożliwe... Ale skoro taka sytuacja, to chyba lepiej, żebym opuściła ten świat... Tylko daj mi powiadomić Astera. - powiedziałam, i pobiegłam do niego.
- Aster, ja... muszę odejść na zawszę. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Jak to?
- Tak będzie lepiej...
- Nie możesz tak mówić! Nagle obok nas pojawiła się Iwa.
- Alis, już dość. Idziemy!
- Nie! - krzyknęłam ja i Aster jednocześnie, lecz Iwa nie pytając mnie o zdanie, zabrała mnie do mojej pięknej krainy.
Aster? Weny góra...
- Alis, wszystko gra?
- No oczywiście. Zaśmiałam się nerwowo.
- Czy ty coś przede mną ukrywasz?
- Oczywiście że nie, jak mogłabym ukrywać coś przed tobą? Słodko się uśmiechnęłam.
- No dobra...
- Więc co robimy?
- Nie wiem, na co masz ochotę?
- Sama nie wiem...
- To się zastanów, a ja się idę pobawić z Milo! - powiedział Aster, po czym obaj pobiegli na łąkę. A ja cały czas myślałam o mojej krainie... Byłam rozdarta między tą krainą, a tym światem. Nagle obok mnie pojawiła się...
- Iwa!
- Alis, za bardzo zaangażowałaś się w te życie. - powiedziała z powagą.
- Co masz na myśli?
- Niedługo nasza kraina przestanie funkcjonować! Potrzebujemy prawowitej królowej.
- Ale... ale...
- Żadnego ale! Idziemy, i już!
- Nie! Ja chcę tutaj zostać!
- I stracić swoje moce? I żeby wszyscy stracili uczucia?
- Jest aż tak źle?
- Tak. Musisz wrócić, albo... sama wiesz.
- Niemożliwe... Ale skoro taka sytuacja, to chyba lepiej, żebym opuściła ten świat... Tylko daj mi powiadomić Astera. - powiedziałam, i pobiegłam do niego.
- Aster, ja... muszę odejść na zawszę. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Jak to?
- Tak będzie lepiej...
- Nie możesz tak mówić! Nagle obok nas pojawiła się Iwa.
- Alis, już dość. Idziemy!
- Nie! - krzyknęłam ja i Aster jednocześnie, lecz Iwa nie pytając mnie o zdanie, zabrała mnie do mojej pięknej krainy.
Aster? Weny góra...
Od Vitali do Sopla
Po kolejnej godzinie szukania, podszedł do mnie Hunter
-Podsumujmy co wiemy, Dotarliście do pierwszej z stron... Hmmm, ile może ich być, skoro to dopiero pierwsza?
-Możliwe że dużo... -odrzekłam ponuro
-Zło zniszczyć nadszedł czas, okazja nadarzy się raz...
-To znaczy że nie możemy zaprzepaścić tej szansy. To znaczy, że jak nie zniszczymy Onyksu teraz, to już nigdy nie będziemy mogli...
-Tak... No więc nie możemy tej szansy zniszczyć!-powiedział stanowczo i odbiegł
Szukaliśmy już kilka godzin, zaczynało się robić ciemno... Powoli traciłam nadzieję...
-Gdzie ona może być?-wybuchłam w końcu...
-Nie wiem.-odparł Sopel-Ale na pewno się teraz nie poddamy!
-No nie... Nie możemy się poddać...-odrzekłam lekko uspokojona.
-Co teraz?
-Jak jej nie znajdziemy?-zapytała Duma i Hunter.
-Nie wiem... Szukajmy dalej...
Nagle zobaczyłam coś.... To był cień...
-Fawkes!-krzyknęłam, i nie myliłam się. Podleciał do mnie mój feniks i rzekł.
-Bitwa wygrana... Nikt nie poległ.
-To wspaniale...
-Ale Vitali! Widziałem, za morzem, oni są... Idą na nas...-ptak był strasznie zdyszany-oni idą... Jeszcze większe wojska... Około tysiąca zbrojnych wilków...
-A zatem bitwa wygrana, czas na wygranie wojny... Feniksie, zawiadom stado, oni muszą wiedzieć. Każdy ogier musi walczyć. I myślę że połowa klaczy też zechcę. Wezwij wszystkich sojuszników. Ale wszystkich Fawkesie! Gryfy, Feniksy, Smoki, niech wszyscy przyjaciele się stawią!
-Zrozumiałem, lecę!-rzekł i odfrunął.
Nagle coś lekko zalśniło. Gwałtownie się odwróciłam, ale w kupie kamieni już niczego nie było widać. Rozgrzebałam ją...
-Mam! Znalazłam!
Między kamieniami leżał złoty medalion...
-Ale Vitali, ktczas o tak w ogóle zostawia nam jakieś wskazówki?
-Nie mam pojęcia... I mam przeczucie, że te liściki są pisane na wyjątkowo starym pergaminie...
-Uważaj Hunter!
A było tak spokojnie... Nagle piorun uderzył w wierzchołek góry, ten odkruszył się, i wyląidwał obok Huntera...
-Wiejcie! Trzeba znaleźć jakąś grotę!
-Tam coś jest!-krzyknęła z oddali Lorien
Chwyciłam medalion i wbiegliśmy do groty...
-Mamy czym rozpalić ogień?-zapytałam
-Mam pochodnię i trochę chrustu...-rzekł Sopel...
-Po co brałeś to na wyprawę?-zapytała Duma chichocąc
-Bo czasem może się przydać, na przykład teraz!-odparł ogier dość zgryźliwie.
-Nie kłóćcie się, tylko rozpalmy ogień...
Sopel rozpalił ognisko, odpaliliśmy grube kije, zbadaliśmy jaskinię, oświetlając sobie nimi drogę...
-Czyli to prawda...-rzekła Lorien wyglądając przez wejście do groty.
-Co?-zapytała Duma
-Oni się biją... Dwoje gigantów ze sobą walczą...
-Oni... Są wspaniali...-rzekła klacz i usiadła obok siostry
-Klacze, lepiej nie siedźcie tam...-rzekłam
-Masz rację, Vitali... Jeśli oni nas nie polubią, będziemy miały kłopoty.-przyznała Duma i razem z siostrą odeszła w głąb jamy.
-No, czas zająć się celem naszej wyprawy.-powiedziałam.
Siadłam przy ognisku i otworzyłam medalion... Trzymałam go z dala od szyi, bo przewidziałam, że wskazówki może znowu strzec jakaś zjawa, ale nic na szczęście się nie pojawiło.
-Jest pergamin-rzekł podekscytowany Sopel, siedząc obok mnie.
Pisało na nim:
Drugą ze stron znaleźć się dało,
Udało się wam, chodź wcale nie musiało,
Musicie być mocni bo wygra zła siła,
Uda się wam chodź część załogi nadzieję straciła,
Podpowiedź jest blisko domu,
Nie dajcie jej zabrać nikomu,
I wspinać się dalej musicie,
Bo lodowiec ma ją na grzbiecie.
Gdzie śnieg, lód i moc chłodu rośnie,
Gdzie zima nie ustępuje wiośnie
Gdzie młoda miłość kwitnąć zaczynała,
Gdzie młoda klacz pierwsze lody łamała,
Gdzie przywódca z przywódczynią dorastali,
Historię tego stada pisali...'
(Sopel?)
-Podsumujmy co wiemy, Dotarliście do pierwszej z stron... Hmmm, ile może ich być, skoro to dopiero pierwsza?
-Możliwe że dużo... -odrzekłam ponuro
-Zło zniszczyć nadszedł czas, okazja nadarzy się raz...
-To znaczy że nie możemy zaprzepaścić tej szansy. To znaczy, że jak nie zniszczymy Onyksu teraz, to już nigdy nie będziemy mogli...
-Tak... No więc nie możemy tej szansy zniszczyć!-powiedział stanowczo i odbiegł
Szukaliśmy już kilka godzin, zaczynało się robić ciemno... Powoli traciłam nadzieję...
-Gdzie ona może być?-wybuchłam w końcu...
-Nie wiem.-odparł Sopel-Ale na pewno się teraz nie poddamy!
-No nie... Nie możemy się poddać...-odrzekłam lekko uspokojona.
-Co teraz?
-Jak jej nie znajdziemy?-zapytała Duma i Hunter.
-Nie wiem... Szukajmy dalej...
Nagle zobaczyłam coś.... To był cień...
-Fawkes!-krzyknęłam, i nie myliłam się. Podleciał do mnie mój feniks i rzekł.
-Bitwa wygrana... Nikt nie poległ.
-To wspaniale...
-Ale Vitali! Widziałem, za morzem, oni są... Idą na nas...-ptak był strasznie zdyszany-oni idą... Jeszcze większe wojska... Około tysiąca zbrojnych wilków...
-A zatem bitwa wygrana, czas na wygranie wojny... Feniksie, zawiadom stado, oni muszą wiedzieć. Każdy ogier musi walczyć. I myślę że połowa klaczy też zechcę. Wezwij wszystkich sojuszników. Ale wszystkich Fawkesie! Gryfy, Feniksy, Smoki, niech wszyscy przyjaciele się stawią!
-Zrozumiałem, lecę!-rzekł i odfrunął.
Nagle coś lekko zalśniło. Gwałtownie się odwróciłam, ale w kupie kamieni już niczego nie było widać. Rozgrzebałam ją...
-Mam! Znalazłam!
Między kamieniami leżał złoty medalion...
-Ale Vitali, ktczas o tak w ogóle zostawia nam jakieś wskazówki?
-Nie mam pojęcia... I mam przeczucie, że te liściki są pisane na wyjątkowo starym pergaminie...
-Uważaj Hunter!
A było tak spokojnie... Nagle piorun uderzył w wierzchołek góry, ten odkruszył się, i wyląidwał obok Huntera...
-Wiejcie! Trzeba znaleźć jakąś grotę!
-Tam coś jest!-krzyknęła z oddali Lorien
Chwyciłam medalion i wbiegliśmy do groty...
-Mamy czym rozpalić ogień?-zapytałam
-Mam pochodnię i trochę chrustu...-rzekł Sopel...
-Po co brałeś to na wyprawę?-zapytała Duma chichocąc
-Bo czasem może się przydać, na przykład teraz!-odparł ogier dość zgryźliwie.
-Nie kłóćcie się, tylko rozpalmy ogień...
Sopel rozpalił ognisko, odpaliliśmy grube kije, zbadaliśmy jaskinię, oświetlając sobie nimi drogę...
-Czyli to prawda...-rzekła Lorien wyglądając przez wejście do groty.
-Co?-zapytała Duma
-Oni się biją... Dwoje gigantów ze sobą walczą...
-Oni... Są wspaniali...-rzekła klacz i usiadła obok siostry
-Klacze, lepiej nie siedźcie tam...-rzekłam
-Masz rację, Vitali... Jeśli oni nas nie polubią, będziemy miały kłopoty.-przyznała Duma i razem z siostrą odeszła w głąb jamy.
-No, czas zająć się celem naszej wyprawy.-powiedziałam.
Siadłam przy ognisku i otworzyłam medalion... Trzymałam go z dala od szyi, bo przewidziałam, że wskazówki może znowu strzec jakaś zjawa, ale nic na szczęście się nie pojawiło.
-Jest pergamin-rzekł podekscytowany Sopel, siedząc obok mnie.
Pisało na nim:
Drugą ze stron znaleźć się dało,
Udało się wam, chodź wcale nie musiało,
Musicie być mocni bo wygra zła siła,
Uda się wam chodź część załogi nadzieję straciła,
Podpowiedź jest blisko domu,
Nie dajcie jej zabrać nikomu,
I wspinać się dalej musicie,
Bo lodowiec ma ją na grzbiecie.
Gdzie śnieg, lód i moc chłodu rośnie,
Gdzie zima nie ustępuje wiośnie
Gdzie młoda miłość kwitnąć zaczynała,
Gdzie młoda klacz pierwsze lody łamała,
Gdzie przywódca z przywódczynią dorastali,
Historię tego stada pisali...'
(Sopel?)
Od Astera do Alis
Zaczaiłem się z Milo pod "domek" Alis...a więc,ma dzisiaj urodziny. Była odwrócona tyłem, dekorowała radośnie ścianę. Wymieniłem z kangurkiem porozumiewawcze spojrzenia.
-Sto lat, sto lat, sto lat, sto lat, niechaj żyje nam!
Sto lat, sto lat, sto lat, sto lat, niechaj żyje nam!
Niech żyje nam, niech żyje nam!
W zdrowiu szczęściu i MIŁOŚCI niechaj żyje nam.
A kto? Każdy wie,
Alis obchodzi swe,
nie wiem które urodziny ale życzę jej:
I w tedy podszedłem do Alis.
-Abyś była nadal... tak dobrą przyjaciółką, i genialną dziewczyną!!!
Milo też złożył jakieś życzenia, a Alis patrzyła się na nas jak na idiotów...
-Coś nie tak? Nie masz dzisiaj urodzin!!!???-O matko, jak się pomyliłem, to będzie niezła wtopa....
-Nie, skąd!!! Mam dzisiaj urodziny...ale nigdy ich nie obchodziłam!!!-Przyznała.
-Nieważne, ale... mam dla ciebie drobny upominek. I dałem jej wisiorek, w kształcie serca... w środku dałem najgorsze, a zarazem najlepsze zdjęcie swojej głowy, jakie tylko miałem.A Alis? Jej sdjęcia są zawsze genialne... są to zdjęcia które zrobiłem na kamiennym łuku. To tam, wyznałem jej miłość....
-Jezu,dziękuje!!!-rzuciła mi się na szyje. Jaki piękny... Z kąt go masz???
-To, że jestem ciamajdą, nie znaczy, że nie odziedziczyłem talentu po moim dziadku!!!! On robił takie drobiazgi z metalu... więc.... zrobiłem go własnoręcznie.
-Jeju, jest śliczny!!!!O, a Milo co tak stoi?
-E.....wszystkiego naj.... Powiedział, i dał Alis kwiaty.Oj, dziękuje....
-Alis...bo wiesz-zrobiłem go, żebyś zabrała go na wojnę. Będziemy osobno, a ja chcę być przy tobie zawsze, aż do śmierci....
-To takie piękne!!!! Powiedziała.
Usiedliśmy sobie.Rozmawialiśmy sobie.
-A co myślisz o małych źrebiątkach?-Wyjechałem z tekstem z kosmosu default smiley :p default smiley xd default smiley :p
-To... jakby to powiedzieć..
-To zbyt odległe,aby o tym teraz myśleć?-dokończyłem
-Dokładnie....Ale może kiedyś...-parsknęła śmiechem.
(Alis?)
-Sto lat, sto lat, sto lat, sto lat, niechaj żyje nam!
Sto lat, sto lat, sto lat, sto lat, niechaj żyje nam!
Niech żyje nam, niech żyje nam!
W zdrowiu szczęściu i MIŁOŚCI niechaj żyje nam.
A kto? Każdy wie,
Alis obchodzi swe,
nie wiem które urodziny ale życzę jej:
I w tedy podszedłem do Alis.
-Abyś była nadal... tak dobrą przyjaciółką, i genialną dziewczyną!!!
Milo też złożył jakieś życzenia, a Alis patrzyła się na nas jak na idiotów...
-Coś nie tak? Nie masz dzisiaj urodzin!!!???-O matko, jak się pomyliłem, to będzie niezła wtopa....
-Nie, skąd!!! Mam dzisiaj urodziny...ale nigdy ich nie obchodziłam!!!-Przyznała.
-Nieważne, ale... mam dla ciebie drobny upominek. I dałem jej wisiorek, w kształcie serca... w środku dałem najgorsze, a zarazem najlepsze zdjęcie swojej głowy, jakie tylko miałem.A Alis? Jej sdjęcia są zawsze genialne... są to zdjęcia które zrobiłem na kamiennym łuku. To tam, wyznałem jej miłość....
-Jezu,dziękuje!!!-rzuciła mi się na szyje. Jaki piękny... Z kąt go masz???
-To, że jestem ciamajdą, nie znaczy, że nie odziedziczyłem talentu po moim dziadku!!!! On robił takie drobiazgi z metalu... więc.... zrobiłem go własnoręcznie.
-Jeju, jest śliczny!!!!O, a Milo co tak stoi?
-E.....wszystkiego naj.... Powiedział, i dał Alis kwiaty.Oj, dziękuje....
-Alis...bo wiesz-zrobiłem go, żebyś zabrała go na wojnę. Będziemy osobno, a ja chcę być przy tobie zawsze, aż do śmierci....
-To takie piękne!!!! Powiedziała.
Usiedliśmy sobie.Rozmawialiśmy sobie.
-A co myślisz o małych źrebiątkach?-Wyjechałem z tekstem z kosmosu default smiley :p default smiley xd default smiley :p
-To... jakby to powiedzieć..
-To zbyt odległe,aby o tym teraz myśleć?-dokończyłem
-Dokładnie....Ale może kiedyś...-parsknęła śmiechem.
(Alis?)
Od Demeter do Nefilim
Już nic nie rozumiałam.
Miałam pokazać Nefilim, że umiem komuś dokopać ???
- To przecież bez sensu - pomyślałam - Jak ja mam to zrobić ?
Długo główkowałam, aż wpadłam na genialny pomysł.
Odszukałam Nefilim i powiedziałam:
- Pokażę Ci
- Proszę - odparła klacz - krzyknij na kogoś, wyżyj się na nim. Potrafisz ???
- Tak...ymmm...pokaże Ci
- Ok...więc krzyknij na Nexsosa... tego nowego.Powiedz co o nim myślisz.
Podeszłam do karego ogiera.
Jego urok mnie zachwycał.Był niezwykle przystojny..Zabrakło mi mowy na jego widok.
Nic mu nie powiedziałam.Pobiegłam do Nefilim zażenowana całą tą sytuacją.
-Przepraszam Cię Nefilim. Ja nie mogę tego zrobić.To by było okropne, obraźliwe...Ja przepraszam.- odparłam ze smutkiem.
-Teraz klacz nigdy mnie nie polubi. - pomyślałam oddalając się od niej.
Nefilim?
Miałam pokazać Nefilim, że umiem komuś dokopać ???
- To przecież bez sensu - pomyślałam - Jak ja mam to zrobić ?
Długo główkowałam, aż wpadłam na genialny pomysł.
Odszukałam Nefilim i powiedziałam:
- Pokażę Ci
- Proszę - odparła klacz - krzyknij na kogoś, wyżyj się na nim. Potrafisz ???
- Tak...ymmm...pokaże Ci
- Ok...więc krzyknij na Nexsosa... tego nowego.Powiedz co o nim myślisz.
Podeszłam do karego ogiera.
Jego urok mnie zachwycał.Był niezwykle przystojny..Zabrakło mi mowy na jego widok.
Nic mu nie powiedziałam.Pobiegłam do Nefilim zażenowana całą tą sytuacją.
-Przepraszam Cię Nefilim. Ja nie mogę tego zrobić.To by było okropne, obraźliwe...Ja przepraszam.- odparłam ze smutkiem.
-Teraz klacz nigdy mnie nie polubi. - pomyślałam oddalając się od niej.
Nefilim?
poniedziałek, 23 lutego 2015
Nowy ogier!
Powitajmy nowego ogiera Noxos'a !!!
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_svkyj6ucYl982-u7hvoUVtxleSIzT3KeUAojDLFcDbMhpXxCgXdFn2jUlg01A7zTPsmdE_bW8wjdrbo377i7GkxkiQe05YtrqAdsWMtewEFRZ0ewUU8m-eU3PZ7SBzludWWA=s0-d)
Gratulację!
Przypominam członkom stada o możliwości zaadoptowania koni !
W najbliższym czasie właścicieli znaleźli:
Scarlet-sarakoniaraxd
Jutrzenka-JaskierekM (doggi game)
Night-Kaktusek
Gratulację!
Przypominam członkom stada o możliwości zaadoptowania koni !
W najbliższym czasie właścicieli znaleźli:
Scarlet-sarakoniaraxd
Jutrzenka-JaskierekM (doggi game)
Night-Kaktusek
Od Nefilim do Demeter
Nareszcie Demeter w porę się... Zamknęła. Ta to wszystko musi powiedzieć... Przynajmniej jest szczera. Dobre i to. Nie mogłam być na nią zła, w końcu mnie uratowała.
-Hej, co tak cicho jesteś?- zapytałam obojętnym tonem.
-Nie jesteś na mnie zła?- zapytała lekko zdziwiona
-przeszło mi...- powiedziałam z lekkim sarkazmem
-Walka była świetna, te emocje, ta adrenalina! Może to powtórzymy?
-Nie rozpędzaj się tak moja droga... jakie my? Ja działam w pojedynkę, to był wyjątek.
-Myślałam że...
-Najpierw mi udowodnij że potrafisz komuś dokopać, a potem pomyślimy nad duetem śmierci czy coś w tym stylu...-powiedziałam i parsknęłam śmiechem.
-Jak mam to zrobić?
-To już twój Problem... Lepiej coś wymyśl albo zapomnij o naszej współpracy czekam na ciebie jutro... Myślę że miło mnie zaskoczysz- powiedziałam i poszłam do lasu, nie mogąc uwierzyć w to co jej powiedziałam...
Demeter?
-Hej, co tak cicho jesteś?- zapytałam obojętnym tonem.
-Nie jesteś na mnie zła?- zapytała lekko zdziwiona
-przeszło mi...- powiedziałam z lekkim sarkazmem
-Walka była świetna, te emocje, ta adrenalina! Może to powtórzymy?
-Nie rozpędzaj się tak moja droga... jakie my? Ja działam w pojedynkę, to był wyjątek.
-Myślałam że...
-Najpierw mi udowodnij że potrafisz komuś dokopać, a potem pomyślimy nad duetem śmierci czy coś w tym stylu...-powiedziałam i parsknęłam śmiechem.
-Jak mam to zrobić?
-To już twój Problem... Lepiej coś wymyśl albo zapomnij o naszej współpracy czekam na ciebie jutro... Myślę że miło mnie zaskoczysz- powiedziałam i poszłam do lasu, nie mogąc uwierzyć w to co jej powiedziałam...
Demeter?
Od Demeter do Nefilim
- Ciekawe jaką dostaniemy karę ? - spytałam Nefilim
-Nie mam pojęcia. Może zakaz wychodzenia poza terany stada ?
-Nie zniosłabym tego- przyznałam
-Ja chyba też
Po tej krótkiej wymianie dialogów i spojrzeń nie zauważyłyśmy, że przyszedł Oxelo.
-Byłyście bardzo dzielne- pochwalił nas
- Tak, wiemy...nie czas na pochwały, może przejdziemy w końcu do rzeczy ?
- Czyli ? - spytał zdziwiony
- Naszej kary ??? - powiedziałam
- Ymmm. nie zamierzałem was karać.- odparł ogier
- Naprawdę ??? - obie niedowierzałyśmy.
- Przecież zachowałyśmy się nierozsądnie.
Poszłyśmy na zwiady, walczyłyśmy same...- chciałam dokończyć, ale Nefilim przyłożyła mi kopyto do ust.
Nie mogłam nic powiedzieć.
Nagle zrozumiałam o co jej chodzi.
Oddaliłyśmy się nieco od Oxelo.
-Przepraszam...- powiedziałam z żalem. - Przywódca chyba nie zmienił jednak zdania i da nam kary.
Uśmiechnełam się przyjaźnie, aby nie była na mnie zła.
Chyba zadziałało.
Nefilim ?
-Nie mam pojęcia. Może zakaz wychodzenia poza terany stada ?
-Nie zniosłabym tego- przyznałam
-Ja chyba też
Po tej krótkiej wymianie dialogów i spojrzeń nie zauważyłyśmy, że przyszedł Oxelo.
-Byłyście bardzo dzielne- pochwalił nas
- Tak, wiemy...nie czas na pochwały, może przejdziemy w końcu do rzeczy ?
- Czyli ? - spytał zdziwiony
- Naszej kary ??? - powiedziałam
- Ymmm. nie zamierzałem was karać.- odparł ogier
- Naprawdę ??? - obie niedowierzałyśmy.
- Przecież zachowałyśmy się nierozsądnie.
Poszłyśmy na zwiady, walczyłyśmy same...- chciałam dokończyć, ale Nefilim przyłożyła mi kopyto do ust.
Nie mogłam nic powiedzieć.
Nagle zrozumiałam o co jej chodzi.
Oddaliłyśmy się nieco od Oxelo.
-Przepraszam...- powiedziałam z żalem. - Przywódca chyba nie zmienił jednak zdania i da nam kary.
Uśmiechnełam się przyjaźnie, aby nie była na mnie zła.
Chyba zadziałało.
Nefilim ?
Od Nefilim do Demeter
Pobiegłyśmy do reszty koni ze stada. Wszędzie pełno było krwi i ciał zamordowanych wilków. Kilka koni zostało rannych ale obrażenia nie były poważne. Na polanie stał Pedro.
-I jak? Wygraliśmy? -Zapytała Demeter
-Ledwo się udało, ale opanowaliśmy sytuację.
Klacz uradowana podeszła do mnie.
-Słyszałaś? To już koniec. Wszystko będzie jak dawniej
-Nie ciesz się tak. Będziemy miały kłopoty z powodu tego że same wyruszyłyśmy na atak.- powiedziałam wyraźnie, lekko denerwującym tonem.
Zaczęłam odgarniać z twarzy oblepioną krwią poległych grzywę. Chyba powinnam się umyć zanim wezwą nas na spotkanie i jakoś ukarzą... Odwróciłam się w stronę jeziora i powoli zaczęłam iść w jego kierunku.
-Demeter...ja....eee... Dziękuję za ratunek...-wyksztusiłam w końcu i zanurzyłam grzywę w lodowatej wodzie jeziora. Kątem oka spojrzałam na klacze. Demeter się uśmiechała. No cóż może ona nie jest taka zła...
Może się zaprzyjaźnimy... Eh... Coś za dużo zaczynam mieć tych przyjaciół. Gdy w końcu udało mi się pozbyć krwi strzepałam z siebie krople wody i rozpostarłam skrzydła. Chciałam zawołać Alis i wrócić ale przypomniała mi się Demeter.
-Dzisiaj jest dzień dobroci i zamiast polecieć specjalnie dla ciebie się przejdę- zwróciłam się do klaczy bez skrzydeł.
Wyprostowałam się po czym ruszyłam do przodu wymijając moje towarzyszki. Do odważnych świat należy. Cieszę się, że przyszłyśmy tu same. Więcej zabawy dla nas. Miałam siedzieć w tej jaskini i odpoczywać? W moim słowniku takie słowo nie istnieje. Walka to mój żywioł. Nigdy się nie poddaję. Dotarłyśmy do kryjówki stada. Na skale stał Arot razem z Pedro.
-Zabawę czas zacząć moje panie... -Żuciłam sarkastycznie i uniosłam wysoko głowę. Wiedziałam, że będą kłopoty ale było warto.
Demeter?
-I jak? Wygraliśmy? -Zapytała Demeter
-Ledwo się udało, ale opanowaliśmy sytuację.
Klacz uradowana podeszła do mnie.
-Słyszałaś? To już koniec. Wszystko będzie jak dawniej
-Nie ciesz się tak. Będziemy miały kłopoty z powodu tego że same wyruszyłyśmy na atak.- powiedziałam wyraźnie, lekko denerwującym tonem.
Zaczęłam odgarniać z twarzy oblepioną krwią poległych grzywę. Chyba powinnam się umyć zanim wezwą nas na spotkanie i jakoś ukarzą... Odwróciłam się w stronę jeziora i powoli zaczęłam iść w jego kierunku.
-Demeter...ja....eee... Dziękuję za ratunek...-wyksztusiłam w końcu i zanurzyłam grzywę w lodowatej wodzie jeziora. Kątem oka spojrzałam na klacze. Demeter się uśmiechała. No cóż może ona nie jest taka zła...
Może się zaprzyjaźnimy... Eh... Coś za dużo zaczynam mieć tych przyjaciół. Gdy w końcu udało mi się pozbyć krwi strzepałam z siebie krople wody i rozpostarłam skrzydła. Chciałam zawołać Alis i wrócić ale przypomniała mi się Demeter.
-Dzisiaj jest dzień dobroci i zamiast polecieć specjalnie dla ciebie się przejdę- zwróciłam się do klaczy bez skrzydeł.
Wyprostowałam się po czym ruszyłam do przodu wymijając moje towarzyszki. Do odważnych świat należy. Cieszę się, że przyszłyśmy tu same. Więcej zabawy dla nas. Miałam siedzieć w tej jaskini i odpoczywać? W moim słowniku takie słowo nie istnieje. Walka to mój żywioł. Nigdy się nie poddaję. Dotarłyśmy do kryjówki stada. Na skale stał Arot razem z Pedro.
-Zabawę czas zacząć moje panie... -Żuciłam sarkastycznie i uniosłam wysoko głowę. Wiedziałam, że będą kłopoty ale było warto.
Demeter?
Od Sopla do Vitali
Galopowaliśmy już godzinę.
Zacząłem się niecierpliwić.
- Daleko jeszcze ? - spytałem
- Nie .Myślę , że będziemy na miejscu za 10 minut. - odparł Hunter
Pocieszyło mnie to.
Biegłem już w spokoju, nie zdając sobie sprawy z upływu czasu.
- Patrzcie !!! Skalista przełęcz !!! - krzyknęła Duma.
- To już tu ??? - zapytałem - Wyobrażałem to sobie inaczej - dodałem po chwili
- Tylko gdzie szukać wskazówki ? - spytał Hunter
- Przypomnijmy sobie...
Gdzie góry i wicher wciąż toczą bój,
Gdzie głazów w locie znajdziecie rój,
Gdzie zawsze burza szaleje z piorunem,
Tam czeka wskazówka, czy zrozumieć ją umiesz ? - zacytowałem część wiersza
-No cóż... zacznijmy szukać - rozkazała Vitali.
Zacząłem się niecierpliwić.
- Daleko jeszcze ? - spytałem
- Nie .Myślę , że będziemy na miejscu za 10 minut. - odparł Hunter
Pocieszyło mnie to.
Biegłem już w spokoju, nie zdając sobie sprawy z upływu czasu.
- Patrzcie !!! Skalista przełęcz !!! - krzyknęła Duma.
- To już tu ??? - zapytałem - Wyobrażałem to sobie inaczej - dodałem po chwili
- Tylko gdzie szukać wskazówki ? - spytał Hunter
- Przypomnijmy sobie...
Gdzie góry i wicher wciąż toczą bój,
Gdzie głazów w locie znajdziecie rój,
Gdzie zawsze burza szaleje z piorunem,
Tam czeka wskazówka, czy zrozumieć ją umiesz ? - zacytowałem część wiersza
-No cóż... zacznijmy szukać - rozkazała Vitali.
niedziela, 22 lutego 2015
Od Vitali do Sopla
Długo się zastanawiałam...
-Chyba nie... Ale jeszcze się namyślę.
-Dobrze-odparł ogier i odszedł...
Zaczęliśmy przeczesywać cały teren, po chwili podbiegła do mnie Dumka
-Vit, tam coś jest...
Pogalopowałam w miejsce, które wskazywała i uważnie go oglądnęłam. Była tam mała, kryształowa szkatułka, z lekko uchylonym wiekiem...
Otworzyłam ją... Nagle wyskoczył z niej cień... Sylwetka... Taka dziwna... Rzuciła mi się do gardła, ale w porę zareagowałam i przegoniłam zjawę...
W szkatule był zwitek pergaminu...
Pisało na niej...
"Dotarliście już do pierwszej z stron.
Wskazówek znaleźć musicie ciąg.
Zło zniszczyć nadszedł czas
Lecz okazja nadarzy się tylko raz
Gdy zniszczyć Onyks uda się wam
Zło pokonacie, przyrzekam sam
By wskazówkę odkryć tą,
rozwiążcie proszę zagadkę mą:
Gdzie góry i wicher wciąż toczą bój,
Gdzie głazów w locie znajdziecie rój,
Gdzie zawsze burza szaleje z piorunem,
Tam czeka wskazówka,drużyno,czy zrozumieć ją umiesz?''
-Skalista przełęcz...-rzekł Hunter
-Co?
-Tata opowiadał mi raz, że przez nią szedł... że tam szalała straszna burza, latało pełno głazów. Mówił tez, że miejscowi opowiadali, że to dwoje tytanów wciąż walczą o władzę w tamtych górach...
-Wiesz jak tam dojść?
-Ja... Mniej więcej...
Byłam zmieszana, byliśmy tak blisko, choć tak daleko...
-Prowadź, skoro mniej więcej wiesz jak tam dojść-zwróciłam się do Huntera- A, i trzeba wziąć tę szkatułkę i ten kawałek pergaminu...
(Sopel?)
-Chyba nie... Ale jeszcze się namyślę.
-Dobrze-odparł ogier i odszedł...
Zaczęliśmy przeczesywać cały teren, po chwili podbiegła do mnie Dumka
-Vit, tam coś jest...
Pogalopowałam w miejsce, które wskazywała i uważnie go oglądnęłam. Była tam mała, kryształowa szkatułka, z lekko uchylonym wiekiem...
Otworzyłam ją... Nagle wyskoczył z niej cień... Sylwetka... Taka dziwna... Rzuciła mi się do gardła, ale w porę zareagowałam i przegoniłam zjawę...
W szkatule był zwitek pergaminu...
Pisało na niej...
"Dotarliście już do pierwszej z stron.
Wskazówek znaleźć musicie ciąg.
Zło zniszczyć nadszedł czas
Lecz okazja nadarzy się tylko raz
Gdy zniszczyć Onyks uda się wam
Zło pokonacie, przyrzekam sam
By wskazówkę odkryć tą,
rozwiążcie proszę zagadkę mą:
Gdzie góry i wicher wciąż toczą bój,
Gdzie głazów w locie znajdziecie rój,
Gdzie zawsze burza szaleje z piorunem,
Tam czeka wskazówka,drużyno,czy zrozumieć ją umiesz?''
-Skalista przełęcz...-rzekł Hunter
-Co?
-Tata opowiadał mi raz, że przez nią szedł... że tam szalała straszna burza, latało pełno głazów. Mówił tez, że miejscowi opowiadali, że to dwoje tytanów wciąż walczą o władzę w tamtych górach...
-Wiesz jak tam dojść?
-Ja... Mniej więcej...
Byłam zmieszana, byliśmy tak blisko, choć tak daleko...
-Prowadź, skoro mniej więcej wiesz jak tam dojść-zwróciłam się do Huntera- A, i trzeba wziąć tę szkatułkę i ten kawałek pergaminu...
(Sopel?)
Od Sopla do Vitali
Krwiste bagna były straszne.
Zastanawiałem się gdzie może być ukryta wskazówka.
Szukałem jej jak wszyscy, jednak nic szczególnego nie rzucało mi się w oczy.
- Vitali, czy w twoim snie była jeszcze jakaś podpowiedź ??? - spytałem po pewnym czasie.
Vitali ?
Zastanawiałem się gdzie może być ukryta wskazówka.
Szukałem jej jak wszyscy, jednak nic szczególnego nie rzucało mi się w oczy.
- Vitali, czy w twoim snie była jeszcze jakaś podpowiedź ??? - spytałem po pewnym czasie.
Vitali ?
Od Vitali
O wschodzie wyruszyliśmy w drogę.Był ciemny wieczór, mu byliśmu już na wschodnim brzegu.
-Ruszajmy, Vitali.-rzekł Hunter
-Ja też coś czuję...-powiedziała Duma
-Tak, tak... To wiadomość od Wskazówki, ona mówi... że wojna wygrana... ale całe wojsko wilków... Ruszyło by szukać Onyksu...
-O nie! Musimy być pierwsi! Jest nas tylko garstka, i nie pokonamy całego wojska wilków, jeśli znajdą swą broń jako pierwsi!
-Masz rację, ruszamy!
Wszyscy wstali, zaczęliśmy galopować na wschód, tam miały być krwiste bagna.
-Jeszcze dwie godziny szybkiego kłusa, jeśli się streścimy, będzie krócej.
Galopowaliśmy cały czas na wschód... I nagle je ujrzeliśmy... Kilka kilometrów bagnistego terenu... Wszędzie kości... Bronie...
(Sopel?)
-Ruszajmy, Vitali.-rzekł Hunter
-Ja też coś czuję...-powiedziała Duma
-Tak, tak... To wiadomość od Wskazówki, ona mówi... że wojna wygrana... ale całe wojsko wilków... Ruszyło by szukać Onyksu...
-O nie! Musimy być pierwsi! Jest nas tylko garstka, i nie pokonamy całego wojska wilków, jeśli znajdą swą broń jako pierwsi!
-Masz rację, ruszamy!
Wszyscy wstali, zaczęliśmy galopować na wschód, tam miały być krwiste bagna.
-Jeszcze dwie godziny szybkiego kłusa, jeśli się streścimy, będzie krócej.
Galopowaliśmy cały czas na wschód... I nagle je ujrzeliśmy... Kilka kilometrów bagnistego terenu... Wszędzie kości... Bronie...
(Sopel?)
Od Demeter do Alis i Nefilim
Z serca spadł mi kamień kiedy zauważyłam szwadron cieni i wschodu.
-Alis, mamy pomoc- szepnęłam klaczy do ucha.
Ona także odetchnęła z ulgą, jednak potem przypomniało nam się coś bardzo istotnego.
-Nie !!! To pułapka !!! Wilki się rozdzieliły i będą atakować nasze stado z wszystkich stron !!!Wyruszyły po onyks i będą utrudniać naszym drogę - krzyknęłyśmy niemal w tym samym momencie.
-Szafir, biegnij do Oxela i powiedz mu to - powiedział Pedro.
Ogier wyruszył natychmiast, a wszystkie szwadrony rzuciły się na wilki.
Walczyłam dzielnie używając swoich piorunów.
Wilki były bardzo silne, strach dawał za wygraną, myślałam, że wszyscy zginiemy na miejscu, jednak nic takiego się nie stało.
Nagle przypomniałam sobie o czymś, podeszłam do Alis.
- A co z Nefilim ? - przypomniałam.
- Chodźmy do niej. Mam nadzieję, że wilki się do niej nie dobrały. - powiedziała Alis ze strachem w głosie.
Przeszłyśmy ostrożnie przez pole walki do groty, w której odpoczywała klacz.
Żadna z nas nie wierzyła w to co ujrzała.
Piękna Nefilim walczyła dzielnie, nie dając poznać po sobie cierpienia.
Dołączyłyśmy do niej.
- Nefilim dlaczego nas nie zawołałaś ? - spytałam
- Radziłam sobie - przyznała klacz.
Używałśmy swoich mocy w spokoju, w końcu wszystkie wilki, które weszły do jaskini, zostały zgładzone.
- Dobra robota, spisałyśmy się na medal - zaśmiała się Alis.
Wyszłyśmy w końcu z groty, było ciemno.
Mnóstwo koni leżało, nie wiadomo było czy spały czy już nie żyły.
-Walka na polanie została zakończona, tylko kto ją wygrał ???- spytała Nefilim, nie dostając jednak odpowiedzi.
-Chodźmy im pomóc - zaproponowałam.
Alis? Nefilim?
-Alis, mamy pomoc- szepnęłam klaczy do ucha.
Ona także odetchnęła z ulgą, jednak potem przypomniało nam się coś bardzo istotnego.
-Nie !!! To pułapka !!! Wilki się rozdzieliły i będą atakować nasze stado z wszystkich stron !!!Wyruszyły po onyks i będą utrudniać naszym drogę - krzyknęłyśmy niemal w tym samym momencie.
-Szafir, biegnij do Oxela i powiedz mu to - powiedział Pedro.
Ogier wyruszył natychmiast, a wszystkie szwadrony rzuciły się na wilki.
Walczyłam dzielnie używając swoich piorunów.
Wilki były bardzo silne, strach dawał za wygraną, myślałam, że wszyscy zginiemy na miejscu, jednak nic takiego się nie stało.
Nagle przypomniałam sobie o czymś, podeszłam do Alis.
- A co z Nefilim ? - przypomniałam.
- Chodźmy do niej. Mam nadzieję, że wilki się do niej nie dobrały. - powiedziała Alis ze strachem w głosie.
Przeszłyśmy ostrożnie przez pole walki do groty, w której odpoczywała klacz.
Żadna z nas nie wierzyła w to co ujrzała.
Piękna Nefilim walczyła dzielnie, nie dając poznać po sobie cierpienia.
Dołączyłyśmy do niej.
- Nefilim dlaczego nas nie zawołałaś ? - spytałam
- Radziłam sobie - przyznała klacz.
Używałśmy swoich mocy w spokoju, w końcu wszystkie wilki, które weszły do jaskini, zostały zgładzone.
- Dobra robota, spisałyśmy się na medal - zaśmiała się Alis.
Wyszłyśmy w końcu z groty, było ciemno.
Mnóstwo koni leżało, nie wiadomo było czy spały czy już nie żyły.
-Walka na polanie została zakończona, tylko kto ją wygrał ???- spytała Nefilim, nie dostając jednak odpowiedzi.
-Chodźmy im pomóc - zaproponowałam.
Alis? Nefilim?
Od Pedra do Alis
Biegłem co sił, i w końcu dotarłem do stada.
-WILKI TU IDĄ! Wszyscy na miejsca! Oxelo, błagam, weź kilku żołnierzy i chodź! Błagam, Demeter, Alis i Nefilim próbują same zatrzymać wszystkie wilki!
-Weź oddział cieni i wschodu i ruszajcie! My będziemy czekać tutaj!
-Dobrze! Szwadrony, ruszamy!
Bo kilku minutach byliśmy na miejscu... Alis i Demeter były... pod ścianą, otoczone przez setki wilków...
-Nie!-krzyknąłem-oddziały! do Ataku!
(Alis?)
-WILKI TU IDĄ! Wszyscy na miejsca! Oxelo, błagam, weź kilku żołnierzy i chodź! Błagam, Demeter, Alis i Nefilim próbują same zatrzymać wszystkie wilki!
-Weź oddział cieni i wschodu i ruszajcie! My będziemy czekać tutaj!
-Dobrze! Szwadrony, ruszamy!
Bo kilku minutach byliśmy na miejscu... Alis i Demeter były... pod ścianą, otoczone przez setki wilków...
-Nie!-krzyknąłem-oddziały! do Ataku!
(Alis?)
Od Demeter do Alis
Biegłam bardzo zdenerwowana. Czułam niepokój w powietrzu.
Nagle pod nogami pojawiła mi się Nefilim.
Myślałam, że to złudzenie, więc zrobiłam parę kroków dalej, jednak potem przemówił do mnie rozsądek i postanowiłam to sprawdzić.
Zawróciłam.
Nefilim była , cała zakrwawiona, wyglądała źle.
- Nefilim, żyjesz ? - spytałam.
Nie otrzymałam odpowiedzi.
Wziełam klacz na grzbiet i przyprowadziłam do stada.
Było jednak za późno, wilki zaczęły atakować.
Cofnełam się i pogalopowełam z Nefilim do kryjówki w skale.
Położyłam klacz i zatamowałam krwawienie.
Wyszłam na chwilę z groty poszukać Alis.
Znalazłam ją od razu.
-Alis, Alis ... Nefilim jest ranna - powiedziałam i zaprowadziłam ją do jaskini.
- Widze, że już nie krwawi. To dobry znak- zapewniła po czym użyła jakiegoś nieznanego mi czaru.
Wszystkie rany zniknęły z ciała Nefilim.
Klacz podniosła się i krzykneła.
- Wilki, za raz tu będą.
- Niestety już są - dodałam smutno - Musimy z nimi walczyć
Wyszłyśmy z groty.
- Nie, Nefilim ty odpoczywaj. Ja i Alis idziemy. Pokażemy tym wikom, gdzie ich miejsce - powiedziałam z przekąsem.
Alis ?
sobota, 21 lutego 2015
Od Nefilim do Pedra
Dotarłam do Alis. Klacz już stała przed jaskinią gotowa do drogi.
-jesteś pewna że lecisz tam ze mną?
-Jesteś moją przyjaciółką, nie zostawię cię, chociaż uważam że to głupi pomysł
Po tej krótkiej rozmowie wzbiłyśmy się w powietrze i migiem znalazłyśmy się na drodze prowadzącej do kryjówki wilków. Miałam zamiar dowiedzieć się kiedy wilki zamierzają mas zaatakować i w jaki sposób chcą to zrobić.
Udało się, po długim i męczącym locie Wylądowałyśmy w samym centrum legowiska. Za nami rozległ się cichy odgłos upadku i poczułam lekki podmuch wiatru na swoim grzbiecie.
-Co to było?
-Alis nie pękaj to tylko wiatr...
Zrobiło się cicho. Podeszłyśmy do pierwszego z wejść. W środku stało kilka wilków zaczęłam podsłuchiwać ich rozmowę. Okazało się że oddziały są gotowe do drogi i wyruszają za kilka minut. O nie... Trzeba ostrzec nasze stado. Alis stała na czatach a ja cicho się skradając zamierzałam opuścić jaskinię. Odwróciłam się i wpadłam prosto na Pedra. Potknęłam się o jedną ze skał, a upadając zaczepiłam o gałąź i głęboko zraniłam się w szyję. Czerwona krew zaczęła spływać strumieniami, a ja syknęłam z bólu.
-Co ty tu robisz?- Zapytałam
-Jesteś ranna. Musimy wracać do stada, szybko
-Wilki idą na atak. Idź ich ostrzec, weź ze sobą Alis i biegnij, szybko.
-Nie zostawię cię w takim stanie!
-Przestań! Dam radę chodzić. Będę szła wolniej. Tyle żyć jest w waszych rękach. Weź Alis i leć! Ocal stado.
Pedro posłuchał mnie i razem z Alis wybiegł z jaskini ostrzec innych. Zrobiłam krok w przód, jeszcze jeden i następny. Było bardzo zimno, pokonywałam kolejne zaspy śniegu. Nie miałam już siły. Rana była poważniejsza niż mi się wydawało. Upadłam prosto w zaspę puszystegp, zimnego śniegu. Nie czułam już nic, zakręciło mi się w głowie. Dookoła mnie biały puch zabarwił się na czerwono. Mam nadzieję że dotrą do stada na czas... A potem nie było już nic. Zasnęłam... Nie miałam nawet siły zawołać o pomoc. Było mi tak zimno...
Pedro?
-jesteś pewna że lecisz tam ze mną?
-Jesteś moją przyjaciółką, nie zostawię cię, chociaż uważam że to głupi pomysł
Po tej krótkiej rozmowie wzbiłyśmy się w powietrze i migiem znalazłyśmy się na drodze prowadzącej do kryjówki wilków. Miałam zamiar dowiedzieć się kiedy wilki zamierzają mas zaatakować i w jaki sposób chcą to zrobić.
Udało się, po długim i męczącym locie Wylądowałyśmy w samym centrum legowiska. Za nami rozległ się cichy odgłos upadku i poczułam lekki podmuch wiatru na swoim grzbiecie.
-Co to było?
-Alis nie pękaj to tylko wiatr...
Zrobiło się cicho. Podeszłyśmy do pierwszego z wejść. W środku stało kilka wilków zaczęłam podsłuchiwać ich rozmowę. Okazało się że oddziały są gotowe do drogi i wyruszają za kilka minut. O nie... Trzeba ostrzec nasze stado. Alis stała na czatach a ja cicho się skradając zamierzałam opuścić jaskinię. Odwróciłam się i wpadłam prosto na Pedra. Potknęłam się o jedną ze skał, a upadając zaczepiłam o gałąź i głęboko zraniłam się w szyję. Czerwona krew zaczęła spływać strumieniami, a ja syknęłam z bólu.
-Co ty tu robisz?- Zapytałam
-Jesteś ranna. Musimy wracać do stada, szybko
-Wilki idą na atak. Idź ich ostrzec, weź ze sobą Alis i biegnij, szybko.
-Nie zostawię cię w takim stanie!
-Przestań! Dam radę chodzić. Będę szła wolniej. Tyle żyć jest w waszych rękach. Weź Alis i leć! Ocal stado.
Pedro posłuchał mnie i razem z Alis wybiegł z jaskini ostrzec innych. Zrobiłam krok w przód, jeszcze jeden i następny. Było bardzo zimno, pokonywałam kolejne zaspy śniegu. Nie miałam już siły. Rana była poważniejsza niż mi się wydawało. Upadłam prosto w zaspę puszystegp, zimnego śniegu. Nie czułam już nic, zakręciło mi się w głowie. Dookoła mnie biały puch zabarwił się na czerwono. Mam nadzieję że dotrą do stada na czas... A potem nie było już nic. Zasnęłam... Nie miałam nawet siły zawołać o pomoc. Było mi tak zimno...
Pedro?
Od Demetar do Pedra,Nefilim i Alis
Siedziałam za krzakami znów obserwując wilki.
Nie wiedziałam dlaczego to robię, ciekawość nie dawała mi za wygraną.
Zastanawiała się dlaczego wilki to robią, planują ataki, nie dają nam spokoju...
Czyż pokój nie byłby stosownym rozwiązaniem ???
Głowę miałam w chmurach, a z namysłu wyrwała mnie Alis i Nefilim
- Co wy tu robicie? - zapytałam zdziwiona.
- Chciałam cię spytać o to samo - powiedziała Nefilim
- A ty jak zawsze złośliwa - oburzyłam się.
- Taka już jestem - klacz odparła z pychą.
- Przestańcie - wtrąciła się Alis - Ja i Nefilim przyszłyśmy na zwiady, a ty Demeter ?
- Ja... No dobrze... Ja znam wilki - przyznałam, po czym ciągnęłam dalej - Pamiętam, że przywódca ich stada był moim dawnym przyjacielem, jestem ciekawa jak wilki żyją i ... no chyba mnie rozumiecie.
- Tak Demeter, ja rozumiem cię dobrze - powiedziała przyjaźnie Alis
- Skoro już tu jesteście to dołączcie do mnie - zaproponowałam.
- Spoko
Siedziałyśmy tak może 15 minut , aż nagle koło nas wylądował Pedro.
- A ty co tu robisz ? - spytałam
- Ja tylko.. - nie dokończył, ponieważ Nefilim się wtrąciła
- Śledziłeś mnie ?
- Ymm..niezupełnie - odparł pegaz.
- Żądamy wyjaśnień Pedro, co tu robisz ? Jeszcze chwila i całe stado się tutaj pojawi - powiedziałam może i trochę gniewnie
Nie wiedziałam dlaczego to robię, ciekawość nie dawała mi za wygraną.
Zastanawiała się dlaczego wilki to robią, planują ataki, nie dają nam spokoju...
Czyż pokój nie byłby stosownym rozwiązaniem ???
Głowę miałam w chmurach, a z namysłu wyrwała mnie Alis i Nefilim
- Co wy tu robicie? - zapytałam zdziwiona.
- Chciałam cię spytać o to samo - powiedziała Nefilim
- A ty jak zawsze złośliwa - oburzyłam się.
- Taka już jestem - klacz odparła z pychą.
- Przestańcie - wtrąciła się Alis - Ja i Nefilim przyszłyśmy na zwiady, a ty Demeter ?
- Ja... No dobrze... Ja znam wilki - przyznałam, po czym ciągnęłam dalej - Pamiętam, że przywódca ich stada był moim dawnym przyjacielem, jestem ciekawa jak wilki żyją i ... no chyba mnie rozumiecie.
- Tak Demeter, ja rozumiem cię dobrze - powiedziała przyjaźnie Alis
- Skoro już tu jesteście to dołączcie do mnie - zaproponowałam.
- Spoko
Siedziałyśmy tak może 15 minut , aż nagle koło nas wylądował Pedro.
- A ty co tu robisz ? - spytałam
- Ja tylko.. - nie dokończył, ponieważ Nefilim się wtrąciła
- Śledziłeś mnie ?
- Ymm..niezupełnie - odparł pegaz.
- Żądamy wyjaśnień Pedro, co tu robisz ? Jeszcze chwila i całe stado się tutaj pojawi - powiedziałam może i trochę gniewnie
Od Pedra do Nefilim
-Nefilim!-krzyknąłem za nią
Pp raz pierwszy na prawdę cieszyłem się, że jestem pegazem. Wzbiłem się w powietrze i dogoniłem klacz.
-Możesz mówić co chcesz, ja cię kocham, jeśli nie potrafisz tego zrozumieć... przykro mi...-Powoli oddaliłem się od klaczy. Byłem zrozpaczony... Pierwszy raz kogoś pokochałem... Ale ona tego do mnie nie czuje... Ona... myśli że miłość nie istnieję... Ale to nie prawda... Muszę z kimś pogadać...
Wylądowałem w lesie... Na niebie była widoczna jeszcze fioletowa plamka... Nefilim...
Z oka poleciała mi łza... Spadła na ziemię w postaci śnieżynki i roztopiła się.
-Muszę za nią lecieć...-postanowiłem-mówiła o jakiejś misii... Ale Oxelo nic mi nie mówił o żadnej misii dla Nefilim... Chyba że... Ona sama chcę iść do wilków!
Wzbiłem się w powietrze, i bardzo cicho leciałem za klaczą... Wiedziałem że to złe zachowanie, ale co tam! Tu ważne jest żeby nikt nie stracił życia, a nie to że ja kogoś... śledzę?
(Nefilim?
)
Pp raz pierwszy na prawdę cieszyłem się, że jestem pegazem. Wzbiłem się w powietrze i dogoniłem klacz.
-Możesz mówić co chcesz, ja cię kocham, jeśli nie potrafisz tego zrozumieć... przykro mi...-Powoli oddaliłem się od klaczy. Byłem zrozpaczony... Pierwszy raz kogoś pokochałem... Ale ona tego do mnie nie czuje... Ona... myśli że miłość nie istnieję... Ale to nie prawda... Muszę z kimś pogadać...
Wylądowałem w lesie... Na niebie była widoczna jeszcze fioletowa plamka... Nefilim...
Z oka poleciała mi łza... Spadła na ziemię w postaci śnieżynki i roztopiła się.
-Muszę za nią lecieć...-postanowiłem-mówiła o jakiejś misii... Ale Oxelo nic mi nie mówił o żadnej misii dla Nefilim... Chyba że... Ona sama chcę iść do wilków!
Wzbiłem się w powietrze, i bardzo cicho leciałem za klaczą... Wiedziałem że to złe zachowanie, ale co tam! Tu ważne jest żeby nikt nie stracił życia, a nie to że ja kogoś... śledzę?
(Nefilim?
Od Nefilim do Pedra
-To złudzenie, nie da się kochać kogoś takiego jak ja. Nie mogę się teraz nad tym zastanawiać. Powinnam myśleć nad tym co się dzieje, nad wojną, atakiem wilków, nad moją misją...
-Jaką misją?- zapytał
Prawie się wygadałam, na temat zwiadu i przeszukania legowiska naszych wrogów razem z Alis.
-To nie twoja sprawa, a teraz wybacz ale muszę już iść.
Powiedziałam i w pośpiechu rozłożyłam skrzydła po czym wybiłam się w powietrze unikając jego wzroku.
Co miałam mu powiedzieć? Że go nie kocham? Sama nie wiem jak to jest kochać? Kiedyś na kimś mi zależało ale on złamał mi serce. Nie zamierzam znowu tego przeżywać. Miłość osłabia, a ja muszę być silna. Zamierzam wybić wszystkie wilki i ocalić stado. Nawet kosztem własnego życia. Nie poddam się dopóki wszystkie nie padną.
Nie wierzę w miłość... Nie teraz.
-Jaką misją?- zapytał
Prawie się wygadałam, na temat zwiadu i przeszukania legowiska naszych wrogów razem z Alis.
-To nie twoja sprawa, a teraz wybacz ale muszę już iść.
Powiedziałam i w pośpiechu rozłożyłam skrzydła po czym wybiłam się w powietrze unikając jego wzroku.
Co miałam mu powiedzieć? Że go nie kocham? Sama nie wiem jak to jest kochać? Kiedyś na kimś mi zależało ale on złamał mi serce. Nie zamierzam znowu tego przeżywać. Miłość osłabia, a ja muszę być silna. Zamierzam wybić wszystkie wilki i ocalić stado. Nawet kosztem własnego życia. Nie poddam się dopóki wszystkie nie padną.
Nie wierzę w miłość... Nie teraz.
Od Pedra do Nefilim
Byłem strasznie smutny... Smutny to było mało powiedziane-rozpatrzony!
-Nefilim! Czekaj!
Zacząłem dzikim galopem gonić klacz...
-Nefilim, ja właśnie dla tego cię kocham... dla tego,że jesteś szalona, czasem arogancka, ale to mi się w tobie najbardziej podoba! Nic mnie nie obchodzi że nie jesteś Alfą! Chcę być z tobą, i nic tego nie zmieni.
(Nefilim? Krótkie-znowu brak weny)
-Nefilim! Czekaj!
Zacząłem dzikim galopem gonić klacz...
-Nefilim, ja właśnie dla tego cię kocham... dla tego,że jesteś szalona, czasem arogancka, ale to mi się w tobie najbardziej podoba! Nic mnie nie obchodzi że nie jesteś Alfą! Chcę być z tobą, i nic tego nie zmieni.
(Nefilim? Krótkie-znowu brak weny)
Od Nefilim do Pedra
-Pedro... Nie obrażaj się na mnie, nie zamierzam się z tobą kłócić. Nie widzisz tego że nie pasuję do ciebie?
Jesteś Alfą. Musisz być rozsądny, rozważny. Potrzebujesz spokojnej i miłej klacz, tak jak twoi bracia. Spójrz na Dumę albo na Wskwzówkę. Ja jestem szalona i niebezpieczna. Proszę zrozum mnie. Ja nie potrafię kochać. Niech ktoś z was to wreszcie zrozumie!
Ogier stał spokojnie i patrzył na mnie swoimi pięknymi oczami. Jego jasna grzywa powiewała na wietrze. Wyraźnie widziałam, że chciał coś powiedzieć ale ja odezwałam się pierwsza.
-Tylko nie bądź jak inni i nie mów że mogę się zmienić. Kocham adrenalinę i szaleństwo. Nie chcę być inna... Ty też się nie zmieniaj. To tylko zaszkodzi stadu. Nie wiem dlaczego Vitali mnie jeszcze nie wyrzuciła... Jestem dość irytująca- ostatnie słowa wypowiedziałam z wyraźnym uśmiechem
Nie wiedziałam co mam mówić ale wiedziałam że to co robię jest najlepszym rozwiązaniem. Odwróciłam się i zaczęłam iść w kierunku jaskini Alis. Jestem ciekawa czy zgodzi się pójść ze mną na zwiady... Może być ciekawie. Stanęłam jeszcze na jednym z wielkich głazów i spojrzałam z oddalu na siwego pegaza. Tuż za mną zachodziło słońce. Wiatr rozwiewał mi grzywę i ogon. Nie mogę popełnić kolejnego błędu. Wybacz... -Pomyślałam i pobiegłam do jaskini.
Jesteś Alfą. Musisz być rozsądny, rozważny. Potrzebujesz spokojnej i miłej klacz, tak jak twoi bracia. Spójrz na Dumę albo na Wskwzówkę. Ja jestem szalona i niebezpieczna. Proszę zrozum mnie. Ja nie potrafię kochać. Niech ktoś z was to wreszcie zrozumie!
Ogier stał spokojnie i patrzył na mnie swoimi pięknymi oczami. Jego jasna grzywa powiewała na wietrze. Wyraźnie widziałam, że chciał coś powiedzieć ale ja odezwałam się pierwsza.
-Tylko nie bądź jak inni i nie mów że mogę się zmienić. Kocham adrenalinę i szaleństwo. Nie chcę być inna... Ty też się nie zmieniaj. To tylko zaszkodzi stadu. Nie wiem dlaczego Vitali mnie jeszcze nie wyrzuciła... Jestem dość irytująca- ostatnie słowa wypowiedziałam z wyraźnym uśmiechem
Nie wiedziałam co mam mówić ale wiedziałam że to co robię jest najlepszym rozwiązaniem. Odwróciłam się i zaczęłam iść w kierunku jaskini Alis. Jestem ciekawa czy zgodzi się pójść ze mną na zwiady... Może być ciekawie. Stanęłam jeszcze na jednym z wielkich głazów i spojrzałam z oddalu na siwego pegaza. Tuż za mną zachodziło słońce. Wiatr rozwiewał mi grzywę i ogon. Nie mogę popełnić kolejnego błędu. Wybacz... -Pomyślałam i pobiegłam do jaskini.
Od Pedra do Nefilim
-Nefilim... szkoda, że się nie zgadzasz...-powiedziałem strasznie smutno.
Zacząłem powoli kłusować w stronę lasu, gdy nagle Nefilim krzyknęła
-Pedro... zaczekaj!
(Nefilim? Sorry że krótkie-brak weny )
Zacząłem powoli kłusować w stronę lasu, gdy nagle Nefilim krzyknęła
-Pedro... zaczekaj!
(Nefilim? Sorry że krótkie-brak weny )
Od Nefilim do Pedra
Siedziałam nad brzegiem jeziora i patrzyłam na słońce. Ehh... To nie dla mnie, powinnam w tym momencie się na kimś wyżywać lub kogoś atakować. O tak, zew walki. Kocham czuć tą adrenalinę. Nagle podszedł Pedro... Chyba chciał mi coś powiedzieć.
-Nefilim,ja...
-Tak?
-No wiesz bardzo cię lubię... I...
-Wiesz... W sumie ty też nie jesteś najgorszy- zaśmiałam się, a potem domyśliłam się o co mu chodzi
-Pedro, posłuchaj... Ja jestem inna niż wy wszyscy myślicie, ja... Jestem solistką, walczę w pojedynkę. Chyba do siebie nie pasujemy. Jesteś moim zupełnym przeciwieństwem... Masz całkiem odmienny charakter. Przykro mi ale... Sama nie wiem, ja... Przepraszam... Przynajmniej na razie nie widzę dla nas przyszłości ...
(Pedro?)
-Nefilim,ja...
-Tak?
-No wiesz bardzo cię lubię... I...
-Wiesz... W sumie ty też nie jesteś najgorszy- zaśmiałam się, a potem domyśliłam się o co mu chodzi
-Pedro, posłuchaj... Ja jestem inna niż wy wszyscy myślicie, ja... Jestem solistką, walczę w pojedynkę. Chyba do siebie nie pasujemy. Jesteś moim zupełnym przeciwieństwem... Masz całkiem odmienny charakter. Przykro mi ale... Sama nie wiem, ja... Przepraszam... Przynajmniej na razie nie widzę dla nas przyszłości ...
(Pedro?)
piątek, 20 lutego 2015
Od Alis do Astera
Vitali, wiesz że nie wolno szpiegować innych? - spytałam jej, śmiejąc się.
- Nie będziesz mi mówiła, jak i co mam robić! - krzyknęła, nagle zła.
- Vitali, jesteś nieczuła na żarty?
- To miał być żart?
- Taaa... Bo co innego?
-No sory...
- Przeprosiny przyjęte, ale staraj się nie szpiegowa innych. - powiedziałam.
- Spróbuje, ale nie łatwo nie obserwować czegoś tak... wzruszającego.
- Rozumiem...
- To ja idę, muszę rzygotować się do wojny, i powiedzieć kto znajdzie się w którym szwadronie.
- A gdzie znajdę sie ja? - spytałam ja i Ater jednocześnie.
- Aster znajdzie się w szwadronie brązowym, a Alis w szwadronie cieni.
- Cieni?!
- Tak... ja już idę, pa!
- To pa Vitali! - powiedzieliśmy, i Vitali poszła.
-Alis?
-Tak?
- Chciałabyś zostać moją partnerką? - powiedział. To mnie akurat nir zdziwiło, wiedziałam że kiedyś do tego dojdzie.
- Hmmm... muszę się zastanowić... - zaczęłam go nabierać.
- A ile czasu ci do zajmie? - spytał lekko zdenerwowany.
- Sekundę czy dwie, oczywiście że tak!
(Aster?)
- Nie będziesz mi mówiła, jak i co mam robić! - krzyknęła, nagle zła.
- Vitali, jesteś nieczuła na żarty?
- To miał być żart?
- Taaa... Bo co innego?
-No sory...
- Przeprosiny przyjęte, ale staraj się nie szpiegowa innych. - powiedziałam.
- Spróbuje, ale nie łatwo nie obserwować czegoś tak... wzruszającego.
- Rozumiem...
- To ja idę, muszę rzygotować się do wojny, i powiedzieć kto znajdzie się w którym szwadronie.
- A gdzie znajdę sie ja? - spytałam ja i Ater jednocześnie.
- Aster znajdzie się w szwadronie brązowym, a Alis w szwadronie cieni.
- Cieni?!
- Tak... ja już idę, pa!
- To pa Vitali! - powiedzieliśmy, i Vitali poszła.
-Alis?
-Tak?
- Chciałabyś zostać moją partnerką? - powiedział. To mnie akurat nir zdziwiło, wiedziałam że kiedyś do tego dojdzie.
- Hmmm... muszę się zastanowić... - zaczęłam go nabierać.
- A ile czasu ci do zajmie? - spytał lekko zdenerwowany.
- Sekundę czy dwie, oczywiście że tak!
(Aster?)
Od Pedra do Nefilim
Hunter powoli się oddalił i zostałem sam.
-Muszę jej to powiedzieć... ale jak?-Mruknąłem
Pobiegłem przed siebie, tam poszła Nefilim i Alis...
Nefilim siedziała nad brzegiem i patrzyła na zachodzące słońce.
-Nefilim... Ja muszę ci coś powiedzieć...
(Nefilim?)
-Muszę jej to powiedzieć... ale jak?-Mruknąłem
Pobiegłem przed siebie, tam poszła Nefilim i Alis...
Nefilim siedziała nad brzegiem i patrzyła na zachodzące słońce.
-Nefilim... Ja muszę ci coś powiedzieć...
(Nefilim?)
Huntera do Pedro
Leżałem w szczelinie z Dumą, aż nagle usłyszałem krzyki i podniecone rozmowy za ścianą.
-Co to?-Zapytała Duma
-Nie wiem, chodź, sprawdzimy...
Odsunąłem głaz i wyszliśmy z pomieszczenia. W grocie było pełno koni, niektóre z nich pchały się do wyjścia z hełmami na głowach i mieczami oraz innymi broniami.
-Co się stało?
-Wilki są blisko, musimy szykować się na wojnę.-odparła Rainbow
-Ach... A Vitali? Nie wiesz kiedy wyruszmy?
-Mieliście dzisiaj...
-CO?-zdziwiła się Duma
-No...
Wróciłem do szczeliny, przeszedłem przez nią i chwyciłem skórzaną torbę z ekwipunkiem.
-Chodź do zbrojowni!-rzekła Duma
-Dobry pomysł, mamy jeszcze chwilę, weźmiemy miecze i zbroje.
-Chodź...
Przecisnęliśmy się do zbrojowni i wzięliśmy rzeczy.
Chwilę później wybiegliśmy na polanę, gdzie faktycznie stała Vitali i Sopel.
-O, jesteście!-powitała nas Vitali
-Przepraszamy za spóźnienie...
-Nic się nie stało, wyruszamy jutro o świcie.... Jeśli macie już przygotowany ekwipunek, dajcie mi go, jutro podzielimy się, kto co będzie niósł.
-Hunter, muszę iść do Jutrzenki, muszę zamienić z nią słowo...-rzekła Duma
-Nie ma problemu, jak coś to będę w lesie...
-Ok...-Odparła klacz i poszła w stronę wzniesienia, gdzie leżała Jutrzenka
Pobiegłem do lasu, i nagle wpadłem na Pedra.
-O, sorry.
-Och, wybacz mi. Jestem dzisiaj... nie przytomny.
-Co się stało???
-Ja... Chyba się zakochałem...
-Ja też..-odparłem- w Dumię...
-O, świetnie... nie wiedziałem-odparł i uśmiechnął się.
-Aaaa... ty?
-Nefilim... Ona... Wydaje się taka... ona jest...
-Rozumiem-powiedziałem i uśmiechnąłem się do ogiera, który odwzajemnił uśmiech...
(Pedro?)
-Co to?-Zapytała Duma
-Nie wiem, chodź, sprawdzimy...
Odsunąłem głaz i wyszliśmy z pomieszczenia. W grocie było pełno koni, niektóre z nich pchały się do wyjścia z hełmami na głowach i mieczami oraz innymi broniami.
-Co się stało?
-Wilki są blisko, musimy szykować się na wojnę.-odparła Rainbow
-Ach... A Vitali? Nie wiesz kiedy wyruszmy?
-Mieliście dzisiaj...
-CO?-zdziwiła się Duma
-No...
Wróciłem do szczeliny, przeszedłem przez nią i chwyciłem skórzaną torbę z ekwipunkiem.
-Chodź do zbrojowni!-rzekła Duma
-Dobry pomysł, mamy jeszcze chwilę, weźmiemy miecze i zbroje.
-Chodź...
Przecisnęliśmy się do zbrojowni i wzięliśmy rzeczy.
Chwilę później wybiegliśmy na polanę, gdzie faktycznie stała Vitali i Sopel.
-O, jesteście!-powitała nas Vitali
-Przepraszamy za spóźnienie...
-Nic się nie stało, wyruszamy jutro o świcie.... Jeśli macie już przygotowany ekwipunek, dajcie mi go, jutro podzielimy się, kto co będzie niósł.
-Hunter, muszę iść do Jutrzenki, muszę zamienić z nią słowo...-rzekła Duma
-Nie ma problemu, jak coś to będę w lesie...
-Ok...-Odparła klacz i poszła w stronę wzniesienia, gdzie leżała Jutrzenka
Pobiegłem do lasu, i nagle wpadłem na Pedra.
-O, sorry.
-Och, wybacz mi. Jestem dzisiaj... nie przytomny.
-Co się stało???
-Ja... Chyba się zakochałem...
-Ja też..-odparłem- w Dumię...
-O, świetnie... nie wiedziałem-odparł i uśmiechnął się.
-Aaaa... ty?
-Nefilim... Ona... Wydaje się taka... ona jest...
-Rozumiem-powiedziałem i uśmiechnąłem się do ogiera, który odwzajemnił uśmiech...
(Pedro?)
Nowości!
Uwaga! Nowości ![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tHVgWvsynIrsHN8p_GcYE-Dy-78cpHFwXlrQNpszY3BFe2sGwHWSnSSFotftj1ljlJxve7Ca9-2mlQt6TckNoNcJGBc99E-y7UrjPolBHhJLxabRI0WrfecDCbUh8GymBdvSeoY7bGft9-jVLWJLdjdZw=s0-d)
Od dzisiaj, w stadzie można zaadoptować jednego z koni, które nie maja właściciela, nawet jeśli już należy się do stada! Sporo osób odeszło lub usunęło konto więc jeśli chcecie, możecie kogoś zaadoptować![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tYjWbcH2YE_a5SDybmp76kIU7Ss-ULUfyFBfjpClC5SarKffrO4kwzMvhenH4MuotE2uRxVfXH3MTB2IZLlbXQsI9gTNesm3foR1-OZ58-Iv-PZ5FHIh2ER12VFJvk5EzZClvWLtZ_WO3MCedsWV-d0scv=s0-d)
Gratulację!![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_skyvYACtQpRV4R6IsdTtFXq0zeCyLVLN_j57oluZ5Smy5GzPbrYKsmvElA5TRDiQhvzzZkmb5XWn1PD7hIgz9g06Yoi8a4YeqY2C8hK7dQYPx0lQCWiobBrDZMG-lYCtizC2JhrHY8hIMQMInGI0YjKoMZ=s0-d)
Kilka koni znalazło już właściciela!
Ja -Madzia 12 XD zaadoptowałam Huntera.
Gracz sarfia25 zaadoptował Kleofasa.
Pozdrawiam wszystkich członków!
Madzia 12 XD-Vitali
PS w razie chęci do zaadoptowania piszcie na howrse.
Od dzisiaj, w stadzie można zaadoptować jednego z koni, które nie maja właściciela, nawet jeśli już należy się do stada! Sporo osób odeszło lub usunęło konto więc jeśli chcecie, możecie kogoś zaadoptować
Gratulację!
Kilka koni znalazło już właściciela!
Ja -Madzia 12 XD zaadoptowałam Huntera.
Gracz sarfia25 zaadoptował Kleofasa.
Pozdrawiam wszystkich członków!
Madzia 12 XD-Vitali
PS w razie chęci do zaadoptowania piszcie na howrse.
Od Nefilim do Alis
Zrobiło mi się słabo. Zobaczyłam, że Alis upadła i chciałam do niej podbiec jak najszybciej. Niestety coś mnie blokowało. I znowu to zrobiłam... To znowu moja wina. Jeśli coś jej się stanie to po prostu się zabiję!
ZrobiłO się strasznie Ciemno. Zebrałam wszystkie swoje siły i próbowałam dostać się do leżącej na ziemi Alis.
Nagle przybiegł Aster.
-Co ty jej zrobiłaś?!
-To nie moja wina... Nie wydzieraj się na mnie
-Ona przez ciebie cierpi... Nie widzisz tego?
-Nikt nie będzie mi mówił co mam robić! Macie dziwną nadzieję że mnie zmienicie a to nie jest możliwe...
Nawet jeśli da się zdjąć tą klątwę to nie będę różową klaczką z tęczowymi skrzydłami, która nosi pomoc innym.
-To nie tak... Nie chciałem tego powiedzieć
-Dajcie mi wszyscy święty spokój!
Aster próbował ocucić Alis a ja nie mogłam patrzeć na to co jej zrobiłam. Wybiegłam na nic nie patrząc. Pędziłam przed siebie jak wiatr gdy coś stanęło mi na drodze... A raczej ktoś.
-Uważaj jak chodzisz!
-hej. To ty na mnie wpadłaś...-Powiedział z całkowitym spokojem Pedro i lekko się uśmiechnął
-Z czego się cieszysz co?
-Jesteś strasznie spięta.nie szalej tak- lekko się zaśmiał
-Właśnie prawie zabiłam swoją jedyną przyjaciółkę a ty się dziwisz że jestem agresywna?
-Mówisz o Alis?
W tym momencie klacz wyszła zza krzewów i przygalopowała do mnie. Przytuliłyśmy się mocno po czym powiedziałam
-Tak się o ciebie bałam!
-To nic... Udało się... Rozumiesz co to znaczy? Jesteś wolna!
Gdy Alis odeszła pare kroków popatrzyła na mnie a potem na Pedro i wzruszyła brwiami.
-A tu co się dzieje? -Zapytała chichocząc
Odeszłam od ogiera i lekko się zarumieniłam. Otrząsnęłam się z dość dziwnego uczucia i zaczęłam mówić...
-On po prostu na mnie wpadł... Idę z tąd, Alis idziesz?
Klacz Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie po czym pobiegłyśmy nad jezioro.
-Mów... No wiesz o czym?
-Przestań... To nie mój typ. Ja wolę niegrzecznych chłopców heh... Zamierzam wybrać się na zwiady żeby odkryć plany i przeszukać legowisko wilków... Jeśli chcesz iść to przyjdź do mnie jutro, i jeszcze jedno nie mów Vitali ani Oxelo. Na pewno nie pozwolą nam tego zrobić.
Na pożegnanie podziękowałam jej jeszcze za wyzwolenie i pobiegłam do siebie.
Alis?
ZrobiłO się strasznie Ciemno. Zebrałam wszystkie swoje siły i próbowałam dostać się do leżącej na ziemi Alis.
Nagle przybiegł Aster.
-Co ty jej zrobiłaś?!
-To nie moja wina... Nie wydzieraj się na mnie
-Ona przez ciebie cierpi... Nie widzisz tego?
-Nikt nie będzie mi mówił co mam robić! Macie dziwną nadzieję że mnie zmienicie a to nie jest możliwe...
Nawet jeśli da się zdjąć tą klątwę to nie będę różową klaczką z tęczowymi skrzydłami, która nosi pomoc innym.
-To nie tak... Nie chciałem tego powiedzieć
-Dajcie mi wszyscy święty spokój!
Aster próbował ocucić Alis a ja nie mogłam patrzeć na to co jej zrobiłam. Wybiegłam na nic nie patrząc. Pędziłam przed siebie jak wiatr gdy coś stanęło mi na drodze... A raczej ktoś.
-Uważaj jak chodzisz!
-hej. To ty na mnie wpadłaś...-Powiedział z całkowitym spokojem Pedro i lekko się uśmiechnął
-Z czego się cieszysz co?
-Jesteś strasznie spięta.nie szalej tak- lekko się zaśmiał
-Właśnie prawie zabiłam swoją jedyną przyjaciółkę a ty się dziwisz że jestem agresywna?
-Mówisz o Alis?
W tym momencie klacz wyszła zza krzewów i przygalopowała do mnie. Przytuliłyśmy się mocno po czym powiedziałam
-Tak się o ciebie bałam!
-To nic... Udało się... Rozumiesz co to znaczy? Jesteś wolna!
Gdy Alis odeszła pare kroków popatrzyła na mnie a potem na Pedro i wzruszyła brwiami.
-A tu co się dzieje? -Zapytała chichocząc
Odeszłam od ogiera i lekko się zarumieniłam. Otrząsnęłam się z dość dziwnego uczucia i zaczęłam mówić...
-On po prostu na mnie wpadł... Idę z tąd, Alis idziesz?
Klacz Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie po czym pobiegłyśmy nad jezioro.
-Mów... No wiesz o czym?
-Przestań... To nie mój typ. Ja wolę niegrzecznych chłopców heh... Zamierzam wybrać się na zwiady żeby odkryć plany i przeszukać legowisko wilków... Jeśli chcesz iść to przyjdź do mnie jutro, i jeszcze jedno nie mów Vitali ani Oxelo. Na pewno nie pozwolą nam tego zrobić.
Na pożegnanie podziękowałam jej jeszcze za wyzwolenie i pobiegłam do siebie.
Alis?
Od Alis do Nefilim
- Nefilim, stój! - krzyknęłam za nią.
- Co jest Alis?
- Ja wiem jak zdjąć klątwe!
- Ale to jest niemożliwe!
- Wpadnij do mnie jutro, a spróbuje. - powiedziałam tajemniczo i nie czekając na jej reakcje, poszłam do domu. Jutro były moje urodziny, i w tym samym dzień miłości i uczuć. Był to najlepszy dzień by zdjąć z Nefilim klątwe, bo wtedy byłam o wiele potężniejsza. Jeśli spróbuje jutro zdjąć z niej klątwe, szanse na to że umrę wynoszą... 1%. Nawet jeśli mi się nie uda, szanse że umrę będą takie same. W takim rzie pora zacząć trening... Po całym dniu, byłam bardzo zmęczona, i padłam na łóżko. Następnego dnia obudziłam się w bardzo dobrej formie. Wtedy weszła do mnie Nefilim.
- Powiedziałaś że mam przyjść, więc przyszłam...-powiedziała niepewnie.
- Dobrze że jesteś. Operacja zdejmowanie klątwy z Nefilim - zaczynamy! - krzyknęłam, i strzeliłam promieniem uczuć w Nefilim. Wiedziałam że uczucia najlepiej zwalczają takie klątwy, więc użyłam więcej siły. I jeszcze więcej...Na końcu, gdy już nie mogłam z iebie więcej dać, skończyłąm strzelać w nią tymi prmieniami. Od razu zakręciło mi się w głowie, i osunęłam się na ziemię.
Nefilim?
- Co jest Alis?
- Ja wiem jak zdjąć klątwe!
- Ale to jest niemożliwe!
- Wpadnij do mnie jutro, a spróbuje. - powiedziałam tajemniczo i nie czekając na jej reakcje, poszłam do domu. Jutro były moje urodziny, i w tym samym dzień miłości i uczuć. Był to najlepszy dzień by zdjąć z Nefilim klątwe, bo wtedy byłam o wiele potężniejsza. Jeśli spróbuje jutro zdjąć z niej klątwe, szanse na to że umrę wynoszą... 1%. Nawet jeśli mi się nie uda, szanse że umrę będą takie same. W takim rzie pora zacząć trening... Po całym dniu, byłam bardzo zmęczona, i padłam na łóżko. Następnego dnia obudziłam się w bardzo dobrej formie. Wtedy weszła do mnie Nefilim.
- Powiedziałaś że mam przyjść, więc przyszłam...-powiedziała niepewnie.
- Dobrze że jesteś. Operacja zdejmowanie klątwy z Nefilim - zaczynamy! - krzyknęłam, i strzeliłam promieniem uczuć w Nefilim. Wiedziałam że uczucia najlepiej zwalczają takie klątwy, więc użyłam więcej siły. I jeszcze więcej...Na końcu, gdy już nie mogłam z iebie więcej dać, skończyłąm strzelać w nią tymi prmieniami. Od razu zakręciło mi się w głowie, i osunęłam się na ziemię.
Nefilim?
czwartek, 19 lutego 2015
Od Oxela do Huntera
-Hmmm, jeśli jesteście gotowi, by wyruszyć dzisiaj, to ruszajcie, ja zbiorę wszystkich zdolnych do walki, uzbroję ich.
-Dobrze, zatem idę zwołać drużynę Onyksu.-powiedziała witali
-Świetnie.-odparła Demeter- Oxelo, masz jakiś plan?
-Tak...-rzekłem, ale najpierw trzeba wszystkich zwołać, Demeter, powiedz każdemu, że jeśli chcę walczyć, niech stawi się tu za godzinę.
-Dobrze!-krzyknęła, galopując po polanie.
-Ja też już idę, zwołam ich...
-Dobrze, Vitali...
Rozpowiedziałem wszystkim, i za godzinę, stałem z powrotem na wzniesieniu.
Przybyli prawie wszyscy.
-A więc tak... Mamy wojnę, podzielimy się na szwadrony... Poprowadzę Szwadron Złoty. Będą do niego należeli Crystal, Diplodok, Iluzja, Madera, Oskar, Mroczny anioł, Eleon, Seoz, Ice, Darknees, Mili, Ametyst, Cookie, Wena, Liana, Nefelim, Amnesia
Drugi, srebrny szwadron poprowadzi Sztorm i Nadzieja, będą w nim Amber, Roxi, Zarina, Berengar, Irina, Sonia, Blanka, Księżniczka Luna, Sara, Anton, Arthleya, Subweni, Rainbow, Bercia, Colors, Dark, Marossa
Szwadron brązowy, obejmą Arot i Wskazówka, będą dowodzić armią składającą się z Night, Wichura, Wanessa, Skarlet, Penelopa, Nivei,Vanilia, Aramis, Rubin, Wolf, Księżyc, Luna, Kinga, Wise, Aster, Osi
Szwadron cieni poprowadzi Lorien, Jutrzenka nie walczy.. będą w nim Szept, Summer, Szafir, Cremelo, Mroczny cień, Moonli, Popiół, Melodia, Alis, Jone, Cookie, Amy, Róża, Julie, Daisy, Caballo
Pedro będzie dowódcą w ostatnim szwadronie-wschodu. Członkowie to Alvares, Kasia, Shadow, Lajla, Dajmon, Czas, WildSoul, Cyprys, Demeter, Lira, Romeo, Lenora, Lady Tęcza, Stella, Lexi, Spirit
Niech wszyscy idą do jaskini, są tam przygotowane zbroje i broń...
Wszyscy posłusznie poszli do groty pod wzniesieniem.
(Hunter?)
-Dobrze, zatem idę zwołać drużynę Onyksu.-powiedziała witali
-Świetnie.-odparła Demeter- Oxelo, masz jakiś plan?
-Tak...-rzekłem, ale najpierw trzeba wszystkich zwołać, Demeter, powiedz każdemu, że jeśli chcę walczyć, niech stawi się tu za godzinę.
-Dobrze!-krzyknęła, galopując po polanie.
-Ja też już idę, zwołam ich...
-Dobrze, Vitali...
Rozpowiedziałem wszystkim, i za godzinę, stałem z powrotem na wzniesieniu.
Przybyli prawie wszyscy.
-A więc tak... Mamy wojnę, podzielimy się na szwadrony... Poprowadzę Szwadron Złoty. Będą do niego należeli Crystal, Diplodok, Iluzja, Madera, Oskar, Mroczny anioł, Eleon, Seoz, Ice, Darknees, Mili, Ametyst, Cookie, Wena, Liana, Nefelim, Amnesia
Drugi, srebrny szwadron poprowadzi Sztorm i Nadzieja, będą w nim Amber, Roxi, Zarina, Berengar, Irina, Sonia, Blanka, Księżniczka Luna, Sara, Anton, Arthleya, Subweni, Rainbow, Bercia, Colors, Dark, Marossa
Szwadron brązowy, obejmą Arot i Wskazówka, będą dowodzić armią składającą się z Night, Wichura, Wanessa, Skarlet, Penelopa, Nivei,Vanilia, Aramis, Rubin, Wolf, Księżyc, Luna, Kinga, Wise, Aster, Osi
Szwadron cieni poprowadzi Lorien, Jutrzenka nie walczy.. będą w nim Szept, Summer, Szafir, Cremelo, Mroczny cień, Moonli, Popiół, Melodia, Alis, Jone, Cookie, Amy, Róża, Julie, Daisy, Caballo
Pedro będzie dowódcą w ostatnim szwadronie-wschodu. Członkowie to Alvares, Kasia, Shadow, Lajla, Dajmon, Czas, WildSoul, Cyprys, Demeter, Lira, Romeo, Lenora, Lady Tęcza, Stella, Lexi, Spirit
Niech wszyscy idą do jaskini, są tam przygotowane zbroje i broń...
Wszyscy posłusznie poszli do groty pod wzniesieniem.
(Hunter?)
Od Demeter do Oxela
W mojej głowie roiło się od różnych pytań, na które nie znałam odpowiedzi.
Szłam przez las fantazjując, po jakimś czasie z zamysłu wyrwał mnie przerażający ryk.
Dochodził on zza krzaków. Spojrzałam przez nie z niedowierzeniem.
Stado wilków przygotowywało się do wojny !!!
- A więc odkryłam ich kryjówkę- pomyślałam.
Przysłuchałam się uważnie dwóm rozmowom.O ile nie byłam w błędzie chodziło o zwiady na nasze stado i przygotowania grupy, szukającej onyksu.
Musiałam ostrzec Oxelo i Vitali.
Pogalopowełam do przywódcy jak najszybciej mogłam.
- Oxelo, Vitali - zaczęłam z trudem - Wiem gdzie wilki mają kryjówkę, podsłuchałam ich rozmowy. Oni planują zwiady na nasze stado, aby wiedzieć jak nas zaatakować.Przygotowują grupę, która będzie szukać onyksu przeznaczenia !!!
- To niedobrze - odezwała się w końcu Vitali - musimy być szybsi, najlepiej będzie jak wyruszymy dzisiaj.- zdecydowała klacz. - Jednak najpierw wymienię słowo z moim partnerem.
- Co robimy Oxelo ? - spytała Vitali.
On skinął tylko głową, a ja pozwoliłam sobie coś zasugerować.
- Najlepiej będzie jak my zaatakujemy pierwsi.- powiedziałam.
-Dobry pomysł, co ty na to Ox ? - zapytała Vitali.
( Oxelo ? )
Szłam przez las fantazjując, po jakimś czasie z zamysłu wyrwał mnie przerażający ryk.
Dochodził on zza krzaków. Spojrzałam przez nie z niedowierzeniem.
Stado wilków przygotowywało się do wojny !!!
- A więc odkryłam ich kryjówkę- pomyślałam.
Przysłuchałam się uważnie dwóm rozmowom.O ile nie byłam w błędzie chodziło o zwiady na nasze stado i przygotowania grupy, szukającej onyksu.
Musiałam ostrzec Oxelo i Vitali.
Pogalopowełam do przywódcy jak najszybciej mogłam.
- Oxelo, Vitali - zaczęłam z trudem - Wiem gdzie wilki mają kryjówkę, podsłuchałam ich rozmowy. Oni planują zwiady na nasze stado, aby wiedzieć jak nas zaatakować.Przygotowują grupę, która będzie szukać onyksu przeznaczenia !!!
- To niedobrze - odezwała się w końcu Vitali - musimy być szybsi, najlepiej będzie jak wyruszymy dzisiaj.- zdecydowała klacz. - Jednak najpierw wymienię słowo z moim partnerem.
- Co robimy Oxelo ? - spytała Vitali.
On skinął tylko głową, a ja pozwoliłam sobie coś zasugerować.
- Najlepiej będzie jak my zaatakujemy pierwsi.- powiedziałam.
-Dobry pomysł, co ty na to Ox ? - zapytała Vitali.
( Oxelo ? )
Od Nefelim do Alis
Cały poprzedni dzień Alis pokazywała mi jak się mam zachowywać. Niestety nie odniosłyśmy sukcesów gdyż moje przerośnięte ego objęło nade mną kontrolę. Jak można przepraszać za to że ktoś na nas wpadł... To przecież jego wina. Po powrocie do domu czekał na mnie mój ojciec, który sprawił, że moje życie stanęło do góry nogami. Okazało się że ciąży na mnie klątwa, która sprawia, że wszyscy których pokocham lub polubię ze wzajemnością cierpią...
Całe dwa dni spędziłam w jaskini nad jeziorem skarżąc się skałom na swoje okropne życie, a potem coś mi się przypomniało. Alis! O nie...to dlatego czasami źle się czuje i opuszcza ją żywioł... Ona mnie lubi. Nie mogę się zmieniać na lepsze... Powinnam być gorsza.
Uspokoiłam swój wewnętrzny smutek i pobiegłam do Alis.
Klacz spacerowała właśnie z Asterem po lesie. Nie patrząc na to co robię zaczęłam się panicznie wydzierać do Alis
- Żałuję że cię poznałam! Zniszczyłam ci życie!
-O czym ty mówisz?
- Nie zmieniaj mnie bo wszystkim zaszkodzisz!
- Uspokój się, pozwól mi się zrozumieć, nie mam pojęcia o co ci chodzi!
Uspokoiłam się trochę i wytłumaczyłam jej całą historię dotyczącą klątwy.
-Może i jestem wredna ale nie zamierzam nikomu robić krzywdy- podsumowałam.
- Na pewno jest jakiś sposób żeby ci pomóc
-Nie! To tylko legendy a ja w nie nie wierzę. Wybacz ale nie powinnyśmy się więcej widywać. Chciałbym cię znienawidzić, próbuję cię znienawidzić, ale nie mogę. Powinnam być jak najdalej od ciebie... Przepraszam- powiedziałam i pobiegłam do stada...
(Alis?)
Całe dwa dni spędziłam w jaskini nad jeziorem skarżąc się skałom na swoje okropne życie, a potem coś mi się przypomniało. Alis! O nie...to dlatego czasami źle się czuje i opuszcza ją żywioł... Ona mnie lubi. Nie mogę się zmieniać na lepsze... Powinnam być gorsza.
Uspokoiłam swój wewnętrzny smutek i pobiegłam do Alis.
Klacz spacerowała właśnie z Asterem po lesie. Nie patrząc na to co robię zaczęłam się panicznie wydzierać do Alis
- Żałuję że cię poznałam! Zniszczyłam ci życie!
-O czym ty mówisz?
- Nie zmieniaj mnie bo wszystkim zaszkodzisz!
- Uspokój się, pozwól mi się zrozumieć, nie mam pojęcia o co ci chodzi!
Uspokoiłam się trochę i wytłumaczyłam jej całą historię dotyczącą klątwy.
-Może i jestem wredna ale nie zamierzam nikomu robić krzywdy- podsumowałam.
- Na pewno jest jakiś sposób żeby ci pomóc
-Nie! To tylko legendy a ja w nie nie wierzę. Wybacz ale nie powinnyśmy się więcej widywać. Chciałbym cię znienawidzić, próbuję cię znienawidzić, ale nie mogę. Powinnam być jak najdalej od ciebie... Przepraszam- powiedziałam i pobiegłam do stada...
(Alis?)
Od Astera do Alis
Ta cała wojna... poszukiwania tego... no... nieważne...
-Alis.... Jak to jest, gdy ktoś chce być z kimś w związku? Z kąt wiadomo, że to będzie ten związek na całe życie?- Nie wiem, co mnie napadło, i po co to powiedziałem....
-Wiesz... to się czuje.... wiesz, że kochasz tą osobę, ona ma ciebie wpływ... po prostu... czujesz to.
-Bo wiesz, Alis.... Ja czuję się przy tobie lepiej, jak cię zobaczyłem, to coś w tobie ujrzałem...
-Co takiego?
-Miłość. Tak, ja.. chcę być z tobą!!! Jesteś moim szczęściem, moim jutrem, moją przyszłością, moim przeznaczenie... moim życiem!!!! To ty, nakręcasz moje serce!!! Bez ciebie, ono przestanie bić!!! Tylko dla ciebie bije... Dlatego nie umarłem, gdy mnie wygnali... Żyje dla ciebie!!! Jesteś moją... jedyną... rodziną...-Powiedziałem, ze łzami w oczach.
Alis odwróciła wzrok. No tak... Co ja sobie myślałem?
-Ech, zapomnij o ter rozmowie....-Powiedziałem i ruszyłem.
-Aster... wróć....
Wróciłem, ale nie chciałem słuchać, o tym, że do siebie nie pasujemy...
-Aster... bo ja też chciałam...-Podeszłą bliżej, i spojrzała mi w oczy.
I w tedy ją pocałowałem.....Później tuliliśmy się łbami... A za krzakami stała... Vitali!! Była wzruszona, bo się szeroko uśmiechała, a z oczu ciekły jej łzy... Chyba zauważyła, że ją zauważyłem, i jak to zauważyła, to się potknęła i wywaliła.... Alis spojrzała w tamtą stronę, i parsknęła śmiechem.
( Alis? )
-Alis.... Jak to jest, gdy ktoś chce być z kimś w związku? Z kąt wiadomo, że to będzie ten związek na całe życie?- Nie wiem, co mnie napadło, i po co to powiedziałem....
-Wiesz... to się czuje.... wiesz, że kochasz tą osobę, ona ma ciebie wpływ... po prostu... czujesz to.
-Bo wiesz, Alis.... Ja czuję się przy tobie lepiej, jak cię zobaczyłem, to coś w tobie ujrzałem...
-Co takiego?
-Miłość. Tak, ja.. chcę być z tobą!!! Jesteś moim szczęściem, moim jutrem, moją przyszłością, moim przeznaczenie... moim życiem!!!! To ty, nakręcasz moje serce!!! Bez ciebie, ono przestanie bić!!! Tylko dla ciebie bije... Dlatego nie umarłem, gdy mnie wygnali... Żyje dla ciebie!!! Jesteś moją... jedyną... rodziną...-Powiedziałem, ze łzami w oczach.
Alis odwróciła wzrok. No tak... Co ja sobie myślałem?
-Ech, zapomnij o ter rozmowie....-Powiedziałem i ruszyłem.
-Aster... wróć....
Wróciłem, ale nie chciałem słuchać, o tym, że do siebie nie pasujemy...
-Aster... bo ja też chciałam...-Podeszłą bliżej, i spojrzała mi w oczy.
I w tedy ją pocałowałem.....Później tuliliśmy się łbami... A za krzakami stała... Vitali!! Była wzruszona, bo się szeroko uśmiechała, a z oczu ciekły jej łzy... Chyba zauważyła, że ją zauważyłem, i jak to zauważyła, to się potknęła i wywaliła.... Alis spojrzała w tamtą stronę, i parsknęła śmiechem.
( Alis? )
Od Huntera do Dumy
Weszliśmy do pomieszczenia, gdzie leżała nasza torba i schowaliśmy nóż
-To już chyba wszystko.-powiedziała Duma.
-No, chyba tak, bo co jeszcze można zabrać na wyprawę?
-Nie wiem. Wydaję mi się że zabraliśmy wszystkie ważne rzeczy.
-Może... To może chodźmy na plażę?
-OK
Pobiegliśmy na plażę. Wskoczyłem do wody. Nagle Noga zapadła mi się w piasek... Szarpałem się, ale bez skutku.
-Duma!!!
-Hunter! Zaraz Ci pomogę! Zamroziła kawałek morza, weszła na lód i chwyciła moje kopyto. Pomogła mi wejść na lodowe 'molo'
-Dzięki!-powiedziałem
-Co się stało?-zapytała
-Noga mi się zapadła w piasek... Nie mogłem się wydostać.
-Trzeba uważać...
-No... wiem.
W końcu weszliśmy na brzeg, a klacz spowodowała, że lodowy pomost rozpłynął się.
-Dzięki Duma, serio, byłoby po mnie.
-Nie ma za co.-odrzekła i uśmiechnęła się...
Siedzieliśmy na plaży do wieczora...
(Duma?)
Od Dumy do Huntera
Gdy wstałam rano, Hunter stał obok mnie, a obok niego leżała kupka jabłek. Podniosłam się i powiedziałam...
-Cześć.
-Hej, o to śniadanie, częstuj się.-Powiedział do mnie i uśmiechnął się.
Zjadłam dwa jabłka i rzekłam
-Chodź, musimy przygotować się do wyprawy.
-Racja, już sporo czasu minęło, a już po jutrze ruszamy.
-Musimy wziąć coś ostrego, najlepiej nóż z krzemienia, i prowiant, trochę siana i może jabłka.
-Tak, i rzemyki i sznur, zawsze może się przydać.
-Tak, i trzeba skołować coś w czym będziemy to nieść. -rzekłam
-Mam skórzany pojemnik, tam możemy to wszystko załadować-odparł ogier
Pobiegł gdzieś, i wrócił z czarną torbą w pysku. Położył ją na ziemi.
-Świetnie, to idę po nóż, i te rzemyki i sznur, zajmiesz się prowiantem?
-Tak, no to idę.-rzekł i wyszliśmy na polanę, a potem ja poszłam do Vitali a on do lasu
-Vitali, nie wiesz z kąt mogę wziąć rzemyki i sznur?
-Są w głównej jaskini w pieczarze, tam w zagłębieniu, możesz sobię trochę wziąć.
-Dziękuję, Vit-odpowiedziałam i pobiegłam z powrotem do pieczary. Weszłam do pomieszczenia i zajrzałam do skalnego wgłębienia
-Są...-mruknęłam i wzięłam 12 długich rzemyków i jeden mocny sznur.
Poszłam do szczeliny, którą zasłaniał głaz, i schowałam łupy do czarnej, skórzanej torby.
Za chwilę przybiegł też Hunter. Wpakował do torby mały snopek suchej trawy i garść jabłek.
-Świetnie, co jeszcze trzeba wziąć?-Zapytałam
-Ten nóż
-A, tak. Mam go w dziupli Revel w lesie, chodź.
Pogalopowaliśmy do lasu i odnaleźliśmy dziuplę Revel.
-Cześć!-powitała nas wiewiórka.
-Witaj-odpowiedział Hunter.
-Cześć Revel, możesz podać mi mój nóż?
-Tak-odpowiedziała i podała mi przedmiot.
-Dziękuję. Żegnaj!
-Pa!-krzyknęła za nami i odbiegliśmy na polanę.
(Hunter?)
-Cześć.
-Hej, o to śniadanie, częstuj się.-Powiedział do mnie i uśmiechnął się.
Zjadłam dwa jabłka i rzekłam
-Chodź, musimy przygotować się do wyprawy.
-Racja, już sporo czasu minęło, a już po jutrze ruszamy.
-Musimy wziąć coś ostrego, najlepiej nóż z krzemienia, i prowiant, trochę siana i może jabłka.
-Tak, i rzemyki i sznur, zawsze może się przydać.
-Tak, i trzeba skołować coś w czym będziemy to nieść. -rzekłam
-Mam skórzany pojemnik, tam możemy to wszystko załadować-odparł ogier
Pobiegł gdzieś, i wrócił z czarną torbą w pysku. Położył ją na ziemi.
-Świetnie, to idę po nóż, i te rzemyki i sznur, zajmiesz się prowiantem?
-Tak, no to idę.-rzekł i wyszliśmy na polanę, a potem ja poszłam do Vitali a on do lasu
-Vitali, nie wiesz z kąt mogę wziąć rzemyki i sznur?
-Są w głównej jaskini w pieczarze, tam w zagłębieniu, możesz sobię trochę wziąć.
-Dziękuję, Vit-odpowiedziałam i pobiegłam z powrotem do pieczary. Weszłam do pomieszczenia i zajrzałam do skalnego wgłębienia
-Są...-mruknęłam i wzięłam 12 długich rzemyków i jeden mocny sznur.
Poszłam do szczeliny, którą zasłaniał głaz, i schowałam łupy do czarnej, skórzanej torby.
Za chwilę przybiegł też Hunter. Wpakował do torby mały snopek suchej trawy i garść jabłek.
-Świetnie, co jeszcze trzeba wziąć?-Zapytałam
-Ten nóż
-A, tak. Mam go w dziupli Revel w lesie, chodź.
Pogalopowaliśmy do lasu i odnaleźliśmy dziuplę Revel.
-Cześć!-powitała nas wiewiórka.
-Witaj-odpowiedział Hunter.
-Cześć Revel, możesz podać mi mój nóż?
-Tak-odpowiedziała i podała mi przedmiot.
-Dziękuję. Żegnaj!
-Pa!-krzyknęła za nami i odbiegliśmy na polanę.
(Hunter?)
Od Alis do Nefelim
Obudziłam się, czując że ktoś nade mną stoi. Był to Aster.
- Aster, czemu nade mną stoisz? - spyytałam go, a on się od razu cofnął.
- Nie no, bo...
-Grr...
- No dobra, już sobie idę...
- Nie miałam tego na myśli! - krzyknęłam za nim, ale on już poszedł. Pięknie, czy ja zawsze tak muszę? Poszłam poszukać Nefilim. Znalazłam ją bardzo szybko.
- Cześć Nefilim!
- Cześć Alis.
- Co robimy?
-E...
- Zmieniamy twoje nastawienie do świata?
- Jak chcesz...
- To zaczynamy!
( Nefilim?)
- Aster, czemu nade mną stoisz? - spyytałam go, a on się od razu cofnął.
- Nie no, bo...
-Grr...
- No dobra, już sobie idę...
- Nie miałam tego na myśli! - krzyknęłam za nim, ale on już poszedł. Pięknie, czy ja zawsze tak muszę? Poszłam poszukać Nefilim. Znalazłam ją bardzo szybko.
- Cześć Nefilim!
- Cześć Alis.
- Co robimy?
-E...
- Zmieniamy twoje nastawienie do świata?
- Jak chcesz...
- To zaczynamy!
( Nefilim?)
środa, 18 lutego 2015
Od Dumy do Huntera
-Hunter... Czy ty myślisz na poważnie?
-Tak, chciałbym, abyś była moją partnerką... Na prawdę...
-Ja też...
-Może już wracajmy?
-Racja, w tych czasach po zmierzchu jest niebezpiecznie.
-Chodź...
-Poszliśmy do stada. Wszyscy już prawie spali, tylko Vitlali czuwała na wzniesieniu, a obok niej stał dumnie Oxelo.
-Gdzie byliście?
-Na plaży, odparłam.
-Nie wracajcie tak późno.-powiedział Ox
-Dobrze, wybaczcie...-odparłam, i zaczęłam iść w stronę Huntera...
Poszliśmy do jaskini pod wzniesieniem.
-Chodź, znam fajne miejsce w tej grocie.-rzekł ogier
-Dobrze... Chodź...-odparłam, spoglądając jeszcze na przywódczynie, która patrzyła na nas uśmiechając się od ucha do ucha.
Hunter zaprowadził mnie do szczeliny skalnej, którą zastawiał głaz. Hunt odsunął go i przeszłam przez lukę, o on za mną, zasuwając za sobą skalne niby 'drzwi'
-Tak, chciałbym, abyś była moją partnerką... Na prawdę...
-Ja też...
-Może już wracajmy?
-Racja, w tych czasach po zmierzchu jest niebezpiecznie.
-Chodź...
-Poszliśmy do stada. Wszyscy już prawie spali, tylko Vitlali czuwała na wzniesieniu, a obok niej stał dumnie Oxelo.
-Gdzie byliście?
-Na plaży, odparłam.
-Nie wracajcie tak późno.-powiedział Ox
-Dobrze, wybaczcie...-odparłam, i zaczęłam iść w stronę Huntera...
Poszliśmy do jaskini pod wzniesieniem.
-Chodź, znam fajne miejsce w tej grocie.-rzekł ogier
-Dobrze... Chodź...-odparłam, spoglądając jeszcze na przywódczynie, która patrzyła na nas uśmiechając się od ucha do ucha.
Hunter zaprowadził mnie do szczeliny skalnej, którą zastawiał głaz. Hunt odsunął go i przeszłam przez lukę, o on za mną, zasuwając za sobą skalne niby 'drzwi'
Od Huntera do Dumy
Siadłem na piasku, tuż przed brzegiem. Zimne fale podmywały moje kopyta.
Duma usiadła obok mnie... Siedzieliśmy tak aż do czerwonego zachodu...
Postanowiłem-muszę jej to powiedzieć... nadchodzi wojna... Możliwe że więcej już jej nie zobaczę-ona musi wiedzieć...
-Dumo...
-tak?
-Muszę ci coś powiedzieć... Ja... kocham cię...
-Ja też cię kocham Hunter... Nie sądziłam że ty... też
-Ja też nie sądziłem... że ty...
Duma przytuliła mnie. Pocałowałem ją, siedzieliśmy tak, puki nie zapadła noc...
(Duma?)
Duma usiadła obok mnie... Siedzieliśmy tak aż do czerwonego zachodu...
Postanowiłem-muszę jej to powiedzieć... nadchodzi wojna... Możliwe że więcej już jej nie zobaczę-ona musi wiedzieć...
-Dumo...
-tak?
-Muszę ci coś powiedzieć... Ja... kocham cię...
-Ja też cię kocham Hunter... Nie sądziłam że ty... też
-Ja też nie sądziłem... że ty...
Duma przytuliła mnie. Pocałowałem ją, siedzieliśmy tak, puki nie zapadła noc...
(Duma?)
Od Dumy do Huntera
Poszliśmy za Vitali. Cieszyłam się, że mamy spore szanse na wygranie wojny, i ogólnie byłam w dobrym nastroju, ale coś mnie trapiło....
-Co się dzieje?-Zapytał przechodzący obok Hunter.
-Ruszamy na wyprawę...
Nale Vitali krzyknęła
-Ruszamy za trzy dni! Wszyscy chętni do wyprawy w poszukiwaniu Onyksu przeznaczenia mają być gotowi do tego czasu!
-Acha...-odparł Hunter... Może tylko mi sie zawało, ale był trochę onieśmielony
-Coś się stało?
-Nie, nic... Trochę się martwię tą wojną... A poza tym, jak myślisz, czy Vitali pozwoli mi wyruszyć z wami?
-Myślę że nie będzie z tym problemu...
-To świetnie... Acha, Duma, może... Pójdziemy razem na plażę?
-Chętnie...
Zaczęliśmy powoli kłusować w kierunku plaży... Hunter był całkiem przystojny... Nigdy nie zzwracałam na niego uwagi... Ale teraz do mnie dotarło, że chyba coś do niego czuję....
Wkrótce dotarliśmy na plażę...
(Hunter?)
-Co się dzieje?-Zapytał przechodzący obok Hunter.
-Ruszamy na wyprawę...
Nale Vitali krzyknęła
-Ruszamy za trzy dni! Wszyscy chętni do wyprawy w poszukiwaniu Onyksu przeznaczenia mają być gotowi do tego czasu!
-Acha...-odparł Hunter... Może tylko mi sie zawało, ale był trochę onieśmielony
-Coś się stało?
-Nie, nic... Trochę się martwię tą wojną... A poza tym, jak myślisz, czy Vitali pozwoli mi wyruszyć z wami?
-Myślę że nie będzie z tym problemu...
-To świetnie... Acha, Duma, może... Pójdziemy razem na plażę?
-Chętnie...
Zaczęliśmy powoli kłusować w kierunku plaży... Hunter był całkiem przystojny... Nigdy nie zzwracałam na niego uwagi... Ale teraz do mnie dotarło, że chyba coś do niego czuję....
Wkrótce dotarliśmy na plażę...
(Hunter?)
Od Kleofasa
Otworzyłem oczy i podniosłem się z ziemi. Niespodziewanie zza krzewów przybiegła Amnesia
-Ona już wie… - powiedziała szlochając
-O czym?
-No wiesz… że nie jest taka jak inne konie
-Powiedziałaś jej o klątwie?- zapytałem zmieszany
-Nie dałam rady, Nefilim jest taka młoda, to ją zniszczy, niech będzie tak jak obecnie. Nie możemy jej powiedzieć, że ucierpi każdy kogo pokocha… musimy znaleźć lekarstwo zanim będzie za późno.
Klacz położyła głowę na moim grzbiecie i wyraźnie się rozpłakała. Co prawda cała ta historia nie powinna się wydarzyć. Zawsze kochaliśmy magię. Razem z Amnesią odkrywaliśmy nowe sztuczki i magiczne miejsca. Dużo eksperymentowałem z zaświatami. Amnesia nadużyła łask duchów, więc jeden ze złych rzucił na nią czar. Powiedział, że ucierpi każdy, którego pokocha. Przez jakiś czas była zamknięta w sobie, odwróciła się ode mnie i od wszystkich przyjaciół. Po dość krótkim czasie okazało się, że klacz była źrebna, a klątwa wcale nie została nałożona na nią, tylko na źrebaka. N a naszą córkę. Przez moją głupotę będzie cierpiała…
-Jest nadzieja… pamiętaj- wyszeptałem do ucha Amnesii
- Wiem, musimy powiedzieć Nefilim zanim stanie się coś strasznego… grozi nam wojna z wilkami, musimy być obecni w stadzie. Ale ona da radę zdobyć lekarstwo… wierzę w nią. – dodała uśmiechając się przez łzy.
-Ja to zrobię… pobiegnę, aby jej wszystko wytłumaczyć- powiedziałem i pogalopowałem co sił, aby odnaleźć Nef i przywrócić porządek w jej życiu…
-Ona już wie… - powiedziała szlochając
-O czym?
-No wiesz… że nie jest taka jak inne konie
-Powiedziałaś jej o klątwie?- zapytałem zmieszany
-Nie dałam rady, Nefilim jest taka młoda, to ją zniszczy, niech będzie tak jak obecnie. Nie możemy jej powiedzieć, że ucierpi każdy kogo pokocha… musimy znaleźć lekarstwo zanim będzie za późno.
Klacz położyła głowę na moim grzbiecie i wyraźnie się rozpłakała. Co prawda cała ta historia nie powinna się wydarzyć. Zawsze kochaliśmy magię. Razem z Amnesią odkrywaliśmy nowe sztuczki i magiczne miejsca. Dużo eksperymentowałem z zaświatami. Amnesia nadużyła łask duchów, więc jeden ze złych rzucił na nią czar. Powiedział, że ucierpi każdy, którego pokocha. Przez jakiś czas była zamknięta w sobie, odwróciła się ode mnie i od wszystkich przyjaciół. Po dość krótkim czasie okazało się, że klacz była źrebna, a klątwa wcale nie została nałożona na nią, tylko na źrebaka. N a naszą córkę. Przez moją głupotę będzie cierpiała…
-Jest nadzieja… pamiętaj- wyszeptałem do ucha Amnesii
- Wiem, musimy powiedzieć Nefilim zanim stanie się coś strasznego… grozi nam wojna z wilkami, musimy być obecni w stadzie. Ale ona da radę zdobyć lekarstwo… wierzę w nią. – dodała uśmiechając się przez łzy.
-Ja to zrobię… pobiegnę, aby jej wszystko wytłumaczyć- powiedziałem i pogalopowałem co sił, aby odnaleźć Nef i przywrócić porządek w jej życiu…
Od Vitali do Dumy
Tak jak podejrzewałam... Nie przyjaciel rośnie w siłę... Wilki muszą szukać tego Onyksu przeznaczenia...
-Oxelo!-podbiegłam do ogiera.
-Tak?
-Musimy się szykować na wojnę... Madera to córka Hadesa... On kochał onyksy, ale nie wydaję mi się by sprawy były ze sobą powiązane.
-Tak, mnie też się nie wydaję, a zatem musimy się udać na krwiste bagna.
-Musimy, i musimy znaleźć te kamień
-O ile to kamień...
-Racja... To może nie być kamień...
-No to trzeba się i szykować na wojnę, i szukać jeszcze tego Onyksu.
-Więc zbierzmy grupę, i idźmy szukać!
-Ale kto pójdzie... Musisz zostać... Ja pójdę sama... Stado nie wytrzyma bez chociaż jednego z nas...
-Jest jeszcze Sztorm i Nadzieja...
-Taaa, ale pamiętasz co się stało gdy raz nie było nas obojga? Zapanował haos.
-Racja, ale Sztorm był jeszcze młody... Teraz jest już poważny, mądry i dość dojrzały.
-Ale teraz ma źrebaka i jest zajęty-zostajesz tu i już!
-Niech ci będzie... Ale kto jeszcze się z tobą uda???
-Zobaczymy.... -rzekłam po czym wysłałam do Alf wiadomość wietrzną, z tym aby tu jak najprędzej przyszli... A byliśmy w lesie, przy sadzawce.
Po 5 minutach nadbiegł Sztorm, Nadzieja, Wskazówka i Lorien. Po jakiś 10 reszta. Przybył też Sopel.
-A więc, musimy szukać Onyksu przeznaczenia. To tajna, bardo nie bezpieczna broń której wilki szukaja, by użyć jej przeciwko nam.
-A gdzie musimy iść?-Zapytała Duma
-Ta krwiste bagna. To za morzem, więc czeka nas daleka droga... Od razu mówię, że połowa z was musi zostać...
-Ja idę!-Rzekł Pedro.
-I ja-powiedziała Duma.
-Ja też idę. -Powiedziała Loren
-Ja też!-rzekła Wskazówka.
-Nie, ty musisz zostać...
-Dobrze, reszta musi zostać... Mam już plan na wojnę... -rzekł Oxelo.-Podzielimy się na szwadrony.
-Chodźcie, zacznijmy przygotowania do wyprawy.
Wszyscy się zgodzili.
(Duma?)
-Oxelo!-podbiegłam do ogiera.
-Tak?
-Musimy się szykować na wojnę... Madera to córka Hadesa... On kochał onyksy, ale nie wydaję mi się by sprawy były ze sobą powiązane.
-Tak, mnie też się nie wydaję, a zatem musimy się udać na krwiste bagna.
-Musimy, i musimy znaleźć te kamień
-O ile to kamień...
-Racja... To może nie być kamień...
-No to trzeba się i szykować na wojnę, i szukać jeszcze tego Onyksu.
-Więc zbierzmy grupę, i idźmy szukać!
-Ale kto pójdzie... Musisz zostać... Ja pójdę sama... Stado nie wytrzyma bez chociaż jednego z nas...
-Jest jeszcze Sztorm i Nadzieja...
-Taaa, ale pamiętasz co się stało gdy raz nie było nas obojga? Zapanował haos.
-Racja, ale Sztorm był jeszcze młody... Teraz jest już poważny, mądry i dość dojrzały.
-Ale teraz ma źrebaka i jest zajęty-zostajesz tu i już!
-Niech ci będzie... Ale kto jeszcze się z tobą uda???
-Zobaczymy.... -rzekłam po czym wysłałam do Alf wiadomość wietrzną, z tym aby tu jak najprędzej przyszli... A byliśmy w lesie, przy sadzawce.
Po 5 minutach nadbiegł Sztorm, Nadzieja, Wskazówka i Lorien. Po jakiś 10 reszta. Przybył też Sopel.
-A więc, musimy szukać Onyksu przeznaczenia. To tajna, bardo nie bezpieczna broń której wilki szukaja, by użyć jej przeciwko nam.
-A gdzie musimy iść?-Zapytała Duma
-Ta krwiste bagna. To za morzem, więc czeka nas daleka droga... Od razu mówię, że połowa z was musi zostać...
-Ja idę!-Rzekł Pedro.
-I ja-powiedziała Duma.
-Ja też idę. -Powiedziała Loren
-Ja też!-rzekła Wskazówka.
-Nie, ty musisz zostać...
-Dobrze, reszta musi zostać... Mam już plan na wojnę... -rzekł Oxelo.-Podzielimy się na szwadrony.
-Chodźcie, zacznijmy przygotowania do wyprawy.
Wszyscy się zgodzili.
(Duma?)
Od Alis CD do Astera, Nifelim
Czułam, że mój żywioł znika. Głupi cień! To ten cień to zrobił! Bezczelnie się do mnie zakradł, i mnie zaatakował. Po czym mój żywioł zaczął znikać, i Czułam że wszytko we mnie słabnie. Nagle zauważyłam Astera, i sróbowałam do niego krzyknąć, i zawołać o pomoc. Jednak ze mnie wydobyły się tylko jakieś dziwne odgłosy. Po tem Aster pobiegł, pewnie żeby sprowadzić pomoc. Po kilk minutachprzybiegł do mnie z Nefilim, która coś mówiła. Nie słyszałam co, Pewnie już nic nie zrozumiem... Potem zkręciło mi się w głowie, i osunęłam się na ziemię.
Aster? Nefilim?
Aster? Nefilim?
Od Demeter do Vitali
Obudziłam się nagle.Wokół mnie stało wiele koni.
Vitali, Kleofas i Amnesia używali na mnie jakiś dziwnych zaklęć.
Z początku nie wiedziałam co się dzieję, jednak potem przypomniałam sobie całą historię.
Chciałam powiedzieć Vitali o ataku wilków, który nastąpi, ale nadal nie panował nad tym co mówię.
-Zostawcie mnie wszyscy !!! - krzyknęłam.
-Nie słuchajcie jej.Nadal jest pod wpływem uroku- rozkazała Vitali, nie przestając używać mocy.
W pewnym momencie moje ciało naelektryzowało się, zasłabłam, ale byłam szczęśliwa.
Byłam nareszcie wolna !!!
-Dziękuje wam- odzyskałam mowę, po czym ciągnęłam dalej.- Wilki planują atak, są naprawdę silne.Musimy się przygotować.
-Wiemy już- zapewniła Vitali.- To będzie wojna.
Wszyscy inni przytakneli.
( Vitali ? )
Vitali, Kleofas i Amnesia używali na mnie jakiś dziwnych zaklęć.
Z początku nie wiedziałam co się dzieję, jednak potem przypomniałam sobie całą historię.
Chciałam powiedzieć Vitali o ataku wilków, który nastąpi, ale nadal nie panował nad tym co mówię.
-Zostawcie mnie wszyscy !!! - krzyknęłam.
-Nie słuchajcie jej.Nadal jest pod wpływem uroku- rozkazała Vitali, nie przestając używać mocy.
W pewnym momencie moje ciało naelektryzowało się, zasłabłam, ale byłam szczęśliwa.
Byłam nareszcie wolna !!!
-Dziękuje wam- odzyskałam mowę, po czym ciągnęłam dalej.- Wilki planują atak, są naprawdę silne.Musimy się przygotować.
-Wiemy już- zapewniła Vitali.- To będzie wojna.
Wszyscy inni przytakneli.
( Vitali ? )
Od Astera do Alis, Nefelim
Alis wyjaśniła Vitali,czemu spaliśmy,a raczej nie spaliśmy, poza stadem. Na następny dzień był niemiły incydent z wilkami. Ale dzisiaj czas spać!!! A że śpię obok Alis, wybrałem się na spacerek. I się przeraziłem! Alis, ona.... wyblakły jej serca, były szare,cała drgała, i wydawała dziwne dźwięki... Pobiegłem do Nefilim, która jako jedyna nie spała.
( Alis, Nefilim? Dokończycie brak weny?)
( Alis, Nefilim? Dokończycie brak weny?)
wtorek, 17 lutego 2015
Od Vitali do Demeter
-Ale Demeter!-krzyknęła za nią Alis
-Alis! Stój... Fawkesie!-zawołałam, a na moim zadzie siadł piękny feniks...
-Leś do Amnesii i przekaż jej, żeby przybiegła tu jak najprędzej!
Feniks odleciał i po chwili przybiegła Amnesia.
-Chodźcie!-Zawołałam do koni
Wszyscy pobiegliśmy za Demeter... Coś mi tu nie grało... Ona... Jej oczy.. Miała czarne płomienie, co według tego co wiem, znaczy że mogła być pod działaniem uroku...
-Vitali, o co chodzi???-Zapytała Amnesia
-Wydaje mi się że Demeter ktoś zaczarował... Musisz sprawdzić co teraz myśli...
-Nie ma problemu...
-Tam są!-krzyknął nagle Aster
-Widzę ich!-Odpowiedziałam...
Przed nami był krąg wilków, a Demeter leżała na środku nie przytomna... Nagle największy z wilków rzucił się na nią...
-Atakujcie!
I sama w ostatniej chwili zamroziłam skaczącego na Demeter wilka. Alis sprawiła, że dwa wilki zakochały się w głazie, a Aster zaczął zamrażać wrogów.
Amnesia natomiast podeszła do Demeter i usiłowała opatrzyć jej ranę na grzbiecie... Jaj oczy zabłysły, a po chwili wezwała dwie mroczne postacie koni, które zaczęły atakować wilki... Podbiegłam do niej i zapytałam, nadal rzucając zaklęcia zamrażające -I co? Chyba nie powiedziała że odchodzi z własnej woli?
-Nie... Zaczarował ją wilk, usiłowała wam to powiedzieć, ale urok jej na to nie pozwolił... Jest ranna i odrobinę osłabiona... Ale poza tym... Acha, Vitali, ona Ciebie szukała, dlatego, że spotkała tego Wilka i powiedział jej o tym że planują atak... A poza tym jest w nie najgorszym stanie...
-To świetnie, dziękuję Amnesio, A teraz wybacz...
Pochwyciłam jednego z wilków (reszta uciekła...)
I przycisnęłam go do drzewa...
-Mamy jeńca!- krzyknęłam do Astera-Nie daj mu uciec, dobrze?
-Dobrze, Vitali!-odpowiedział
Pomogłam pozostałym klaczą podnieść się Demeter i zaprowadziłyśmy ją do stada
(Demeter?)
-Alis! Stój... Fawkesie!-zawołałam, a na moim zadzie siadł piękny feniks...
-Leś do Amnesii i przekaż jej, żeby przybiegła tu jak najprędzej!
Feniks odleciał i po chwili przybiegła Amnesia.
-Chodźcie!-Zawołałam do koni
Wszyscy pobiegliśmy za Demeter... Coś mi tu nie grało... Ona... Jej oczy.. Miała czarne płomienie, co według tego co wiem, znaczy że mogła być pod działaniem uroku...
-Vitali, o co chodzi???-Zapytała Amnesia
-Wydaje mi się że Demeter ktoś zaczarował... Musisz sprawdzić co teraz myśli...
-Nie ma problemu...
-Tam są!-krzyknął nagle Aster
-Widzę ich!-Odpowiedziałam...
Przed nami był krąg wilków, a Demeter leżała na środku nie przytomna... Nagle największy z wilków rzucił się na nią...
-Atakujcie!
I sama w ostatniej chwili zamroziłam skaczącego na Demeter wilka. Alis sprawiła, że dwa wilki zakochały się w głazie, a Aster zaczął zamrażać wrogów.
Amnesia natomiast podeszła do Demeter i usiłowała opatrzyć jej ranę na grzbiecie... Jaj oczy zabłysły, a po chwili wezwała dwie mroczne postacie koni, które zaczęły atakować wilki... Podbiegłam do niej i zapytałam, nadal rzucając zaklęcia zamrażające -I co? Chyba nie powiedziała że odchodzi z własnej woli?
-Nie... Zaczarował ją wilk, usiłowała wam to powiedzieć, ale urok jej na to nie pozwolił... Jest ranna i odrobinę osłabiona... Ale poza tym... Acha, Vitali, ona Ciebie szukała, dlatego, że spotkała tego Wilka i powiedział jej o tym że planują atak... A poza tym jest w nie najgorszym stanie...
-To świetnie, dziękuję Amnesio, A teraz wybacz...
Pochwyciłam jednego z wilków (reszta uciekła...)
I przycisnęłam go do drzewa...
-Mamy jeńca!- krzyknęłam do Astera-Nie daj mu uciec, dobrze?
-Dobrze, Vitali!-odpowiedział
Pomogłam pozostałym klaczą podnieść się Demeter i zaprowadziłyśmy ją do stada
(Demeter?)
Od Demmeter do Vitali, Alis, Astera
Biegłam przez las.Był już prawie ranek.
Zawsze gdy galopowałam z wiatrem we włosach, czułam że naprawdę żyję.
Pozwalało mi to się odpręrzyć i zapomnieć o wszystkich problemach.
Nagle usłyszałam za plecami dziwny odgłos.
Odwróciłam się nerwowo z niedowierzeniem.
- Śledzisz mnie ? - spytałam wilka.
- Nie zupełnie - odpowiedział.
Nie bałam się,znałam go zbyt dobrze żeby pozwolić sobie odczuć strach, jaki we mnie budził.
-Planujemy atak na was - przyznał
-Skoro mi to mówisz, nie jesteś zbyt bystry, wiesz że teraz mogę to powiedzieć Vitali.
-Nie powiesz - zapewnił.
- Powiem - krzyknełam i zaczęłam biec ku stadu, ale coś mnie chwyciło.
-Puszczaj mnie- ostrzegłam wilka.
Jednak on nie posłuchał.Użył dziwnego zaklęcia.
W jednym momencie moje ciało robiło co innego niż rozum.
Wbrew woli poszłam do stada wilków.
Po drodze spotkałam Alis, Astra i Vitali.
Chciałam zawołać ich o pomoc, niestety palnęłam coś czego nigdy bym nie powiedziała.
-Widzisz Vitali !! Stado się rozpada !!! Odchodzę !!
W moich oczach pojawiły się czarne iskry, miałam nadzieję, że któryś z koni zauważy że potrzebuję pomocy.
( Vitali, Alis, Aster ? )
Zawsze gdy galopowałam z wiatrem we włosach, czułam że naprawdę żyję.
Pozwalało mi to się odpręrzyć i zapomnieć o wszystkich problemach.
Nagle usłyszałam za plecami dziwny odgłos.
Odwróciłam się nerwowo z niedowierzeniem.
- Śledzisz mnie ? - spytałam wilka.
- Nie zupełnie - odpowiedział.
Nie bałam się,znałam go zbyt dobrze żeby pozwolić sobie odczuć strach, jaki we mnie budził.
-Planujemy atak na was - przyznał
-Skoro mi to mówisz, nie jesteś zbyt bystry, wiesz że teraz mogę to powiedzieć Vitali.
-Nie powiesz - zapewnił.
- Powiem - krzyknełam i zaczęłam biec ku stadu, ale coś mnie chwyciło.
-Puszczaj mnie- ostrzegłam wilka.
Jednak on nie posłuchał.Użył dziwnego zaklęcia.
W jednym momencie moje ciało robiło co innego niż rozum.
Wbrew woli poszłam do stada wilków.
Po drodze spotkałam Alis, Astra i Vitali.
Chciałam zawołać ich o pomoc, niestety palnęłam coś czego nigdy bym nie powiedziała.
-Widzisz Vitali !! Stado się rozpada !!! Odchodzę !!
W moich oczach pojawiły się czarne iskry, miałam nadzieję, że któryś z koni zauważy że potrzebuję pomocy.
( Vitali, Alis, Aster ? )
Od Alis do Astera
Nie mogłam uwierzyć że on to powiedział.
- Aster?
- Tak?
- Ja też cię kocham...
- Naprawdę?
- Tak... o takich rzeczach się nie żartuje.
- Wiem.
- Więc po co pytałeś?
- Boo... Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Rozumiem, bo nic. - powiedziałam, i prasknęłam śmiechem. Po chwili Aster śmiał się razem ze mną. Zaczęło się robić ciemno, ale my i tak siedzieliśmy sobie. Potem zrobiła się noc, i spadały gwiazdy. Ja akurat nie miałam żadnego życzenia, więc zażyczyłm sobie, żebym mogła sobie coś zażyczyć później. Po jakimś czasie wstało słońce.
- Eee... Alis, my tu siezieliśm całą noc.
- Wiem. Ale spać mi się nie chcę. W tej chwili z krzaków wyskoczyła Vitali.
- Co wy robiliście?! nie było was całą noc! - krzyknęła. Ja i Aster po prostu parsknęliśmy śmiechem.
(Aster?)
- Aster?
- Tak?
- Ja też cię kocham...
- Naprawdę?
- Tak... o takich rzeczach się nie żartuje.
- Wiem.
- Więc po co pytałeś?
- Boo... Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Rozumiem, bo nic. - powiedziałam, i prasknęłam śmiechem. Po chwili Aster śmiał się razem ze mną. Zaczęło się robić ciemno, ale my i tak siedzieliśmy sobie. Potem zrobiła się noc, i spadały gwiazdy. Ja akurat nie miałam żadnego życzenia, więc zażyczyłm sobie, żebym mogła sobie coś zażyczyć później. Po jakimś czasie wstało słońce.
- Eee... Alis, my tu siezieliśm całą noc.
- Wiem. Ale spać mi się nie chcę. W tej chwili z krzaków wyskoczyła Vitali.
- Co wy robiliście?! nie było was całą noc! - krzyknęła. Ja i Aster po prostu parsknęliśmy śmiechem.
(Aster?)
Od Nefelim do Alis
- Szybka jesteś- skomentowałam gdy Alis dotarła do kryjówki stada.
Nie mogłam uwierzyć w to, że taka klacz jak ona będzie się chciała za mną zaprzyjaźnić. Jest moim zupełnym przeciwieństwem a mimo to... Udało jej się do mnie dotrzeć, po prostu ją polubiłam.
- Miło mi się z tobą rozmawia- Powiedziała siwa klacz
- Pewna jesteś? Przez większą część naszej znajomości Najzwyczajniej w świecie wydzierałan się na ciebie...- stwierdziłam
- było minęło i tak cię lubię.
- może to jest oczywiste ale jesteś pierwszym, koniem który powiedział że mnie lubi. - Zaśmiałam się.
- Musisz zmienić swoje nastawienie do świata Nefilim...
- Chyba będziesz musiała mnie nauczyć- parsknęłam śmiechem i zaczęłam odchodzić.
- Da się zrobić... przyjaciółko. -Powiedziała po chwili zastanowienia Alis
Na jej słowa serce zaczęło mi mocniej bić... Przyjaciółko? Czy dobrze usłyszałam? Może Alis się pomyliła?
- Eee... Tak musimy się jeszcze spotkać- powiedziałam na pożegnanie i odeszłam na swoje stałe miejsce. Wracając zderzyłam się z Astrem.
-uważaj jak ła... To znaczy... Miło się widzieć Aster- powiedziałam hamując się od niekontrolowanych napadów agresji. To przecież dobry znajomy Alis...
- O hej Nefilim? Prawda? Szukam Alis... Wiesz może gdzie ją znajdę.
- Tak... Jest u siebie- powiedziałam i wskazałam odpowiednie miejsce.
Ogier spojrzał na spacerującą w oddali klacz i uśmiechną się.
-Dzięki- powiedział i pobiegł do Alis.
- Widzisz! Byłam miła!- Krzyknęłam z oddali i parsknęłam śmiechem... Chyba pora na zmianę... Przynajmniej częściową...
(Alis?)
Nie mogłam uwierzyć w to, że taka klacz jak ona będzie się chciała za mną zaprzyjaźnić. Jest moim zupełnym przeciwieństwem a mimo to... Udało jej się do mnie dotrzeć, po prostu ją polubiłam.
- Miło mi się z tobą rozmawia- Powiedziała siwa klacz
- Pewna jesteś? Przez większą część naszej znajomości Najzwyczajniej w świecie wydzierałan się na ciebie...- stwierdziłam
- było minęło i tak cię lubię.
- może to jest oczywiste ale jesteś pierwszym, koniem który powiedział że mnie lubi. - Zaśmiałam się.
- Musisz zmienić swoje nastawienie do świata Nefilim...
- Chyba będziesz musiała mnie nauczyć- parsknęłam śmiechem i zaczęłam odchodzić.
- Da się zrobić... przyjaciółko. -Powiedziała po chwili zastanowienia Alis
Na jej słowa serce zaczęło mi mocniej bić... Przyjaciółko? Czy dobrze usłyszałam? Może Alis się pomyliła?
- Eee... Tak musimy się jeszcze spotkać- powiedziałam na pożegnanie i odeszłam na swoje stałe miejsce. Wracając zderzyłam się z Astrem.
-uważaj jak ła... To znaczy... Miło się widzieć Aster- powiedziałam hamując się od niekontrolowanych napadów agresji. To przecież dobry znajomy Alis...
- O hej Nefilim? Prawda? Szukam Alis... Wiesz może gdzie ją znajdę.
- Tak... Jest u siebie- powiedziałam i wskazałam odpowiednie miejsce.
Ogier spojrzał na spacerującą w oddali klacz i uśmiechną się.
-Dzięki- powiedział i pobiegł do Alis.
- Widzisz! Byłam miła!- Krzyknęłam z oddali i parsknęłam śmiechem... Chyba pora na zmianę... Przynajmniej częściową...
(Alis?)
Od Astera do Alis
-Ech....sam już nie wiem....( czy ja zawsze muszę o wszystkim zapominać? )
-Zrobiło się ciemno.... Niedługo trzeba będzie wracać....-Powiedziała.
Zobaczyłem, że stoimy na Skalnym Łuku. Ładnie tam było.... Księżyc świeci, gwiazdy.... Z tyłu jakiś zdechły lis, a trochę dalej załatwia się stary jeleń. Pięknie....
Usiedliśmy. Alis spuściła swój łeb na moje na moje ramie.Ona myślała, że boję się, że porazi mnie tym laserem miłości, czy coś, ale na to już za późno.....
-Alis, ja cię...-Odezwałem się niepewnie.
-Co???-Alis zrobiła wielkie oczy.
-Ja cię... ja cię..... chciałem spytać,czy lubisz kiszone ogórki!!!-Boże, jaka plama!!!Ale nawaliłem...
-Wiesz, ja cię bardzo lubię-Odpowiedziała.
-Ja cię bardziej.
-Nie, ja mocniej.-Nie dawała za wygraną.
-Ja cię najmocniej.
-Ja cie jak tylko się da.-Boże, jak mnie ciśnie...
Wstałem, i krzyczałem:
A ja cię kocham!!!!!-O boże, powiedziałem to na głos? Chyba tak, Alis wstała, i... przytuliła mnie.
( Alis? )
-Zrobiło się ciemno.... Niedługo trzeba będzie wracać....-Powiedziała.
Zobaczyłem, że stoimy na Skalnym Łuku. Ładnie tam było.... Księżyc świeci, gwiazdy.... Z tyłu jakiś zdechły lis, a trochę dalej załatwia się stary jeleń. Pięknie....
Usiedliśmy. Alis spuściła swój łeb na moje na moje ramie.Ona myślała, że boję się, że porazi mnie tym laserem miłości, czy coś, ale na to już za późno.....
-Alis, ja cię...-Odezwałem się niepewnie.
-Co???-Alis zrobiła wielkie oczy.
-Ja cię... ja cię..... chciałem spytać,czy lubisz kiszone ogórki!!!-Boże, jaka plama!!!Ale nawaliłem...
-Wiesz, ja cię bardzo lubię-Odpowiedziała.
-Ja cię bardziej.
-Nie, ja mocniej.-Nie dawała za wygraną.
-Ja cię najmocniej.
-Ja cie jak tylko się da.-Boże, jak mnie ciśnie...
Wstałem, i krzyczałem:
A ja cię kocham!!!!!-O boże, powiedziałem to na głos? Chyba tak, Alis wstała, i... przytuliła mnie.
( Alis? )
Od Alis do Astera
Nagle wszedł jakiś wilk do jaskini, beż oka i jednej łapy. Od razu go rozpoznałam, był to wilk który zaatakował moje stado! Chętnie bym go załatwiła, ale było mi okropnie zimno... Więc po prostu jeszcze mocniej wtuliłam się w Astera. Spróbowałam strzeliś w tego wilka falami miłości, i się udało, zakochał się w ścianie!
- he he he... - śmiałam się.
- To ty to zrobiłaś?
- Tak...
- Jak?!
- No nie... nie wiedziałeś? Moim żywiołem jest miłość, więc ja umiem...
- Naprawdę? Tylko tego brakowało...
- Czego? - spytałam go., ale chyba on się bał, że go zaczaruje żeby mnoe kochał...
- Nic, nic.
- Wiem że coś jest. Boisz się że cię zaczaruje czy co?
-, Nie, oczywiście że nie!
- Więc?
- Zapomnij...
- Dobra, więc o czym gadaliśmy?
( Aster?)
- he he he... - śmiałam się.
- To ty to zrobiłaś?
- Tak...
- Jak?!
- No nie... nie wiedziałeś? Moim żywiołem jest miłość, więc ja umiem...
- Naprawdę? Tylko tego brakowało...
- Czego? - spytałam go., ale chyba on się bał, że go zaczaruje żeby mnoe kochał...
- Nic, nic.
- Wiem że coś jest. Boisz się że cię zaczaruje czy co?
-, Nie, oczywiście że nie!
- Więc?
- Zapomnij...
- Dobra, więc o czym gadaliśmy?
( Aster?)
Od Alis do Nifelim
Nie dosłyszałam co ona powiedziała, ale postanowiłam sobie dać z tym spokój, lepiej spróbuje się z nią zaprzyjaźnić. Tylko jak?
- To co lubisz robić? - spytałam jej.
- No... lubię się ścigać.
- to kto pierwszy do tamtego drzewa!- krzyknęłam, i wskazałam jakieś drzewo, po czym pobiegłyśmy. Ona wygrała, ale mnie to nie obchodziło. Jedyne co mnie obchodziło w tej chwili, to że mam nową przyajciółkę.
- Co teraz robimy?
- Eh... nie wiem, może wrócim do stada, zaczyna się robić ciemno.
- Ok, kto pierwszy! - krzyknęła i pobiegła. Ja poleciałam, a ona na to:
- nie oszukuj!
- a kto powiedział, że nie wolno używac skrzydeł?
- heh... masz racje.
- W takim razie też leć! - powiedziałam, i poleciałam jak najszybciej. Tym razem to ja wygrałam.
((Nefelim?)
- To co lubisz robić? - spytałam jej.
- No... lubię się ścigać.
- to kto pierwszy do tamtego drzewa!- krzyknęłam, i wskazałam jakieś drzewo, po czym pobiegłyśmy. Ona wygrała, ale mnie to nie obchodziło. Jedyne co mnie obchodziło w tej chwili, to że mam nową przyajciółkę.
- Co teraz robimy?
- Eh... nie wiem, może wrócim do stada, zaczyna się robić ciemno.
- Ok, kto pierwszy! - krzyknęła i pobiegła. Ja poleciałam, a ona na to:
- nie oszukuj!
- a kto powiedział, że nie wolno używac skrzydeł?
- heh... masz racje.
- W takim razie też leć! - powiedziałam, i poleciałam jak najszybciej. Tym razem to ja wygrałam.
((Nefelim?)
poniedziałek, 16 lutego 2015
Od Astera do Alis
ona jest inna...... Dlatego ją lubię. I nagle zadała TO pytanie.... Zadała je, bo coś zobaczyłem, i odwróciłem się do niej zadem.
-Boże, Aster, co ty nasz na zadzie?-Zapytała,i poczułem zimno...
-Eh... długa historia, jak chcesz...-Nie chciałem o tym zbytnio mówić.
-Proszęęęęę!!!!!!-Namówiła mnie w końcu.
-Zaczęło się od tego, że jak się urodziłem, byłem... inny. Mały-bezużyteczny. Po kilku dniach mnie wywalili.... na próg, od tak. Długa podróż, sprawiła,że dużo widziałem, i wycierpiałem do tej pory. I oczywiście wilki!!! To one, ich.... Samiec alfa!!!! Skubaniec, jak mnie capnął pazurami w zad, to prawie z klifu spadłem......Ja mu z kopyta dałem i... nie wiem, co z nim dalej było, bo uciekłem.
-Nagle coś zobaczyłem....-ALIS!!!!!!!
Tak, to wilki. Nie wiem co robiły, ale ktoś przez nie cierpiał. Zawołałem na nie, i ją zostawiły. Nie uciekły tylko.... Skierowały się w naszą stronę. Ich było ze sto!!!!!
Alis skoczyła do wielkiej dziury, ja za nią.
Moje skrzydła, są wielkie, a w dziurze było... lodowato!!!!!!!! Ja to z łatwością znosiłem, jestem koniem lodu....ale Alis? Wtuliła się w moje skrzydła. Ona jest boska.... Ale boję się, że działam na nią jak... klątwa. Tak- to był Ten głupek wilk-bez jednego oka, i łapy...
( Alis? )
-Boże, Aster, co ty nasz na zadzie?-Zapytała,i poczułem zimno...
-Eh... długa historia, jak chcesz...-Nie chciałem o tym zbytnio mówić.
-Proszęęęęę!!!!!!-Namówiła mnie w końcu.
-Zaczęło się od tego, że jak się urodziłem, byłem... inny. Mały-bezużyteczny. Po kilku dniach mnie wywalili.... na próg, od tak. Długa podróż, sprawiła,że dużo widziałem, i wycierpiałem do tej pory. I oczywiście wilki!!! To one, ich.... Samiec alfa!!!! Skubaniec, jak mnie capnął pazurami w zad, to prawie z klifu spadłem......Ja mu z kopyta dałem i... nie wiem, co z nim dalej było, bo uciekłem.
-Nagle coś zobaczyłem....-ALIS!!!!!!!
Tak, to wilki. Nie wiem co robiły, ale ktoś przez nie cierpiał. Zawołałem na nie, i ją zostawiły. Nie uciekły tylko.... Skierowały się w naszą stronę. Ich było ze sto!!!!!
Alis skoczyła do wielkiej dziury, ja za nią.
Moje skrzydła, są wielkie, a w dziurze było... lodowato!!!!!!!! Ja to z łatwością znosiłem, jestem koniem lodu....ale Alis? Wtuliła się w moje skrzydła. Ona jest boska.... Ale boję się, że działam na nią jak... klątwa. Tak- to był Ten głupek wilk-bez jednego oka, i łapy...
( Alis? )
On Nefelim do Alis
-Jesteś irytująca...- stwierdziłam
-Powiedziała ta co wie najlepiej... - Alis nie dawała za wygraną
-Wiem, wiem jestem okropna ale nic na to nie poradzę... Przepełnia mnie nienawiść i takie tam. Słyszałam już to wiele razy, nie musisz mi powtarzać.
- Odpowiesz na moje pytanie?
- Nie jesteś w stanie nic zrobić, nie potrzebuję pomocy.
- Jesteś agresywna i cały czas się wydzierasz! Coś na pewno się dzieje
- Nie wierzę w miłość ok? Nie poruszaj więcej tego tematu bo to i tak nic nie da. Po prostu mnie wkurzysz i będziemy się na siebie wydzierać przez resztę dnia a tego nie chcę. Przejdziesz się ze mną nad jezioro? Zrozumiem jeśli odmówisz... chcę cię lepiej poznać... Wydaję mi się, że możemy się polubić
- ja...może?
- Teraz odgrywasz mnie?- zapytałam i zaczęłam odchodzić
- Zaczekaj! Ja Przejdę się z tobą ale odpowiedz na moje pytanie.
- Ok kiedyś byłam zakochana... Rozmawiałam z nim kilka razy ale on... Wybrał inną klacz a ja no cóż... Zostałam sama ze złamanym sercem... Pewnie nie znasz tego uczucia, nie wiesz co to znaczy... Jesteś chyba pierwszym koniem który wytrzymał ze mną tyle czasu... To Idziemy?
- Tak. Ale...
- Lepiej zapomnij... Udaj Że nie było tej rozmowy. Ktoś mądry kiedyś powiedział: kochać to niszczyć a być kochanym to być zniszczonym... -Szepnęłam tak cicho,że nie byłam w stanie stwierdzić czy Alis to usłyszała.
(Alis?)
-Powiedziała ta co wie najlepiej... - Alis nie dawała za wygraną
-Wiem, wiem jestem okropna ale nic na to nie poradzę... Przepełnia mnie nienawiść i takie tam. Słyszałam już to wiele razy, nie musisz mi powtarzać.
- Odpowiesz na moje pytanie?
- Nie jesteś w stanie nic zrobić, nie potrzebuję pomocy.
- Jesteś agresywna i cały czas się wydzierasz! Coś na pewno się dzieje
- Nie wierzę w miłość ok? Nie poruszaj więcej tego tematu bo to i tak nic nie da. Po prostu mnie wkurzysz i będziemy się na siebie wydzierać przez resztę dnia a tego nie chcę. Przejdziesz się ze mną nad jezioro? Zrozumiem jeśli odmówisz... chcę cię lepiej poznać... Wydaję mi się, że możemy się polubić
- ja...może?
- Teraz odgrywasz mnie?- zapytałam i zaczęłam odchodzić
- Zaczekaj! Ja Przejdę się z tobą ale odpowiedz na moje pytanie.
- Ok kiedyś byłam zakochana... Rozmawiałam z nim kilka razy ale on... Wybrał inną klacz a ja no cóż... Zostałam sama ze złamanym sercem... Pewnie nie znasz tego uczucia, nie wiesz co to znaczy... Jesteś chyba pierwszym koniem który wytrzymał ze mną tyle czasu... To Idziemy?
- Tak. Ale...
- Lepiej zapomnij... Udaj Że nie było tej rozmowy. Ktoś mądry kiedyś powiedział: kochać to niszczyć a być kochanym to być zniszczonym... -Szepnęłam tak cicho,że nie byłam w stanie stwierdzić czy Alis to usłyszała.
(Alis?)
Od Alis do Astera
Miło było przebywać z Asterem. Było w nim coś innego, i chciałam z nim spędzić jak najwięcej czasu. Cały czas się we mnie wpatrywał, co robiło że czułam się nie zręcznie. W końcu nie wytrzymałam, i spytałam:
- Czemu się na mnie cały czas patrzysz? Aster od razu odwrócił wzrok w inną stronę, i zauważyąłm że się rumieni.
-em...
- rozumiem, nie moja sprawa.
- Dziękuje. - powiedział Aster. Coś w jego oczach... He he, ja już nzałam to uczucie. Pięknie, zakochałam się! Ale czy on odwzajemnia te uczucia? Pewnie nigdy się nie dowiem, Sama mu tego nie powiem. Nagle usłyszałam jego głos:
- Ziemia do Alis! Ziemia do Alis!
- ohm, przepraszam, zamyśliłam się.
- Też mi się zdarza. - powiedział z uśmiechem. Odpowiedziałam mu uśmiechem.
(Aster?)
- Czemu się na mnie cały czas patrzysz? Aster od razu odwrócił wzrok w inną stronę, i zauważyąłm że się rumieni.
-em...
- rozumiem, nie moja sprawa.
- Dziękuje. - powiedział Aster. Coś w jego oczach... He he, ja już nzałam to uczucie. Pięknie, zakochałam się! Ale czy on odwzajemnia te uczucia? Pewnie nigdy się nie dowiem, Sama mu tego nie powiem. Nagle usłyszałam jego głos:
- Ziemia do Alis! Ziemia do Alis!
- ohm, przepraszam, zamyśliłam się.
- Też mi się zdarza. - powiedział z uśmiechem. Odpowiedziałam mu uśmiechem.
(Aster?)
Od Astera do Alis
-Heh.... A, czekaj, pomogę ci wstać!- podałem klaczy kopytko, i się uśmiechnąłem.
Gdy wstała, upadłem razem z nią.
-O, nie, niezdara jestem!!!!!-powiedziała,i powoli, razem się podnosiliśmy.
-E tam, ja też. E,nie, żebym uważał, że jesteś niezdarą, to znaczy... ech...-sam nie wiedziałem co powiedzieć.
-Jeszcze raz przepraszam.- Powiedziała, łagodnym głosem, który przypominał mi głos babci.
-Wtedy mogłem jej się przyjrzeć. Była wysoka, ale na szczęście mniejsza ode mnie. Nie lubię gdy są ode mnie większe. Miała, serca? Można tak powiedzieć. We grzywie, wszędzie. Serce.... Dawno nie używałem tego określenia. W jej oczach było coś... coś..... Nie wiem, co to jest. Na myśl przychodzi mi... szczęście, ale nie wiem, co to jest. Jej oczy się śmieją. Jej skrzydła.... są jakby z diamentów.
-Ali...Alis jestem.-Odezwała się, chyba zaniepokojona moim milczeniem.
-Alis..... Fajne. No.... ładne imię default smiley :) -boże, jaki ja jestem głupi, nawet nie umiem zagadać.
-Ja jestem Aster.
-Miło mi default smiley :) - Powiedziała.
-Ekhem-Co tutaj robisz?-Zapytałem, bo nieźle się gawędzi z Alis.
-Chciałam się zapoznać z tym stadem.-Oznajmiła.- Wiesz coś o nim?
-Ja?, e, nie....Ja tu siedzę cały dzień, nowy jestem.... a nawet jeszcze z nimi nie jestem.
-Aha.... Może.... Ścigamy się?-zaproponowała, a ja?Oczywiście się zgodziłem.
-To... Odliczam-przygotowałem się- TRZY, DWA....
-Start!!! Akis dokończyła, i pobiegła.-Sprytna..-Pomyślałem, i ruszyłem.
-I co?-Zaśmiała się Alis, gdy ją prawie dogoniłem.
- I to!!!-Niespodziewanie poleciałem.
-Aaaaa!!!!!!!-Nagle, zobaczyłem kangurka,którego staranował bym nogami, więc wylądowałem i się wywróciłem.
-Ha!!!!!-Alis śmiała się jak nikt kogo znam.
-Śmieszne....-Powiedziałem,i zacząłem się śmiać.
-Oj, przepraszam!!!!!!!!-Zapiszczał kangurek.
-Dobrze, Milo-powiedziała.
-Chodź, idziemy tam, Alis-podszedłem do niej, i ruszyliśmy.
(Alis?)
Gdy wstała, upadłem razem z nią.
-O, nie, niezdara jestem!!!!!-powiedziała,i powoli, razem się podnosiliśmy.
-E tam, ja też. E,nie, żebym uważał, że jesteś niezdarą, to znaczy... ech...-sam nie wiedziałem co powiedzieć.
-Jeszcze raz przepraszam.- Powiedziała, łagodnym głosem, który przypominał mi głos babci.
-Wtedy mogłem jej się przyjrzeć. Była wysoka, ale na szczęście mniejsza ode mnie. Nie lubię gdy są ode mnie większe. Miała, serca? Można tak powiedzieć. We grzywie, wszędzie. Serce.... Dawno nie używałem tego określenia. W jej oczach było coś... coś..... Nie wiem, co to jest. Na myśl przychodzi mi... szczęście, ale nie wiem, co to jest. Jej oczy się śmieją. Jej skrzydła.... są jakby z diamentów.
-Ali...Alis jestem.-Odezwała się, chyba zaniepokojona moim milczeniem.
-Alis..... Fajne. No.... ładne imię default smiley :) -boże, jaki ja jestem głupi, nawet nie umiem zagadać.
-Ja jestem Aster.
-Miło mi default smiley :) - Powiedziała.
-Ekhem-Co tutaj robisz?-Zapytałem, bo nieźle się gawędzi z Alis.
-Chciałam się zapoznać z tym stadem.-Oznajmiła.- Wiesz coś o nim?
-Ja?, e, nie....Ja tu siedzę cały dzień, nowy jestem.... a nawet jeszcze z nimi nie jestem.
-Aha.... Może.... Ścigamy się?-zaproponowała, a ja?Oczywiście się zgodziłem.
-To... Odliczam-przygotowałem się- TRZY, DWA....
-Start!!! Akis dokończyła, i pobiegła.-Sprytna..-Pomyślałem, i ruszyłem.
-I co?-Zaśmiała się Alis, gdy ją prawie dogoniłem.
- I to!!!-Niespodziewanie poleciałem.
-Aaaaa!!!!!!!-Nagle, zobaczyłem kangurka,którego staranował bym nogami, więc wylądowałem i się wywróciłem.
-Ha!!!!!-Alis śmiała się jak nikt kogo znam.
-Śmieszne....-Powiedziałem,i zacząłem się śmiać.
-Oj, przepraszam!!!!!!!!-Zapiszczał kangurek.
-Dobrze, Milo-powiedziała.
-Chodź, idziemy tam, Alis-podszedłem do niej, i ruszyliśmy.
(Alis?)
Od Alis do Nefelim
Ona uważa że miłość nie istnieje, dziwne. Napewno istnieje w niej miłość, tylko trzeba jej trochę pomóc się wydostać, a mgłoby być to trudne, z tymi wrzaskami i krzykami. Pobiegłam za nią do lasu.
- A ty tu co robisz? - spytała mnie.
- Jestem tu, żeby się z tobą zapoznać. - zaczęłam ostrożnie.
- Jak chcesz.
- Więc... czemu uważasz, że miłość nie istnieje?
- bo... nie twoja sprawa.
- Moim żywiołem jest miłość, więc mogę c pomóc.
- Ale ja nie chcę pomocy!
- Ale czemu?
- Bo nie!
- Dobrze. - spojrzałam na nią. Widziałam nienawiść w jej oczach.
- Co się gapisz?
- Już patrzeć się nie można? - zaczęłam mówić jak ona. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Czemu mówisz tak jak ja?
- Już mówić nie można?
( Nefelim?)
- A ty tu co robisz? - spytała mnie.
- Jestem tu, żeby się z tobą zapoznać. - zaczęłam ostrożnie.
- Jak chcesz.
- Więc... czemu uważasz, że miłość nie istnieje?
- bo... nie twoja sprawa.
- Moim żywiołem jest miłość, więc mogę c pomóc.
- Ale ja nie chcę pomocy!
- Ale czemu?
- Bo nie!
- Dobrze. - spojrzałam na nią. Widziałam nienawiść w jej oczach.
- Co się gapisz?
- Już patrzeć się nie można? - zaczęłam mówić jak ona. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Czemu mówisz tak jak ja?
- Już mówić nie można?
( Nefelim?)
Od Nefelim do Alis
Więc teraz jestem kimś w rodzaju super bohatera i muszę ratować innych, nie zważając na własne bezpieczeństwo? No cóż... to nie brzmi pocieszająco. Wracając z nad jeziora rozmyślałam nad nowymi członkami naszego stada... może trzeba z nimi porozmawiać? zapoznać się? Hmm... zawsze trzymałam się z dala od innych, a więc czemu ma byś ineczej. Nagle poczułam mocne uderzenie w głowę i migiem znalazłam się na ziemi. Podniosłam wzrok i spojrzałam w górę, tuż obok mnie stała Alis- nowa klacz ze stada.
- Uważaj jak łazisz!
- Nie widziałam cię... ty też możesz czasem patrzeć na drogę- odpowiedziała
- Nikt nie będzie mi mówił co mam robić! Za kogo ty się uważasz?!- nie wytrzymałam napięcia i zaczęłam krzyczeć
Biała klacz spochmurniała i odwróciła głowę. Zrobiło mi się głupio z powodu moich dzikich wrzasków.
- Przepraszam... czasami mnie trochę ponosi... - wydukałam niechętnie
- Może zacznijmy od nowa... jestem Alis, koń miłości i ...- w tym momencie jej przerwałam
- Miłość nie istnieje... ale miło mi cię poznać, jestem Nefilim, muszę już biec, jeszcze raz przepraszam za wrzaski. Jeżeli będziesz chciała ze mną pogadać albo się gdzieś przejść to czekam w lesie... to cześć!- krzyknęłam odbiegając.
Co ja na to poradzę... jestem wredna i już ale może znajdę bratnią duszę... kto wie, może nie odstraszyłam jej za bardzo?
(Alis?)
- Uważaj jak łazisz!
- Nie widziałam cię... ty też możesz czasem patrzeć na drogę- odpowiedziała
- Nikt nie będzie mi mówił co mam robić! Za kogo ty się uważasz?!- nie wytrzymałam napięcia i zaczęłam krzyczeć
Biała klacz spochmurniała i odwróciła głowę. Zrobiło mi się głupio z powodu moich dzikich wrzasków.
- Przepraszam... czasami mnie trochę ponosi... - wydukałam niechętnie
- Może zacznijmy od nowa... jestem Alis, koń miłości i ...- w tym momencie jej przerwałam
- Miłość nie istnieje... ale miło mi cię poznać, jestem Nefilim, muszę już biec, jeszcze raz przepraszam za wrzaski. Jeżeli będziesz chciała ze mną pogadać albo się gdzieś przejść to czekam w lesie... to cześć!- krzyknęłam odbiegając.
Co ja na to poradzę... jestem wredna i już ale może znajdę bratnią duszę... kto wie, może nie odstraszyłam jej za bardzo?
(Alis?)
Od Alis do Aster
Tak, więc dołączyłam do tego stada. Napewno jest tu dużo koni, więc czenu się z jakimś nie zaprzyjaźnić? - pomyślałam. Nagle wskoczył na mnie jakiś kangurek.
- Hej, co robisz? - spytałam go.
- Przepraszam, ja uciekam...
-Przed czym?
- Przed nimi! - krzyknął, a w tym momencie z krzaków wybiegło stado wilków. Wszystkie załatwiłam, używając faj miłości. He he, teraz te wilki były zakochane w ziemi!
-I po zabawie... - powiedziałam.
- Wow, to było super! - powiedział kangurek.
- Jestem Alis, a ty?
- Ja jestem Milo, mógłbym być twoim towarzyszem?
- No jasne! Ale teraz idź sobie pobiegaj, ja muszę się zapoznać z tą watahą.
- Dobrze! - krzyknął kangurek, i pobiegł przed siebie. Patrzyłam sobie na niego, aż całkowicie zniknął. W tym momencie uderzyła, w kogoś.
- Oh, ja przepraszam - powiedziałam, jeszcze leżąca. Koń na którego wpadłam, dokładniej ogier, był białym pegazem.
(Aster?)
- Hej, co robisz? - spytałam go.
- Przepraszam, ja uciekam...
-Przed czym?
- Przed nimi! - krzyknął, a w tym momencie z krzaków wybiegło stado wilków. Wszystkie załatwiłam, używając faj miłości. He he, teraz te wilki były zakochane w ziemi!
-I po zabawie... - powiedziałam.
- Wow, to było super! - powiedział kangurek.
- Jestem Alis, a ty?
- Ja jestem Milo, mógłbym być twoim towarzyszem?
- No jasne! Ale teraz idź sobie pobiegaj, ja muszę się zapoznać z tą watahą.
- Dobrze! - krzyknął kangurek, i pobiegł przed siebie. Patrzyłam sobie na niego, aż całkowicie zniknął. W tym momencie uderzyła, w kogoś.
- Oh, ja przepraszam - powiedziałam, jeszcze leżąca. Koń na którego wpadłam, dokładniej ogier, był białym pegazem.
(Aster?)
niedziela, 15 lutego 2015
Od Wskazówki do Vitali
Nie mogłam spać, więc poszłam pospacerować. Gdzieś z ciemności wydobył się głos.
- To ja... Pamiętasz... Tak, na pewno pamiętasz... Vacuity...- powtarzał przerażający głos. Skąd znał moje imię... Czy to ona.. Nie, niemożliwe... Zmarła... Myślałam gorączkowo.
- Kim ty jesteś? Aragorrr...- nie dokończyłam z przerażenia. -Co ja mówię, to niemożliwe. Zabili ją, widziałam to...- szeptałam.- Kto z tych okolic znałby moje imię. Ten glos, jest znajomy.- Patrzyłam w ziemię ze łzami w oczach. Chciał zerwać się do biegu, kiedy poczułam ciepły oddech na plecach. Serce mi zamarło. Odwróciłam się i ujrzałam Aragore.
- Zostawiłaś mnie... Byłam sama- łza spłynęła po policzku smoka.
- Nie, oni Cię... jak przeżyłaś?- zapytałam.
- Zabili? Nie, to kłamstwo. Szukałam Cię przez cały czas.- rzekła z wyrzutem.
- Wyjaśnimy to na spokojnie, chodź do stada.- Smoczyca posłusznie tak zrobiła. Na miejscu ujrzalam wstrząśniętych Vitali i Oxela
- Co się stało?- zapytałam.
(Oxelo, Vitali)
- To ja... Pamiętasz... Tak, na pewno pamiętasz... Vacuity...- powtarzał przerażający głos. Skąd znał moje imię... Czy to ona.. Nie, niemożliwe... Zmarła... Myślałam gorączkowo.
- Kim ty jesteś? Aragorrr...- nie dokończyłam z przerażenia. -Co ja mówię, to niemożliwe. Zabili ją, widziałam to...- szeptałam.- Kto z tych okolic znałby moje imię. Ten glos, jest znajomy.- Patrzyłam w ziemię ze łzami w oczach. Chciał zerwać się do biegu, kiedy poczułam ciepły oddech na plecach. Serce mi zamarło. Odwróciłam się i ujrzałam Aragore.
- Zostawiłaś mnie... Byłam sama- łza spłynęła po policzku smoka.
- Nie, oni Cię... jak przeżyłaś?- zapytałam.
- Zabili? Nie, to kłamstwo. Szukałam Cię przez cały czas.- rzekła z wyrzutem.
- Wyjaśnimy to na spokojnie, chodź do stada.- Smoczyca posłusznie tak zrobiła. Na miejscu ujrzalam wstrząśniętych Vitali i Oxela
- Co się stało?- zapytałam.
(Oxelo, Vitali)
Od Oxela do Vitali
Była 2 w nocy. Spokojnie stępowałem po polanie, i rozglądałem się dookoła. Nagle usłyszałem ostry tentent kopyt i nadbiegła Vitali a za nią Madera.
-Oxelo, musisz mi coś powiedzieć!
-Ale co? I nie krzycz tak, obudzisz resztę...
-No dobrze, ale chodź... to pilne!
-Dobrze, ale gdzie mam iść!?
-W jakieś ciche miejsce...
Pobiegliśmy na pustynię.
-Oxelo... Znasz jakieś miejsce gdzie 'Wiele razy przelano krew' ???-zacytowałam
-Tak... Krwawe bagna, ale co się stało?
-Krwawe bagna... Śniło mi się, że moja matka mówiła mi, żebym szukała czegoś takiego jak Onyks Przeznaczenia, i że mam szukać wskazówki tam gdzie wiele razu przelano krew. I że będzie źle jak znajdzie to nasz wróg, czyli wilki...
-Hmmm... Krwawe bagna, to miejsce, gdzie konie i wilki od zawsze razem walczyły... Dobre stworzenia razem ginęły, w walkach przeciwko złym siłą, czyli upiorą, zjawą, i innym mrocznym istotą na usługach czarnej magii. Może ten nie przyjaciel to nie wilki... Istnieje legenda, że pewien mroczny ogier, Angmar, zgromadził olbrzymie wojska... Toczyła się wojna, i pewien mężny ogier Exodus pokonał go, wtedy dobre konie wygrały bitwę. Ale jednak on przeżył, miał jakiś przedmiot, który zapewniał życie swojemu panu, puki istniał... Ale to bajka dla dzieci... Moja mama opowiadała ją mojemu bratu... Podsłuchałem to kilka dni przed tym jak uciekłem... Ni ejestem pewny czy choć połowa z tego to prawda, ale może się przydać...
-Genialnie, ale gdzie to jest?
-Za morzem... na wschodnim brzegu...
-A da się przeprawić przez morze?
-Nie wiem... ja je okrążyłem... Ale to było 6 lat temu... Nie wiem... Czy dałbym radę tam iść...
-Rozumiem, ale trzeba się tam udać, i ja na pewno tam idę...
-Ja też! Nie mamowy żebyś poszła tam sama...
-A nie znasz czegoś o tym Onyksie jakimśtam?
-Nie... Możliwe... Nie, to nie możliwe...
-Co?
-Onyks słynie z tego, że Hades go uwielbia, może ma z tym coś wspólnego?
-Nie wiem... Przemyślę to, może wróćmy do stada? Już prawie świt...
-Taaak...
I wróciliśmy...
(Vitali, Wskazówka?)
-Oxelo, musisz mi coś powiedzieć!
-Ale co? I nie krzycz tak, obudzisz resztę...
-No dobrze, ale chodź... to pilne!
-Dobrze, ale gdzie mam iść!?
-W jakieś ciche miejsce...
Pobiegliśmy na pustynię.
-Oxelo... Znasz jakieś miejsce gdzie 'Wiele razy przelano krew' ???-zacytowałam
-Tak... Krwawe bagna, ale co się stało?
-Krwawe bagna... Śniło mi się, że moja matka mówiła mi, żebym szukała czegoś takiego jak Onyks Przeznaczenia, i że mam szukać wskazówki tam gdzie wiele razu przelano krew. I że będzie źle jak znajdzie to nasz wróg, czyli wilki...
-Hmmm... Krwawe bagna, to miejsce, gdzie konie i wilki od zawsze razem walczyły... Dobre stworzenia razem ginęły, w walkach przeciwko złym siłą, czyli upiorą, zjawą, i innym mrocznym istotą na usługach czarnej magii. Może ten nie przyjaciel to nie wilki... Istnieje legenda, że pewien mroczny ogier, Angmar, zgromadził olbrzymie wojska... Toczyła się wojna, i pewien mężny ogier Exodus pokonał go, wtedy dobre konie wygrały bitwę. Ale jednak on przeżył, miał jakiś przedmiot, który zapewniał życie swojemu panu, puki istniał... Ale to bajka dla dzieci... Moja mama opowiadała ją mojemu bratu... Podsłuchałem to kilka dni przed tym jak uciekłem... Ni ejestem pewny czy choć połowa z tego to prawda, ale może się przydać...
-Genialnie, ale gdzie to jest?
-Za morzem... na wschodnim brzegu...
-A da się przeprawić przez morze?
-Nie wiem... ja je okrążyłem... Ale to było 6 lat temu... Nie wiem... Czy dałbym radę tam iść...
-Rozumiem, ale trzeba się tam udać, i ja na pewno tam idę...
-Ja też! Nie mamowy żebyś poszła tam sama...
-A nie znasz czegoś o tym Onyksie jakimśtam?
-Nie... Możliwe... Nie, to nie możliwe...
-Co?
-Onyks słynie z tego, że Hades go uwielbia, może ma z tym coś wspólnego?
-Nie wiem... Przemyślę to, może wróćmy do stada? Już prawie świt...
-Taaak...
I wróciliśmy...
(Vitali, Wskazówka?)
Od Vitali do Oxela
Pewnej nocy miałam bardzo dziwny sen... Moja matka... zanim mnie wygnano... Widziałam ją, powiedziała, abym szukała Onyksu przeznaczenia zanim dobiorą się do niego nie przyjaciele, że wskazówki będą w miejscu, gdzie wiele razy przelano krew... Powiedziała też, że nastaną ciężkie czasy i żebym nigdy w siebie nie wątpiła...
Nagle przebudziłam się... Coś huknęło.
-Przepraszam Vitali...-Szepnęła wystraszona Pasja widząc moją zdziwioną minę...
-Co się stało?
-Ćwiczyłam... I trochę mi nie wyszło...-powiedziała wskazując na pęknięty na pół kamień.
-Nic się nie stało, ale idź lepiej spać...
-Dobrze, ciesze się, że się nie złościsz...
I powoli podeszła do śpiącej Nadzieji i ułożyła się obok niej...
Wstałam...
-Madera!-Szturchnęłam leżącą niedaleko klacz-Wstawaj!
-Vitali?-Zapytała zdziwiona-coś się stało?
-Tak, chodź ...
-O co chodzi?
-Zobaczysz...
Zaprowadziłam ją na pustkowie, na którym znajdował się skalny łuk. Była pełnia, a to miejsce było dobre do skupienia się.
-Madero, miałam dziwny sen.-rzekłam po czym opowiedziałam klaczy cały sen...
-Hmmm...-mruknęła- po czym jej oczy błysnęły jak grom na niebie-wygląda na to że twoja matka żyje... pamiętasz ją?
-Nie... Pamiętam że miała piękną, złotą sierść... I nic więcej.-odparłam
-Szukać wskazówek...
-Chyba nie chodzi o Wskazówkę?
-Nie, to nie to... i Jeszcze ten Onyx przeznaczenia... I nie przyjaciele...
-Co to mogło znaczyć?
-Nie wiem... Wygląda mi na to, że nieprzyjaciel szuka czegoś, tego Onyksu przeznaczenia, czym kolwiek jest, i że to bardzo nie bezpieczna broń, wróg chyba jest, a raczej byłby w stanie nas unicestwić gdyby ją miał... I ty i twoja matka, tego nie umiem wytłumaczyć... Może dla tego że to twoja najbliższa osoba z dzieciństwa? I... wasze drogi jeszcze się spotkają?
-Jesteś genialna... -stwierdziłam- ale jesteś pewna że to... prawda? że to nie głupie senne wymysły?
-Jestem pewna.
-To świetnie, idę zatem na... eee... ?
-Krew...Przelano krew... Jakieś słynne miejsce, gdzie stoczono wielkie bitwy
-Tak!Ale gdzie to morze być...
-Zapytaj Oxela, może wie coś na ten temat...
-Tak!
(Oxelo!?)
Nagle przebudziłam się... Coś huknęło.
-Przepraszam Vitali...-Szepnęła wystraszona Pasja widząc moją zdziwioną minę...
-Co się stało?
-Ćwiczyłam... I trochę mi nie wyszło...-powiedziała wskazując na pęknięty na pół kamień.
-Nic się nie stało, ale idź lepiej spać...
-Dobrze, ciesze się, że się nie złościsz...
I powoli podeszła do śpiącej Nadzieji i ułożyła się obok niej...
Wstałam...
-Madera!-Szturchnęłam leżącą niedaleko klacz-Wstawaj!
-Vitali?-Zapytała zdziwiona-coś się stało?
-Tak, chodź ...
-O co chodzi?
-Zobaczysz...
Zaprowadziłam ją na pustkowie, na którym znajdował się skalny łuk. Była pełnia, a to miejsce było dobre do skupienia się.
-Madero, miałam dziwny sen.-rzekłam po czym opowiedziałam klaczy cały sen...
-Hmmm...-mruknęła- po czym jej oczy błysnęły jak grom na niebie-wygląda na to że twoja matka żyje... pamiętasz ją?
-Nie... Pamiętam że miała piękną, złotą sierść... I nic więcej.-odparłam
-Szukać wskazówek...
-Chyba nie chodzi o Wskazówkę?
-Nie, to nie to... i Jeszcze ten Onyx przeznaczenia... I nie przyjaciele...
-Co to mogło znaczyć?
-Nie wiem... Wygląda mi na to, że nieprzyjaciel szuka czegoś, tego Onyksu przeznaczenia, czym kolwiek jest, i że to bardzo nie bezpieczna broń, wróg chyba jest, a raczej byłby w stanie nas unicestwić gdyby ją miał... I ty i twoja matka, tego nie umiem wytłumaczyć... Może dla tego że to twoja najbliższa osoba z dzieciństwa? I... wasze drogi jeszcze się spotkają?
-Jesteś genialna... -stwierdziłam- ale jesteś pewna że to... prawda? że to nie głupie senne wymysły?
-Jestem pewna.
-To świetnie, idę zatem na... eee... ?
-Krew...Przelano krew... Jakieś słynne miejsce, gdzie stoczono wielkie bitwy
-Tak!Ale gdzie to morze być...
-Zapytaj Oxela, może wie coś na ten temat...
-Tak!
(Oxelo!?)
Od Vitali do Alis
Klacz leżała pod drzewem cała zakrwawiona...
-Słyszysz mnie?
-Kim jesteś?
-Jestem Vitali, przywódczyni Stada Północnej Wichury... Kim jesteś i co ci się stało?
-Jestem Alis... Nie wiem jak się tu znalazłam...Ani z kąt te rany...
-Czy należysz do jakiegoś stada?
-Nie... Jestem sama...
-W takim razie możesz dołączyć do naszego!-rzekł Oxelo, który pojawił sięnagle obok mnie-Jestem Oxelo. jestem partnerem Vitali, przywódcą stada, jeśli tylko chcesz, możesz być jedną z nas.
(koniec :) )
-Słyszysz mnie?
-Kim jesteś?
-Jestem Vitali, przywódczyni Stada Północnej Wichury... Kim jesteś i co ci się stało?
-Jestem Alis... Nie wiem jak się tu znalazłam...Ani z kąt te rany...
-Czy należysz do jakiegoś stada?
-Nie... Jestem sama...
-W takim razie możesz dołączyć do naszego!-rzekł Oxelo, który pojawił sięnagle obok mnie-Jestem Oxelo. jestem partnerem Vitali, przywódcą stada, jeśli tylko chcesz, możesz być jedną z nas.
(koniec :) )
Od Nefilim
Obudziłam się wśród koni ze stada. Odwróciłam się w stronę rodziców. Kleofas rozmawiał z Oxelo a matki... nie było.
-Gdzie mama?- zapytałam delikatnie unosząc głowę.
- Poszła nad jezioro, jeśli się pospieszysz to ją dogonisz- odpowiedział i wrócił do rozmowy z przywódcą stada.
Wstałam, i od razu pobiegłam przed siebie.
- O twoich nocnych spacerach porozmawiamy później! - krzykną, gdy byłam już dość daleko.
No to super- pomyślałam i pogalopowałam szybciej. Po drodze zastanawiałam się, jak mam powiedzieć matce o tajemniczym pegazie, o tym co się stało wczoraj. Niespodziewanie na coś wpadłam i w mgnieniu oka znalazłam się na ziemi. Powoli podniosłam wzrok ale nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Tuż nade mną stał kary pegaz i patrzył na mnie swoimi błyszczącymi, złotymi oczami.
- Co to wszystko ma znaczyć?!- nie wytrzymałam napięcia i krzyknęłam na niego
- Dowiesz się w swoim czasie... - odpowiedział z zadziornym uśmiechem
- To nie jest śmieszne, jak to możliwe że tylko ja słyszałam wczoraj to wołanie o pomoc, że klacz zmieniła się w to coś, a potem wyparowała razem z tobą?!- nie dawałam za wygraną.
Nagle zza krzaków wyszedł Tamani z Dajmonem.
- Coś się stało? - zapytał mnie gniadosz i spojrzał na swojego towarzysza.
- Zaczynasz mówić do siebie? - dodał Dajmon i parsknął śmiechem.
Spojrzałam na karego pegaza a on... śmiał się...
- Oni mnie nie zobaczą, jestem chroniony specjalnym czarem, ty jesteś inna Nefilim, ty jesteś jedną z nas- powiedział, a jego oczy rozbłysły
Zdezorientowana spojrzałam na przyjaciół ze stada i wydukałam:
- Nic mi nie jest, ja tylko... eee... ćwiczę przemowę na... - nieważne muszę już iść.
Galopem ruszyłam nad jezioro i zaczęłam nawoływać Amnesię. Teraz potrzebowałam jej pomocy, może ona coś wie? Jest moją matką... powinna wiedzieć co się ze mną dzieje.
Z głośnym plaskiem wpadłam do Morza Posejdona. Zimna woda orzeźwiła mnie i migiem wyskoczyłam na brzeg.
- Widzę, że całkiem niezły z ciebie konik morski. - zaśmiała się Amnesia
- Mamo, to nie jest śmieszne... ja chyba oszalałam...- wydukałam
Tuż obok mnie stał kary ogier i przenikliwie się uśmiechał. Amnesia zrobiła przerażoną minę, zaczęła się cofać.
- ty go widzisz? - zapytałam zdziwiona
- Oczywiście, że mnie widzi... ma dostęp do zaświatów, nie jest zwyczajna, tak jak ty Nefilim. - powiedział uśmiechnięty
- Przestań mnie tak nazywać!- krzyknęłam mu prosto w twarz
- To twoje prawdziwe imię kochanie. Jesteś potomkiem aniołów tak jak on- powiedziała i wskazała na pegaza. - to przez moją magię... według przepowiedni tak powinnaś się nazywać. Jesteś moją córką, a zarazem wojowniczką, która ma obowiązek bronić nas przed niebezpieczeństwem. Od dziś jesteś Nefilim. Moja córka, moja krew, moja rodzina, ale anioł stróż wszystkich koni na naszym świecie.
- o czym ty mówisz?- zapytałam
- Myślałam, że ukryję cię przed tamtym światem ale wygląda na to, że przeznaczenia nie da się zmienić... zaufaj mi, dasz sobie radę. Nadal będziesz z nami, tutaj w stadzie. Ale teraz wiesz jaka jesteś naprawdę. - powiedziała klacz i mocno mnie przytuliła.
- A on? - powiedziałam i odwróciłam się w stronę karosza, który wyparował...
-On pokaże ci jak używać naszych mocy. - powiedziała mama i uśmiechnęła się
Teraz muszę zmierzyć się z nową rzeczywistością... czy dam sobie radę? O co chodzi w tej grze?
-Gdzie mama?- zapytałam delikatnie unosząc głowę.
- Poszła nad jezioro, jeśli się pospieszysz to ją dogonisz- odpowiedział i wrócił do rozmowy z przywódcą stada.
Wstałam, i od razu pobiegłam przed siebie.
- O twoich nocnych spacerach porozmawiamy później! - krzykną, gdy byłam już dość daleko.
No to super- pomyślałam i pogalopowałam szybciej. Po drodze zastanawiałam się, jak mam powiedzieć matce o tajemniczym pegazie, o tym co się stało wczoraj. Niespodziewanie na coś wpadłam i w mgnieniu oka znalazłam się na ziemi. Powoli podniosłam wzrok ale nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Tuż nade mną stał kary pegaz i patrzył na mnie swoimi błyszczącymi, złotymi oczami.
- Co to wszystko ma znaczyć?!- nie wytrzymałam napięcia i krzyknęłam na niego
- Dowiesz się w swoim czasie... - odpowiedział z zadziornym uśmiechem
- To nie jest śmieszne, jak to możliwe że tylko ja słyszałam wczoraj to wołanie o pomoc, że klacz zmieniła się w to coś, a potem wyparowała razem z tobą?!- nie dawałam za wygraną.
Nagle zza krzaków wyszedł Tamani z Dajmonem.
- Coś się stało? - zapytał mnie gniadosz i spojrzał na swojego towarzysza.
- Zaczynasz mówić do siebie? - dodał Dajmon i parsknął śmiechem.
Spojrzałam na karego pegaza a on... śmiał się...
- Oni mnie nie zobaczą, jestem chroniony specjalnym czarem, ty jesteś inna Nefilim, ty jesteś jedną z nas- powiedział, a jego oczy rozbłysły
Zdezorientowana spojrzałam na przyjaciół ze stada i wydukałam:
- Nic mi nie jest, ja tylko... eee... ćwiczę przemowę na... - nieważne muszę już iść.
Galopem ruszyłam nad jezioro i zaczęłam nawoływać Amnesię. Teraz potrzebowałam jej pomocy, może ona coś wie? Jest moją matką... powinna wiedzieć co się ze mną dzieje.
Z głośnym plaskiem wpadłam do Morza Posejdona. Zimna woda orzeźwiła mnie i migiem wyskoczyłam na brzeg.
- Widzę, że całkiem niezły z ciebie konik morski. - zaśmiała się Amnesia
- Mamo, to nie jest śmieszne... ja chyba oszalałam...- wydukałam
Tuż obok mnie stał kary ogier i przenikliwie się uśmiechał. Amnesia zrobiła przerażoną minę, zaczęła się cofać.
- ty go widzisz? - zapytałam zdziwiona
- Oczywiście, że mnie widzi... ma dostęp do zaświatów, nie jest zwyczajna, tak jak ty Nefilim. - powiedział uśmiechnięty
- Przestań mnie tak nazywać!- krzyknęłam mu prosto w twarz
- To twoje prawdziwe imię kochanie. Jesteś potomkiem aniołów tak jak on- powiedziała i wskazała na pegaza. - to przez moją magię... według przepowiedni tak powinnaś się nazywać. Jesteś moją córką, a zarazem wojowniczką, która ma obowiązek bronić nas przed niebezpieczeństwem. Od dziś jesteś Nefilim. Moja córka, moja krew, moja rodzina, ale anioł stróż wszystkich koni na naszym świecie.
- o czym ty mówisz?- zapytałam
- Myślałam, że ukryję cię przed tamtym światem ale wygląda na to, że przeznaczenia nie da się zmienić... zaufaj mi, dasz sobie radę. Nadal będziesz z nami, tutaj w stadzie. Ale teraz wiesz jaka jesteś naprawdę. - powiedziała klacz i mocno mnie przytuliła.
- A on? - powiedziałam i odwróciłam się w stronę karosza, który wyparował...
-On pokaże ci jak używać naszych mocy. - powiedziała mama i uśmiechnęła się
Teraz muszę zmierzyć się z nową rzeczywistością... czy dam sobie radę? O co chodzi w tej grze?
sobota, 14 lutego 2015
Od Nefilim
Spałam. Pamiętam,że śniłam o czymś pięknym... Tak mi się wydaje. Ze snu wyrwał mnie donośny krzyk...
Natychmiast zerwałam się na równe nogi I zaczęłam szukać źródła wrzasków... Nagle wszystko ucichło. Nie ukrywam, że robiło się coraz dziwniej i zaczęłam czuć niepokój. Mimo wszystko odnalazłam w sobie dość odwagi aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
Zbiegłam na dół stromym zboczem i znalazłam się nad jeziorem. I znów to samo. Ciszę przerwał krzyk... Ktoś wołał o pomoc. Nie zastanawiając się ani chwili pognałam przed siebie.
I Wtedy ich zobaczyłam... Jasno siwa klacz z kwiatami wplecionymi w grzywę stała oparta o stary dąb, a jej kopyta tańczyły w powietrzu próbując się obronić przed napastnikiem. Jej przeciwnikiem był kary pegaz pegaz, który chyba nic sobie nie robił z mojej obecności.
-Zostaw ją! -krzyknęłam wbiegając na czarnego jak noc ogiera.
-Bo co mi zrobisz? -Zaśmiał się odwracając głowę w moją stronę.
I wtedy coś się stało... Jego złote oczy przybrały barwę płomieni...
- to nie jest możliwe...
- O co ci chodzi? -Zapytałam zniecierpliwiona
- Jesteś Nefilim... Czuję to, ale wyglądasz inaczej niż W przepowiedni - Mówił zaskoczony
- Nefi... Co? - Nie dawałam za wygraną.
W tym momencie siwa klacz zniknęła a w miejscu, w którym stała pojawiło się okropne monstrum kroczące w moją stronę.
Nie zdążyłam nic zrobić... On mnie wyprzedził, był szybki jak błyskawica. Wystarczyło kilka sekund a po potworze nie było śladu... Zresztą po moim wybawicielu również... Co to było... Może to tylko sen? Ale jak mam się z niego obudzić?
Natychmiast zerwałam się na równe nogi I zaczęłam szukać źródła wrzasków... Nagle wszystko ucichło. Nie ukrywam, że robiło się coraz dziwniej i zaczęłam czuć niepokój. Mimo wszystko odnalazłam w sobie dość odwagi aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
Zbiegłam na dół stromym zboczem i znalazłam się nad jeziorem. I znów to samo. Ciszę przerwał krzyk... Ktoś wołał o pomoc. Nie zastanawiając się ani chwili pognałam przed siebie.
I Wtedy ich zobaczyłam... Jasno siwa klacz z kwiatami wplecionymi w grzywę stała oparta o stary dąb, a jej kopyta tańczyły w powietrzu próbując się obronić przed napastnikiem. Jej przeciwnikiem był kary pegaz pegaz, który chyba nic sobie nie robił z mojej obecności.
-Zostaw ją! -krzyknęłam wbiegając na czarnego jak noc ogiera.
-Bo co mi zrobisz? -Zaśmiał się odwracając głowę w moją stronę.
I wtedy coś się stało... Jego złote oczy przybrały barwę płomieni...
- to nie jest możliwe...
- O co ci chodzi? -Zapytałam zniecierpliwiona
- Jesteś Nefilim... Czuję to, ale wyglądasz inaczej niż W przepowiedni - Mówił zaskoczony
- Nefi... Co? - Nie dawałam za wygraną.
W tym momencie siwa klacz zniknęła a w miejscu, w którym stała pojawiło się okropne monstrum kroczące w moją stronę.
Nie zdążyłam nic zrobić... On mnie wyprzedził, był szybki jak błyskawica. Wystarczyło kilka sekund a po potworze nie było śladu... Zresztą po moim wybawicielu również... Co to było... Może to tylko sen? Ale jak mam się z niego obudzić?
Od Alis dl Vitali
Obudziłam się. Wokół mnie była ciemność, i nic więcej. Stałam na niczym, jeśli nie liczyć tej ciemności. Chciałam krzyknąć, ale wtedy dostałam to nie przyjemne uczucie, jakby ktoś mnie dusił, i wydobył się ze mnie tylko malutki pisk. Pobiegłam do przodu, ale nic tam nie było. Czułam się, jakby ktoś mnie gonił. Pogalopowałam ile sił w nogach, ale i to było za mało. Zobaczyłam przed sobą drzewo. Uradowana do niego podeszłam i się przytuliłam, ale to od razu zniknęło, pozostawiając mnie samą w tej ciemności. Biegłam szybciej i szybciej, ale w końcu opadłam z sił. Wtedy wokół mnie zebrały się cienie, i z nich powstała... Jakaś klacz. Czułam, że nie była to zwykła klacz. Czułam, że było to niebezpieczeństwo.
- Więc Cry, znowu się spotykamy... - powiedziała ta klacz.
- Ja cię nigdy nie spotkałam.
- Na pewno nie?
- Nie.
- Czy nie pamiętasz swego brata, jego tajemniczej śmierci...
- Więc to ty?!
- Tak, to ja...
- Kim ty jesteś!
- Jestem... twym aniołem stróżem. - wyszeptała mi w ucho klacz. sama myśl o tym, że ta przerażająca istota może być moim aniołem stróżem, robiło mi się niedobrze...
- Więc?
- Jestem Gabriell.
- Odejdź!
- Czy nie chciałabyś, żeby twój brat żył?-Kiedyś bym chętnie skorzystała z takiej propozycji, ale od niej...
- Nie! I odejdź stąd!
- Później się rozliczymy...- powiedziała Gabriell, i połorzyła mi kopyto na czole, co sprawiło mi wielki ból. Potem się obudziłam, a przede mną stała jakaś klacz. Zobaczyłam również, że krwawiłam z wielu miejsc.
Vitali?
- Więc Cry, znowu się spotykamy... - powiedziała ta klacz.
- Ja cię nigdy nie spotkałam.
- Na pewno nie?
- Nie.
- Czy nie pamiętasz swego brata, jego tajemniczej śmierci...
- Więc to ty?!
- Tak, to ja...
- Kim ty jesteś!
- Jestem... twym aniołem stróżem. - wyszeptała mi w ucho klacz. sama myśl o tym, że ta przerażająca istota może być moim aniołem stróżem, robiło mi się niedobrze...
- Więc?
- Jestem Gabriell.
- Odejdź!
- Czy nie chciałabyś, żeby twój brat żył?-Kiedyś bym chętnie skorzystała z takiej propozycji, ale od niej...
- Nie! I odejdź stąd!
- Później się rozliczymy...- powiedziała Gabriell, i połorzyła mi kopyto na czole, co sprawiło mi wielki ból. Potem się obudziłam, a przede mną stała jakaś klacz. Zobaczyłam również, że krwawiłam z wielu miejsc.
Vitali?
wtorek, 10 lutego 2015
Od Sopla do Jutrzenki (koniec)
Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem.
W jednej chwili moje ciało ogarnęło wielkie szczęście.
- Jutrzenko, ty mówisz poważnie ?- spytałem po dłuższym odstępie czasu.
- Jak najbardziej - odparła Jutrzenka.
Serce zaczęło bić mi coraz szybciej i nagle zemdlałem.
Obudziłem się wkrótce nad strumykiem.
Wokół mnie stały inne konie.
Zrobiło mi się bardzo głupio i zaczerwieniłem się jak burak.
-Pewnie teraz wasze zdanie o mnie nie jest za dobre.
-Sopel, każdemu może się zdarzyć - pocieszyła mnie Jutrzenka, uśmiechając się.
-Jutrzenko, jestem bardzo szczęśliwy, ale nie wiem czy dam radę obowiązkom nadchodzącym wraz z rodzicielstwem - przyznałem się szczerze.
-Ależ będziesz wspaniałym ojcem, zobaczysz.
W jednej chwili moje ciało ogarnęło wielkie szczęście.
- Jutrzenko, ty mówisz poważnie ?- spytałem po dłuższym odstępie czasu.
- Jak najbardziej - odparła Jutrzenka.
Serce zaczęło bić mi coraz szybciej i nagle zemdlałem.
Obudziłem się wkrótce nad strumykiem.
Wokół mnie stały inne konie.
Zrobiło mi się bardzo głupio i zaczerwieniłem się jak burak.
-Pewnie teraz wasze zdanie o mnie nie jest za dobre.
-Sopel, każdemu może się zdarzyć - pocieszyła mnie Jutrzenka, uśmiechając się.
-Jutrzenko, jestem bardzo szczęśliwy, ale nie wiem czy dam radę obowiązkom nadchodzącym wraz z rodzicielstwem - przyznałem się szczerze.
-Ależ będziesz wspaniałym ojcem, zobaczysz.
poniedziałek, 9 lutego 2015
Od Jutrzenki do Sopla
Pewnego dnia, szukałam Sopla... Powoli idąc w kierunku lasu zapytałam przechodzącej obok Alvares
-Nie wiesz gdzie jest Sopel?
-O wschodzie poszedł nad jezioro, ale nie mam pewności, czy nadal tam jest,-Odparła
-Dzięki...-i pobiegłam tam. Sopel siedział na piasku i patrzył w morze. Podeszłam obok i szepnęłam...
-Cześć... Ja... Sopel, będziemy mieli źrebaka...
(Sopel?)
-Nie wiesz gdzie jest Sopel?
-O wschodzie poszedł nad jezioro, ale nie mam pewności, czy nadal tam jest,-Odparła
-Dzięki...-i pobiegłam tam. Sopel siedział na piasku i patrzył w morze. Podeszłam obok i szepnęłam...
-Cześć... Ja... Sopel, będziemy mieli źrebaka...
(Sopel?)
czwartek, 5 lutego 2015
Od Nadzieji do Sztorma
-Sztorm... Jak ją nazwiemy???
-No nie wiem... Może...
-Pasja?
-Tak! To śliczne imię...
-Mi też się podoba...
Sztorm wstał, i pomógł mi się podnieść...
Stałam chwilę, a zaraz potem na nogi podniosła się i Pasja...
Chwiejnym kokiem podeszła do nas...
Tego wieczory świętowaliśmy jej narodziny... Było.... No cóż-uroczo :)
-No nie wiem... Może...
-Pasja?
-Tak! To śliczne imię...
-Mi też się podoba...
Sztorm wstał, i pomógł mi się podnieść...
Stałam chwilę, a zaraz potem na nogi podniosła się i Pasja...
Chwiejnym kokiem podeszła do nas...
Tego wieczory świętowaliśmy jej narodziny... Było.... No cóż-uroczo :)
wtorek, 3 lutego 2015
Od Sztorma do Nadzieji
Byłem strasznie nie spokojny... Cały czas było mi dziwnie zimno, chodź była pora zachodu letniego słońca...
Spacerowałem po wzgórzach, nie daleko naszej Wielkiej Polany, gdy nagle usłyszałem podniecone rżenie...
-Sztorm!
-Tak?
Podbiegła do mnie Penelopa, i powiedziała
-Sztormie... Nadzieja.. No, macie źrebaka!
-Co!?- Byłem taki szczęśliwy! Nie spodziewałem się tego dzisiaj!-CO!?
-Chodź!
-Dobrze! Biegnę!- odpowiedziałem uradowany
Pogalopowaliśmy na brzeg polany... Na trawie leżała Nadzieja... a obok niej, śliczny, mały, źrebak!
-Nadzieja!
-Sztorm!
-Wszystko w porządku!?
-Tak... Sztorm, tak się Cieszę!
-Ja też! Nadziejo...
Położyłem się obok nich i przytuliłem ją...
(Nadzieja?)
Spacerowałem po wzgórzach, nie daleko naszej Wielkiej Polany, gdy nagle usłyszałem podniecone rżenie...
-Sztorm!
-Tak?
Podbiegła do mnie Penelopa, i powiedziała
-Sztormie... Nadzieja.. No, macie źrebaka!
-Co!?- Byłem taki szczęśliwy! Nie spodziewałem się tego dzisiaj!-CO!?
-Chodź!
-Dobrze! Biegnę!- odpowiedziałem uradowany
Pogalopowaliśmy na brzeg polany... Na trawie leżała Nadzieja... a obok niej, śliczny, mały, źrebak!
-Nadzieja!
-Sztorm!
-Wszystko w porządku!?
-Tak... Sztorm, tak się Cieszę!
-Ja też! Nadziejo...
Położyłem się obok nich i przytuliłem ją...
(Nadzieja?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)