-Pedro... Nie obrażaj się na mnie, nie zamierzam się z tobą kłócić. Nie widzisz tego że nie pasuję do ciebie?
Jesteś Alfą. Musisz być rozsądny, rozważny. Potrzebujesz spokojnej i miłej klacz, tak jak twoi bracia. Spójrz na Dumę albo na Wskwzówkę. Ja jestem szalona i niebezpieczna. Proszę zrozum mnie. Ja nie potrafię kochać. Niech ktoś z was to wreszcie zrozumie!
Ogier stał spokojnie i patrzył na mnie swoimi pięknymi oczami. Jego jasna grzywa powiewała na wietrze. Wyraźnie widziałam, że chciał coś powiedzieć ale ja odezwałam się pierwsza.
-Tylko nie bądź jak inni i nie mów że mogę się zmienić. Kocham adrenalinę i szaleństwo. Nie chcę być inna... Ty też się nie zmieniaj. To tylko zaszkodzi stadu. Nie wiem dlaczego Vitali mnie jeszcze nie wyrzuciła... Jestem dość irytująca- ostatnie słowa wypowiedziałam z wyraźnym uśmiechem
Nie wiedziałam co mam mówić ale wiedziałam że to co robię jest najlepszym rozwiązaniem. Odwróciłam się i zaczęłam iść w kierunku jaskini Alis. Jestem ciekawa czy zgodzi się pójść ze mną na zwiady... Może być ciekawie. Stanęłam jeszcze na jednym z wielkich głazów i spojrzałam z oddalu na siwego pegaza. Tuż za mną zachodziło słońce. Wiatr rozwiewał mi grzywę i ogon. Nie mogę popełnić kolejnego błędu. Wybacz... -Pomyślałam i pobiegłam do jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz