Byłem strasznie nie spokojny... Cały czas było mi dziwnie zimno, chodź była pora zachodu letniego słońca...
Spacerowałem po wzgórzach, nie daleko naszej Wielkiej Polany, gdy nagle usłyszałem podniecone rżenie...
-Sztorm!
-Tak?
Podbiegła do mnie Penelopa, i powiedziała
-Sztormie... Nadzieja.. No, macie źrebaka!
-Co!?- Byłem taki szczęśliwy! Nie spodziewałem się tego dzisiaj!-CO!?
-Chodź!
-Dobrze! Biegnę!- odpowiedziałem uradowany
Pogalopowaliśmy na brzeg polany... Na trawie leżała Nadzieja... a obok niej, śliczny, mały, źrebak!
-Nadzieja!
-Sztorm!
-Wszystko w porządku!?
-Tak... Sztorm, tak się Cieszę!
-Ja też! Nadziejo...
Położyłem się obok nich i przytuliłem ją...
(Nadzieja?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz