Strony

poniedziałek, 23 lutego 2015

Od Nefilim do Demeter

Pobiegłyśmy do reszty koni ze stada. Wszędzie pełno było krwi i ciał zamordowanych wilków. Kilka koni zostało rannych ale obrażenia nie były poważne. Na polanie stał Pedro.
-I jak? Wygraliśmy? -Zapytała Demeter
-Ledwo się udało, ale opanowaliśmy sytuację.
Klacz uradowana podeszła do mnie.
-Słyszałaś? To już koniec. Wszystko będzie jak dawniej
-Nie ciesz się tak. Będziemy miały kłopoty z powodu tego że same wyruszyłyśmy na atak.- powiedziałam wyraźnie, lekko denerwującym tonem.
Zaczęłam odgarniać z twarzy oblepioną krwią poległych grzywę. Chyba powinnam się umyć zanim wezwą nas na spotkanie i jakoś ukarzą... Odwróciłam się w stronę jeziora i powoli zaczęłam iść w jego kierunku.
-Demeter...ja....eee... Dziękuję za ratunek...-wyksztusiłam w końcu i zanurzyłam grzywę w lodowatej wodzie jeziora. Kątem oka spojrzałam na klacze. Demeter się uśmiechała. No cóż może ona nie jest taka zła...
Może się zaprzyjaźnimy... Eh... Coś za dużo zaczynam mieć tych przyjaciół. Gdy w końcu udało mi się pozbyć krwi strzepałam z siebie krople wody i rozpostarłam skrzydła. Chciałam zawołać Alis i wrócić ale przypomniała mi się Demeter.
-Dzisiaj jest dzień dobroci i zamiast polecieć specjalnie dla ciebie się przejdę- zwróciłam się do klaczy bez skrzydeł.
Wyprostowałam się po czym ruszyłam do przodu wymijając moje towarzyszki. Do odważnych świat należy. Cieszę się, że przyszłyśmy tu same. Więcej zabawy dla nas. Miałam siedzieć w tej jaskini i odpoczywać? W moim słowniku takie słowo nie istnieje. Walka to mój żywioł. Nigdy się nie poddaję. Dotarłyśmy do kryjówki stada. Na skale stał Arot razem z Pedro.
-Zabawę czas zacząć moje panie... -Żuciłam sarkastycznie i uniosłam wysoko głowę. Wiedziałam, że będą kłopoty ale było warto.
Demeter?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz