Ona uważa że miłość nie istnieje, dziwne. Napewno istnieje w niej miłość, tylko trzeba jej trochę pomóc się wydostać, a mgłoby być to trudne, z tymi wrzaskami i krzykami. Pobiegłam za nią do lasu.
- A ty tu co robisz? - spytała mnie.
- Jestem tu, żeby się z tobą zapoznać. - zaczęłam ostrożnie.
- Jak chcesz.
- Więc... czemu uważasz, że miłość nie istnieje?
- bo... nie twoja sprawa.
- Moim żywiołem jest miłość, więc mogę c pomóc.
- Ale ja nie chcę pomocy!
- Ale czemu?
- Bo nie!
- Dobrze. - spojrzałam na nią. Widziałam nienawiść w jej oczach.
- Co się gapisz?
- Już patrzeć się nie można? - zaczęłam mówić jak ona. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Czemu mówisz tak jak ja?
- Już mówić nie można?
( Nefelim?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz