Kilka razy próbowałyśmy się dostać do jaskini tak jak to zrobił jeden z ocalałych wilków. Niestety nasze próby skończyły się niepowodzeniem.
-Posłuchaj, musimy poczekać aż wrota jaskini się otworzą i wtedy tam wbiegniemy- powiedziałam szeptem.
-Ale jeśli to zrobimy, to nie będziemy mogły same wrócić, znów będzie trzeba czekać... o ile będzie na co, a jeśli to pułapka?
-Idziesz czy nie?- zlekceważyłam jej zmartwienia
-Nie zostawię cię, może mnie nie lubisz ale ja ciebie tak, a przyjaciele nie zostawiają nikogo w potrzebie.- podsumowała Demeter i uśmiechnęła się aby dodać mi otuchy.
Prychnęłam i odwróciłam się w stronę jaskini czekając na odpowiednią chwilę.
Zaczęło się, wejście się otworzyło a z niego wyszedł ten sam wilk, którego widziałam w krzakach. Gdy tylko odszedł wrota zaczęły się zsuwać, a ja co sił wbiegłam w nie razem z Demeter. Upadłyśmy na twarde skały i zderzyłyśmy się ze sobą. Znalazłam się tuż na niej.
Klacz zaczęła się miotać i trafiła mnie kopytem w żebro.
-Au! wbijasz mi nogę w brzuch!- syknęłam na nią
-A ty mnie przygniatasz... - oznajmiła
w mgnieniu oka wstałam i otrzepałam grzywę z kurzu i pyłu.
-Wstawaj Demeter... zobacz- powiedziałam i wskazałam na zielone wzgórza obrośnięte kwiatami.
-Przecież jest zima... skąd te kwiaty? słońce? drzewa z owocami? co tu się dzieje?- zapytała
-nie mam pojęcia... ale my już się dowiemy- powiedziałam lekko się uśmiechając
-powiedziałaś...my?
-Tak my... chyba już całkowicie mi odbiło ale wydaje mi się, że cię polubiłam...- powiedziałam i ruszyłam w głąb gór.
Demeter?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz