-Ech....sam już nie wiem....( czy ja zawsze muszę o wszystkim zapominać? )
-Zrobiło się ciemno.... Niedługo trzeba będzie wracać....-Powiedziała.
Zobaczyłem, że stoimy na Skalnym Łuku. Ładnie tam było.... Księżyc świeci, gwiazdy.... Z tyłu jakiś zdechły lis, a trochę dalej załatwia się stary jeleń. Pięknie....
Usiedliśmy. Alis spuściła swój łeb na moje na moje ramie.Ona myślała, że boję się, że porazi mnie tym laserem miłości, czy coś, ale na to już za późno.....
-Alis, ja cię...-Odezwałem się niepewnie.
-Co???-Alis zrobiła wielkie oczy.
-Ja cię... ja cię..... chciałem spytać,czy lubisz kiszone ogórki!!!-Boże, jaka plama!!!Ale nawaliłem...
-Wiesz, ja cię bardzo lubię-Odpowiedziała.
-Ja cię bardziej.
-Nie, ja mocniej.-Nie dawała za wygraną.
-Ja cię najmocniej.
-Ja cie jak tylko się da.-Boże, jak mnie ciśnie...
Wstałem, i krzyczałem:
A ja cię kocham!!!!!-O boże, powiedziałem to na głos? Chyba tak, Alis wstała, i... przytuliła mnie.
( Alis? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz