Strony

sobota, 21 lutego 2015

Od Nefilim do Pedra

Dotarłam do Alis. Klacz już stała przed jaskinią gotowa do drogi.
-jesteś pewna że lecisz tam ze mną?
-Jesteś moją przyjaciółką, nie zostawię cię, chociaż uważam że to głupi pomysł
Po tej krótkiej rozmowie wzbiłyśmy się w powietrze i migiem znalazłyśmy się na drodze prowadzącej do kryjówki wilków. Miałam zamiar dowiedzieć się kiedy wilki zamierzają mas zaatakować i w jaki sposób chcą to zrobić.
Udało się, po długim i męczącym locie Wylądowałyśmy w samym centrum legowiska. Za nami rozległ się cichy odgłos upadku i poczułam lekki podmuch wiatru na swoim grzbiecie.
-Co to było?
-Alis nie pękaj to tylko wiatr...
Zrobiło się cicho. Podeszłyśmy do pierwszego z wejść. W środku stało kilka wilków zaczęłam podsłuchiwać ich rozmowę. Okazało się że oddziały są gotowe do drogi i wyruszają za kilka minut. O nie... Trzeba ostrzec nasze stado. Alis stała na czatach a ja cicho się skradając zamierzałam opuścić jaskinię. Odwróciłam się i wpadłam prosto na Pedra. Potknęłam się o jedną ze skał, a upadając zaczepiłam o gałąź i głęboko zraniłam się w szyję. Czerwona krew zaczęła spływać strumieniami, a ja syknęłam z bólu.
-Co ty tu robisz?- Zapytałam
-Jesteś ranna. Musimy wracać do stada, szybko
-Wilki idą na atak. Idź ich ostrzec, weź ze sobą Alis i biegnij, szybko.
-Nie zostawię cię w takim stanie!
-Przestań! Dam radę chodzić. Będę szła wolniej. Tyle żyć jest w waszych rękach. Weź Alis i leć! Ocal stado.
Pedro posłuchał mnie i razem z Alis wybiegł z jaskini ostrzec innych. Zrobiłam krok w przód, jeszcze jeden i następny. Było bardzo zimno, pokonywałam kolejne zaspy śniegu. Nie miałam już siły. Rana była poważniejsza niż mi się wydawało. Upadłam prosto w zaspę puszystegp, zimnego śniegu. Nie czułam już nic, zakręciło mi się w głowie. Dookoła mnie biały puch zabarwił się na czerwono. Mam nadzieję że dotrą do stada na czas... A potem nie było już nic. Zasnęłam... Nie miałam nawet siły zawołać o pomoc. Było mi tak zimno...
Pedro?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz